Dziś zostałam niemiło zaskoczona niezapowiedzianą wizytą pielęgniarki środowiskowej. Przyszła do młodszego synka (8 mies.). Powiedziała, że musi wizytować domy, bo "w poradni, niestety, nie wszystko wygląda tak, jak w domu i dlatego muszę sprawdzać". Że co???!!! ~X( Naprawdę bardzo mnie to wkurzyło. Traktowanie pacjentów jako patologii wymagającej nadzoru! A gdybym nie wpuściła do domu to co? Miałabym jakiś wpis do karty o nieprzyjęciu wizyty??? Do tego jak wychodziła nie omieszkała zauważyć, że NIE SŁYCHAĆ starszego dziecka (powiedziałam wcześniej, że czyta książkę z ciocią), co zobowiązało mnie do otworzenia drzwi do pokoju i pokazania, że rzeczywiście czyta książkę i się zasłuchał. A nie, że trzymam go związanego z kneblem w buzi!!! X( Wkurz!!! X( X( X(
Edit: Jak jest u Was? Też was tak sprawdzają?
Komentarz
Jakoś do głowy mi nie przyszedł.
Ale ja jestem bardzo prostym człowiekiem...
W zasadzie jaki jest charakter tych wizyt?
I najważniejsze czy są one niezbędne?
Nie mam takiej wiedzy, ale gdyby ktoś temat znał to prośże napiszcie.
Dzieci szczepię wybiórczo, tzn. tylko na WZW B (z tym, że czterolatka jeszcze nie szczepiłam, a malec dostał już dwie dawki).
No i byłam w poradni rodzinnej na wizycie DWA TYGODNIE temu, bilans czterolatka i wizyta profilaktyczna z niemowlakiem. Tak że o co cho??? A jeśli chodzi o sens samej wizyty? To cóż, brak sensu. Tylko inwigilacja ("widzę, że dziecko pogodne, nawiązuje kontakt"+ to co pisałam we wcześniejszej wypowiedzi). Wszystko to było wiadome już dwa tygodnie wcześniej. Zresztą dzieci nie szczepię, ale chodzę na wizyty profilaktyczne w terminach szczepień, Tak, że się nie migam.
Edit: Podpisałam w poradni papiery, że nie sczepię, więc mają podkładkę dla sanepidu w razie czego.
--------------------
@Karolinka, wydaje mi się, że tak to tylko policja może, ale może ostatnio coś się zmieniło.
Z tym że kiedy już się zgodzimy na wizytę, to lepiej być zgodliwym, bo po co mają nas w karcie czy gdzie tam obsmarować. Clue natomiast to w ogóle nie dopuścić do takiej nieproszonej wizyty.
(nie znam się kompletnie, tak się tylko mądrzę, bo nic mnie bardziej nie wnerwia niż ludzie, którzy bez zaproszenia chcą mi wejść do domu).
A tak na serio to jakaś paranoja! :-S
utwierdziłyście mnie w przekonaniu, że dobrze czułam, że byliśmy pod obserwacją
po urodzeniu piątego dziecka miałam wizytę niezapowiedzianą co 6 tygodni przez pół roku, później co 3 miesiące
bo taki mają obowiązek rzekomo
domyślam się, że podpadło, że coś dzieci się szybko pojawiają jedno po drugim (piątka w 7 lat)
że rzadko się pokazuję w przychodni, bo dzieci zwykle chorują katar/kaszel na poziomie leczenia domowymi sposobami i w przychodni jestem głównie na szczepieniach (+- terminowo)
a sama nie chodzę do lekarza w ogóle, bo od lat nie choruję wcale
to nas sprawdzała
ale na szczęście odpuściła, po 6 dziecku przez 9 miesięcy pojawiła się RAZ
uffff
najgłupszy był oficjalny cel wizyty: wzrost, waga, czy karmione piersią, co je poza tym, na co chorowało (wszystko jest w karcie w przychodni!), co już umie...
bezsens zupełny, strata czasu
dodam, że nawet z zasiłków nie korzystamy, dzieci placówkowe i zadbane
ale widocznie komuś coś nie pasowało
bo w okolicy nie ma żadnej innej rodziny powyżej 3 dzieci (od tego roku jest jedna +4 i niebawem jedna +6)
przykre natomiast, że gdy po urodzeniu 6. dziecka miałam zapisane zastrzyki z clexane i nie miałam ich jak sobie dawać w ramię przez kilka dni (mąż w pracy, dziecko mi nie da), to się doprosić nie mogłam, żeby przyjechała dać - Bo my położnic nie obsługujemy, proszę dzwonić do położnej środowiskowej (która się wypinała i twierdziła, że to pielęgniarka środowiskowa ma obowiązek...)