jest na fejsie na mankowych pysznosciach, wczoraj bawiłam się w dekorowanie kruchych ciast dla szefowej na komunie, nie wiem czy będzie zadowolona, ale miałam pokusę
Siedzi se człowiek spokojnie na molo w Orlowie, słoneczko, bryza, cisza i spokoj wiosenny... zaglądnie na mankowe pysznosci i... trzeba się zrywać i szukać pożywienia. Po kiego ja tam zaglądałam...
konkretyzujemy z córkami menu - dziś pojawił się kolejny pomysł - na węgierskim stoisku na targu zrobiliśmy miłe i udane zakupy (z dużym rabatem dla wielodzietnych, bo sprzedawczyni ma 5 córek ) będzie gulasz z kociołka z nad ogniska z czymś co się nazywa Tarhonya
Ostatnio na imprezy koreczki robie i ile nie zrobie, tyle pojdzie, chociaz towarzystwo raczej rozpuszczone kulinarnie Szczegolnym powodzeniem cieszy sie zestaw truskawka, listek bazylii, mala kulka z mozarelli. Reszta dosyc klasyczna, typu ser, wedlina oliwka, albo z pomidorkami koktajlowymi.
No, to raport zdam poprzyjęciowy ;-) Plan był taki: Przystawki (szwedzki spół): - paszteciki drożdżowe z kurą z rosołu i warzywami - jajka faszerowane - pieczarki faszerowane - babeczki na słono - roladki z łososiem Zupa: - rosół ze swojskiej kury z domowym makaronem orkiszowym Danie główne: - Indyk pieczony z nadzieniem (jeszcze nie dopracowane) i warzywami - ziemniaczki pieczone - kluski ziemniaczane ze szpinakiem - kluski dyniowe - bukiet surówek (marchewka z jabłkiem, buraczki, kapusta itp.) Deser: - babeczki kruche z kremem budyniowym, owocami i glazurką - ciasteczka owsiane, - szarlotka, - tort czekoladowy z waniliowym kremem obowiązkowo w kształcie otwartej księgi (wiem, że kicz, ale moich synów w tym wieku strrrrasznie kręci, starsi taki mieli, to i temu nie odmówię), z napisem okolicznościowym. Wszystko na jakieś 30 osób.
W praktyce, prawie tak było. Drobne zmiany weszły: - zamiast babeczek na słono były dwie żytnie tarty od Mańki (jedna z cukinią i serem feta (nie spróbowałam, bo goście pożarli zanim się zorientowałam), a druga z tuńczykiem i oliwkami (wyborna!)), - jako alternatywna zupa była szparagowa (z przypadkowej inspiracji Anki), - odpuściłam sobie kluski ziemniaczane ze szpinakiem, a surówki zamówiłam u Mańki, - szarlotkę przywiozła moja mama, tort był kawowy zamiast czekoladowego i doszedł jeszcze keks i piernik, - osób było tylko 26, bo szóstka gości nam się wykruszyła. Ogólnie, imprezę oceniamy jako udaną - i kulinarnie i towarzysko. Szczególnie nasz "komunista" uradowany bardzo. Dziś dojadamy resztki. I refleksję mam taką, że indyk to jednak wielki ptak jest... 26 osób się nasyciło, a z tego, co zostało na ptaku zebrałam jeszcze dużą miskę mięsa i dziś na obiad będzie wieeeelka tarta z indykiem i warzywami. Tort też jakiś podejrzanie duży wyszedł (choć jak robiłam, to mi się zdawał za mały). Na przyjęciu zmogliśmy tylko pół. Na szczęście moja duża i żarłoczna rodzina nie pozwoli, by cokolwiek się zmarnowało ;-) Polecam wszystkim roladki z łososiem na okoliczność przystawek - wczoraj cieszyły się ogromnym powodzeniem zarówno wśród dorosłych, jak i wśród dzieci, a roboty przy tym niewiele.
Usmażyłam bezglutenowe naleśniki. Wymierzałam kozi serek z rozpuszczoną żelatyną, solą, pieprzem i drobno posiekanym koperkiem. Smarowałam naleśniki serkiem, rozkładałam na tym wędzonego łososia, zwijałam. Jak odleżały przez noc w lodówce (żeby żelatyna wszystko związała), to pokroiłam w plasterki po ok. 1,5 cm. Ogony dzieci zjadły na miejscu, a ładne plasterki zostały na przyjęcie. Jak ktoś jada pszenicę, to można zamiast naleśników użyć tortilli. Tylko trzeba ją przed użyciem namoczyć trochę. O, coś takiego wychodzi:
Ja robie z tortilli i nie namaczam, wrecz przeciwnie, podsmazam krotko na suchej patelni. Pozniej daje serek wymieszany z jakimis ziolami, creme fraiche, sokiem z cytryny. Na to plastry lososia. Na gore duzo rukoli (albo innej salaty mieszanej, ale rucola lepsza). Zawijam i daje na chwile do lodowki, albo nie. Jeszcze mniej pracy
Ja czesto robie takie wrapy na jakies wycieczki juz dzien wczesniej, tyle ze z kurczakiem. Daje wtedy sam serek (typu almette), bez dodatkowych smietan i soku z cytryny i jest ok. Ale to jest ok na jedzenie w aucie, z dziecmi, z folii aluminiowej, no ogolnie w malo wikwintnych warunkach Na przyjecie bym raczej robila na swiezo, bo tez rucola moze srednio przezyc taki eksperyment.
Lososia posypac pieprzem cytrynowym, obtoczyc w mace, smazyc na masle od strony bez skory, do ladnego zbrazowienia, przelozyc na strone ze skora, przykryc pokrywka i wylaczyc grzanie. Zostawic na kilkanascie minut. Mozna tez zrobic z listkami szalwii, ktora sie najpoerw daje na maslo, na to lososia, dalej tak samo.
Jesli macie jeszcze miesozercow wsrod rodziny i znajomych to szczerze polecam mieso wg przepisu kociary, tyle, ze na zimno. Mieso naciera sie roznymi przyprawami, ajwarem, czosnkiem, ostra papryka, cukrem i piecze cala noc w temp 120st. (moge wygrzebac przepis dokladniejszy, jak komus trzeba). Po ostudzeniu daje do lodowki. Takie mieso krojone w plastry, z tym (ostrym) sosem, chlebem to u nas hit! Wszystkim smakuje, a roboty tez nieduzo. Zwykle pieke dwa kawalki na raz i jeden zamrazam.
Ja robie ze swini (karkowka chyba, takie poprzerastane), ale wiem, ze mozna z wszystkiego. Mieso musi byc przykryte i decydujaca jest tu niska temperatura. A wychodzi pycha! Mowie to ja, ktora normalnie swininy nie je. Mieso jest bardzo miekkie, delikatne i soczyste.
Jak w koncu dorobie sie zwyklego piecyka, totez bede tak robic. Na razie pieke czesto kilka godzin w ok 150 st i potem dopiekam - moj piecyk mozna nastawic tylko na godzine.
Komentarz
no znalazłam sposob, smacznego
Po kiego ja tam zaglądałam...
Szczegolnym powodzeniem cieszy sie zestaw truskawka, listek bazylii, mala kulka z mozarelli. Reszta dosyc klasyczna, typu ser, wedlina oliwka, albo z pomidorkami koktajlowymi.
Plan był taki:
Przystawki (szwedzki spół):
- paszteciki drożdżowe z kurą z rosołu i warzywami
- jajka faszerowane
- pieczarki faszerowane
- babeczki na słono
- roladki z łososiem
Zupa:
- rosół ze swojskiej kury z domowym makaronem orkiszowym
Danie główne:
- Indyk pieczony z nadzieniem (jeszcze nie dopracowane) i warzywami
- ziemniaczki pieczone
- kluski ziemniaczane ze szpinakiem
- kluski dyniowe
- bukiet surówek (marchewka z jabłkiem, buraczki, kapusta itp.)
Deser:
- babeczki kruche z kremem budyniowym, owocami i glazurką
- ciasteczka owsiane,
- szarlotka,
- tort czekoladowy z waniliowym kremem obowiązkowo w kształcie otwartej księgi (wiem, że kicz, ale moich synów w tym wieku strrrrasznie kręci, starsi taki mieli, to i temu nie odmówię), z napisem okolicznościowym.
Wszystko na jakieś 30 osób.
W praktyce, prawie tak było. Drobne zmiany weszły:
- zamiast babeczek na słono były dwie żytnie tarty od Mańki (jedna z cukinią i serem feta (nie spróbowałam, bo goście pożarli zanim się zorientowałam), a druga z tuńczykiem i oliwkami (wyborna!)),
- jako alternatywna zupa była szparagowa (z przypadkowej inspiracji Anki),
- odpuściłam sobie kluski ziemniaczane ze szpinakiem, a surówki zamówiłam u Mańki,
- szarlotkę przywiozła moja mama, tort był kawowy zamiast czekoladowego i doszedł jeszcze keks i piernik,
- osób było tylko 26, bo szóstka gości nam się wykruszyła.
Ogólnie, imprezę oceniamy jako udaną - i kulinarnie i towarzysko. Szczególnie nasz "komunista" uradowany bardzo.
Dziś dojadamy resztki. I refleksję mam taką, że indyk to jednak wielki ptak jest... 26 osób się nasyciło, a z tego, co zostało na ptaku zebrałam jeszcze dużą miskę mięsa i dziś na obiad będzie wieeeelka tarta z indykiem i warzywami.
Tort też jakiś podejrzanie duży wyszedł (choć jak robiłam, to mi się zdawał za mały). Na przyjęciu zmogliśmy tylko pół. Na szczęście moja duża i żarłoczna rodzina nie pozwoli, by cokolwiek się zmarnowało ;-)
Polecam wszystkim roladki z łososiem na okoliczność przystawek - wczoraj cieszyły się ogromnym powodzeniem zarówno wśród dorosłych, jak i wśród dzieci, a roboty przy tym niewiele.
Jak ktoś jada pszenicę, to można zamiast naleśników użyć tortilli. Tylko trzeba ją przed użyciem namoczyć trochę.
O, coś takiego wychodzi:
Co myślicie o białym sosie z rodzynkami ryżem i kurczakiem ?
Pozniej daje serek wymieszany z jakimis ziolami, creme fraiche, sokiem z cytryny.
Na to plastry lososia.
Na gore duzo rukoli (albo innej salaty mieszanej, ale rucola lepsza).
Zawijam i daje na chwile do lodowki, albo nie.
Jeszcze mniej pracy
Na przyjecie bym raczej robila na swiezo, bo tez rucola moze srednio przezyc taki eksperyment.
Mozna tez zrobic z listkami szalwii, ktora sie najpoerw daje na maslo, na to lososia, dalej tak samo.
Po ostudzeniu daje do lodowki. Takie mieso krojone w plastry, z tym (ostrym) sosem, chlebem to u nas hit! Wszystkim smakuje, a roboty tez nieduzo. Zwykle pieke dwa kawalki na raz i jeden zamrazam.