Znalazłam takie cóś:
http://www.damianparol.com/lewoskretna-witamina-c/Fragmenty:
"Nie jest prawdą, że istnieje jakiś „gorszy, tani, przemysłowy kwas askorbinowy”, ponieważ większość kwasu askorbinowego wytwarza się metodą Reichsteina i Grüssnera z D-glukozy (tej naturalnej, jak w cukiernicy) i jest to kwas L-askorbinowy. Teoretycznie dałby się wytwarzać tą samą metodą kwas D-askorbinowy z L-glukozy, ale ten izomer glukozy nie występuje naturalnie i z tego względu jest bardzo kosztowny w uzyskaniu. Mówiąc inaczej, syntetycznie pozyskana witamina C jest taka sama jak ta „naturalna, prawdziwa” witamina C z owoców, czy warzyw. Choć oczywiście korzystniej jest jeść witaminę C z żywności niż z suplementów, ponieważ owoce i warzywa mają też szereg innych, korzystnych związków."
"Krótko mówiąc, termin lewoskrętna witamina C to wykluta z ignorancji bzdura, która została umiejętnie przekuta w marketingowy slogan bez pokrycia w podstawach chemii organicznej.
Jednym zdaniem: Nie ma czegoś takiego jak lewoskrętna witamina C. "
Komentarz
To juz nie jest oszczednosc.
Do tego w wielu preparatach jest tylko podany kwas askorbinowy bez rozróżnienia o który który izomer chodzi (są cztery). A jak wiadomo tam gdzie chodzi o zarobek trzeba podchodzić z dużą dozą nieufności.
Oczywiście wolę sobie zaaplikować porcję owoców, warzyw czy inne naturalne źródło witaminy, ale w przypadkach krytycznych jak pojawiający się stan zapalny nic nie zastąpi dodatkowej bomby witaminowej.
I najbardziej mnie przekonuje walsnie brak dodatkow . Mam nadzieje ze to sie dobrze rozpuszcza.
Ja poza choroba aplikuje wszystkim 1/3 łyżeczki w soku jablkowym (tak pól kubeczka) trzy razy dziennie. Jak nas zaczyna cos lapac to 5-6 razy dziennie.
Po większych ilościach naraz nas przeczyszcza ;-)
Zazegnalismy w ten sposób początek jakiejś biegunki i gluty jakies wirusowe.
ie wiem, na jakiej zasadzie kupowanie kilograma proszku za trzydziesci pare zlotych jest wyrzucaniem pieniedzy, zwlaszcza w porownaniu do cen roznych syropkow witaminowych. Z cukrem albo slodzikiem.
Ale ja bywała w temacie, ponieważ wcześniej pijałam po pół cytryny w ten sposób. Kwaśno, ale się da.
Mnie nie czyści. Widocznie mam.braki.
Bym kupiła, ale obawiam się o te nerki, może na jesień żeby faktycznie wyłącznie w czasie infekcji, teraz i tak jakoś (szczęśliwie) nic nie łapiemy
A ile taki kilogram proszku, jak już jest otwarta torebka może leżeć? To się w jakiś sposób ulatnia?
Gdy nie trzeba.
Wystarczy zdrowe odżywianie.
A teraz mam nadzieje będzie spokój, przynajmniej narazie jest.
nie trzeba więc wykrzywiać sobie buzi zbyt dużą dawką, bo taki 1 gram na pół szklanki wody jest zaledwie lekko kwaśny
a mnie cudnie przeczyscilo kiedys
Suplementacja powinna odbywać się poprzez dobór odpowiedniego pożywienia, a nie tak jak podają koncerny farmaceutyczne, ich wyrobów. Dopiero ewidentne braki wypada uzupełnić podając konkretny preparat. Tak samo jest z witaminą C. Najpierw zajadamy się warzywami i owocami, a jak tego mało (braki stają się zauważalne), to dopiero sypiemy odpowiednio dobraną dla nas ilość kwasu l-askorbinowego do ustąpienia objawów.
Kalibracja tolerancji na witaminę C odbywa się przez częste podawanie niewielkich ilości aż do pojawienia się objawów bulgotania w żołądku. Wtedy osiągnęliśmy maksymalną dawkę tolerowaną przez organizm. Kluczowe są tu niewielkie dawki podawane często, a nie całość na raz. Wtedy nie poczyści.
Bardzo kwaśne roztwory pijemy powoli, tak aby stróżka płynu płynęła tylko środkiem języka omijając receptory smaku. U mnie przynajmniej ten sposób działa przy dowolnie kwaśnym roztworze i nic nie muszę dosładzać.
Przykładowo dla osoby ważącej ok 50kg dr zalecał 18000mg wit.C dziennie ale w 18 dawkach, co daje mój przykładowy 1g na raz z poprzedniego wpisu.
Co ciekawe, przy poważnych infekcjach zalecenia były nawet 4 razy większe.
@katarzynamarta ja też mogę na raz wypić 3g i nic mi żołądkowo nie dolega (nawet mi się zdarzyło 10g na raz), mam tylko wątpliwości czy mój organizm tyle na raz "ogarnie" wolę mniej a częściej.