Tych Dróg Krzyżowych będzie wiele, część będzie świadomie rozważać Golgotę, część nawet nie wie, że odtworzy tamte wydarzenia. Módlmy się i włączmy. Moja parafia organizuje. A jak jest u Was?
W Gdyni praktycznie równocześnie Gdyńska Droga Krzyżowa i czarny marsz. Tą samą ulicą. Droga Krzyżowa jezdnią, czarny marsz chodnikiem. Chyba pod hasłem: na krzyż z Nim...
jak mieszkaliśmy w Mosinie była jedna taka trasa z Mosiny do Lubinia ponad 40km, a jeden facet z okazji swoich siedemdziesiątych urodzin ruszył spod poznańskiej Katedry i połączył się z grupą mosińską. Zrobił 70 km ! Tak że zszokował młodzież, która po 40 km umierała...
My byliśmy wczoraj na drodze krzyżowej ulicami miasta. Rozważania były o małżeństwie oraz piękne świadectwa matki wielodzietnej, która zmarła na raka. A mąż był tydzień temu na Męskiej Drodze Krzyżowej- taka sama jak EDK tylko idą sami mężczyźni- wrócił wykończony... starzeje się.
Szli 40 km. Mąż sam kończy zawsze jako jeden z pierwszych i pędzi do domu, by pobyć z dziećmi. Zwykle ok 5. Też się zdziwiłam, że z Ignacym tak szybko doszli. Ale on jest bardzo wytrzymały. Dlugodystansowiec.
Ale to nie jest droga na czas, oczywiście. Każdy na swoje tempo.
Mój zwykle narzuca sobie niezłe tempo. Tym razem się trochę niepokoiłam, bo dłuuugo znaku nie dawał i był poza zasięgiem. Okazało się, że szedł z osobami z problemami zdrowotnymi. Myślę, że więcej go to kosztowało niż gdyby w swoim tempie w 2/3 tego czasu przeszedł. Szczególnie, że zmusiło go to do zmiany planów. W każdym razie rzeczywiście głęboko przeżyli. Bardzo mi się podoba, że tak potrafił.
moi jednak wybrali dłuższą trasę...42 km ruszali po Mszy...czyli tak coś o 21.00, na miejscu byli na 7.00
Czternastolatek w połowie wymiękł. Podobno ból głowy mu nie dał żyć...Ale co fakt to fakt wstał rano o 6, był w szkole, wrócił to nawet przespać się nie zdążył. Córka miała jaltowy dzień w szkole, tylko trzy lekcje - to sobie odpuściła i przynajmniej się wyspała. Doszła do celu, ale dziś była wykończona. Mąż też bardzo połamany wrócił...ale przespał się 2-3 godzinki i pojechał ze mną na działeczkę ciąć winogrono i bukszpan - dzielny!
W połowie miałem dość. Ale jak w nocy wrócić do domu, jak nic o tej porze nie jeździ. Więc nie było wyjścia, nie wiem jak przeszedłem ostatnie 3 km...
Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem w takiej ciszy, droga wiodła długo przez las, po zajściu księżyca bardzo ciemny. Chwilami w zasięgu żadnego człowieka, czasem w dali majaczyły światełka czołówek innych uczestników.
Komentarz
W tym roku inną trasą, lubię zmiany:)
W Gdyni praktycznie równocześnie Gdyńska Droga Krzyżowa i czarny marsz. Tą samą ulicą. Droga Krzyżowa jezdnią, czarny marsz chodnikiem. Chyba pod hasłem: na krzyż z Nim...
+
ruszali o 21.00 po Mszy Św, idą całą noc ....
A mąż był tydzień temu na Męskiej Drodze Krzyżowej- taka sama jak EDK tylko idą sami mężczyźni- wrócił wykończony... starzeje się.
Mój m wyszedł okolo 22:15 a na miejsce dotarł parę minut po 7. Do przejścia miał 33 km.
Ale to nie jest droga na czas, oczywiście. Każdy na swoje tempo.
ruszali po Mszy...czyli tak coś o 21.00, na miejscu byli na 7.00
Czternastolatek w połowie wymiękł. Podobno ból głowy mu nie dał żyć...Ale co fakt to fakt wstał rano o 6, był w szkole, wrócił to nawet przespać się nie zdążył.
Córka miała jaltowy dzień w szkole, tylko trzy lekcje - to sobie odpuściła i przynajmniej się wyspała. Doszła do celu, ale dziś była wykończona. Mąż też bardzo połamany wrócił...ale przespał się 2-3 godzinki i pojechał ze mną na działeczkę ciąć winogrono i bukszpan - dzielny!
Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem w takiej ciszy, droga wiodła długo przez las, po zajściu księżyca bardzo ciemny. Chwilami w zasięgu żadnego człowieka, czasem w dali majaczyły światełka czołówek innych uczestników.