Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Rady belferskiej mi potrza :)

edytowano czerwiec 2015 w Ogólna
Syn (generalnie dobrze się uczący) ma problemy z angielskim. Ale nie, że się nie douczył, tylko kilka razy podpadł pani, kilka razy zarobił jedynkę za brak zadania i takie tam... Pani ma też zwyczaj stawiania jedynek za gadanie na lekcji.
Nie bronię go - mam świadomość jego braków i wad - tylko nakreślam temat ;) Z ocen wychodzi mu coś koło 4.
No i pani stwierdziła, że jest zagrożony.
Ok myślę, chce go zmotywować do większej staranności i odpowiedzialności. Syn "pozdawał" wszystko, co chciała ale zagrożenia nie skreśliła.
Dziś mi powiedział, że łaskawie zgodziła się wyciągnąć go na dopa.
A on przyszedł do domu i rozżalony stwierdził, że chyba będzie zdawał egzamin komisyjny.

I teraz moje pytanie: czy to dobry pomysł?
Kobita wygląda na mocno chimeryczną, mnie unika, nie chce rozmawiać, wychowawczyni to w ogóle osobny temat. :(
Moim zdaniem postawienie tak sprawy to ostateczność, ale może właśnie to jest ten moment ostateczny? Czy on sobie tym komisem nie pogorszy sprawy? Kto ustala pytania na taki komis? Nauczyciel prowadzący? Bo jak tak, to wiadomo, co będzie...
Weźcie coś doradźcie, bo mnie spytał o zdanie a ja nie wiem, co mu radzić.

Dodam jeszcze, że to druga gimnazjum.
«1

Komentarz

  • nie pogorszy, ja bym namawiała!
  • Ale możesz coś napisać więcej, dlaczego, jak to wygląda w praktyce?
  • Ale uzasadnienie może mi dać na koniec roku dopiero? Bo to wiesz, po ptokach będzie ;)
    Czy iść do niej znowu jeszcze teraz? A jak mnie znów oleje?
  • powiedz pani, że potrzebujesz uzasadnienia na piśmie, ponieważ nie zgadzasz się z jej oceną i masz zamiar porozmawiać z dyrekcją...niech też na piśmie uzasadni z jakiego paragrafu regulaminu szkoły stawia jedynki za gadanie w dzienniku przedmiotowym...
  • Argi, ja na tę szkołę to bym małą bombkę spuściła najchętniej. I nie o choinkowej myslę, bynajmniej :D
  • Spieprzać z tego systemu gdzie chimery i PMS pani, zapewne z łapanki wybranej do pracy z młodzieżą, decydują o wielu aspektach życia naszych dzieci! ED czeka z otwartymi ramionami :)
    Przepraszam, wiem ze nijak nie pomagam, ale przerabiam to samo i ulewa mi się...
  • Za gadanie zadaje się jedynkowe pytania. Widzisz gadułę, zadajesz pytanie, on nie słyszy bo jest zajęty.
    Brak odpowiedzi i nauczyciel ma podstawę.
  • Uzasadnienie musi i tak podac na radzie pedagogicznej.
    jaki egzamin komisyjny masz na mysli?
    A wiesz, że jemu przusluguje warunkowa promocja jesli tej poprawki nie zda?
  • Może niech mąż umowi się na rozmowę z nauczycielka? Mężczyźni podchodzą mniej emocjonalnie, a i kobita może przy facecie nie będzie pokazywać humorkow. U znajomych taka opcja zdała egzamin kilkakrotnie.
  • @Cart -pani musi podac zagadnienia. To będzie na 100% to co program przewiduje. Ale w komisji jest tez inny nauczyciel anglista i pewnie vcedyrektor. Pani nie poda pytan konkretnych. Są dwie części. Pisemna i ustna.
    a tak na 100% pewna jestem, no moze na99, że pani sama nie wie, czym jest ten komis. Jesli to jej pierwszy
  • edytowano czerwiec 2015
    Chyba już trochę ochłonął, bo zaczął myśleć ;)
    Mówi, że sam dop go nie wzrusza, ale niesprawiedliwość. W praktyce wygląda to tak - podzieleni są na cztery grupy w zależności od zaawansowania. On trafił do grupy najbardziej zaawansowanej, bo ambitnie podszedł do testu i zdał go najlepiej z klasy. A dziewczyny, które mają prywatne szkoły i korki wiedziały, że nie warto się wysilać i dziś mają spokój - są w niższych grupach, bez wysiłku mają piątki... Zresztą piątki mają też dzieciaki z najgorszej grupy, które nie mają pojęcia o czasach, konstrukcji zdań itd. Są na etapie 3 klasy podstawówki. @-)
    A on się męczy, kobita ciśnie strasznie, kończą drugą książkę w tym roku, syn w międzyczasie przestał nadążać, spadł z piątki na 3/4 zmienić grupy mu nie dają, bo MA DAĆ RADĘ i już.
    I do tego ten chimeryczny babon :(

    Wyślę tam męża jutro, niech jej łeb odgryzie ;)

  • A moja rada jest taka: omijać głupków wężykiem i iść dalej.
  • Kociara, a czy muszą uwzględnić kłopoty z terminem? Bo on teraz we wtorek wyjeżdża na tydzień na olimpiadę (klasa sportowa, jadą całą klasą, w końcu szkołę i klub reprezentować, nie samych siebie) i już pani zapowiedziała, że potem będzie za późno...
    Sa jakieś określone terminy, czy to pani wymysł, żeby jeszcze bardziej pognębić niepokornego ucznia?
  • Tez macie wrażenie, że niektórzy nauczyciele są przeświadczeni, zr to uczniowie są dla nich, a nie szkoła i nauczyciele dla uczniów? I że często to nie uczeń jest najważniejszy w edukacji, ale plan lekcji, wygoda nauczycieli, panie sekretarki i wozne? Sorry ulalo mnie się:)
  • Milamama, mam to samo wrażenie od lat. :) Z chlubnymi wyjątkami, na szczęście...
    Te chlubne wyjątki albo zostają dyrektorami, albo idą na ciepłą posadkę do kuratorium, a zostają ci, którzy pracują bo muszą.
    Po jakimś czasie nauczyciel bez powołania odrabia pańszczyznę, zarabia kasę i uczniów ma w poważaniu. Głębokim poważaniu. :(
  • Pewnie ,wyjątki są. Chociażby moja siostra- kocha dzieci, oddaje potrzebującym własne śniadanie, siedzi z nimi na dywanie i czyta bajki, gra im na gitarze, wychodzi na podwórko jako jedyna nauczycielka(bo szatnia za daleko) i w tym klimacie. No i właśnie od września przechodzi zarządzac małą szkółka( kl 1-3), na szczęście będzie tez uczyć, bo naprawdę grzech byłby, gdyby tylko że biurkiem siedziała. Chociaż ona x tych, co za biurkiem nie usiedza:)
  • chlubne wyjątki nie zostają dyrektorami ... chlubne wyjątki widząc opór materii odchodzą z zawodu
  • Owszem, tę wyjątki mogą być dyrektorami, znam dobrze swoją siostrę i jej podejście do dzieci. Obawiam się, że problem jest gdzie indziej- taki nauczyciel wobec góry biurokracji, betonu i ogólnej nicniemoznosci traci zapał i gasi tylko największe pożary, nie ma fizycznie czasu. Tak teoretyzuje, chociaż mam nadzieję, że siostrze się uda choć w niewielkim zakresie sprawić, że szkoła będzie wypełniać swoje obowiązki i posłannictwo. Chociaż i aż tyle
  • edytowano listopad 2015
    .

  • U nas doszło do tego ,że np.syn miał 1dzień złe samopoczucie temp.jakoś wszystko mu minęło podleczyłam go i mówię że jutro do szkoły a on że może by jeden dzień dłużej choć,bo pani się czepia jak jeden dzień choroba trwa.
  • zgodzę się z @Beni, że komis to doświadczenie traumatyczne. Wiem z autopsji. Dokładnie ta sama sytuacja, tylko przedmiot inny, poczucie niesprawiedliwości nie daje logicznie mysleć na komisie, a oblanie to cios. Lepiej znaleźć obejście. Może na ambicje pani wsiąść, że jeśli chce mieć ucznia na olimpiadę to musi mu dać szansę, pozytywnie go zmotywować w trudnej chwili. I koniecznie wysłać tatusia. A on anglojęzyczny jest także?
  • Co go nie zabije to go wzmocni.
  • @Cart&;Pud, W kwestii terminu poprawy kolidujacego z olimpiadą poszłabym prosto do dyrekcji. U nas dyrekcja wpisuje w dziennik, że w związku z takimi a takimi konkursami/ olimpiadami uczeń inne przedmioty może zaliczać w innych ( późniejszych) terminach, może mieć przedłużoną klasyfikację a z mniej ważnych przedmiotów mogą mu część zadań odpuścić. Fakt, że niektórzy nauczyciele nie są w stanie tego pojąć. :-B
    Ale jeśli dyrekcję macie w miarę sensowną to koniecznie Ty albo mąż na rozmowę. W końcu szkole chyba na olimpiadzie i na osiągnięciach ucznia zależy.
  • AnkaMaria, jest anglojęzyczny, że tak powiem, dodatkowo. Jego język wyjściowy to hiszpański. Po angielsku dogada się bez problemów z każdym, tylko z gramatyką jest nieco na bakier. Od spraw gramatycznych to ja jestem ;)
  • edytowano czerwiec 2015
    Przede wszystkim, pani musi mieć udokumentowany fakt poinformowania o zagrożeniu ndst., minimum miesiąc przed terminem klasyfikacji, czyli ok. 20 maja. Powinna mieć udokumentowane działania, które poczyniła, aby pomóc uczniowi. Nie zrobiła łaski z postawieniem dop., bo nie dopełniła formalności i zwyczajnie nie mogła postawić ndst.. A może zwykła rozmowa pomoże? Pomysł z małżonkiem jest niegłupi.
    Terminu komisu też nie ustala pani, jest to na radzie pedagogicznej omawiane, sam fakt komisu i przyczyny jego zdawania też.
  • A mnie jakoś nie przekonuje opcja odpuścić...
    Daję korki i miałam ucznia, któremu ewidentnie z ocen wychodziło 5, a pani, dziwnym przypadkiem jak się dowiedziała,że on pobiera korepetycje, postawiła 4 na koniec, "bo jej zdaniem on nie umie na 5".
    No kurde.
    Trochę podgałam i ucznia i mamę,żeby po prostu pójść i zapytać o co chodzi,bez awantury, a pani totalnie odwróciła kota ogonem w stylu"taaak, ja i tak chciałam tą piątkę mu postawić" .
    Chore.
  • Niestety moim zdaniem takie akcje działają bardzo demoralizująco na dzieci. Dla dorosłych to może pierdoła, ale dzieci się uczą,że słowo jest g...warte,że silniejszy ma rację, że są równi i równiejsci,że ie warto się starać, bo jak ktoś ma humor to i tak nie doceni. i tym podobne rzeczy....
  • A mnie jakoś nie przekonuje opcja odpuścić...


    Nie mówiłam o odpuszczaniu, ale zawsze byłam zwolennikiem rozmowy i pertraktacji. Po co od razu zaczynać od walki?
  • Ja zostawiłabym dziecku decyzję.

    W sumie nic gorszego od tego dopa już go chyba spotkać nie może, co przemawia za egzaminem komisyjnym.


    A przeciw fakt, że oceny z drugiej klasy gimnazjum sa funta kłaków nie warte, wiec szkoda sobie zawracać głowę.
  • Corce mojej siostry tez z ocen wychodzilo 4/5 i to z tych waznych, a Pani zaproponowala jej... 2. Rozmowa z nauczycielka pomogla na polrocze. Nie wiem jak sytuacja na koniec roku wyglada. Ale z ta nauczycielka sa same przeboje bo starszej siostry nie lubila. Teraz uczy mlodsza i pokazuje co potrafi. Zdecydowanie minela sie z powolaniem takobieta.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.