Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Finanse domowe

1161719212228

Komentarz

  • Dzięki @Malgorzata, organizacja wernisazu zajęła Mu pol dnia. Zaproszenia, organizacja, rysowanie, rozwieszanie itd.
  • Jeszcze raz zapytam, bo w ferworze dyskusji moj glos sie nie przebil: czy nastolatek moze wziac za.korki z ang jakies np 50 zl za godzine? Nie o moralna strone pytam, ale nie znam realiow polskich.
  • Ja bym nie dała. Wolę zapłacić więcej za doświadczenie i duża fachowość. @szczurzysko ;
    Ale jak ktoś jest skłonny tyle zapłacić, to wziąć może czemu nie.
    Podziękowali 1szczurzysko
  • Moi wszystko przepierdzieliliby na książki. Po tatusiu to mają. Ani gry, ani zabawki, ani buty, czy kurtka... Książki! 

    @szczurzysko chłop mój w zeszłym roku bral za przygotowanie do matury 50zl za h korkow. Ale to polski. Angielski się inaczej ceni ;)
    Podziękowali 2szczurzysko AgaMaria
  • A no wlasnie, tylko ten nastolatek zna lepiej jezyk niz student anglistyki.
  • Język to jedno, nauczanie drugie. Te drugie kompetencje saniemniej ważne.
    To tak, jak nie wystarczy świetnie jeździć by być dobrym instruktorem.
    Podziękowali 2beatak szczurzysko
  • Nie wiem, czy potrafi. Mysle, ze rynek powinien to zweryfikowac. 
    Hmm, ja bralam 30zl/45min 15 lat temu. A ani studentka filologii nie bylam, tylko cettyfikat mialam, a na kolejny mi kasy zabraklo i nie moglam podejsc.
  • szczurzysko powiedział(a):
    Jeszcze raz zapytam, bo w ferworze dyskusji moj glos sie nie przebil: czy nastolatek moze wziac za.korki z ang jakies np 50 zl za godzine? Nie o moralna strone pytam, ale nie znam realiow polskich.



    Jeśli ktoś tyle jest gotów dac , to czemu nie? Takie rzeczy weryfikuje rynek. Ja uczę od lat w liceum, jestem egzaminatorem i tłumaczem przysieglym i biore 40 zl w Gdańsku. To pewnie za mało, ale mi wystarczy.



    Podziękowali 1szczurzysko
  • @Agnicha widzisz, bo to są prawdziwi bibliofile. nie chodzi o to, żeby przeczytać. Chodzi o to żeby mieć, żeby stało na półce,że w każdej chwili moc po nią sięgnąć, dotknąc i powąchać ;)

    @szczurzysko, a ma uczyć twardej gramatyki czy konwersacji? Mieszkałam ze studentka która za konwersacje z Anglikiem placila 75zl.za 45minut jakoś.
    Podziękowali 2AgaMaria Katia
  • Na razie to.dyskutuje z nim teoretycznie. On, ze jeszcze Proficiency nie zdal, itp. Raczej na poziomie szkolnym, zaleglosci, ktos nie rozumie, itp.
  • Lektura miejscami soczysta :) dziękuję za odpowiedzi ;)

    @Bagata, @MonikaN ... to co opisywałyście bardzo przypomina mi moje dzieciństwo. Naprawdę incydentalne akcje typu sprzedaż czegoś rodzinie - np. losów na loterię, przygotowanie fantów - potem wydanie tego np. na słodycze.
    Jednak to był jeden, może kilka takich impulsów, gdzie jako dziecko poczułam sprawczość. Codzienność wychowawcza w duchu cnót np. hojności, może m.z. całość pociągnąć w dobrą stronę.
    @Bagata dotknęłaś sedna - mam poczucie, że bardzo mocno byłam (i jestem) skupiona na sobie i $: możliwości dorobienia, stypendiach, dobrej pracy, instrumentach bankowych i to się marnie przełożyło na instynkty macierzyńskie.
    Na pewno rozwoju cnoty hojności w domu zabrakło. Rodzice bardzo stawiali na naukę, zaradność. Nieskromnie dodam, że im się udało 2. na studiach, własny samochód zdobyty po pokonaniu ponad 600 os, dobra praca za dobre wynagrodzenie, zaradny i pracowity mąż ;-)
    Refleksja nad wychowaniem, a potem własnym pędem przychodzi, gdy jest już dość późno - między 30-40l.

    @JiB, Mąż mój mawia, że praca jest tylko i wyłącznie dla kasy, tzn. żeby było na utrzymanie. Samorealizacja i satysfakcja to jest dlań 'korpogadka' wymyślona na potrzeby pracodawcy.
    Podziękowali 3MAFJa antonina AgaMaria
  • Ciekawe czy Maria Skłodowska-Curie albo J. S. Bach mieli podobne zdanie na temat zarabiania, co Twój (i mój zresztą też) mąż :)
    Podziękowali 1Katia
  • I który pracodawca im korpogadkę o satysfakcji z pracy sprzedał? ;)
  • edytowano styczeń 2018
    No tak. Ale to były przykłady w odpowiedzi na posty Joanny i Bronisława i tego, co napisała @wiesia ;, jakoby tylko wysoki zarobek nadawał pracy sens. 
  • edytowano styczeń 2018
    @Malgorzata, czemu nietrafione? Co ma do tego epoka? 
  • @JiB nie chodzi mi o ubóstwo w sensie brakuje mi, ale nie kupię. Kupujemy to, co nam potrzebne (i nam się podoba), a nie dlatego, że jestem snobem. Kupno bardzo drogich rzeczy to dla mnie snobizm, ale też tym nie żyję, że ktoś sobie kupi. Każdy sam decyduje. Za to osoby majętne, które znam, zawsze szukały do domu alarmów, zabezpieczeń, bały się kradzieży, martwiły o coś etc. Po co mi coś takiego?
    @Agnieszka88 , proszę, kilka z tych, które znam:
    1. hodowla od podstawówki rybek i roślin akwariowych zaowocowała założeniem sklepu netowego (duża wiedza osoby prowadzącej sklep powoduje że ludzie chętnie tam kupują). Osoba ta zaczynała skromnie, potem sklep się mocno rozrósł
    2. znajomość roślin akwariowych, które się trudno rozmnaża zaowocowała założeniem małej firmy rozmnażającej te rośliny in vitro (od razu mówię, że to wykonalne też w domu, nie musi być laboratorium za wielkie pieniądze)
    3. szydełkowanie - założenie firmy produkującej malutkie, śliczne laleczki na szydełku
    4. produkcja kosmetyków dla siebie, poznawanie tej branży - założenie firmy, która robi mydła domowe, wysokiej jakości, z cennych tłuszczów
    5. zdolności manualne - produkcja różnych ozdób do domu i ich sprzedaż np suszki za szkłem, bukiety za szkłem etc
    6. znajomość różnych spraw związanych z jedzeniem  i dietami (domowa konieczność jak się ma alergika na stanie) - wydanie książek kulinarnych i prowadzenie dochodowego bloga dla alergików
    7. znajomość uprawy roślin i ogólnie szeroka wiedza z tym związana - firma "produkująca" ogródki w szkle
    8. dobra znajomość rynku kosmetyków domowych - produkcja dla szerokiej gamy znajomych kosmetyków typu kremy, puder, szampon etc
    9. Pasja :kiszonkowa" (wiedza o różnych typach kiszonek z całego świata i z wszelkich możliwych produktów), do tego bogate doświadczenie własne - prowadzenie kursów w róznych miastach związanych z kiszonkami
    10. Zainteresowania dot. naturalnych składników kosmetyków - założenie firmy która sprzedaje naturalne składniki tych kosmetyków + prowadzenie kursów jak samemu robić kosmetyki
    11. Pasja związana z akwariami - zakładanie dla klientów akwariów na zamówienie
    12. Pasja od dziecka związana z roślinami owadożernymi - uprawa i sprzedaż na dużą skalę roślin, w tym rozmnażanie w domu in vitro cennych egzemplarzy.
    13. szycie dla siebie i swojej rodziny zainteresowanie modą - sprzedaż odzieży
    14. zainteresowanie od małego aranżacją wnętrz - początkowo robienie dla znajomych aranżacji, potem założenie firmy
    To tak na szybko i tylko z branż, które znam sama. Żadna z tych osób nie miała wykształcenia kierunkowego, to wszystko były ich pasje. Wszystko można przełożyć na pieniądze, ale trzeba być w tym dobrym, świetnie znać swój fach, bywa, że bardzo wąski.I trzeba uczyć się sporo, czytać, być otwartym na wszystko co się dzieje lub działa lub będzie działo w "naszej" wybranej branży. Wiele z tych osób znam, bo albo u nich kupowałam, albo byłam na kursie albo z innej strony ich kojarzę. I właśnie to, że jest się w czymś bardzo dobrym, doskonale zna swoją działkę powoduje, że ludzie chcą tam kupować sami i jeszcze innym polecą. A to najlepsza reklama.
    @Skatarzyna, nie zawsze byłam mądra i teraz też nie zawsze jestem mądra. Ale od bardzo wczesnej podstawówki chciałam być samodzielna i mieć własne mieszkanie. I mocno tym tropem szłam.

  • @Bagata, specyficzna sytuacja - mąż osobisty lubi swoją pracę i też zatrudnia, to coś o życiu wie. I trudno mu odmówić, że teraz się trąbi o tej satysfakcji nad miarę - na zasadzie rozmowy kwalifikacyjnej: "u nas młody zespół, ciekawe projekty, duża satysfakcja", a pieniądze za dużą odpowiedzialność nieadekwatne. Satysfakcją się rodziny nie nakarmi, o to nam chodzi.
    Żeby być jako kobieta sprzeczną i nieposłuszną tym tezom ;-) dodam, zapłata finansowa marna, ale wybrałam życie matki domowej w dużej mierze dla satysfakcji ;-)
    Podziękowali 3Agnieszka88 Basja Anna78
  • Ale żeście trórczy!
    Ponad 300 nowych postów...

    Nie mam szansy nadrobić :(
    Podziękowali 2wiesia AgaMaria
  • Satysfakcja nie nakarmi, ale z satysfakcją smakuje lepiej.
    Podziękowali 4wiesia Bagata Aga85 sylwia1974
  • W temacie cnoty ubóstwa, który się przewinął:

    Ponad dwadzieścia pięć lat temu odwiedzałem stołówkę dobroczynności dla ubogich, dla których otrzymywany tam posiłek stanowił jedyne pożywienie w ciągu dnia. Był to duży lokal, obsługiwany przez grupę dobrych kobiet. Po pierwszej turze pojawiali się dalsi żebracy, by skorzystać z tego, co pozostało. W tej drugiej grupie zwrócił moją uwagę jeden człowiek: był właścicielem cynkowej łyżki. Ostrożnie wyciągał łyżkę z kieszeni i patrzył na nią chciwie i z lubością, a kiedy kończył posiłek, znowu przyglądał się jej oczyma, które zdawały się wołać: to moja własność! Oblizywał ją dwukrotnie i zadowolony chował w fałdach swoich łachmanów. Istotnie — to była jego łyżka! Ten biedny żebrak wśród tylu towarzyszy niedoli uważał się za bogatego.            

    W tym samym czasie poznałem pewną damę z wysokich kręgów arystokracji hiszpańskiej. Wobec Boga to nie ma żadnego znaczenia: wszyscy jesteśmy równi, wszyscy jesteśmy potomstwem Adama i Ewy, słabymi stworzeniami, posiadającymi cnoty i wady, zdolnymi do największych zbrodni, kiedy Pan nas opuści. Z chwilą odkupienia nas przez Chrystusa nie ma różnicy rasy, języka, koloru skóry, pochodzenia czy majątku... wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi. Osoba, o której wam opowiadam, mieszkała w pałacu przodków, ale nie wydawała prawie nic na swoje własne potrzeby. Dobrze płaciła za to swojej służbie, a resztę — odmawiając sobie samej wielu rzeczy — przeznaczała na pomoc dla potrzebujących. Kobiecie tej nie brakowało wielu spośród tych dóbr, o które tylu ludzi zabiega, a przecież osobiście żyła ubóstwem, życiem pełnym umartwienia, całkowitym wyrzeczeniem się wszystkiego. Czy zrozumieliście mnie należycie? Wystarczy, zresztą, posłuchać słów Pana: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.  

    Jeśli chcesz osiągnąć tego ducha, to radzę ci, abyś w stosunku do siebie był oszczędny a wspaniałomyślny wobec drugich; unikaj zbytnich wydatków na luksus, na wygodę, próżność, zachcianki... nie stwarzaj sobie potrzeb. Słowem, naucz się od świętego Pawła, który mówi: Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. Również my, jak Apostoł, wyjdziemy zwycięsko z tej walki duchowej, jeżeli zachowamy serce wolne od przywiązań. 

    ( św. Josemaria Escriva, Przyjaciele Boga, 123)


    Więcej: http://www.pismaescrivy.org/book/przyjaciele_boga-rozdzial-7.htm ;


  • Dorotak powiedział(a):
    @Agnicha widzisz, bo to są prawdziwi bibliofile. nie chodzi o to, żeby przeczytać. Chodzi o to żeby mieć, żeby stało na półce,że w każdej chwili moc po nią sięgnąć, dotknąc i powąchać ;)

    Nie idzcie w tę stronę ;-) Zagracicie się @Dorotak. Nie ten wątek, ale nadal nie mam systemu na trzymanie księgozbioru, gdy jest rotacja książek u dzieci z powodu wieku i zainteresowań. Biblioteki wiejskiej nie będę komentować, tam jest może 3% książek które bym chciała.
    Podziękowali 2Dorotak Basja
  • @wiesia, za późno, nie widziałaś naszej piwnicy i połowy strychu. Mamy pewien pomysł na to ale potrzeba czasu i pieniędzy. Ja się cieszę, że na razie póki ani remontu ani mebli porządnych a tylko ciuchy pochowane w szafkach - P.grzecznie wyniósł kartony. regularnie schodzi i szuka, bo dużo potrzebuje do pracy, ale jednak czeka cierpliwie na własna biblioteczke. ;)
    Podziękowali 1wiesia
  • edytowano styczeń 2018
    @J2017 no i? Bo nie rozumiem co chcesz pokazać tym przykładem? Ja znam i szescdziesieciolatkow co mają pretensje do rodziców że ich nierówno traktowali. To znaczy że facet nie dorósł i tyle. Nie da się równo traktować wszystkich dzieci już i dlatego że każde czegoś innego potrzebuje. Np są dzieci w różnym stopniu zdolne do nauki. Nie będę pchać do liceum i na studia takiego dziecka które nie jest zdolne opanować materiału, załatwiając tysiacpincet korepetycji tylko dlatego żeby mi nie zarzuciło że nierówno je potraktowałam bo siostra skończyła studia.
  • W ramach ograniczania duzo korzystam z biblioteki, dobrze jest ogarnieta dziecieca i dla dorosłych. Dodatkowo zainwestowałam w czytnik książek, to miejsca nie zajmuje duzo, a okazalo się, ze przy moim slabym wzroku duzo lepiej mi się czyta.
  • @Agnicha, ale Ty nie pracujesz książkami ;) a u nas czy do pracy pracy czy do pracy doktoratu potrzeba ton książek ;)
  • Agnicha powiedział(a):
    @MonikaN serio? Z tym czytnikiem? Nie pogarsza się wzrok?
    Dostałam opinie od okulisty że telefony czytniki bardzo pogarszają
    Mi w ciągu dwóch lat makabrycznie się pogorszył ale też zastanawiam się nad czytnikiem 
    Czytniki wzroku nie pogarszają ze względu na technologię jaką są wykonane.

    Telefony, laptopy, komputery - owszem, bo nie są przeznaczone docelowo do czytania książek. Telefony w tej kwestii najbardziej szkodliwe.

    Używam od lat czytnika kindle i dla mnie to najlepsza rzecz pod słońcem. Czytam hurtowo i nie wyobrażam sobie wyjazdu bez czytnika. W domu częściej czytam tradycyjne książki z biblioteki.
    Podziękowali 2ewaklara nowa
  • Agnicha powiedział(a):
    @Dorotak dziecięcych? 
    No raczej, w szkole podstawowej uczy :) 
  • edytowano styczeń 2018
    @AniaD.
    możesz podać link do tego sklepu akwariowego?

  • @Agnicha, mam od niedawna, mi wzroku nie męczy, wieczorem wolę z czytnika niz z papieru. 
    Wielkim plusem jest możliwość ustawienia wielkości czcionki, ale mi zbędne na razie
     Ja zresztą jestem jakas inna, bo po vbac2cc poprawił mi się wzrok ;).
  • Ja tez slyszalam, ze telefon szkodzi oczom. W sumie mi idzie powoli od -2 w gore. Teraz mam -0.5 okolo. 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.