Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

SZCZEPIENIA czyli rosyjska ruletka

1125126128130131222

Komentarz

  • olgal powiedział(a):
    Od 2003 na pewno,bo moja najstarsza to ten rocznik a już był obowiązek.
    Ale to się daje w drugim roku życia, więc może jednak od 2004? Mój pierworodny szczepiony na odrę na początku 2003 i na pewno MMR nie było jeszcze w kalendarzu.
  • @Gosia5, a gdzie będziesz rodzic?
  • Nie pamiętam dobrze, ale ja chyba płaciłam za MMR najstarszego ( ur. 2003). Za darmo była tylko jedna choroba. Córkę szczepiłam juz za darmo (ur. 2005). Czasem żałuję, że tyle wiem.  Wtedy nie miałam żadnej wiedzy o zagrożeniach i zero stresu.  Na szczęście mam zdrowe dzieci. 
  • edytowano luty 2018
    @MonikaN , Solec albo Żelazna. Edit: Najbliżej mam Międzylesie, więc w ostateczności tam.
    Podziękowali 1MonikaN
  • @Elunia, ale ja nie myślę o epidemii. Ale czy dla dziewczyny nie lepiej przechorować różyczkę i mieć na całe życie spokój czy potem nie martwić się, czy coś się nie stanie maluszkowi, gdy w ciąży kobieta będzie miała gdziekolwiek kontakt z chorym? Jaka jest korzyść z unikania na siłę choroby, która ani ciężka ani straszna nie jest? Dla kobiety nie ma takiej korzyści, lepiej ją przechorować.
  • Jasne, tylko jak się nią zarazić?
  • @Gosia5 to Ty z Wawra?
  • Nie tylko Wawer ma najbliżej Międzylesie ;) ja np. też mam ten szpital najbliżej. 
    Podziękowali 1annabe
  • Felicyta powiedział(a):
    Jasne, tylko jak się nią zarazić?
    Jak moja pierworodna (7) miala chyba z dwa lata to brat meża, wtedy 20latek przyniósł różyczke, zjawisko niespotykane dzis powiem, no ale ona już zaszczepiona była... Jeszcze wtedy miałam zero świadomości - szkoda...
  • Tak jak ktoś już tu pisał: teraz wiele zakażeń różyczką jest bezobjawowych.

    A teraz posłuchajcie mojej historii: jak byłam w ciąży w pierwszym trymestrze, wyszły mi baaaaaardzo podwyższone przeciwciała p/różyczce, te nie świadczące o aktywnej infekcji. Było one na poziomie kilkakrotnie wyższym niż badania z pierwszej ciąży.

    Bardzo mnie to zaniepokoiło, zrobiłam wtedy badanie na IgM, na szczęście wyszło negatywne. 

    Kilka dni potem pediatra zupełnie przypadkiem i przy wizycie zupełnie nie związanej z tematem, rozpoznała u córki różyczkę. Ja bym w życiu na to nie zwróciła uwagi, ale ona mi pokazała tę wysypkę. Rzeczywiście, jak się człowiek dobrze przyjrzał... 

    Strach się bać, co by było gdybym tej różyczki nie przeszła jako dziecko. Oczywiście byłam szczepiona dwadzieścia parę lat temu... Po takim czasie żadnej odporności mieć nie mogłam.
  • Większość przypadków różyczki przebiega bezobjawowo lub skąpoobjawowo. Założę się, że młody lekarz nie rozpozna. Podobnie, jak krztuśca nie rozpoznają.
    Podziękowali 2Hope Aneczka08
  • Jasne, że nie rozpozna bo przecież "różyczki nie ma".
  • Wiec wychodzi na to ze wprowadzenie rozyczki do kalendarza szczepien sprowadzilo tylko wieksze niebezpieczenstwo dla kobiet w ciazy
  • Jeszcze dorzucę @Gosia5 kamyczek a propos odporności zbiorowiskowej bo to jedna wielka fikcja. Używana do okładania po głowie tych, którzy nie szczepią - że przez nich zaniknie odporność zbiorowiskowa i wszyscy umrzemy na straszliwe epidemie.

    No to teraz tak: w teorii aby odporność zbiorowiskowa działała, ok 95% populacji powinno być uodpornione. Tak twierdzą autorytety. Weźmy taką odrę na tapetę - bo to jedno ze starszych szczepień, obowiązkowe od 1975 roku. Załóżmy optymistycznie, że wszyscy po 1975 byli szczepieni. Jest to założenie bardzo optymistyczne bo w pierwszych latach po wprowadzeniu obowiązku było z tym szczepieniem różnie ale niechtam. 

    To mamy jakieś 60% populacji ZASZCZEPIONYCH (na oko wg struktury ludności GUS, precyzyjnie liczyć mi się nie chce, bo i tak do mitycznego 95% daleeeeekoooooo....).

    Teraz dołóż do tego fakt, że odporność poszczepienna nie jest dożywotnia. Nawet jak optymistycznie założymy, że po szczepieniu na odrę jest długotrwała - ok. 20 lat, to co najmniej jedna trzecia z powyższych 60% już tych przeciwciał nie ma.

    Dołóż do tego jeszcze fakt, że wysokie miano przeciwciał poszczepiennych wcale nie jest równe odporności na daną chorobę* i teoria odporności stada poszła w las się czochrać.

    *Jest to jedyny obecnie uznany wskaźnik skuteczności szczepienia ale sami immunolodzy przyznają, że funkcjonowanie systemu odpornościowego, to dużo bardziej złożone zjawisko i samo miano przeciwciał o niczym nie świadczy.
  • A co do roli szczepień w eradykacj ospy prawdziwej to sprawa też wcale nie jest taka znowu oczywista. Polecam poczytać o dziewiętnastowiecznym eksperymencie z Leicester.
  • Obok tematu trochę ale w szpitalu na Żelaznej, znowu dym......  :/

    http://www.rzecznikrodzicow.pl/szpital-na-zelaznej-wzywa-sad-na-rodzicow-blizniat ;
  • Nie ma już tam tego tekstu. 
  • mammamia powiedział(a):
    Nie ma już tam tego tekstu. 
    Ciekawe czemu go usuneli?
  • Mam zrzuty ekranu, ale nie umiem wstawić.
  • Ja mogę wkleić ale skoro usunęli to może sprawa nie jest oczywista...

  • Szpital św. Zofii w Warszawie ponownie wystąpił do sądu rodzinnego o ograniczenie praw rodzicielskich. Tym razem rodzicom nowonarodzonych bliźniaków. Sytuacja miała miejsce 19 stycznia 2018 roku. Rodzice zdecydowali się opowiedzieć Fundacji co ich spotkało dopiero dziś, gdy ochłonęli po traumie jaką zgotował im szpital. Tym razem powodem zgłoszenia rodziny do sądu był brak zgody na dożylnie podanie witaminy K oraz przyjście na świat bliźniaków, a nie jak oczekiwali rodzice i lekarze jednego dzieckaSzpital dopatrzył się winy rodziców mimo, że na USG w 20 tygodniu ciąży lekarz nie zauważył drugiego dziecka a przy przyjęciu do szpitala na badaniach nie wykryto bliźniaczej ciąży. Potraktowano ten fakt jako zaniedbanie ze strony rodziców.

    Nie było podstaw do ograniczenia władzy rodzicielskiej, rodzice wyrazili zgodę na zalecane procedury medyczne, w tym podanie witaminy K doustnie w jednej dawce, diagnostykę zakażenia i na profilaktyczną antybiotykoterapię. Wystąpienie szpitala do sądu rodzinnego powinno następować tylko w sytuacji kiedy zastosowanie zabiegu medycznego jest niezbędne do usunięcia zagrożenia życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Mimo to sąd rodzinny zadziałał błyskawicznie. Otrzymując fax od lekarzy wysłał do matki w połogu dwóch kuratorów na wywiad środowiskowy, który odbył się na terenie szpitala przy łóżku pacjentki. W tym samym czasie pracownik socjalny z OPS-u odwiedził ojca i starszą córeczkę w mieszkaniu. Tam również przeprowadzono wywiad środowiskowy. Po powrocie do domu matkę ponownie odwiedził kurator sądowy. Przez trzy godziny obserwował zachowanie rodziców i przeprowadzał wywiad. Sprawozdania opisują rodziców jako bardzo troskliwych i opiekuńczych. Warunki mieszkaniowe spełniają wszystkie wymagania niezbędne do prawidłowego funkcjonowania rodziny.

    Cytat z notatki kuratorskiej: „Dzieci mają zapewnioną troskliwą opiekę. Dzieci są karmione na żądanie.  Ojciec cały czas pomaga matce w opiece nad dziećmi. Noworodki otwierają oczy sprawiają wrażenie zdrowych. Są zadbani, nie mają odparzeń (…).Rodzice z dużą czułością trzymają dzieci na rękach. (…) W mieszkaniu jest bardzo czysto i ciepło. Dzieci mają swoje łóżko przystosowane dla bliźniąt.”

    Biegły lekarz sądowy neonatolog zaopiniował, na wniosek sądu, że nie widzi podstaw do ograniczenia praw rodzicielskich i zaznaczył w opinii, że rodzice mają prawo odroczyć szczepienia lub nie zgodzić się na zabiegi medyczne (poza ratującymi życie), a lekarz powinien udokumentować ten fakt odmowy, informując o zagrożeniach wynikających z nie wykonania określonej procedury. 

    W ocenie kuratorów, pracowników socjalnych jak i biegłego sądowego neonatologa nie ma podstaw do ograniczenia władzy rodzicielskiej, rodzice prawidłowo wypełniają funkcje rodzicielskie i nie było żadnych przesłanek do ingerencji w życie rodziny.
    Rodzice niedawno wrócili z Anglii i bardzo dobrze wspominają poród pierwszego dziecka, gdzie każda decyzja rodziców była przyjęta w warunkach poszanowania. Położna z wielką empatią towarzyszyła przy porodzie stwarzając poczucie bezpieczeństwa.  W Polsce natomiast wciąż byli zastraszani, szantażowani i wręcz zmuszani do podejmowania decyzji. Już dwie minuty po porodzie rodzice straszeni byli sądem, chwilę potem śmiercią dzieci.

    Fundacja wystosowała do sądu opinię Amicus Curiae w obronie rodziców.

    Szpital św. Zofii szczyci się na swojej stronie internetowej: "dajemy serce, wiedzę i doświadczenie"
    W imieniu kolejnych już rodziców zastraszanych przez pracowników szpitala sugerujemy zweryfikowanie tych górnolotnych haseł.

  • Kotek powiedział(a):
    Ja mogę wkleić ale skoro usunęli to może sprawa nie jest oczywista...

    O, to to! Też mam podejrzenia, że sprawa nie tak oczywista, jak została opisana. Ale znam ją tylko z tego opisu, to nie bardzo się chcę mądrzyć.
    Podziękowali 1Predikata
  • Mam te same refleksje. Przy ostatniej zadymie nieoceniona okazała się umiejętność czytania ze zrozumieniem.
  • @Predikata - i co wyczytałaś ciekawego, przy ostatniej zadymie?
  • W to akurat nie ma co wierzyć, albo nie. To się po prostu zdarza. Przy przyjęciu, gdy poród jest w toku można bardzo różne ciekawostki przegapić. Serio!
    Za to nie chce mi się wierzyć w to, że szpital podał rodziców do sądu za to, że nie wiedzieli, że ciąża jest bliźniacza. Trochę fantastycznie to brzmi jednak.
    Podziękowali 1Katia
  • A usg nie mieli?
  • W szpitalu aparat USG na pewno mieli. Ale przecież nie robi się rutynowo USG przy przyjęciu do porodu. A rodząca miała robione połówkowe i na nim lekarz widział tylko jedno dziecko.
  • O te usg podczas ciazy.mi chodzi. Ze nie.zauwazono.
  • Może stwierdzili nieprawidłową opiekę podczas ciąży? 
  • http://www.rzecznikrodzicow.pl/szpital-na-zelaznej-wzywa-sad-na-rodzicow-blizniat u mnie link dziala to chyba wina tego znaku na koncu we wklejonym tu linku.
    Co do usg u nas np rutynowo przy przyjeciu do porodu robia 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.