Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Uwaga na "Piękną i Bestię"!

124

Komentarz

  • My nie chodzimy do kina,bo nie ma na co. Za to ogladamy ewentualne nowosci z przesunieciem, jak juz sa do pozyczenia. Czasami, zeby 'kinowo' bylo, pozyczamy rzutnik. Dzieciom tłumaczymy, ze najpierw musimy my zobaczyc film/ przeczytać solidną recenzję, zeby nie marnowac czasu i nie psuc gustu. Tak samo jest z ksiazkami- tłumaczymy, ze życie jest za krótkie na czytanie byle czego. Z filmami tez tak jest. Najstarszy sobie juz lektury sam wybiera i czasami czyta glupoty, ale sam potrafi ocenic, ze glupoty, i czasem nawet nie konczy. Filmy sa przez nich szeroko komentowane i ustawione w ranking,czasami slyszymy,jak sie przepytuja, co w pierwszej 5 mają. Wczoraj oglądaliśmy Fistaszki, to porownywali z komiksem,ktory 11-latek dostal na urodziny :)'
    Podziękowali 2Joannna Katia
  • Laf2011 powiedział(a):
    Moja najstarsza była n PiB. Potwierdziła, że jakaś tam scena jest,  ale znaczenie ma marginalne. Film jej się podobał.  
    A tak a propos dyskusji, wszystkie bajki, te tradycyjne, oryginalne mają podtekst seksualny,  bo wg literaturoznawcow pisane były w celu oswojenia dzieci z dorosłym życiem, wykorzystywano w nich symbolikę różnego pochodzenia. Późniejsze wersje zostały zlagodzone,  zarówno z podtekstow , jak i z dużej dozy okrucieństwa (vide baśnie Grimm). 


    Taki drobiazg-dawnej bajki były pisane  DLA DOROSŁYCH.Dziećmi się nikt nie przejmował.Te wersje bajek które znamy, np.o Czerwonym kapturku,czy o królewnie Śnieżce są bardzo złagodzone i odbrutalizowane.
    W bogatszych domach dzieci wychowywane były przez mamki,potem przez niańki,do rodziców wypuszczano je na krótko,by rodziców  nie zmęczyć.W biednych domach dzieci potrzebne były do pracy.
    Podziękowali 3draconessa Coralgol Klarcia
  • Joannna powiedział(a):
    Ja nie rozumiem, czy jest jakiś obowiązek pokazywania dzieciom wszystkich filmów, które aktualnie wchodzą do kin, że tak bardzo Wam się to nie podoba, że istnieją rodzice, które to w jakiś sposób selekcjonują? 
    Wy tego nie robicie? trudno, moim zdaniem to błąd, ale w sumie nie mój problem.
    Ludzie, dajcie żyć.

    Chyba każdy, kto ogląda współczesne filmy dla dzieci widzi, że są one jednak inne niż te, które były 30 lat temu. Jest dużo więcej przemocy, chamskich odzywek, prymitywnych żartów, tekstów z podtekstem seksualnym i często też takich gestów. Serio, nie widzicie tego?
    Wiesz, naprawde nie tylko wy dwie selekcjonujecie filmy dla swoich dzieci :D Rozmowa jest o sposobie selekcjonowania. A po tym watku widac ze sprawa wyglada na burze w szklance wody (by nie rzec- kolejna prawicowa histerie), osoba ktora film obejrzala niczego takiego sie nie dopatrzyla.
    Poza tym powtorze, pisalam o generalizowaniu - czy jesli postac ojca w kreskowce jest fajtlapowata czy niezbyt sympatyczna, to mamy do czynienia z osmieszaniem autorytetu rodzica i podwazaniem wartosci rodziny?
  • Cala burza wokol PiB to typowa gwnoburza. Ja obejrzalam film juz wiedzac, ze niby jakies sceny sa czy podteksty. I nie znalazlam nic. Jak sie tak wysilac i szukac podtekstow, to wszedzie mozna sie czegos niezdorwego na sile doszukac, Tylko, cholera, po co? POwiem zlosliwie  - poslugujac sie cytatam z Biblii stworzono i kryminal, i ciezkie porno. Czy to oznacza , ze Biblia jest zla i nalezy zakazac jej czytac? Mialam nadzieje, ze na orgu cos sie zmieni - a tu nadal zabobony...
    Podziękowali 1Subiektywna
  • @Gosia mam w ogonie , co mowia sie w kampaniach medialnych. Dla mnie liczy sie to, co widze.
  • Ania D. powiedział(a):
    Paprotka, jeśli ktoś wprost mówi, że będzie robił to i owo, to nie oczekuję od niego innych zachowań. Bajki disnejowskie teraz to zupełnie coś innego niż lata temu. Podawnaie przykładu Bolka i Lolka czy innych bajek, że są takie czy owakie są śmiesznie i przedziwne. Kto się czepia starych bajek? Chodzi o konkretne postawy i zachowania ludzi, którzy TERAZ tworzą bajki i odpowiadają za to, co i w jakiej postaci wchodzi na rynek.
    A producenci sami mówili, że te postaci to geje czy coś tam?
    Podziękowali 1Subiektywna
  • Nie chodzi o to, co mowia producenci, bo owi w ramach reklamy i tzw publicity moga gadac rozne debilizmy - zresztam nalezy odroznic oficjalne stanowisko producenta od bredzen osob z danym filmem mniej lub bardziej zwiazanych. Najwazniejsze jest to, co sie widzi. Do kazdej propagandy nalezy zachowac dystans. A nie, ze jak na pewnym blogu napisali, ze  tam pol cycow wywalone, i w ogole sodoma i gomora, to koniecznie prawda. Czemu wy sie, ludziska, zwolniliscie z uzywania wlasnego osadu i rozumu i tylko lykacie  debilizmy ze wszelkich stron, jak gesi kluski?
    Podziękowali 1beatak
  • W modzie jest kontrowersyjna reklama.
    Film,w ktorym ma być "coś" wiecej ludzi zobaczy.
    Jedni z przekory inni z ciekawości.
    Same,chcąc niechcac,robicie filmowi reklamę.
  • edytowano kwiecień 2017
    @draconessa może melisy się napij
    Podziękowali 1Ania D.
  • Paprotka powiedział(a):
    Joannna powiedział(a):
    Ja nie rozumiem, czy jest jakiś obowiązek pokazywania dzieciom wszystkich filmów, które aktualnie wchodzą do kin, że tak bardzo Wam się to nie podoba, że istnieją rodzice, które to w jakiś sposób selekcjonują? 
    Wy tego nie robicie? trudno, moim zdaniem to błąd, ale w sumie nie mój problem.
    Ludzie, dajcie żyć.

    Chyba każdy, kto ogląda współczesne filmy dla dzieci widzi, że są one jednak inne niż te, które były 30 lat temu. Jest dużo więcej przemocy, chamskich odzywek, prymitywnych żartów, tekstów z podtekstem seksualnym i często też takich gestów. Serio, nie widzicie tego?
    Wiesz, naprawde nie tylko wy dwie selekcjonujecie filmy dla swoich dzieci :D Rozmowa jest o sposobie selekcjonowania. A po tym watku widac ze sprawa wyglada na burze w szklance wody (by nie rzec- kolejna prawicowa histerie), osoba ktora film obejrzala niczego takiego sie nie dopatrzyla.
    Poza tym powtorze, pisalam o generalizowaniu - czy jesli postac ojca w kreskowce jest fajtlapowata czy niezbyt sympatyczna, to mamy do czynienia z osmieszaniem autorytetu rodzica i podwazaniem wartosci rodziny?
    czy rodzic nie ma prawa wybrać takiego sposobu selekcjonowania, jaki mu się podoba i jaki uważa za najlepszy dla swoich dzieci?
    Ja wiem, w jakich wartościach chcę wychować moje dzieci (i tylko ja je znam - ich wrażliwość i zainteresowania) i do tego dostosowuję to, co wkładam im do głowy.
  • Draconessa, uważam firmę D za niewiarygodną, dlaczego więc mam łykać jak gęś kluski wszystko, co ona prezentuje? Jak ktoś staje się np. złodziejem, to go do domu nie zapraszam. D z firmy godnej zaufania stał się kimś niewiarygodnym, podatnym na wpływy różnych środowiska. Dla mnie Disney się skończył.
  • @OlaOdPawla: http://m.plejada.pl/newsy,f7m01q. zapowiedniki bardzo mi się podobają, ale ta wypowiedź faktycznie fatalna. nie wiadomo tylko czy więcej mówi o filmie czy o mózgach wypowiadajacych... pewnie na film się wybiorę najpierw bez dzieci jednak.
    Podziękowali 1Joannna
  • O konsekwencjach przyjmowania tego, co dają koncerny.  Różne koncerny, typu Eli Lilly (znasz historę m in Prosacu opisaną przez byłego pracownika koncernu?), Disney (np. historia z płytą Baby Einstein). Zawsze chodzi o bardzo duże pieniądze, dobro odbiorcy nie liczy się w ogóle. Dla mnie koncern to ogólnie byt niewarty zaufania, w żadnej kwestii.
  • Nie wiem, czy apele o "więcej rozumu" lub "większy dystans" mają sens.

    Niektórzy zapewne mają takie amiszowe podejście dobrze uzasadnione. Ja nie ma nic przeciwko takiemu wychowaniu, o ile ktoś faktycznie zapewnia "koszerny substytut".
    Czyli: nie puszcza do zdemoralizowanej szkoły, na niemoralne filmy, ogranicza dostęp do niemoralnych treści czy znajomości przez Internet, telewizji, książek, gazet, towarzystwa rówieśników. Ale w to miejsce dzieciak ma zapewnione wszystkie moralne odpowiedniki powyższego.

    Mierzi mnie taka postawa wybiórczego ograniczania. Nie pójdziesz na ten film, ale chodzisz do szkoły, gdzie wszyscy o tym filmie gadają. Nie możesz korzystać sam z neta, ale spotykasz się z kolegami z sąsiedztwa, którzy oglądają pornole na komórkach w przerwie meczu. 

    Jeśli się nie da stworzyć moralnego otoczenia i decyduje się na "zanurzenie" dzieciaka w świat, to wolę oglądać na bieżąco z nim i rozmawiać. 

    A jeszcze inna sprawa to taka moja obserwacja: jest sporo katoliczek, nazwijmy to, nie takich znowu niedzielnych li tylko, które przeżywają silny lęk przed "działaniami szatańskimi". Tutaj to ciężko coś zrobić, nie wystarczy takiemu osobnikowi powiedzieć, że widzi wszędzie zło i by sobie "zracjonalizował". Nie bez kozery przez wieki tak dobrze szło straszenie Piekłem: dosłownym pieczeniem na ogniu. Dziś już mniej chyba jesteśmy podatni na dosłowne wyobrażenia tego typu (choć jak ktoś się lubuje w różnych objawieniach prywatnych, to czemu nie?). Ale wszelkie listy zagrożeń duchowych są świetną pożywką dla takich lęków - przed wpływem diabła, na który nie mamy za bardzo wpływu, a wystarczy "tylko trochę uchylić drzwi", "pozór zła" i już się ryzykuje zniewolenie.
  • Nie wiem, niefortunnie napisałem - powinno być "wolałbym oglądać"; ja jestem na etapie śpiewania z dzieckiem "Ruda tańczy jak szalona...", piosenki przyniesionej z przedszkola. ;)
  • Anawim, uśmiałam się z tego, co piszesz. Nie wiem w jakim wieku masz dzieci, ale piszesz jak ktoś, kto zna się tylko teoretycznie na tym. Wszystko albo nic - naprawdę zabawne w życiu swoim i dzieci.
    A powiem Ci, że wielu rzeczy unikam, bo są zwyczajne głupie, prostackie i szkoda na nie czasu a nie dlatego, że to działania szatańskie. Po co mam pokazywać dzieciom coś, co jest prymitywne? bo przyjdzie Anawim i powie, że albo wszystko albo to nie mam sensu? Bo inni będą się śmiać, żem prosta i się nie znam? Każdy robi jak uważa, jak mu mądrość i doświadczenia dyktuje. A, dodam jeszcze, człowiek nie zawsze musi mieć substytut, może wybrać coś lepszego w zamian.
  • @Anawim mogę się mylić ale bez lęku to żyją sobie chyba tylko ci, co już doszli do miłości doskonałej... bo już nie mogą zgrzeszyć
    Lęk nie jest przyjemny ale chroni przed niebezpieczeństwem

    Podziękowali 1Katia
  • edytowano maj 2017
    @Anawam może po prostu zamiast lęku przed "zagrożeniami" u ciebie wystepuje lęk i uzależnienie od opinii innych ludzi,rówieśników dzieci?
    A co z tego,że dziecko nie będzie "na topie"? Taki dramat?
    Moje nie są i nie będą na topie,a ja je uczę jak z tym żyć,jak się nie bać mieć swoje zdanie i swoje poglądy. Potrafić wybierać,czegoś sobie odmowić. I dlaczego nie trzeba wszystkiego probować,każdej trucizny.

    (Te "filmiki" i "gazetki" też będziesz z synkiem oglądać?)
    Podziękowali 1Katia
  • No jestem młody i niedoświadczony, zapewne stąd ta postawa wszystko lub nic.

    Chętnie poczytam, co jest takiego zagrażającego w filmach, czego w permanentym przebywaniu w towarzystwie rówieśników wychowanych na takich filmach nie ma. Nie dlatego mam zamiar oglądać z moim dzieckiem filmy, by było na topie.

    Co do mojej podatności na opinię, to na razie Wy, drogie Panie, piszecie, jakby wyrażona przeze mnie opinia dotykała Was do żywego.
  • Anawim, pamiętam chłopaka, który pracował z moją najlepszą znajomą. On miał zasadę, że kupuję wyłącznie dobre, markowe rzeczy. Nieco pogardliwie wyrażał się o tych, co kupują "byle co", bez marki. On woli mniej, ale za to najlepszej jakości, to co drogie. Chłopak mieszkał w u rodziców, nie ponosił żadnych kosztów utrzymania, wszystko, co zarobił szło na jego potrzeby. Nie wiem czy potem życie zweryfikowało jego postawę, czy poprzestał np. na jednym, no góra dwójce dzieci. Bo jeśli ma się im dać wszystko, to kosztuje fortunę.
    Mnie Twoja opinia nie dotyka, ale bardzo śmieszy. Może ja nigdy nie miałam postawy - dać wszystko, wszystko musi mieć swój substytut. No, naprawdę nie musi. Ani to nie da spełnienia, ani szczęścia ani wartości.
     
  • dzieci mają prawo do niewinności, a rodzice mają obowiązek im to zapewnić
    jak najdłużej się da i nawet jeśli to jest niewygodne i wymaga ciągłego brnięcia pod prąd
  • @Anawim, bardzo cenię Twoje wypowiedzi. Podoba mi się, że wszystko jest przemyślane i logiczne. Myślę, że masz głęboką wiarę, mądrość i dużą wiedzę i wspaniale wychowasz dzieci.
  • Mnie Twoja opinia nie dotyka, ale bardzo śmieszy. Może ja nigdy nie miałam postawy - dać wszystko, wszystko musi mieć swój substytut. No, naprawdę nie musi. Ani to nie da spełnienia, ani szczęścia ani wartości.
    ---
    Skoro Cię śmieszy, to podejrzewam, że opacznie ją rozumiesz.

    Wychodzę od tego, że chcecie chronić swoje dzieci przed zgubnym wpływem uładzonego przekazu złych treści w filmach zakazując im to oglądać. Nie macie za to nic przeciwko temu, by dziecko samo przebywało w grupie rówieśniczej, która wychowana na takich filmach, jest cały czas pod ich zgubnym wpływem.
    Moje zdanie jest takie, że lepiej oglądać z dziećmi to, co się ogląda w ich grupie rówieśniczej, o ile dziecko chce to obejrzeć. 

    Chyba też się nie zrozumieliśmy przy "moralnych odpowiednikach powyższych". Nie miałem na myśli tego, by dla każdej dowolnej niekoszerności dawać moralny substytut. Ale by dzieciak nie pragnął tego, co złe, słabe, prymitywne itd. nie wystarcza zakaz; powstrzymywanie się przed złem tylko ze względu na posłuszeństwo rodzicowi / Bogu (przy "chęci" tego, co złe) jest prymitywną moralnością. Potrzeba tego, co dobre; tutaj chyba mamy takie samo zdanie.
    Podziękowali 1draconessa
  • Najgorsza (wg mnie) opcja to rób to samo, co inni. Nie dlatego, że coś Cię ciekawi, pasjonuje, jest wspaniale, mądre, inspirujące, ale tylko dlatego, że inni tak robią. Uczę dzieci, by nigdy na to nie patrzyły, by nie były papugami. Ciekawe jest to, ze jeden robi jedną rzecz, a drugi - inną. Wtedy mogą wynikać ciekawe rozmowy i dyskusje. Sprowadzani życia do tego, ze musimy wszyscy być tacy sami, to samo wiedzieć, oglądać - jest najgorszą z mozliwości.
    A patrząc na to, co oglądają przeciętne dzieci (informacje mam od kobiety, która robiła z tego magisterkę), to raczej dbałabym mocno o to, by dzieci absolutnie nie oglądały tego, co inni. Bo już od pierwszej klasy podstawówki ogląda się wszelkie programy detektywistyczne, filmy gdzie zabija się i spi z kim popadnie etc.
    Co do grupy rówieśniczej. Nije każde dziecko idzie do każdej grupy, może pamiętasz to ze szkoły? Grupy się tworzą wg pewnych zainteresowań, wyglądu, pieniądza etc.
  • Nie wiem skad zalozenie ze ktokolwiek tu nie selekcjonuje filmow dla dzieci i pozwala im ogladac wszystko co zechca. Niektorzy po prostu moim zdaniem za bardzo dopatruja sie zla. Na stronie filmydladzieci autor, skadinad piszacy ciekawe teksty, poklatkowal jedna scene z pingwinami w Happy Feet i dopatrzyl sie w tych ujeciach pozycji seksualnych. I to jest juz dla mnie chore. W ogole mam wrazenie ze niektorzy z wierzacych maja jakas potrzebe walki z zlem ktore czyha na nich wszedzie, w kreskowkach, zabawkach, bizuterii i stad popularnosc watkow o zagrozeniach duchowych, gazet typu Egzorcysta, filmikow o przekazach podprogowych w Disneyu, itd. 
    Poza tym rozumiem argument ze dziecko powinno ogladac tylko to co wartosciowe a nie wszystko jak leci, ok. Jasne, tez wole by moje dzieci ogladaly dobre nie przecietne bajki, gdzie nie ma nic watpliwego. Z drugiej strony gdybym miala zdecydowanie sprzeciwiac sie jakiejs bajce czyli wlasnie kombinowac jak zrobic by dziecko nie chcialo isc do kina i najlepiej nigdy z nikim nie obejrzalo, to musialaby to byc bajka ktora moglaby negatywnie wplynac na dziecko teraz, czyli np pochwala przemocy, aprobata braku szacunku do starszych. Co zlego moze wyrzadzic bajka z ewentualnym homo watkiem? 8-latek stanie sie gejem? Czy za 5 lat gdy wiecej sie dowie na ten temat to nie poczuje oczekiwanego obrzydzenia, bo temat skojarzy mu sie z jakas zabawna postacia z kreskowki? Piszecie ze taka bajka robi dziecku w glowie zamet, ale co tak wlasciwie moze mu sie stac?
  • Patrząc na to, jak żyją osoby tworzące bajki, co mówią i jakie wybierają wartości można mieć pewność, że w bajkach nie będą pokazywane cnoty i bogobojne życie. A co się stanie dziecku, gdy zobaczy taką bajkę? A dlaczego dzieci mają uczyć się życia od złych wzorców? Zasiewa się najpierw pozytywne, dobre i właściwe postawy, a nie chore - bez względu na to, jak śmiesznie i lekko coś będzie pokazane. @Paprotka, polecam książki o Ojcu Pio, On mówił wprost i jasno o tym. Poczytaj, nie będziesz miała wątpliwości.
    Podziękowali 2Barbasia Katia
  • edytowano październik 2017
    Mam dość bluźnierstw w Gumisiach. Jeden z nich rzuca czymś ogra w łeb i komentuje: "lepiej jest dawać, niż dostawać". O symbolice wspominałem, aż kipi. A szkoda, uwielbiałem ten serial. Nie tylko ja, tak ktoś pisze na demotywatory.pl:

    Adekgol10 23 sierpnia 2010 o 23:22
    porównaj Tabalugę, Gumisie i Świnkę Peppę. W pierwszych była akcja, fabuła, czarne charaktery, wyraźny podizał na dobro i zło... a w tej świni? Czarny charakter to dziecko, które nie chce się podzielić lizakiem, więc rodzice idą go nawrócić... "czemu nie chcesz podzielić się lizakiem? to bardzo nieładnie". Rzygać mi się chce. Poza tym one tez uczyły dobrych wartości, ale w ciekawy sposób.


    -faktycznie, Peppa to taka papka/peppka o niczym!

    Dz 20,33-35 (Jakub Wujek):
    33 Srebra i złota ani szaty niczyjej nie pożądałem, jak
    34 sami wiecie, bo moim potrzebom i tych, którzy są ze mną, służyły te ręce.
    35 Wszystko wam pokazałem, że tak pracując, trzeba podejmować chorych i pamiętać na słowa Pana Jezusa,
    który powiedział: "Szczęśliwa to rzecz raczej dawać, aniżeli brać."

    https://img3.dmty.pl//uploads/1282590542_by_Postemp_600.jpg

  • Obejrzałam, szczególnie uważnie szukając tego homoseksualizmu

    Moim zdaniem przypisywanie towarzyszowi Gastona homoseksualizmu jest mocno na siłę . Jest jedna scena, w której wychwala on Gastona - jakim jest wspaniałym czowiekiem, podkreśla jego ludzkie, męskie zalety, jest on dla niego niedoscignionym wzorcem - ale nie jako obiekt uczuc o zabarwieniu erotycznym, a jedynie jako wzór męskości.
    Jest i druga scena, kiedy od biedy można uznać, ze towarzysz Gastona jest nim zafascynowany erotycznie - ale scena jest tak skonstruowana, że budzi śmiech-wysmiech, a nie usmiech poparcia dla inności. Towarzysz Gastona, Le Fou to postać budzaca politowanie ewentualnie litość. Więc jesli zamysłem twórców był faktycznie wątek homoseksualny i popieranie tego, to mocno im się to nie udało. bo jeśli faktycznie założyc, ze towarzysz Gastona jest homoseksualistą, to postawiony jest w bardzo krzywym zwierciadle, jako obiekt drwin, wykpiwania, safanduła, lekko otyły, mało przebojowy. 
    W moim odbiorze to raczej satyra - safandułowaty sługa zapatrzony w przebojowosć i popularnosć towarzysza. Fascynacja ale nie erotyczna. Coś jak setki współczesnych chłopców zapatrzonych w Lewandowskiego czy Ronaldo, lub koljene setki zapatrzone w aktora, muzyka itp.

    Kolejna scena to ta, kiedy szafa bierze się za trzech meżczyzn i przebiera ich w stylu ludwikowskim - z awanturników robi upudrowanych, umalowanych i zniewiesciałych pizdryków - dwaj są zaskoczeni, zniesmaczeni, oburzeni swym nowym wyglądem, trzeci bardzo się sobie podoba i nawet oczko do siebie puszcza. I znowu satyra i krzywe zwierciadło, bo przez ten moment postać wzbudza usmiech politowania w ostatecznosci śmiech na widok zmiany ról. Jeśli ten trzeci pizdryk jest homoseksualistą (choc biorąc pod uwagę to, ze spodobała mu się "przebieranka" - raczej transwestytą) to raczej twórcy ośmieszają go, a nie stawiają w roli idola czy osoby godnej naśladowania.
    Scena trwa max póltorej sekundy.
  • Much ado about nothing.
    Podziękowali 1Malena
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.