Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Ciąża, a dźwiganie...

edytowano listopad 2010 w Ogólna
Chciałabym zapytać Was o kolejną teorię dotyczącą kobiet w ciąży.
Dźwiganie? Podnoszenie?
Wiele z Was ma dzieci w odstępie roku, lub półtora roku, a to oznacza, że jak byłyście w ciąży, to starsze dziecko jeszcze nie chodziło. Co w takiej sytuacji? Przecież dziecko trzeba wyjąć z łóżeczka, ponosić gdy płacze, marudzi, przytulić, podnieść do zmiany pieluchy itd. A podobno w ciąży nie wolno dźwigać, bo można poronić bądź przyspieszyć poród.
Te pytania nasuwają mi się w związku z kołatającą się po mojej głowie myślą o poczęciu rodzeństwa dla synka szybciej niż myślałam.
Dzięki wszystkim za opinie.
«1

Komentarz

  • dużo zależy od tego jak kobieta ciąże przechodzi...ja np. od początku do końca ciąży nosiłam dzieciaczki, zakupy z rynku targałam itp....jak byłam w 5 miesiącu ciąży z 3 z kolei dzieciątkiem mąż wyjechał na 2 miesiące do Norwegii...chodziłam z dzieciakami na zakupy z wózkiem ( najstarsza miała wtedy 5 lat, syn 2,5 roku), a że mieszkaliśmy na ostatnim piętrze w kamienicy trzeba było dzwigać...nie miałam specjalnie wyboru...dzięki Bogu ciąże znoszę super, żadnych mdłości itp.
  • Ja mam odstęp między dziewczynkami półtora roku. Starszą nosiłam na rekach często aż do porodu drugiej i było ok.
    Nie mogłam za to nic podnosić po drugim porodzie, bo to było cc. Więc do starszej córeczki po prostu klękałam, żeby ją poprzytulać; wycięliśmy w łóżeczku 2 szczebelki, żeby jej nie wyjmować/wkładać, tylko żeby sama wchodziła; starsza była nieodpieluchowana w tym czasie, więc ją nauczyłam wchodzić/wychodzić z wanny po odwróconym do góry dnem małym wiaderku, żeby jej nie podnosić kilka razy w ciągu dnia w celu umycia pupy.
    Da się :bigsmile:
  • Dzwigalam po kazdym porodzie i w kazdej ciazy, 1-2 rok, 2-3 dwa lata roznicy [w zaokragleniu] kazde cc
  • MAm róznice między dziećmi 2 lata. Nie da się nie dzwigać!
    Dziecko trzeba włożyc do wózka, wyjąć z wózka, podnieść jak się przewróci..dogonić jak ucieknie...włożyć na bujawke, zdjąć z bujawki ... ..teraz w trzeciej ciązy mam to samo ..najtrudniejsze jest dla mnie nie tyle podnoszenie dziecka co kucanie..bo potem nie moge wstać :)
    Pierwsze dziecko rodziłam coś około 4 godzin..drugie 40 minut..trzeciego póki co odmawiam rodzić bez znieczulenia ;)
  • Ja tez dzwigam zawsze, i to do końca. A różnice miałam raz trzy lata, raz dwa. Robię co muszę i się nie zastanawiam za bardzo nad sobą bo nie mam czasu:wink:

    Inna sprawa ze nie mialam (jak na razie:)) ciąż zagrożonych ani powikłań.
    Czasem tylko pod konic ciąży brzuch mi się częściej napina i twardnieje - ale jak wiem ze czeka mnie ciężki dzień np zakupy hurtowe w markecie, to zazywam magnez, no spę i do przodu :bigsmile:
    a w sklepie nie dzwigam zgrzewek z wodą i 10 litrów mleka tylko zawsze zaczepiam jakiegoś pana i go proszę o pomoc :wink:
  • Ja tez bylam taka do przodu, dopóki w trzeciej ciazy (roznica wlasnie dwa lata - starszy przechodzil mega bunt dwulatka), nie wyladowalam w polowie ciazy na patologii ciazy z odchodzacymi wodami. Ewidentnie sie przeciazylam. Oczywiscie zdarza sie, ze np. najmlodszego podniose i przytule jak placze, bo cos sie stalo, ale raczej staram sie ukucnac, usiasc i wtedy to robic - zasada jest, ze nie nosze wiecej niz kilka kg. Rodzina NAPRAWDE moze sie obejsc bez mojego dzwigania siat, dzieci, mycia okien itp. A dziecko urodzone przedwczesnie bedzie mialo pod górke cale zycie.
    Dopisek - oczywiscie z drugiej strony nie oznacza to, ze caly dzien leze w lozku i inkubuje - pracuje, duzo jezdze samochodem, jakos ogarniam dom, pranie itp. Ale nei widze problemu np. w tym, ze po powrocie do domu np. klade sie i wypoczywam, a nie od razu rzucam do sprzatnaia i garów ;)
  • Moze jest to tez kwestia wieku - ja np. dwa tygodnie temu bylam na wernisazu, na ktorym byla jedna kanapa caly czas zajeta, wiec kilka godzin bylam na nogach, potem jeszcze odebranie dzieci od babci, zawiezienie towarzystwa do domu - caly nastepny dzien odpoczywalam. W zeszlym tygodniu opróznialismy jedna szafe - razem z mezem, przeglad starych butow, kurtek, koszulek itp. - do utylizacji poszlo kilka duzych worów - wieczorem po calym dniu intensywniejszej pracy musialam sie polozyc, wziac nospe, bo brzuch zaczynal bolec. Te kilkanascie lat temu bylam jednak w lepszej kondycji.
  • Kilkanaście lat temu..... byłam panną i stwierdziłabym, że przesadzacie.
    :ap:
  • Żadna z moich ciąży nie była zagrożona- więc dźwiganie dzieci, zakupów czy wózka- to norma. Pewnie, jak ktoś mógł wyręczyć, to korzystałam, ale tak jak Małgorzacie- nie obce mi są remonty, tapetowania czy wylewanie wody z zalanej piwnicy...
    Nie powiem- starałam się zawsze z pozycji kucnej podnosić to czy tamto..
    Dziś mój kręgosłup troszkę narzeka, ale przecież coś dolegać czasami musi.
    Nie polecam dźwigania, bo nigdy nie wiadomo, czy się coś nie stanie. Moja mama nie mogła np nic dźwignąć w ciąży, bo od razu lądowała w szpitalu. Mogę tylko napisać, że u mnie nic złego się nigdy nie wydarzyło.
    K
  • hmmmmmmmmm...te kilkanaście lat temu głowę zaprzątały mi tylko myśli jak przeżyć następny dzień w szkole...haseł typu czy mogę dźwigać, w ciąży w ogóle nie było w moim słowniku :crazy: :ap:
  • ja dzwigałam synka, gdy byłam w drugiej ciąży - synek był kilkumiesięczny i niezbyt mały.
    A w trzeciej ciąży nie mogłam dźwigać znacznie lżejszej córeczki - o mal nie straciłam trzeciego maleństwa - właśnie po trzymaniu córki na reku w kościele, wylądowałam w szpitalu z krwotokiem. Potem już sobie odpuściłam i nie dźwigałam w ciąży ani trzeciej, ani czwartej i wszystkim odradzam. Można sobie poradzić bez dźwigania, a szkoda narażać życie dziecka. Ale nie tylko każda kobieta jest inna, każda ciąża też - u mnie trzecia była najcięższa, a dziecko najlżejsze ... Zawsze biorę poprawkę na to że tu chodzi o życie tego maleństwa i radzę sobie różnymi sposobami.
  • Ja podobnie jak Ula, pierwsze trzy ciąże w zasadzie super. Też byłam mocno do przodu, az w ostatniej w 14.tc pękł mi krwiak wielkości piłki tenisowej - mega krwotok, lekarze byli już pewni, że to poronienie. Ten krwiak pewnie i tak by pękł niezależnie od mojej aktywności. Jednak z moich koleżanek, powiedziała mi całkiem słusznie, że może to było po to, żebym trochę zwolniła.

    Wiadomo, że ciążą to nie choroba, ale nie można przesadzać w żadną stronę, po co narażać maleństwo?

    Pees - potem bardziej się oszczędzałam, a i tak w 31 tc wylądowałam ponownie w szpitalu...
  • Dźwiganie ciężarów, jest generalnie mało zdrowe, bo mocno obciąża stawy, mięśnie, powięzi i układ krążenia. Z tego powodu powstały normy BHP zakazujące zatrudnionym (szczególnie kobietom) dźwigania dużych ciężarów. W pracy stałej kobieta (nie w ciąży) nie powinna dźwigać więcej niż 12 kg a w przypadku pracy dorywczej więcej niż 20 kg (do 4 razy na godzinę a przedmiot powinien mieć uchwyt). Wprawdzie ustawodawcy asekurancko zabraniają kobietom w ciąży dźwigać w pracy powyżej 3kg lub 5 kg (odpowiednio w przypadku pracy stałej lub dorywczej) ale nawet jeśli założymy, że ciąża to nie choroba i przebiega bez komplikacji oraz zignorujemy fakt, że kobieta w zaawansowanej ciąży i tak nosi dodatkowe kilogramy, które obciążają jej organizm, to i tak, dla własnego zdrowia nie powinnyśmy się nadmiernie obciążać. Przypominam - 12 kg przy pracy stałej (a praca przy domu i dzieciach, to raczej praca stała niż dorywcza :wink:). 12 kg to dziecko ok. roczne (wiem, wiem, są większe i mniejsze dzieci :bigsmile:). Oczywiście mam świadomość, że życie jest życiem i trzeba sobie jakoś radzić, jednak warto pamiętać, że przy pewnych obciążeniach nasz organizm (niezależnie od ciąży) może się zbuntować... :sad:
    I dobra rada od zaufanej położnej - jak się dobrze czujecie w ciąży i się forsujecie, to jeszcze nie tragedia, ale w połogu, jeśli tylko jesteście w stanie, dajcie sobie na luz (nawet jak się dobrze czujecie) - zmiany poporodowe powodują, że przez te pierwsze tygodnie wyjątkowo łatwo zrobić sobie krzywdę. Ale też, żeby nie było tak pesymistycznie, ten okres stwarza niepowtarzalne możliwości regeneracji organizmu, jeśli tylko właściwie o niego zadbać (głównie poprzez właściwą aktywność fizyczną) - w połogu można nadrobić nawet dość poważne problemy wypracowane w poprzednich ciążach i połogach (np. pozbyć się nietrzymania moczu!). Tylko trzeba wiedzieć, że to możliwe i mądrze się za to zabrać :bigsmile:
  • A ja na drugi dzień po porodzie zabrałam się za odkurzanie i wieszanie prania...:wink:

    No, ale mi mąż nie pomaga...:confused:
  • [cite] Malgorzata:[/cite]Katarzyno
    alez ja nie bawię się wtym czasie w Pudziana
    A któraż z nas chciałaby się jeszcze w ciąży, czy w połogu w Pudziana zabawiać? Nawet Ciebie, Małgorzato, o takie pomysły nie podejrzewam :wink:
    Po prostu, zwracam uwagę na to, że nawet takie codzienne obciążenia wielodzietnej mamy (spacer z dziećmi, zakupy dla całej rodziny, wnoszenie wózka itp.) to dużo jeśli odnieść to do norm jakie ktoś mądry ustalił dla pracujących kobiet, nawet takich nie w ciżąy. Ot, i tyle. Warto być tego świadomym. A jeśli tylko można liczyć na pomoc innych domowników, to warto korzystać i nie zgrywać "twardzielki" :bigsmile:
  • Wiec ja jestem ciezkim typem, bo jak widze jak moj maz robi cos w domu np w kuchni to nei daje rady i wstaje:wink:
  • Hmmm no to u mnie 6 tygodni po porodzie wciaganie po schodach [19kg+6kg+2kg], nie mam wyjscia w zasadzie.:confused:
  • Małgorzato, ale ty jesteś twardzielką (nie wątpię! serio, serio!) a mi chodzi o nie zgrywanie "twardzielki" :wink:
  • Małgoś - dla mnie niedoścignionym wzorem jest moja ś.p. babcia, co urodziła w domu trzynastkę dzieci; dziesiątkę, która przeżyła niemowlęctwo, wyprowadziła na uczciwych ludzi; jeszcze stadko wnuków (w tym mnie) zdążyła wyniańczyć i odchować; całe gospodarstwo ogarniała (a czasy były bez prądu i innych wygód, a dziadek albo na wojnie albo w robocie całe dnie); ze wszystkimi w zgodzie żyła; siły i sprytu miała tyle, że niejednemu wielkiemu chłopu by poradziła, choć sama miał zaledwie 150 cm i kości zdeformowane krzywicą.
    Przy takim punkcie odniesienia, to ja się nigdy supermenką nie poczuję, bo cóż za wyzwania przede mną życie stawia?
  • Co Bóg mi na drodze postawi, to przyjmę...
    A tymczasem pisałam o takich zwyczajnych wymaganiach życiowych, w które nie ma co Boga mieszać. Mam poczucie, że moje codzienne życie, to sielanka istna, w porównaniu z tym jak się umordować musiała moja babcia. Ot, taki przykład - zdarza mi się wzdychać ciężko, że po 2-3 prania dziennie muszę nastawiać i wieszać to to, potem składać, po szafach utykać a niektóre sztuki to i uprasować czasem - no, utrapienie straszne :wink:... Moja ś. p. babcia wychowując swoje stado dzieci wszystko prała ręcznie a płukać biegała do rzeki (bagatela 2 km w jedną stronę). I tak przez cały rok, także zimą, gdy mokre pranie przymarzało wraz z węzełkiem do pleców. A ludzie we wsi do tej pory pamiętają, że u mojej babci dzieci brudne ni usmarkane nie chodziły...
  • U mnie moja mama. Po mlko biegala 2,5 km w jedna strone, zostawiajac ponad roczne dziecko z 2 miesiecznym ... ojciec w wojsku:confused:

    gasne przy niej - nawet glowy nie podnosze
  • Ja dźwigałam wszystko, i dzieci i zakupy i przesuwałam meble i miałam pracę stojącą po 8 godzin podczas ciąż. I na pewno mnie to na donoszenie ciąż nie zaszkodziło, bo wszystkie przechodziłam po terminie. Ale niestety przeciążyłam sobie kręgosłup i dziś w kolejnej ciąży też dźwigam i noszę moją 1,4 roczną Kinię, bo inaczej się nie da, ale cóż, kręgosłup daje się we znaki. W nocy budzę się z bólu, po całym dniu rwie mocno w krzyżu... Mam wadę, której nie da się cofnąć, jedynie uśmierzyć ból.
    Dlatego dźwigajcie, ale ostrożnie, dla siebie samych.
  • [cite] macierzanka:[/cite]Ja mam odstęp między dziewczynkami półtora roku. Starszą nosiłam na rekach często aż do porodu drugiej i było ok.
    Nie mogłam za to nic podnosić po drugim porodzie, bo to było cc. Więc do starszej córeczki po prostu klękałam, żeby ją poprzytulać; wycięliśmy w łóżeczku 2 szczebelki, żeby jej nie wyjmować/wkładać, tylko żeby sama wchodziła; starsza była nieodpieluchowana w tym czasie, więc ją nauczyłam wchodzić/wychodzić z wanny po odwróconym do góry dnem małym wiaderku, żeby jej nie podnosić kilka razy w ciągu dnia w celu umycia pupy.
    Da się :bigsmile:
    Ja od zawsze rodze cesarkami wiec tez wynajdowalam rozne sposoby na obsługe dzieci bez dzwigania :bigsmile: Bardzo podobne :smile:
    Zakupy?
    Wrzucam do wózka.... Dzieci wspinają sie do wózka po palecie z butelkami albo po parapecie :tongue: Potem wrzucam do bagaznika.....
    Kiedyś jeździłam z wóżkiem niemowlęcym (pustym) jak kloszard po zakupy a wracałam załadowana z czubem - dzieci rozładowywały wraz z mężem, teraz bagażnik rozpakowywują......
    A jeśli leżenie w ciąży to w wielkim łożu obłożona dzieciakami - głaskanie, tulenie, całowanie itp.... czytanie, oglądanie TV..... Takie ciążowe specjały dla dzieci :bigsmile:
  • No właśnie ja się też ostatnio zastanawiam jak to będzie z dźwiganiem naszego Kloca jeśli uda się nam zajść teraz w ciążę. Jeszcze to jej uciekanie w przciwnym kierunku i niechęć do wózka, o zgrozo. W tej pierwszej ciąży strasznie się ze sobą cackałam,dmuchałam i niczego nie podnosiłam, prawie się nie ruszałam żeby nie zaszkodzic dziecku i mialam schiz,ze rodzę prawie codziennie :) No ale myślę, że przy 2,3,4,5...13 ciąży będzie..inaczej. ;)
  • [cite] szczurzysko:[/cite]A ja na drugi dzień po porodzie zabrałam się za odkurzanie i wieszanie prania...:wink:

    No, ale mi mąż nie pomaga...:confused:

    Ja sprzątałam klatkę świnkom morskim na drugi dzień po wyjściu ze szpitala po CC.
  • MonikaN- A ja leżałam plackiem chyba z tydzien (po SN) i nie wiedziałam gdzie jestem;)
  • [cite] Gosiagosia:[/cite]No właśnie ja się też ostatnio zastanawiam jak to będzie z dźwiganiem naszego Kloca jeśli uda się nam zajść teraz w ciążę. Jeszcze to jej uciekanie w przciwnym kierunku i niechęć do wózka, o zgrozo. W tej pierwszej ciąży strasznie się ze sobą cackałam,dmuchałam i niczego nie podnosiłam, prawie się nie ruszałam żeby nie zaszkodzic dziecku i mialam schiz,ze rodzę prawie codziennie :) No ale myślę, że przy 2,3,4,5...13 ciąży będzie..inaczej. ;)

    Moje dzieci wiedzialy, ze jestem w ciazy i kiedy byly nie w porzadku to tez wiedzialy ze wracamy do domu i ze nie wyjdziemy wcale na dwor.

    A jak juz szliśmy to wiedzialy, ze muszą być grzeczne, tzn robic to, o co je proszę, przychodzic, kiedy wołam itp.......

    Sprobuj konsekwentnie wrócić do domu i nie wyjść z nim... a pojmie w końcu, dasz rade :smile: Dobry moment na "zasady"
  • Monia6-dzięki! Ogólnie przy mnie, sam na sam jest grzeczna, w domu płacze owszem ale da się ją przegadać, zająć czymś, na podwórku gorzej ale tak jak mówisz muszę być konsekwentna i wprowadzać pewne zasady. Dzieci moich koleżanek wszystkie takie spokojne a Helcia...

    żywioł ;)

    Prawda jest też taka, że dawałam jej zawsze dużo swobody, pozwalałam biegać boso po trawie gdy uczyła się chodzić, pozwalałam jeść piasek (z umiarem;)) i babrać się do woli. Dawałam jeść kawałki zamiast papek no i pozwalałam tacie jeździć wózkiem po górach;) To raczej normalne i naturalne i dzięki temu Hela jest teraz bardzo...hm ciekawa świata i ...ruchliwa. A to nie podoba się moim znajomym, od jednej koleżanki uslyszałam wprost, że nie chciałaby aby jej synek nauczył się od Heli złych zachowań (czyli poruszania się?).

    No nic. Wiem, że Hela potrzebuje teraz w fazie buntu 2 latka mojej stanowczości i tyle:) Wtedy poradzimy sobie ze wszystkim, z ciążą też.
  • Ale przynajmniej matce pomoże ;)))

    98dq8m.jpg
  • Ja miałam ciąże zagrożone, tak mniej więcej od 23 tc... więc nie nosiłam, wcinałam no-spę i Mg i mnóstwo czasu spędzałam przy kompie :wink: w pierwszej ciąży bardzo byłam tym wszystkim przejęta, w drugiej, gdy Ala miała 19-28msc nie za bardzo miałam czas, by się nad tym zastanawiać...
    Ale mam też wadę kręgosłupa i ogólnie staram się nie dźwigać, więc Ala była nauczona, że wszędzie wdrapuje się sama.
    Niestety Antek jakoś nie chce się tego nauczyć i uwielbia zwiedzać świat na rączkach mamusi...

    No a przewijać to można i na podłodze...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.