Opowiadała mi dziś lekarka, że masowość biegania zwraca uwagę lekarzy, ponieważ długoterminowo będzie skutkowała ich problemami ze zdrowiem. Kardiolodzy organizują specjalne konferencje naukowe, aby lepiej się przygotować na nadchodzące kłopoty. Chodzi o nadmierny rozrost mięśnia sercowego, który w późniejszym wieku jest niedostatecznie dotleniany.
Komentarz
A dermatolodzy zalecają kremy z filtrem. Czytałaś skład? Radośnie też przepisują rozliczne specyfiki działające na skórę jedynie objawowo, nie znoszące przyczyny problemów skórnych i na dłuższą metę szkodliwe (np. maści ze sterydami).
Onkolodzy zalecają mammografię, która przyczynia się do rozwoju raka piersi oraz leczą metodami o udowodnionym działaniu rakotwórczym (radioterapia i chemioterapia).
Wiem, wiem, nic a nic nie ufam w dobre chęci lekarzy ;-)
Zauważ, że w podanym przez Maćka przypadku, lekarka kardiolog nie zaleca obżerania się i obrastania tłuszczem. Jedynie sugeruje, że bieganie jest niezdrowe. Toteż Twoje przykłady są troszku innego kalibru.
Lekarze jako grupa zawodowa wydają mi się raczej skorzy do bezrefleksyjnego powielania utartych schematów niż celowego działania na szkodę pacjenta, żeby więcej zarobić. Na wiele problemów zdrowotnych medycyna autentycznie nie ma rozwiązania.
Edit. Do @Katarzyna
Akademicka medycyna zmierza ślepą uliczką. Przynajmniej, w odniesieniu do przeciętnego Kowalskiego z przeciętnymi problemami zdrowotnymi, bo nie podważam tego, co potrafi osiągnąć w przypadkach szczególnych - np. poważne wady wrodzone, rozległe urazy.
nie tylko nie odradzają, ale w wielu przypadkach, bez podstawowych nawet badań, przepisują hormony na zasadzie, a może się uda. A wiem co mówię (tj. piszę).
A lobby farmaceutyczne mają się coraz lepiej...
Mądremu dość... :-?
Z mojej perspektywy, przypisywanie krytycyzmu wobec konwencjonalnych metod leczenia raka wyłącznie ignorancji, nie jest słuszne. To znacznie bardziej skomplikowane. Podobnie, jak w wypadku szczepień.
To akurat wynika i z mojego doświadczenia.
Dziwią mnie biegacze którzy męczą się, a żadnej roboty nie wykonują.
W dzieciństwie bardzo ciężko pracowałam w polu. Mieliśmy truskawki. Poza tym od najmłodszych lat zarabiałam na swoje wydatki u okolicznych rolników i ogrodników.. Tata po godzinach prowadził zakład miotlarski i całą zimę ścinaliśmy witki brzozowe. Oprócz tego kury, kaczki którym trzeba było codziennie nanieść pokrzyw i rzęsy wodnej. Czasem trzeba było pomóc przy świniach, bykach, kozach. Było dużo roboty a mało rąk - rodzice siostra i ja.
Niestety mentalność się nie znieniła a styl życia tak. Od 20 lat mieszkam w bloku i borykam się z otyłością.
Takie refleksje trochę nie na temat naszły mnie w środku nocy. :-<