Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Religie i etyka seksualna

edytowano lipiec 2007 w Arkan Noego
image

image - błogosławione
image - moralnie akceptowane w większości wypadków
image - ocena neutralna, bądź niejasna
image - moralnie nieakceptowane w większości wypadków
image - potępione

Komentarz

  • @ Kamilu
    chodzi chyba o zawieranie w kościele związków homoseksualnych oraz o to czy ksiądz może być homoseksualistą aktywnym

    jeśli źle odczytuję to proszę mnie poprawić

    A mi tam dobrze w kościele katolickim :cool:
    ciekawa ta tabelka
  • [cite] Quatromama:[/cite]Dobrze jest być katolikiem, kiedy nie jest się nastolatkiem uprawiającym seks, homoseksualistą , masturbantem, rozwódką, żyjącym w wolnym związku, dokonującym aborcji itd.
    Ale jesli jest sie katolikiem i powyższe występuje to już nie jest tak dobrze.:devil:

    Ja to raczej widzę tak:
    dobrze jest nie być nastolatkiem uprawiającym seks, homoseksualistą , masturbantem, rozwódką, żyjącym w wolnym związku, dokonującym aborcji itd.
  • Bóg głosem Kościoła Katolickiego nie prosi nas (katolików) o rzeczy niemożliwe...
    myślę, że dobrze jest wiedzieć, że tak postawa ("dobry, nieskazitelny") jest możliwa i do niej dążyć... dobrze jest mieć poprzeczkę ustawioną wysoko, bo wtedy jest szansa, że przerośnie się własne oczekiwania... warto jest być w stosunku do siebie wymagającym by nie osiadać na laurach... fajnie jest pomyśleć że Bóg chociaż zna najlepiej moje słabości, to jednak ma do mnie takie zaufanie, że prosi mnie o rzeczy wydawałoby się niemożliwe
  • [cite] Monika_Z_Gazety:[/cite]Gdyby któreś z moich dzieci okazało się homo, zaakceptowałabym to
    [cite] Maciek:[/cite]:shocked::shocked::shocked:

    dlatego też wolę mieć postawę otwartą ,bo nie wiem jaką drogę Bóg przygotował dla mnie- matki i moich dzieci-dorosłych ludzi...
    :wink:
  • Jest tyle nieszczęśc na świecie, chorób, kalectw. Jak mogłabym niezaakceptować homoseksualizmu mojego dziecka?.

    Macku bronisz bicia kobiet i próbujesz nam wmówic, że taka osoba może być szczęsliwa, a dziwisz się że mozna zaakceptować homosekualizm dziecka?
  • No własnie? Róznie moze się ta akceptacja wyrażać, ale na pewno odwrócenie się od własnego dziecka nie jest własciwą drogą.
  • to jakaś bzdura. Oświecenie, jak mi się wydaje osiągna Ci którzy oddzielą się od swoich pragnień. Myślę, że powinna być obojętność. No ale może się nie znam.
  • No własnie, wiec jak to ma się do pochwały masturbacji?
  • [cite] Tomasz i Ewa:[/cite]@RudaAnka

    O pragnien to za malo. Celem jest ostateczna anihilacja osobowego bytu. Taka Hiroszima osoby. Bylo i ni ma. :bigsmile:

    ale w chrześcijaństwie też trzeba sie czasami wyrzec siebie (policzek nastawić, płaszcz oddac), może gdzies tam daleko religie sie spotykają??
    Wierzący w Jednego Boga powinni chyba miec takie "przeczucie"...
  • [cite] Tomasz i Ewa:[/cite]@Joanna

    Poprzeczka jest ustawiona tak, ze przeskoczyc sie jej nie da tu na ziemi. Inacze swoimi silami stac sie swietym ergo zbawic sie. Nam zwyklym grzesznikom moze sie to wydawac osiagalne. Wielcy swieci mistycy zludzen nie mieli dlatego z trwoga spowiadali sie z rzeczy o jakich my nawet bysmy nie pomysleli lub, ktore moglyby wywolac usmiech na naszej twarzy.

    O ile dobrze zrozumiałam, twierdzisz, że świętość tu na ziemi nie jest w ogóle możliwa (tak?).
    Nie mogę się z tym zgodzić.
    Przecież Bóg sam powołał nas do świętości, więc jej osiągnięcie jest możliwe, już tu na ziemi (oczywiście z pomocą bożej łaski).
  • też inaczej to widzę, chociażby to zdanie:
    "Chrzescijanstwo interpretuje cierpienie jako droge do doskonalenia sie"
    (Chrystus wołał o odsunięciu kielicha, a nie przybliżeniu go, to była ofiara, a nie doskonalenie się), ale to już głębokie dyskusje teologiczne, chyba nie mamy co ślizgac po powierzchni, a także wyważać otwartych drzwi, bo pewnie te wszystkie kwestie sa dopowiedziane i zdefiniowane. Nie ma się więc co o nie sprzeczać.
  • [cite] Tomasz i Ewa:[/cite]Joanno, nie. Nawet JPII nie kanonizowano za zycia. Na ziemi mamy dazyc do swietosci. Kropke nad i stawia Bog i nikt inny.

    Ale umarł w opinii świętości, tak??? nie uważał sam siebie za świętego, ale ludzie uważali, że świętym był, więc teraz tylko czekamy, co na to Pan Bóg, jeśli i On tak uważa (i będą dziać się cuda) to będzie kanonizacja.
    [cite] Jesli ktos sam stawia sobie stempelek swietosci to automatycznie grzeszy pycha.

    co do tego się zgadzamy
  • To nie cierpienie jest motorem świętości a miłość.
    Świętym nie zostaje ten kto dużo cierpiał, ale ten kto bardzo miłował.
    Jezus umierając na krzyżu nie chciał chyba żebyśmy naśladowali Jego cierpienie, a miłość.
  • ok, niech będzie :tongue::wink:
  • [cite] Tomasz i Ewa:[/cite]Nie powiedzialem ze cierpienie jest motorem na drodze do swietosci ale towarzyszy jej nieodlacznie.

    Jesli porownamy milosc do silnika to cierpienie mozna utozsamic ze spalinami. Im wiekszy silnik tym wiecej spalin ot i co.
    a ja myślę,że im więcej człowiek ma w sobie miłości/pozwala Bogu działać w swoim życiu, tym więcej ma siły by przyzwalać na cierpienie ,w celu odkupienia win innych.tak jak Ojciec Pijo,jak Faustyna.
    świętość to chyba pozwolenie by Bóg włożył mi na ramina krzyż tak ciężki,że ledwo go mogę unieść.ale jednocześnie daje mi siłę/moc zrozumienia, by Go prosić o nowe siły do niesienia tego krzyża.żeby go nie zrzucić,żeby się nim nie puszyć-Bóg mnie wybrał,jestem lepszy.
    tak sobie gdybam...
  • Nie wydaje mi się, by odwracanie się od dziecka było metodą na cokolwiek. Na pewno nie można homoseksualizmu akceptować i trzeba to wyraźnie zawsze powiedzieć. Ale jak można przekreślić własne dziecko?

    Od bardzo wielu czynników zależy to, czy ktoś o homoseksualnych skłonnościach podejmie homoseksualne kontakty, czy zaakceptuje swoja orientację i czy zechce ją realizować... to są sprawy szalenie skomplikowane i nie ma na nie reguły.
    W przypadku chłopców to najczęściej ojcowie są obrzydzeni i agresywni, reagują odrzuceniem, nie wiedząc, że pchają tym samym syna w ramiona inych mężczyzn. Znam faceta, który bił swojego syna i zmuszał go do oglądania pornograficznych gazetek:sad:
    O dziewczynach nie podejmuję się dyskutować. Mam w rodzinie taką sytuację i wszystko to jest naprawdę bardzo, bardzo trudne.
  • Bardzo prawdopodobne, że tak jest, Maćku. Kiedy studiowałam, miałam spory kontakt z tym środowiskiem, znałam wielu homoseksualistów - albo nie znali ojca, albo w relacji z ojcem tkwila jakas oziębłość i rana. Nie wiem, czy tak jest zawsze, ale to pewnie ma duże znaczenie. Tak jak ogromne znaczenie w homoseksualizmie kobiet mają wrogie, często podświadomie, relacje z matką, jakieś odrzucenie, oziębłość - o tym jest ten zwięzły wykład wyżej. To nie jest regułą, zależy od wrazliwości osób, od ich historii poza domem, wiary, przekonań, samoakceptacji...
    Ale na pewno nacisk, pewna moda na homoseksualizm, który jest ok, sprawia, że ludzie zbyt szybko to w sobie akceptują, czasem bez refleksji. O wiele łatwiej w tej chwili znaleźć kontakt z innymi osobami homo, bardzo wcześnie i szbko wejść w pierwsze homoseksualne doświadczenia - a to bardzo wiele przesądza o tym, czy można potem coś zmienić...

    Rany, rozpisałam się, ale jak wspomniałam - to bliski mi i wciąż bolący temat...
  • Nigdy nie odrzuciłabym własnego dziecka, ba wręcz myślę że zaakceptowałabym jego homoseksualiż. Wiem, że kregi kościelne lansują tezę o nabytych w drodze wychowania cechach homoseksualnych i możliwości "zarażenia" się nimi. Mnie to jednak nie przekonuje. Przede wszystki u ssaków naczelnych (i chyba nie tylko) zawsze jest ok 7% populacji homoseksualnej, poza tym zdecydowana większość dorasta w rodzinach heteroseksualnych, więc model jest "prawidłowy".
    Niestety ogromna rzesza chłopców, a raczej teraz już mężczyzn w łodości, szczególności okresie dojrzewania miało zły kontakt z ojcami i nadopiekuńcze matki.

    A "boom homoseksualny" to po prostu większa akceptacja społeczna i tym samym mniejsza obawa przed ujawnieniem się.

    Natomiast ogólnie jestem przeciwna wczesnym kontaktom seksulnym zarówno hetero jak i homoseksualncyh.
  • RudaAnko - Kościół nie lansuje, tylko uczula na faktycznie istniejącą genezę homoseksualizmu (nie jedyną, to fakt), która nie jest ostatecznością i nie determinuje czlowieka, jak to stwierdzają powszechnie niektóre środowiska. Tylko wtedy mozna z tym coś zrobić, jesli czlowiek wie, że to nie determinuje.

    Co do społecznej akceptacji - nie odczułam, żeby ona była większa. Większa jest aktywność społeczna środowisk gejowskich i większy jest ostracyzm, jesli ktoś przyzna, że dla niego homoseksualizm jest nie do przyjęcia. Ot i tyle.
  • [cite] Kinga:[/cite]

    Co do społecznej akceptacji - nie odczułam, żeby ona była większa. Większa jest aktywność społeczna środowisk gejowskich i większy jest ostracyzm, jesli ktoś przyzna, że dla niego homoseksualizm jest nie do przyjęcia. Ot i tyle.

    Czyli jednak jakaś większa tolerancja jest.

    Nie twierdzę, że pewne uwarunkowania rodzinne nie sprzyjają ujawnieniu skłonności homoseksualnych, ale dotyczy to jedynie osób, których orientacja nie jest dominująco heteroseksualna lub homoseksualna.

    Istnieje oczywiście aktywizacja śrdowiska LGBT, jednak to dotyczy bardzo wąskiej grupy osób. Moj znajomy homoseksualista, zyjący od lat w związku z tym samym mężyzną w ogóle nie jest zainteresowany działaniem na rzecz jakichkolwiek ruchów, podobnie jak jego "branżowi" znajomi.
  • Macku, coż na to poradzisz, ale jesteśmy ssakami, cz to się komuś podoba, czy nie...
    A obserwacje i badania dot orientacji zwierząt z cała pewnością nie są przeprowadzane w oparciu o spostrzeżenia dot, ile razy pies gwałci jakiś przedmiot. W taki wypadku 100 % psów byłoby homoseksualnych...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.