@sylwia1974 dobrze wiedzieć, że prefekt Święteg Oficjum porównując NOM (w podobnej ale jednak szerszej analizie) do luterańskich wybryków, jątrzył, szemrał, poszumiał. Ta, zgoda buduje.. chwila, czyż to nie hasło bronkozaura?
Niektórzy się zachowują jak superkucharze,znają wszystkie przepisy ,książki a żadnego ciasta nie potrafia upiec,ani nic ugotować.Sorry ale tak na myśl mi przyszło.Kocham Pana Jezusa dla Niego Samego a nie resztę.
Popatrz, co się dzieje na świecie. Jeżeli mamy przetrwać, musimy się trzymać razem, być jak palce jednej ręki. I nie ma znaczenia, czy ktoś chodzi na Mszę po polsku, czy po łacinie.
Jak na moje wykształcenie informatyczne i plastyczne, różnice pomiędzy wersją luterańską a naszą są dużo większe niż między naszą a rzymską. Trzeba mieć wyjątkowo dużo złej woli żeby twierdzić inaczej :P
Ciekawy jestem czy uważacie że te modernistyczne herezje odcięły w końcu Boga od ludzi. Lub też np. czy kończenie modlitwy "Amen" ma znaczenie "niech się stanie", czy może jest wezwaniem boga Amena zwanego również Amonem?
@Maciek Zwróć uwagę że sam Jezus też jątrzył i jątrzy nadal. Został nawet "odrzucony przez budujących".
@TiE W pierwszej kolejności powinny nas zajmować poszukiwania, tęsknota i nawiązywanie relacji z Bogiem. Potem, dla dobra własnej duszy, nie można odcinać się od innych ludzi. O tym mówią dwa najważniejsze przykazania. Przecież los naszej własnej duszy zależy od przestrzegania tych przykazań.
@Gregorius Jak już rozeznałeś i odrzuciłeś te wszystkie błedy ludzkości to co Ci pozostało? Chodzi mi o to czy Ty już odnalazłeś Boga, masz z Nim zażyłe kontakty, a w bliźnim widzisz biednego grzesznika godnego miłości? Czy jesteś pewien że Wolą Bożą jest tak upominać ludzi jak to czynisz, czy może chcesz naprawiać świat samemu bo np. uważasz że to słuszne?
Drugie przykazanie miłości nie mówi aby troszczyć się o zbawienie innych, bo zbawić może tylko Bóg. Ja też tego nie miałem zamiaru sugerować i nie wiem skąd ten wniosek.
Drugie przykazanie nakazuję kochać bliźniego, pomimo tego że jest on często szyderczo obleśny, oślizły, agresywny, skory do oceniania oraz to co wspomniałeś: przemondrzały i pełen pychy. Nic nikomu z ludzi nie jestem winny, cały mój dług spłacił Jezus na krzyżu. Z siebie samego nie mam miłości którą niby to miałbym rozdawać innym jak to opisałeś. Czuję się jak padlina otoczona przez sępy, od której są wymagania że powinna się jeszcze pokornie z innymi dzielić. Rozumiesz teraz?
I jeszcze powiem (aby podjątrzyć) że tyle jest prawdy w tych słowach św. Pawła, które zacytowałeś co w angielskim powiedzonku: "Sticks and stones may break my bones but words will never hurt me" Słowa potrafią ranić i to śmiertelnie. Tak samo wiele ludzi idzie na wieczne potępienie gdyż we właściwym czasie brakuje przy nich mądrych Sług Bożych, które mogłyby ich właściwą postawą i modlitwą od tego uchronić. A więc jednak inne stworzenie jest w stanie odłączyć człowieka od Miłości Boga. Wybór poczyniony na Ziemi krystalizuję się na wieczność.
Ostatnią deską ratunku jest czyścieć, ale musi on być bardzo bolesny, gdyż wyobrażam go sobie jak łamanie źle zrośnietych kości, które z tego powodu powinny być tu, na Ziemi, dobrze nastawione
Ani herezje, ani moderniści, ani tradycjonaliści, wolnomularze, szybkobiegacze, ani nawet promocja na słone paluszki, w Biedronce, nie oddalą Pana Boga od ludzi. _______________________________________________________________________________
Było napisane że nic nie oddali Boga od ludzi i odpowiedziałaś że sporą część tak. Chyba miałaś na myśli ludzi od Boga, a nie Boga od ludzi. To istotna, wręcz fundamentalna różnica.
Mi się jednak wydaje że gdy człowiek odrzuci Miłosierdzie Boże, to tym samym odseparuje się od Boga skutecznie. Innymi słowy: taka czynność oddali Boga od człowieka, gdyż On uszanuję jego wolną wolę. Jeżeli tak człowiek czyni to musi prędzej czy późnie spotkać się ze Sprawiedliwością Bożą.
Z tego co mi wiadomo jest trochę inna logika w świecie duchowym. Tam nie ma przestrzeni. To oddalanie się i przybliżanie ma inny wymiar - nie materialny. Coś jakby inny świat. I albo jesteś w świecie z Bogiem, albo bez Niego. Żyjąc na Ziemi nie mamy takich zmysłów mogących odbierać świat duchowy, ale przestrzegając przykazań lub nie, jakby kształtujemy swoją duszę aby mogła przebywać z Bogiem lub bez Niego.
Na Ziemi Bóg jest nieustannie, ale to nie znaczy że człowiek nie może przeżyć całego swojego życia niszcząc wszystko to co do Królestwa Bożego należy. Jeżeli tak człowiek czyni to musi prędzej czy później spotkać się ze Sprawiedliwością Bożą. W świetle Prawdy musi podjąć decyzje, którą Bóg uszanuję.
@TiE Ty wogóle mniej rozumiesz, czy tylko mnie z upływem lat coraz mniej rozumiesz ? Tak się zastanawiam, gdyż dopiero teraz zauważyłem tą subtelną dwuznaczność
Komentarz
----------------
bo wszystko jasne...
MSPANC
Tam będziemy i my.
Popatrz, co się dzieje na świecie. Jeżeli mamy przetrwać, musimy się trzymać razem, być jak palce jednej ręki. I nie ma znaczenia, czy ktoś chodzi na Mszę po polsku, czy po łacinie.
@Gregu - uważasz inaczej?
Jak Cię lubię - czasami sprawiasz takie wrażenie. I co dalej?
ale o wiele pojedyńczych dusz już nie
Choć z drugiej strony każdy ma wolną wolę.
@Maciek Zwróć uwagę że sam Jezus też jątrzył i jątrzy nadal. Został nawet "odrzucony przez budujących".
@TiE W pierwszej kolejności powinny nas zajmować poszukiwania, tęsknota i nawiązywanie relacji z Bogiem. Potem, dla dobra własnej duszy, nie można odcinać się od innych ludzi. O tym mówią dwa najważniejsze przykazania. Przecież los naszej własnej duszy zależy od przestrzegania tych przykazań.
@Gregorius Jak już rozeznałeś i odrzuciłeś te wszystkie błedy ludzkości to co Ci pozostało? Chodzi mi o to czy Ty już odnalazłeś Boga, masz z Nim zażyłe kontakty, a w bliźnim widzisz biednego grzesznika godnego miłości? Czy jesteś pewien że Wolą Bożą jest tak upominać ludzi jak to czynisz, czy może chcesz naprawiać świat samemu bo np. uważasz że to słuszne?
Drugie przykazanie nakazuję kochać bliźniego, pomimo tego że jest on często szyderczo obleśny, oślizły, agresywny, skory do oceniania oraz to co wspomniałeś: przemondrzały i pełen pychy. Nic nikomu z ludzi nie jestem winny, cały mój dług spłacił Jezus na krzyżu. Z siebie samego nie mam miłości którą niby to miałbym rozdawać innym jak to opisałeś. Czuję się jak padlina otoczona przez sępy, od której są wymagania że powinna się jeszcze pokornie z innymi dzielić. Rozumiesz teraz?
I jeszcze powiem (aby podjątrzyć) że tyle jest prawdy w tych słowach św. Pawła, które zacytowałeś co w angielskim powiedzonku: "Sticks and stones may break my bones but words will never hurt me" Słowa potrafią ranić i to śmiertelnie. Tak samo wiele ludzi idzie na wieczne potępienie gdyż we właściwym czasie brakuje przy nich mądrych Sług Bożych, które mogłyby ich właściwą postawą i modlitwą od tego uchronić. A więc jednak inne stworzenie jest w stanie odłączyć człowieka od Miłości Boga. Wybór poczyniony na Ziemi krystalizuję się na wieczność.
Ostatnią deską ratunku jest czyścieć, ale musi on być bardzo bolesny, gdyż wyobrażam go sobie jak łamanie źle zrośnietych kości, które z tego powodu powinny być tu, na Ziemi, dobrze nastawione
_______________________________________________________________________________
wszystkich nie
ale sporą część tak
rozcieńczony lek nie wyleczy
karmiony szmatławcami umysł nie potrafi wyłapać meritum
"przecedzona" religia może utrudnić zbawienie
proste?
piszmy sobie a muzom
Było napisane że nic nie oddali Boga od ludzi i odpowiedziałaś że sporą część tak.
Chyba miałaś na myśli ludzi od Boga, a nie Boga od ludzi. To istotna, wręcz fundamentalna różnica.
pisałam w przeświadczeniu, że myśl odwrotna
Z tego co mi wiadomo jest trochę inna logika w świecie duchowym. Tam nie ma przestrzeni. To oddalanie się i przybliżanie ma inny wymiar - nie materialny. Coś jakby inny świat. I albo jesteś w świecie z Bogiem, albo bez Niego. Żyjąc na Ziemi nie mamy takich zmysłów mogących odbierać świat duchowy, ale przestrzegając przykazań lub nie, jakby kształtujemy swoją duszę aby mogła przebywać z Bogiem lub bez Niego.
Na Ziemi Bóg jest nieustannie, ale to nie znaczy że człowiek nie może przeżyć całego swojego życia niszcząc wszystko to co do Królestwa Bożego należy. Jeżeli tak człowiek czyni to musi prędzej czy później spotkać się ze Sprawiedliwością Bożą. W świetle Prawdy musi podjąć decyzje, którą Bóg uszanuję.
@TiE Ty wogóle mniej rozumiesz, czy tylko mnie z upływem lat coraz mniej rozumiesz ?
Tak się zastanawiam, gdyż dopiero teraz zauważyłem tą subtelną dwuznaczność