Nie ma rady, jak jest dużo chętnych i mało miejsc, to jasne, że będzie spinka.
OK, dziecko wybitnie uzdolnione i dziecko kompletnie niemuzykalne łatwo wyłapać. Ale większość plasuje się gdzieś po środku i wtedy przygotowanie do przesłuchań i wyćwiczenie pewnych umiejętności może wiele zmienić.
No właśnie o takie rozwiązanie poprosiliśmy. Powiedziano nam, że właśnie przepisy stoją na przeszkodzie. Skończyło się na prywatnych lekcjach skrzypiec (na skrzypcach też uczyla się lata), ale tego fortepianu mi żal. Nie stać nas na prywatną naukę.
Wróciłam właśnie z popisu córki. Wiem , że każda matka uważa, że jej dziecko jest najlepsze, ale Helenka grała naprawdę pięknie. I tak śliczna była, co nie dogra- to dowyglada:) Warto, naprawdę warto męczyć się trzy lata, by usłyszeć tak cudny koncert. Pierwsze trzy lata skrzypiec to prawdziwy koszmar, ale potem już czad. Cieszę się, że początki mamy już za sobą.
Będzie to, co wyznaczy nauczyciel:) Zawsze jest etiuda, koncert + coś jeszcze. Na każdym etapie można jakieś ładne utwory wybrać. Nasza Helka grała już trudniejsze utwory, tym razem był któryś koncert Seitza. I tego Czardasza grała przepięknie. Serio, jakieś babcie podchodziły do niej zachwycone po popisie. Ona jest w trzeciej klasie dopiero - w sumie początki, ale pięknie prowadzi smyczek. Tutaj ten Czardasz w innym wykonaniu. Bo ja oczywiście nagrywałam, ale nie pytajcie, czy nagrałam. Sierota ze mnie straszna.
Ja z moją ośmiolatką idę w poniedziałek na przesłuchania ciekawe czy się dostanie, są dwie osoby na jedno miejsce. Zobaczymy jak jej pójdzie, jest wrażliwa i trochę nieśmiała więc przygoda z SM może zakończyć się jyz na samym początku. Nie mniej wierzymy w jej zdolności
Ważna jest odległość od SM. Dojazdy zżerają całe moje popołudnia. Ciężko też zgrać plany lekcji z normalnej szkoły i szkoły muzycznej. Czasami trzeba dziecko puścić samo do SM
Miło słyszeć że dziecko sobie radzi jeździ na konkursy, odnosi sukcesy.
Co drugi dzień jestem w muzycznej . Najstarszy samowystarczalny, młodszych, że względu na godziny, zajęć muszę szybko teleportowac do drugiej szkoły. I tak warto .
Jak ja się cieszę, że te wszystkie Muszki flejtuszki i Łosie paletaje mamy za sobą. Nie, żebym nie lubiła, ale widzę postęp.
Niestety, nie dostał się. Pani z sekretariatu powiedziała żebym przyszła na rozmowę z dyrektor i dowiedziała się z jakiego powodu, żeby wiedzieć na przyszły rok o co chodziło.
Słuchajcie liczę na Waszą radę bo widzę, że jesteście dobrze zaznajomieni z tematem Mikołaj w czerwcu skończy 6 lat - cały czas gdzieś tam marudzi o gitarze niedaleko nas w Kościanie ogłosili nabór m. In na gitarę klasyczna - bije sie z myślami czy warto próbować tam ? Mikołajek z tych cierpliwych i wytrwałych lecz niesmialych - nie mam ambicji by był wybitnym muzykiem , ale czytam , że szkoła muzyczna ma mnóstwo plusów :-) tylko czy dla tak małego dziecka ? Napiszcie prosze jakie macie doświadczenie ps. Nabór jest dla dzieci które skończyły conajmniej 5 lat
ja nie spróbuje - to się nie przekona (przekonacie) czy mu to leży jeśli to szkoła muzyczna to trzeba się liczyć że oprócz nauki na instrumencie są jeszcze inne przedmioty muzyczne...
moim zdaniem - po latach kształcenia dzieci na poziomie I stopnia - ja nie żałuję ani moja nastoletnia młodzież też nie chodziła do takiej szkoły - choć żadne muzykiem raczej nie zostanie...
U nas różnie. Niektóre dzieci zaczynały grać w wieku 6 lat, inne trochę później. Te moje maluchy dwa lata przed końcem 1 st są już zazwyczaj bardzo zmęczone. Też zastanawiam się, czy zaczynać SM z moim 6-latkiem, czy jednak rok poczekać. Wszystkie pójdą do SM, bo 1 stopień u nas obowiązkowy. Na drugim mam na razie jednego. Reszta na pierwszym stopniu. Teraz szukamy już" łatwiejszych" instrumentów niż smyczki. Skrzypce są bardzo trudne. Trzy lata początkowego rzepolenia to nie na moje nerwy. Już wiolonczela jest lepsza, bo ma inny dźwięk. Czas obniżyć rodzicielskie ciśnienie;) Gitara jest fajna pod tym względem.
A wiecie co jest fajnego jeszcze na drugim stopniu? Te podróże. Zazdroszczę. Najstarszy ma jechać na dwa tygodnie do Włoch za grosze ( kasa miejska) koncertowac. Kilka godzin grania w pięknych okolicznościach przyrody a potem plaża. Tylko muszę kupić twardy futerał do wiolonczeli.@ Elunia, gdzie kupowalas?
Nie jestem ielka fanką admir choć ich jakość pewno też się zmienia... Alhambra lubię.innych nie bardzo znam.. to trzeba złapać posłuchać.. cordoba pierwsze słyszę.'
@Agnicha nie wiem czy to Cie pocieszy, ale u mojej siostrzenicy pękło pudło dość mocno, przypuszczlanie od uderzenia, ale nikt sie nie przyznaje. Fachowiec wziął za naprawę 300zł, ale nie trzeba nowej kupować.
Komentarz
OK, dziecko wybitnie uzdolnione i dziecko kompletnie niemuzykalne łatwo wyłapać. Ale większość plasuje się gdzieś po środku i wtedy przygotowanie do przesłuchań i wyćwiczenie pewnych umiejętności może wiele zmienić.
Przepisy...
Powiedziano nam, że właśnie przepisy stoją na przeszkodzie.
Skończyło się na prywatnych lekcjach skrzypiec (na skrzypcach też uczyla się lata), ale tego fortepianu mi żal. Nie stać nas na prywatną naukę.
Czasami trzeba dziecko puścić samo do SM
Miło słyszeć że dziecko sobie radzi jeździ na konkursy, odnosi sukcesy.
Jak ja się cieszę, że te wszystkie Muszki flejtuszki i Łosie paletaje mamy za sobą. Nie, żebym nie lubiła, ale widzę postęp.
Pani z sekretariatu powiedziała żebym przyszła na rozmowę z dyrektor i dowiedziała się z jakiego powodu, żeby wiedzieć na przyszły rok o co chodziło.
Mikołaj w czerwcu skończy 6 lat - cały czas gdzieś tam marudzi o gitarze
niedaleko nas w Kościanie ogłosili nabór m. In na gitarę klasyczna - bije sie z myślami czy warto próbować tam ? Mikołajek z tych cierpliwych i wytrwałych lecz niesmialych - nie mam ambicji by był wybitnym muzykiem , ale czytam , że szkoła muzyczna ma mnóstwo plusów :-) tylko czy dla tak małego dziecka ? Napiszcie prosze jakie macie doświadczenie
ps. Nabór jest dla dzieci które skończyły conajmniej 5 lat
jeśli to szkoła muzyczna to trzeba się liczyć że oprócz nauki na instrumencie są jeszcze inne przedmioty muzyczne...
moim zdaniem - po latach kształcenia dzieci na poziomie I stopnia
- ja nie żałuję ani moja nastoletnia młodzież też nie chodziła do takiej szkoły - choć żadne muzykiem raczej nie zostanie...
Teraz szukamy już" łatwiejszych" instrumentów niż smyczki. Skrzypce są bardzo trudne. Trzy lata początkowego rzepolenia to nie na moje nerwy. Już wiolonczela jest lepsza, bo ma inny dźwięk. Czas obniżyć rodzicielskie ciśnienie;) Gitara jest fajna pod tym względem.
powoli musimy się rozejrzec za wielkością 4/4
lutnicza wiadomo poza zasięgiem