Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Ruchy w Kościele wspierające rodzinę

edytowano lipiec 2007 w Arkan Noego
Czy macie jakieś doświadczenia w ruchach działających w kościele katolickim?
My od kilku lat należymy do Kościoła Domowego. Ten ruch charyzmatyczny bardzo wspiera małżeństwo i rodzinę, ale....
U nas to ALE, to obecność dzieci na spotkaniach. W naszym kręgu jest ich 12 (a to dopiero poczatek!), najstarsze mają po 5 lat a najmłodsze kilka miesięcy. Praktycznie wszystkie mamy jesteśmy w tej chwili karmiące piersią, więc dzieciaczki siłą rzeczy muszą być przy nas. W takich warunkach naprawdę ciężko się skupić i właściwie wykorzystać czas dany nam na te spotkania. Osobny problem to zorganizowanie tychże spotkań, bo mieszkania mamy raczej małe, a tu tyle dzieci....
Może macie jakieś pomysły, jak zorganizować się i przygotować do tych spotkań?
Może znacie problem z autopsji?
A może są inne ruchy, które w odmienny sposób postrzegają obecność dzieci, służąc jednocześnie małżeństwu i rodzinie?
A jak to jest w innych kościołach/wyznaniach?

Komentarz

  • U mnie podobnie jak u Maćka - spotykaliśmy sie w grupie znajomych na modlitwie, ale u części uczestników zaowocowało to wstąpieniem do neokatechumenatu i grupa się rozpadła. Zastanawialiśmy sie z mężem nad jakąś formacyjną wspólnotą, ale na razie nasze serca nie pałają ku niczemu konkretnemu i zorganizowanemu:)

    Bardzo chciałabym wrócić do formuły spotkań zaprzyjaźnionych rodzin - nie wiem, czy jest lepsze miejsce na kształtowanie wiary u dzieci. Wierzę, że jak będzie czas, to Pan Bóg jakoś nam znajdzie towarzystwo do modlitwy:)
  • Jadwigo-NEOKATECHUMENAT.mają takie właśnie rozwiązania jak Ty podałaś.proszą o pomoc kogoś i płaćą mu ze wspólnotowej kasy.
  • My jesteśmy kręgiem dość specyficznym, bo utworzonym na zapotrzebowanie byłych członków duszpasterstwa akademickiego. Nie wywodzimy się więc (większość) z miasta, które obecnie zamieszkujemy - "odpada" opieka dziadków. Ponadto jesteśmy "zbieraniną" nie przynależącą do parafii, która patronuje naszemu kregowi. Ale pomysł z "zatrudnieniem" osoby do pilnowania jest świetny. Postaram się go "sprzedać" dalej na kolejnych spotkaniach.
  • słyszałam kiedyś o Rodzinach Nazaretańskich. Wiecie coś o tym ruchu?
  • Od kilkunastu lat jesteśmy we wspólnocie charyzmatycznej. Na małe grupy prosimy o opiekę kogoś ze wspólnoty, albo wynajmujemy opiekunkęâ?? płacimy z kasy wspólnotowej. Gorzej jest z dużymi spotkaniami - kończą się bardzo późno i małe dzieci są już zmęczone, szybko wracają do rodziców i "przeszkadzają", szczególnie starszym osobom. Na rekolekcje i wszelkie wyjazdy też organizujemy pomoc do dzieci, a od dwóch lat próbujemy przygotować formację dla dzieci na rekolekcje (chętnie przyjmę wszelkie rady i pomysły odnośnie formacji dzieci we wspólnotach). Z doświadczenia mogę powiedzieć, że nie jestem w stanie angażować się w życie wspólnoty pełnym wymiarze i jestem jakby na uboczu. Początkowo próbowaliśmy się dzielić z mężem, ale teraz to raczej On podejmuje posługi. Ale przecież naszą pierwszą i najważniejszą wspólnotą jest rodzina.
  • [cite] Agagaw:[/cite] Osobny problem to zorganizowanie tychże spotkań, bo mieszkania mamy raczej małe, a tu tyle dzieci....
    Skoro dzieci jest tak dużo to może te starsze dałoby się zgromadzić w jednym mieszkaniu z opiekunką, a w innym zrobić spotkanie tylko z tymi najmniejszymi.
    [cite] Agagaw:[/cite]
    Może macie jakieś pomysły, jak zorganizować się i przygotować do tych spotkań?
    Ostatnią deską ratunku jest dobra bajka.
    Ważne jest wybranie odpowiedniego czasu na spotkanie, zmęczone dzieciaczki i to sprawa nie do opanowania.
    Opiekunki można poszukać w kręgach wspólnot młodzieżowych.
    Dbanie o punktualność wszystkich uczestników.
  • Padło już tyle rozwiązań, że nic nowego chyba nie wymyślę. Mogę jedynie podzielić się naszymi doświadczeniami. W Domowym Kościele jesteśmy od prawie 10 lat. W różnych warunkach mieliśmy spotkania, od maleńkich klitek do dość sporych metraży.
    Zawsze najmłodsza kadra rodzinki uczestniczy z nami przy "cycusiu"na kręgu.
    U nas, tak się złożyło, że nie więcej niż dwoje -góra troje niemowlaczów wspierała nas swoim kwileniem, a czasami i niecichym płaczem:cry:. Mamy po prostu duże rozpiętości wiekowe naszych pociech. To prawda, ciężko czasami jest się skupić, ale dzieciaczki krążą po "ciociach" z reki na ręce i nierzadko bywa tak, że usypiają w ramiomnach nie swojej mamy. Pocieszające jest to, że szybko rosną i z czasem kręgi stają się spokojniejsze (do momentu, kiedy nie powiększy się krąg o kolejnego aniołka:rainbow:)
    Starsze towarzystwo ma opiekę albo rodziny u poszczególnych małżeństw, albo jak nie ma takiej możliwości, to chętnie zabierają nasze dzieci ludzie z innego kręgu, lub starsze rodzeństwo innego małżeństwa kręgowego.
    Poza tym, warunki mieszkaniowe, nie mają aż takiego wielkiego znaczenia. Owszem, czasami bywało ciasnawo, ale to po pierwsze tylko raz w miesiącu, a po drugie ważniejszy jest Duch spotkania i ludzie, którzy tworzą krąg. :dinner:.
    Kiedyś usłyszeliśmy od pewnego księdza: Kręgi Rodzin mają być środkiem, który ma wam pomóc we wzajemnym uświęcaniu, a nie celem.
    pozdrawiam
    Kasia
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.