Mój syn skończył 2 lata.
Co oznacza, że przez 365-730 dni:
- zmieniałam pieluchy często ze śmierdzącą zawartością
- ganiałam żeby go ubrać
- zrobiłam tysiące posiłków, które próbowałam wielokrotnie wepchać w kręcącą się paszczę
- większość z 730 dni była nieprzespana.
itp
itd
etc.
I mam wrażenie, że niewiele wzrosłam duchowo dzięki tym czynnościom
Komentarz
- zmieniałam pieluchy często ze śmierdzącą zawartością
- ganiałam żeby go ubrać
- zrobiłam tysiące posiłków, które próbowałam wielokrotnie wepchać w kręcącą się paszczę
- większość z 730 dni była nieprzespana.
Ludzie, przecież coś w życiu trzeba robić. A zmienianie pieluch itd to działalność społecznie pożyteczna.
to dobrze, bo w nocy sie spi, a nie w dzien
jak to nie? ja moją kocham miłością bezgraniczną:) i zupełnie mi nie przeszkadza że nieodwzajemnioną:)
Jak można słodkiego bobasa do zmywarki porównywać to straszne co tu czytam.
Żeby zmywarkę kochać, jestem zdruzgotana.
Aż mi się ręce trzęsą z nerwów.
dwulatki to straszne zbóje
To znaczy, dziecku kazać się załatwiać na podłogę? Już wolę zmieniać pieluchy
Dzieci też kocham, a od prawie 6 lat rzadko spię w nocy. I mam nadzieję, że kiedyś jednak się wyśpię. Podobno nadzieja też matka........
Najlepsze życzenia dla Himka!
Ale policz sobie lepiej, ile razy dzięki Tobie dziecko przestało płakać, ile razy przestało się bać, ile razy przekonało się, że jest kochane. To akurat jest mega potrzebne społeczeństwu - kochani i kochający ludzie.
Na szczęście nie nam oceniać swój duchowy wzrost.
Błogosławię Pana, bo dał mi rozsądek,
bo serce napomina mnie nawet nocą.
Tylko "ja ja ja"?
Nie oddaję dzieci (choć tak pewnie byłoby czasem wygodniej), bo to NIE JEST DLA NICH DOBRE.
Dziś mi jedna kobieta powiedziała, że karmi dziecko piersią, a nocą mm bo przez to śpi w nocy.
Ok - ale czy to jest dobre dla dziecka?
ps: ostatnio na zasadzie obserwacji(nie wliczam tutejszego forum) widzę, że gatunek Matki Polski niestety chyba jest na wymarciu...
Ja, dzięki wymienionym wyżej czynnościom, wzrosłam duchowo niezmiernie...w pokorze. Okiełznało to również mój dość gwałtowny charakter
oddalam się tylko na chwilę, aby rzeczonego zmienić
Ile włożysz, tyle wyjmiesz, i można się dowolnie przekonywać i udowadniać sobie, że ważna jakość czasu a nie jego ilość i tak dalej.
Ale jeszcze nie widziałam dziecka, które by nie tęskniło za mamą, i jej nie potrzebowało. Relację buduje się przez obecność, nie przez teorie i nie przez zdrowy egoizm.
I jest ogromna różnica, czy dziecko przebywa w przedszkolu dajmy na to cztery godziny czy osiem. Odsuwając je od siebie świadomie rezygnujesz z jego wychowania - a ja jakoś uważam, że nie ma lepszych ekspertów od dziecka niż jego rodzice.