My robimy - u nas opóźniony rozwój mowy - ale dopiero od ok 20 grudnia wiec trochę krótko by coś powiedzieć Mikołajek słucha płyty (musi jej słuchać w słuchawkach na uszy by odizolować od innych bodźców) i powtarza słowa po lektorce To co na chwilę obecną mogę powiedzieć to, ze na początku pewnych wyrazów nie chcial powtarzać Np. Baran teraz mówi niewyraźnie ale mowi
Ja pracowałam ale bez słuchawek,z książeczkami "Kocham czytać" i z pomocą zestawów "Moje sylabki". W tych książeczkami,pomocach,było opisane jak z dzieckiem ćwiczyć,są też strony w internecie opisujące metodę. U nas się sprawdziło. Moje dziewczynki bardzo lubiły te zajęcia i u nas bardzo to pomogło w nauce czytania. Te dwie młodsze,z ktorymi tą metodą pracowałam dużo szybciej się nauczyły i szybciej płynnie/ładnie czytały niż dwie starsze uczące się tradycyjnie,przez głoskowanie.
Mam syna z autyzmem/zespołem Aspergera z którym przerobiłam cały program. Zaczynałam w wieku 2 lata i 3 miesiące przy całkowitym braku mowy od płyty "samogłoski i wykrzyknienia". Program (i radykalne odstawienie wszelkich multimediów) wzbudził mowę w szybkim czasie. Po tygodniu syn "czytał" wskazując palcem pierwszą książeczkę. Po 2 tygodniach słuchania drugiej płyty "wyrażenia dźwiękonaśladowcze" czytał wszystkie wyrażenia i zaczynał ich używać. Np wskazywał zegar na ścianie i mówił "tik tak", samochód "brum brum" i podobnie wszystkie wyrażenia z książeczki. Po ok 1,5 miesiąca codziennego słuchania płyt z sylabami i rzeczownikami nazywał przedmioty i czytał wszystkie sylaby. Wprowadziłam czasowniki w l. poj i mn. Po ok 1,5 miesiąca pojawiło się upragnione pierwsze ZDANIE jeszcze bezfleksyjne "Daj kartka", "Daj am". To wydarzyło się 4 miesiące od rozpoczęcia pracy z programem słuchowym. Później praca z liczbą pojedynczą i mnogą rzeczowników (obrazki z netu zalaminowane przedstawiające przedmioty w l.poj i mnogiej pokazywane seriami i nazywane). Liczbę mnogą i pojedynczą czasowników ćwiczyliśmy z płytami i książeczkami.
Następnie przymiotniki i przysłówki ćwiczone obrazkami z napisami na zasadzie przeciwieństw gruby-chudy, mały-duży. Odmiana przymiotników za pomocą obrazków z pytaniami: "jaki jest pan- smutny, jaka jest pani-smutna, jakie jest dziecko-smutne". Duuuużo obrazków.
Później książeczka i płyta "przyimki" i dodatkowe ćwiczenia: "Postaw kubek NA stole" itp. Następnym etapem są książeczki i płyty z odmianą rzeczownika w liczbie pojedynczej i mnogiej. W tych książeczkach przyimki i fleksja lektor najpierw zadaje pytania "GDZIE SIEDZI KOT? POD CZYM SIEDZI KOT?" i odpowiada "POD DRZEWEM" albo "Z KIM STOI PANI?" odpowiada "Z PANEM", "KOGO NIE MA?" "PANÓW" Na tym etapie syn nauczył się rozumieć i używać przyimki, odmieniać rzeczowniki i, co ważniejsze, zaczął rozumieć i zadawać pytania! To było dość trudne i dłużej trwało. Najpierw zrozumiał pytania i odpowiadał na nie, a dopiero później zaczął zadawać pierwsze pytania. Nie mogliśmy się doczekać pierwszych pytań i ustąpienia uciążliwych echolalii. Żeby pojawiło się pytanie dziecko musi się zaciekawić. A jak tu sprowokować pytanie skoro przez wiele miesięcy sama wychodziłam z inicjatywą i nazywałam synowi wszystko, zanim pojawiła się u niego ciekawość? Tu pomogła terapeutka która zakazała opowiadać o rzeczywistości. Pojechaliśmy do babci. Janek otworzył szufladę z ręcznymi sprzętami kuchennymi (ja mam elektryczne), wyciągnął trzepaczkę i spytał "Co to?" Potem wyciągnął drewnianą pałkę, i wszystkie inne rzeczy których nazw nawet ja nie znałam i pytał. To było cudowne. To było po około 10 miesiącach terapii. Ostatnia płyta to "trudne głoski". Pomogła w artykulacji głosek SZ, SZ, R. Syn obecnie wymawia wszystkie głoski języka polskiego. Na tym skończyliśmy terapię mowy. Resztę poznaje jak zdrowe dziecko w codzienności. W tej chwili ma 3,5 roku i mówi normalnie. Około 3 roku życia zaczął mówić w pierwszej osobie i używać zaimków osobowych.
Książeczki nauczyły syna czytać metodą sylabową. Poznał wszystkie samogłoski, sylaby otwarte i wiele innych trudniejszych sylab i zbitek spółgłoskowych. Czyta globalnie ogromną ilość wyrazów. Czyta sekwencyjnie nieznane wyrazy zbudowane nawet z 5 sylab otwartych np LO-KO-MO-TY-WA. Uwielbia czytać i rozumie co czyta bo poprawnie odpowiada na pytania dotyczące przeczytanego tekstu. Przy nauce czytania posiłkujemy się książeczkami "Kocham czytać" i ćwiczeniami "Moje sylabki" i "Moje układanki"
Koniecznie trzeba używać słuchawek i wskazywać palcem dziecka wypowiadane przez lektora samogłoski, sylaby, wyrazy i zdania. Bywają trudności w zaakceptowaniu słuchawek, ale trzeba dziecko zmusić dla jego dobra. Z mężem we dwójkę trzymaliśmy słuchawki na uszach, książeczkę żeby nie zwalił i palec wskazujący. Ryczał, wyrywał się, ale przy naszej żelaznej woli musiał ustąpić, a nawet zaciekawić się i nauczyć. Przyznam, że na początku wyglądało to dosyć okrutnie, coś jak podawania na siłę antybiotyku Program naśladuje naturalny rozwój mowy i nic nie trzeba robić poza codziennym minimum półgodzinnym słuchaniu z dzieckiem. My słuchaliśmy około 40-60 minut dziennie.
Książeczki z rzeczownikami mają brzydkie obrazki. My posiłkowaliśmy się rzeczywistymi przedmiotami które dawaliśmy dziecku do ręki. Lektor mówił cytryna, młody dostawał przed nos cytrynę, mówił szyny dostawał drewnianą szynę z zestawu ikea itp. Miałam 4 koszyki z przedmiotami do każdej książeczki. Pozostałe książeczki mają ładne obrazki.
@mamlu 3,5 roku my najpierw robiliśmy płytę z wyrażeniami dźwiękonaśladowczymi ale to tak raczej w ramach zabawy i nauczenia pewnych reguł teraz z rzecznikami Ja dałam Mikołajkowi moje stare słuchawki sennheiser i jest ok
@AleksandraB mamy zakupione Samogłoski i wykrzyknienia i muszę zabrać się za Gabrysię. Mam do Ciebie pytanie - czy słuchawki są konieczne? Oprócz Gabrysi mam w domu 2 letnie bliźniaki. Ma to sens żeby słuchali wszyscy na raz? U nas 40minut na raz nie przejdzie, można to dzielić 2-3 razy dziennie ?
@mama83 Słuchawki są niezbędne. Twórcy programu twierdzą wręcz, że bez słuchawek jest bezużyteczny. Można dzielić nawet na kilkuminutowe sesje jak dziecko nie wytrzymuje.
@mamlu, nie wiem, jak sobie radzić, ale pod wpływem Forum, staram się, kolejne oplucie proszę by było w kolejnej intencji przyjęte. gdybym słuchała siebie dalabym w dupę i opluła, a tak...
Wielki jest Pan nasz i nieodgadniony, skoro i Kajtka na podobieństwo swoje uczynił. Więc zamknij sie Kaśka i rób co mas zrobić.
@mamlu te negatywne emocje to się zmęczenie materiału nazywa A występuje u każdej mamy,która jest z maluszkiem 24h na dobę,i której brakuje odpoczynku,odmienności,wyspania i pobycia sam na sam ze sobą. Może poszukaj jakiejś grupy mam z którymi się byś mogła codziennie spotykać,może na spacerach,może w kościele,bibliotece,klubiku,kawiarni,na grupie mam na fejsie itp? Albo poznać jakąś mamę na spacerze właśnie i móc się regularnie z nią spotykać? Tak żebyś przez godzinę-półtorej nie musiała być skupiona tylko na Maleńkiej,żebyś mogła oderwać myśli od trudów codzienności,popleść bzdury albo się wygadać.
@mamlu jestem ciągle pod wrażeniem jak Ty wyłapałaś taki problem u swojego pierwszego i to tak małego dziecka. Ja bym chyba w ogóle nie zauważyła, że coś jest nie tak. Patrzę na te moje pociechy i się zastanawiam czy czegoś nie przeoczyłem.
@mamlu, mimo wszystko warto się przełamać . Przecież w tłumie nie będziesz tak bardzo rzucać się oczy i będziesz miała czas się oswoić. Wiem, o czym piszę, mam tak samo. U mnie przełom przyszedł bez mojego planu. Zostałam pedagogiem szkolnym i już nie miałam wyjścia - wchodzenie do ludzi było straszne, ale przeżyłam i to przełamało nieco moją nieśmiałość. Bycie z innymi towarzysko może być o wiele przyjemniejsze, a w każdym razie łatwiejsze do wycofania, jak ci nie będzie odpowiadać.
@mamlu w Warszawie aż się roi od najróżniejszych spotkań mam w najróżniejszym wieku ,wystarczy się zapisać na "zajęcia", lub "warsztaty" ,które często są zajęciami/warsztatami tylko z nazwy ,a tak naprawdę to pretekst dla mam maluszków do wyrwania się z czterech ścian.
I wcale nie trzeba jakoś specjalnie nawiązywać kontaktów,wystarczy przyjść i być,zaraz Cię ktoś zagadnie,zapyta o Malutką i nim się zorientujesz już będziesz w grupie mam,które mają podobne do Ciebie problemy z samotnością we dwoje (znaczy mama+dziecko). Jak jesteś na facebooku to jest tam mnóstwo grup dzieciowych.Najprościej dołączyć do grupy ze swojej dzielnicy,tam się najszybciej dowiesz ,gdzie są fajne miejsca spotkań mama+dziecko. A impuls już masz made in Mamlu Ten impuls będzie potrzebował niedługo towarzystwa,a najlepiej mieć koleżanki "od zawsze".
Kupiłam samogloski, rzeczowniki i wwyrażenia dzwiekonasladowcze. Słuchać jedno przez parę tygodni czy wszystkie. Jak myślicie? Franek ma 2,5 roku. Mozgowe porażenie dziecięce lekkie i mówi niewiele mama tata ba o mu
Komentarz
W tych książeczkami,pomocach,było opisane jak z dzieckiem ćwiczyć,są też strony w internecie opisujące metodę.
U nas się sprawdziło.
Moje dziewczynki bardzo lubiły te zajęcia i u nas bardzo to pomogło w nauce czytania.
Te dwie młodsze,z ktorymi tą metodą pracowałam dużo szybciej się nauczyły i szybciej płynnie/ładnie czytały niż dwie starsze uczące się tradycyjnie,przez głoskowanie.
Program (i radykalne odstawienie wszelkich multimediów) wzbudził mowę w szybkim czasie.
Po tygodniu syn "czytał" wskazując palcem pierwszą książeczkę. Po 2 tygodniach słuchania drugiej płyty "wyrażenia dźwiękonaśladowcze" czytał wszystkie wyrażenia i zaczynał ich używać. Np wskazywał zegar na ścianie i mówił "tik tak", samochód "brum brum" i podobnie wszystkie wyrażenia z książeczki.
Po ok 1,5 miesiąca codziennego słuchania płyt z sylabami i rzeczownikami nazywał przedmioty i czytał wszystkie sylaby.
Wprowadziłam czasowniki w l. poj i mn. Po ok 1,5 miesiąca pojawiło się upragnione pierwsze ZDANIE jeszcze bezfleksyjne "Daj kartka", "Daj am". To wydarzyło się 4 miesiące od rozpoczęcia pracy z programem słuchowym.
Później praca z liczbą pojedynczą i mnogą rzeczowników (obrazki z netu zalaminowane przedstawiające przedmioty w l.poj i mnogiej pokazywane seriami i nazywane).
Liczbę mnogą i pojedynczą czasowników ćwiczyliśmy z płytami i książeczkami.
Następnie przymiotniki i przysłówki ćwiczone obrazkami z napisami na zasadzie przeciwieństw gruby-chudy, mały-duży. Odmiana przymiotników za pomocą obrazków z pytaniami: "jaki jest pan- smutny, jaka jest pani-smutna, jakie jest dziecko-smutne". Duuuużo obrazków.
Później książeczka i płyta "przyimki" i dodatkowe ćwiczenia: "Postaw kubek NA stole" itp.
Następnym etapem są książeczki i płyty z odmianą rzeczownika w liczbie pojedynczej i mnogiej. W tych książeczkach przyimki i fleksja lektor najpierw zadaje pytania "GDZIE SIEDZI KOT? POD CZYM SIEDZI KOT?" i odpowiada "POD DRZEWEM" albo "Z KIM STOI PANI?" odpowiada "Z PANEM", "KOGO NIE MA?" "PANÓW"
Na tym etapie syn nauczył się rozumieć i używać przyimki, odmieniać rzeczowniki i, co ważniejsze, zaczął rozumieć i zadawać pytania! To było dość trudne i dłużej trwało. Najpierw zrozumiał pytania i odpowiadał na nie, a dopiero później zaczął zadawać pierwsze pytania. Nie mogliśmy się doczekać pierwszych pytań i ustąpienia uciążliwych echolalii. Żeby pojawiło się pytanie dziecko musi się zaciekawić. A jak tu sprowokować pytanie skoro przez wiele miesięcy sama wychodziłam z inicjatywą i nazywałam synowi wszystko, zanim pojawiła się u niego ciekawość? Tu pomogła terapeutka która zakazała opowiadać o rzeczywistości. Pojechaliśmy do babci. Janek otworzył szufladę z ręcznymi sprzętami kuchennymi (ja mam elektryczne), wyciągnął trzepaczkę i spytał "Co to?" Potem wyciągnął drewnianą pałkę, i wszystkie inne rzeczy których nazw nawet ja nie znałam i pytał. To było cudowne. To było po około 10 miesiącach terapii.
Ostatnia płyta to "trudne głoski". Pomogła w artykulacji głosek SZ, SZ, R. Syn obecnie wymawia wszystkie głoski języka polskiego.
Na tym skończyliśmy terapię mowy. Resztę poznaje jak zdrowe dziecko w codzienności. W tej chwili ma 3,5 roku i mówi normalnie. Około 3 roku życia zaczął mówić w pierwszej osobie i używać zaimków osobowych.
Książeczki nauczyły syna czytać metodą sylabową. Poznał wszystkie samogłoski, sylaby otwarte i wiele innych trudniejszych sylab i zbitek spółgłoskowych. Czyta globalnie ogromną ilość wyrazów. Czyta sekwencyjnie nieznane wyrazy zbudowane nawet z 5 sylab otwartych np LO-KO-MO-TY-WA. Uwielbia czytać i rozumie co czyta bo poprawnie odpowiada na pytania dotyczące przeczytanego tekstu. Przy nauce czytania posiłkujemy się książeczkami "Kocham czytać" i ćwiczeniami "Moje sylabki" i "Moje układanki"
Koniecznie trzeba używać słuchawek i wskazywać palcem dziecka wypowiadane przez lektora samogłoski, sylaby, wyrazy i zdania. Bywają trudności w zaakceptowaniu słuchawek, ale trzeba dziecko zmusić dla jego dobra. Z mężem we dwójkę trzymaliśmy słuchawki na uszach, książeczkę żeby nie zwalił i palec wskazujący. Ryczał, wyrywał się, ale przy naszej żelaznej woli musiał ustąpić, a nawet zaciekawić się i nauczyć. Przyznam, że na początku wyglądało to dosyć okrutnie, coś jak podawania na siłę antybiotyku
Program naśladuje naturalny rozwój mowy i nic nie trzeba robić poza codziennym minimum półgodzinnym słuchaniu z dzieckiem. My słuchaliśmy około 40-60 minut dziennie.
https://images.philips.com/is/image/PhilipsConsumer/SHK1030_00-IMS-pl_PL?$jpglarge$&wid=1250
Słuchawki są niezbędne. Twórcy programu twierdzą wręcz, że bez słuchawek jest bezużyteczny. Można dzielić nawet na kilkuminutowe sesje jak dziecko nie wytrzymuje.
Cieszę się razem z Wami!
gdybym słuchała siebie dalabym w dupę i opluła, a tak...
Wielki jest Pan nasz i nieodgadniony, skoro i Kajtka na podobieństwo swoje uczynił. Więc zamknij sie Kaśka i rób co mas zrobić.
A występuje u każdej mamy,która jest z maluszkiem 24h na dobę,i której brakuje odpoczynku,odmienności,wyspania i pobycia sam na sam ze sobą.
Może poszukaj jakiejś grupy mam z którymi się byś mogła codziennie spotykać,może na spacerach,może w kościele,bibliotece,klubiku,kawiarni,na grupie mam na fejsie itp?
Albo poznać jakąś mamę na spacerze właśnie i móc się regularnie z nią spotykać?
Tak żebyś przez godzinę-półtorej nie musiała być skupiona tylko na Maleńkiej,żebyś mogła oderwać myśli od trudów codzienności,popleść bzdury albo się wygadać.
Dzieki mamlu za wątek... Nie wwiedziałam ze jest takie coś
k.
Wiem, o czym piszę, mam tak samo. U mnie przełom przyszedł bez mojego planu. Zostałam pedagogiem szkolnym i już nie miałam wyjścia - wchodzenie do ludzi było straszne, ale przeżyłam i to przełamało nieco moją nieśmiałość. Bycie z innymi towarzysko może być o wiele przyjemniejsze, a w każdym razie łatwiejsze do wycofania, jak ci nie będzie odpowiadać.
I wcale nie trzeba jakoś specjalnie nawiązywać kontaktów,wystarczy przyjść i być,zaraz Cię ktoś zagadnie,zapyta o Malutką i nim się zorientujesz już będziesz w grupie mam,które mają podobne do Ciebie problemy z samotnością we dwoje (znaczy mama+dziecko).
Jak jesteś na facebooku to jest tam mnóstwo grup dzieciowych.Najprościej dołączyć do grupy ze swojej dzielnicy,tam się najszybciej dowiesz ,gdzie są fajne miejsca spotkań mama+dziecko.
A impuls już masz made in Mamlu
Ten impuls będzie potrzebował niedługo towarzystwa,a najlepiej mieć koleżanki "od zawsze".