kupiłam w wakacje córce gumę (do skakania ) i próbowałam zainteresować, bo za moich czasów to się godzinami w to skakało, usłyszałam, że to przecież nudne... :-/
W panstwa to sie bralo noz, rysowalo zarys jakiegos wyimaginowanego kontynenty na ziemi ( potrzebny byl jakis kawalek lyesgo placu) i - wpierw kazdy rzucal nozem, tak aby ten wbil sie w ziemie i 'odkrawal' sobie kawalek owego kontynentu, a potem sie kolejno rzucalo tak, aby urac kawalek przeciwnikowi ( aby odkroic oczywiscie now musial sie wbic w ziemie, a potem sie prowadzilo po ziemi linie wytyczona nieejako przez ten wbity noz) jesli noz sie nei wbil, to byla 'skucha' - tracilo sie ruch. A , byla tez gra w komorki do wynajecia. I oczywiscie wszyscy sie zbierali pod trzepakami:)
jeszcze pamietam, ze u babci byly kuchnie weglowe w bloku ( sic!!!), wiec co jakis czas przyjezdzala fura z weglem do jakiegos lokatora. Wszystkie dzieciaki czekaly, az po jej rozladowaniu bedzie mozna wejsc na fure i przejechac sie 'do zakretu'. pamietam, ze kiedys babcia jak raz dala mi swiezo wyprane ubranie, ale coz - przyjechala fura... do domu wrocilam usmolona jak kominiarz. Do dzis pamietam szorstka reke Babci, ktora mnie szororwala nad miednica z pylu weglowego:)))
Mnie sie przypomniało jak chodziliśmy nad tory, kladlismy monetę i czekaliśmy na pospieszny X_X a potem szukaliśmy jej miedzy podkladami i kamieniami. Taka plasciutka sie robila.
My w panstwa gralismy z patykami. Kazdy ze swojego kola ile sie wyvhylil i odrysowal patykiem, tyle zabieral. Bawilismy sie tez w podchodt. A na trzepak do kolezanki chodzilismy, bo tylko u niej na podworku byl.
Też to wszystko pamiętam a teraz place zabaw puste bo dzieci samych się nie wypuszcza. I to mimo że monitorowane najczęściej. W śledzia się jeszcze grało. W niektórych regionach nazywanego ziemniakiem. W chowanego po piwnicach i w podchody po całym osiedlu.
Komentarz
ale chociaż było się razem...
K
usłyszałam, że to przecież nudne... :-/
W państwa to ja jak przez mgle pamiętam, wiec dzieciom nie wyklaruje. :-(
Jeszcze pikuty byly!
A , byla tez gra w komorki do wynajecia. I oczywiscie wszyscy sie zbierali pod trzepakami:)
Dawne czasy miały te dobre i te gorsze strony ;-)
A na trzepak do kolezanki chodzilismy, bo tylko u niej na podworku byl.
----
Ech, to mlode pokolenie... ;-)
moja ulubiona gra z dzieciństwa, zaraz potem podchody