Poradźcie, jak odwieść kolezanke od pomysłu cwiczenia jogi. Wszelkie argumenty, zrodla mile widziane.
Joga w polaczeniu z duchowoscią Wschodu - w tym przypadku mozna jakos sprobowac trafic do osoby wierzacej. Ale chyba niektorzy oferują jogę jako zestaw cwiczen wylacznie gimnastycznych. Dodatkowo nie mam pewnosci, czy kolezanka jest wierzaca... Chociaz, jak to sie mowi, nieznajomosc prawa nie jest okolicznoscią lagodzacą - ma to chyba zastosowanie rowniez w zyciu duchowym.
Mam w bliskiej rodzinie taką historię - dziewczyna, zona i matka 2 dzieci, z kolezanką przejely szkole jogi. Poszly na to wszystkie pieniadze ze sprzedaży mieszkania rodzicow. Szkola upadla, pieniadze nie dosc, ze przepadly, to jeszcze dziewczyna zostala z dlugami, rozwiodla sie niedawno. Odciela sie od Kosciola, dzieci nie byly ochrzczone... Oczywiscie nie mam jednoznacznych dowodow na to, ze to przez jogę wlasnie. Ale w kazdym badz razie do niczego dobrego to nie doprowadzilo.
Komentarz
http://gosc.pl/doc/3763758.Joga-Dlaczego-nie
http://gosc.pl/doc/3763758.Joga-Dlaczego-nie
https://milujciesie.org.pl/niszczycielska-moc-jogi.html
https://milujciesie.org.pl/joga-smiertelne-zagrozenie.html
http://egzorcyzmy.katolik.pl/joga-doprowadzila-mnie-piekla/
Ale to wszystko są argumenty dla osoby wierzącej.
A co - hipotetycznie - jak ktos jest racjonalny do bolu i niewierzacy? Nie tylko w Jezusa, ale również w istnienie innych duchowosci?
niedawno jego swiadectwo, gdzie opowiada o swoim środowisku, o tym, ze znal Ryska Riedla. Maciej nie owija w bawelne, mowil, ze mial na wszystko wywalone i interesowal sie tylko paleniem trawy.
Wlasnie jego swiadectwo jest poruszajace dla mnie. Powinno cos zadzwonic w dyni tej kolezance....
A tu jest książka Maćka Sikorskiego, tego z 1. wywiadu.
Bzdety.
Każdy z tych przypadków to wejście w przesadyzm. Podobnie nie widzi nic poza światem ktoś, kto zaczyna spędzać na siłowni kilka godzin dziennie, tutaj dochodzi jeszcze jakieś pierdoły typu czakram i wschodnie duchowości i to może być niebezpieczne jak każde sekciarstwo.
Jak ktoś traktuje to jak każde ćwiczenia gimnastyczne, to nic mu nie grozi. Moja kobieta swego czasu chodziła na kręgosłup i to były jedyne ćwiczenia, które jej pomagały.
Czyli istnieja jakies energetyczne miejsca ktore dzialaja niezaleznie od tego czy ktos w nie wierzy czy nie, wystarczy ze wykonuje dane cwiczenia. Czy to zgodne z nauka katolicka? Bo brzmi jak wiara w jakies czary.
Tak jak judo, karate i inne sztuki walki.
Jak ktoś chce to się przyczepi.
Co innego łączenie tego z buddyzmem, medytacjami i przewodnikami duchowymi. Wtedy może stać się niebezpieczne
Wolny wybor.
Mozna zaprzeczac i pisac, ze to bzdury i ot, takie cwiczenia dla lepszego samopoczucia ,glebszego dotlenienia komorek, dobre na kregoslup uelastyczniajace itd.
A mozna uszanowac czyjes przestrogi i nie wchodzic w cos, co jest tak watpliwe.
Ludzie mysla, ze ich to nie spotka.
Niech tam sobie Maciej Sikorski mowi zdrow....Smutne.
Aha, pan dodaje ze nie istnieje joga gimnastyczna. Znaczy jesli czlowiek zacznie sie wyginac w taki sposob:
http://www.portalyogi.pl/blog/wp-content/uploads/2013/05/yoga-cwiczenia.png
nawet jesli nie bedzie sie zastanawial czy i jaka to asana, to stanie mu sie krzywda?
Czyli buddysta moze wejsc na Msze sw. nie wie o co chodzi ale pojdzie po oplatek rozdawany przy oltarzu i tez bedzie ok?
Opłatek nie jest bzdetem, jest ciałem Chrystusa, więc może wywrzeć wpływ na buddystę. Myślę, że tylko pozytywny
Skad wiec owe swiadectwa dotknietych zla energia?
Niektorzy musza osobiscie dostac po osobistej doopie, żeby cos do nich dotarlo.
Podobnie jest z jogą. Trzeba myśleć co się robi i wiedzieć czego chce. Jak ktoś nie wierzy, a szuka sensu życia, to może w różne bzdety uwierzyć. To już jest z resztą problem ateistycznego zachodu.
Dlatego uważam, że wierzącemu głęboko katolikowi nic nie grozi.
Sam byłem na jednych zajęciach z jogi lata temu jak prezentowali na zakładzie i jakoś doopa cała
Zapewne tak.
Czy myślisz ,że każdy opętany zjadał na śniadanie czarnego kota, a w piecu palił Biblią?
Wystarczy się zachowywać w określony sposób,żeby-nawet nieświadomie-otworzyć siebie na opętanie.
I np. joga tj. wykonywanie rytualnych tańców na cześć demonów,powszechnie nazywanych asanami, sprawia właśnie,że człowiek pozwala (często nieświadomie) by wnikały w niego demony.
Ale używanie do wszystkiego kategorii opętania to nadużycie.
Tym bardziej ,że nie musi od razu nastąpić opętanie,może to być najpierw zniewolenie .
A swoja drogą bywają opętania zawinione ale bywają i nie zawinione.