Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Świetlice szkolne - rekrutacja

Konto skasowane na prośbę użytkownika.
«1

Komentarz

  • Tola powiedział(a):
    Czy jest jakiś przepis, który mówi, że pierwszeństwo przy przyjęciu do świetlicy szkolnej mają dzieci z rodzin wielodzietnych? 
    Z tego co się orientuję, każda szkoła ma wewnętrzny regulamin przyjmowania dzieci do świetlicy szkolnej, nie regulują tego przepisy odgórne (upewnię się jeszcze). W wielu szkołach np pierwszeństwo mają uczniowie klas początkowych (reszta miejsc dla wszystkich)-dzieci pracujących rodziców oraz te, które nie uczestniczą w lekcjach religii
  • I te  dzieci które dojeżdżają do szkoły np autobusem szkolnym
  • edytowano maj 2018
    Nie mogą być sprzeczne z przepisami prawa oswiatowego i innymi przepisami-to tak najogólniej
    Świetlica jest miejscem, które może ale nie musi być zorganizowane

    No i tzw sprawy życiowe - inaczej będzie w szkole, która skupia uczniów z gminy i zapewnia im dowóz, inaczej w dużym mieście, np w szkołach sportowych, w których dzieciaki zaczynają trenowanie np o 6 rano
    Ilosć miejsc w swietlicach jest zazwyczaj ograniczona i trzeba się dobrze nagłowić, jak zapewnic miejsce tym najbardziej potrzebującym tego dzieciom, a do nich należą np dzieci rodziców długopracujących czy rodziców samotnych
    Najlepiej dowiedzieć się w konkretnej szkole

    edit: postaram się sprawdzić
  • @Tola - nie ma odrębnych przepisów regulujących pierwszeństwo przyjmowania do świetlicy szkolnej.
    To reguluje regulamin świetlicy szkolnej, do którego rodzice powinni mieć swobodny dostęp i móc się z nim zapoznać.
    Istnienie świetlicy szkoleń uwarunkowane jest tez wolą i możliwościami finansowymi organu prowadzącego
  • Jejku, serio? Zorganizowanie świetlicy nie jest obowiązkiem szkoły?

    Przepraszam, ale naprawdę ten system powinien być zaorany. Dziecko siedmio- ośmioletnie wg. prawa nie może samo wrócić do pustego domu (zresztą wiele dzieci w tym wieku naprawdę do tego nie dorosło). Jak można pracować zawodowo, jeśli dzieci mają 3-4 lekcje dziennie? 
  • No ja wiem, najlepiej, jak matka jest w domu. Ale nie zawsze się da. Nie wydaje mi się zresztą, żeby dziecko w wieku szkolnym musiało przebywać z matką 21 godzin na dobę. Szkoła powinna zapewniać dzieciom opiekę i edukację przynajmniej z 6 godzin dziennie, wtedy chociaż praca na pół etatu jest mozliwa. Co można zrobić między 8:00 a 10:35 wliczając dojazd?
  • @Bagata - nie sama szkoła temu winna, ile finanse oraz możliwosci lokalowe
    Bo jak miasto nie da na etety - to nie zorganizujesz oddziału
    a jeśli szkoła na ma mozliwosci lokalowych (vide szkoła w Wawie, gdzie w ub roku szkolnym otwarto 21!!! nowych oddziałów klas pierwszych), to żeby na rzęsach stawało, nie otworzy nowego oddziału albo będzie jeden na cała szkołę

  • Nie no jasne, dlatego mówię o całym systemie.
  • W szkole, gdzie pracuję nie ma rekrutacji do świetlicy. Teoretycznie może uczęszczać do niej każdy uczeń szkoły. W praktyce oczywiście są to maluchy 1-3 i niedobitki 4.
  • W jakich godzinach pracują swietlice?
  • U nas po 12 lub po 13 i do 13 lub 14czyli ok godzine i to nie codziennie ale to mała szkoła w której w kl 0-7 uczy się 35 uczniów w sumie 
  • Od 6.30 do 18
  • U nas 6.00 - 17.30
    Uwierzycie ze były dzieci które czekaly  już przed 6.00 na otwarcie szkoły? 
    A wychodzily po zamknięciu świetlicy i czekały przed szkołą do 18?
  • edytowano maj 2018
    Bagata powiedział(a):
    Szkoła powinna zapewniać dzieciom opiekę i edukację przynajmniej z 6 godzin dziennie, wtedy chociaż praca na pół etatu jest mozliwa. Co można zrobić między 8:00 a 10:35 wliczając dojazd?
    dlaczego powinna? To myślenie socjalistyczne. Szkoła jest od uczenia a nie przechowywania dzieci . W Irlandii, gdzie żyję nie ma czegoś takiego jak świetlica. W szkole podstawowej zajęcia kończą się o 1.30 albo 2.30 ( preschool to godzina 12 ) i masz dziecko odebrać. Co więcej jak nauczyciele mają szkolenia to szkoła jest cały dzień zamknięta. W czasie świąt albo innych dni wolnych nie ma czegoś takiego jak dyżury nauczycieli w szkołach aby można było im dzieci podrzucić.
    Podziękowali 1kociara
  • Niech będzie, że socjalistyczne, jak zwał tak zwał.

    Ja tam uważam, że państwo powinno wspierać swoich obywateli w wychowaniu dzieci, a takim wsparciem jest zorganizowanie codziennej kilkugodzinnej opieki dla dzieci, które nie mogą jeszcze same zostawać w domu. Niechby to nawet było płatne, ja bym chętnie dopłaciła za to, żeby dziecko miało możliwość realizowania swoich zainteresowań i zabawy z kolegami bezpośrednio po lekcjach w budynku szkoły.

    Podziękowali 1Monika73
  • mader powiedział(a):
    No ale to w praktyce chyba oznacza ze co do zasady matka dzieci wczesnoszkolnych nie pracuje? Jak sobie radzą rodzice pracujący?
    No całe pokolenia jakoś się wychowaly ;)

    Uważam ze szkoła w trakcie nauki sprawuje opiekę nad dziećmi ale skazanie 7 latka na 10 h w szkole to stanowczo za dużo 

    Troche nam się granice poprzestawiały niestety :(
    Rodzic żąda, rodzicowi się robi dobrze 

    Mój kuzyn mieszka z rodziną  i  pracuje w Londynie. Od momentu posłania synka do placówek musieli tak organizować życie aby zapewnić mu opiekę po jego zajęciach czy w czasie przerw w szkole.  Na ten dłuższy czas przyjeżdżała babcia albo przylatywał do Polski. Jako jedyny z grupy. Generalnie nikt nie ma z tym problemu i nie rozkminia

    I jakoś tam minister nie pohukuje z telewizora na wrednych nauczycieli ani nie instruuje rodziców , gdzie mogą na wredne szkoły skarżyć ;)
    Tak wiem. Tam inne zarobki. No ale my też w euro nie zarabiamy 

    Z własnej praktyki -mama 7 latki pracująca na uczelni (to istotne bo wolne przed świętami miała kilka dni wcześniej niż szkola) z oburzeniem pyta -to kiedy ja mam święta przygotować??? Kiedy usłyszała, że szkoła w wigilię na pewno nie pracuje

    7 latek od połowy września zostaje długo po zamknięciu świetlicy pod opieką wychowawczyni. Mama zjawia się ok 18.30 -19.00
    Po którymś razie wychowawczyni nie wytrzymuje i mówi, że następnym razem po prostu doprowadzi dziecko o 17.30 do domu.
    Mama -ze śmiechem, oj nie nie nie. I tak nikogo nie będzie
    Okazuje się ze pracuje od 10 do 18 na drugim koncu miasta . Osłupiała wychowawczyni w koncu mówi ze przecież mama wie do której szkoła pracuje i w takim razie doskonale musiała zdawać sobie sprawę, że w żaden sposób nie jest w stanie odebrać dziecka o czasie.  Mama oburzenie i pretensjami -no wie pani, ja bym musiała opiekunkę zatrudnić a tak to ktoś musi z moim dzieckiem zostać bo nie można go zostania aż rodzic nie odbierze 
    Podziękowali 1Kobieta
  • @Kobieta, zajęcia od 8:00 do 13:30 albo 14:30 to jest w miarę długo. W Polsce dzieci mają po 3-4 lekcje, czyli kończą ok. 11.
  • edytowano maj 2018
    Ej, o czym Wy mówicie??? 
    Jaka 6-18? Komu się poprzestawiało?
    Ja pisałam o 6 godzinach opieki!
  • Fajnie, że w GB dzieci nie muszą długo przesiadywać w szkole. Różnica jest taka, że tam ludzie są w stanie utrzymać się na przyzwoitym poziomie z jednej przeciętnej pensji, ewentualnie z drugim rodzicem pracującym na kawałek etatu.
  • Bagata powiedział(a):
    @Kobieta, zajęcia od 8:00 do 13:30 albo 14:30 to jest w miarę długo. W Polsce dzieci mają po 3-4 lekcje, czyli kończą ok. 11.
    Jeszcze dokładnie sprawdzę ale jestem przekonana ze moje dzieciaki nigdy nie kończą lekcji ok 11.
    Najwcześniej 12.35 i to chyba raz w tygodniu. 
  • Bagata powiedział(a):
    Ej, o czym Wy mówicie??? 
    Jaka 6-18? Komu się poprzestawiało?
    Ja pisałam o 6 godzinach opieki!
    Yyyy
    Chyba nie rozumiem tego wpisu :)
  • kociara powiedział(a):

    Troche nam się granice poprzestawiały niestety :(
    Rodzic żąda, rodzicowi się robi dobrze 


    Oj, kociara, dziwne, co piszesz. Komu się robi dobrze? Rodzicom, którzy muszą rzucić pracę, bo dziecko ma lekcje np. 10:45-14:30, a następnie ma zadawane do domu tony pracy domowej, bo w szkole z niczym się nie zdąża?
    Podziękowali 1Monika73
  • Chodzi mi o to, że popadamy w skrajności. Ja mówię o tym, że gdyby nie świetlica, to pierwszoklasista miałby 3 godziny opieki w szkole. Ty o tym, że 10 godzin to za dużo. Jest chyba coś po środku?
  • edytowano maj 2018
    Ech chyba musze jeszcze raz wszystko napisać i wyłuszczyc o co mi chodzi

    Edit 
    Ale będzie dlugo bo to wielowątkowa sprawa
  • mader powiedział(a):
    @kociara "No całe pokolenia jakoś się wychowaly "

    W sensie że dzieci same szły/wracały ze szkoły i czekały na rodziców? Prawda tylko chyba w Irlandii obowiązek szkolny jest od piatego roku życia? Jeśli się nie mylę. Dlatego pytam @Kobieta jak sobie w praktyce radzą rodzice pracujący. Nie kazdy ma przecież babcie.

    Podbijam, bo też jestem ciekawa.
  • nie ma czegoś takiego co do zasady. Owszem najłatwiej jak jedno z małżonków nie pracuje albo ma się babcię pod ręką, ale duża grupa ludzi pracuje.  Jest coś takiego jak after school care organizowana przez na przykład prywatne przedszkola za którą trzeba płacić im pieniądze albo wynajmuje się opiekunki. Są też osoby które np. pracują na różne godziny/zmiany i się wymieniają ze sobą. Twoje dziecko to Twoja odpowiedzialność i to rodzic ma za zadanie zapewnienie mu opieki po szkole/ w czasie dni wolnych ( których tutaj jest znacznie więcej niż w Polsce).
  • edytowano maj 2018
    @Kobieta, to jest kwestia uznaniowa, co jest obowiązkiem rodzica. Równie dobrze można powiedzieć, że publiczna opieka zdrowotna dla dzieci czy też ich edukacja w państwowych szkołach to myślenie socjalistyczne. Do pewnego stopnia tak.
  • edytowano maj 2018
    Bagata powiedział(a):
    @Kobieta, zajęcia od 8:00 do 13:30 albo 14:30 to jest w miarę długo. W Polsce dzieci mają po 3-4 lekcje, czyli kończą ok. 11.
    od 9 do 1.30 ( junior i senior infant) lub 2.30 szkoda podstawowa
    od 9.15-12.15 preschool od 3 roku życia ( nieobowiązkowy)

    w Irlandii do primary school można posłać dziecko które skończyło 4 lata ( dzieci urodzone w drugiej połowie roku idą rocznikowo dopiero jako 5 latki ) a nie ma skończonych 6. 
  • Tak, to prawda, @mader.
    Zresztą uważam, że nawet jeśli ta opieka ma być płatna, to najlepiej, żeby była zorganizowana na miejscu w szkole.
  • edytowano maj 2018
    O tych "zagranicznych" "całych pokoleniach" pisałam.

    Przecież już to napisałam-że szkoła powinna zapewnić opiekę dzieciom rodziców pracujących, zwłaszcza tym młodszym. I przecież zapewnia-no bo te dzieci jednak zostają w szkole po lekcjach

    Większość świetlic w szkołach publicznych, w moim mieście pracuje jak i ta w mojej.
    O innych miastach i innych szkołach nie piszę, bo nie wiem.

    Jednak sami przyznacie, że dziecko będące w szkole ok godz 6-6.30 i potem do 17-18 to raczej szczęśliwego życia nie ma.
    Wiele świetlic jest w stanie zapewnić dzieciom wyłacznie opiekę i jakieś zajęcia, o odrabianiu lekcji mowy nie ma-hałas, tłok itp. 
    Uważam, że nasze warunki są wręcz luksusowe - mamy kilka placów zabaw, rekreacyjnych, piękne tereny zielone. Panie i panowie wychowawcy zapraszają ciekawych ludzi, robią zajęcia w sali multimedialnej, olimpiady, projekty itp. Do tego też dzieci korzystają z biblioteki i czytelni (mamy "kącik"  czytelnika w stylu retro wielkosci sporego salonu, ok 20 m, oprócz biblioteki)-tu też się dużo dzieje (choc biblioteka do 15-16)
    Dużo zajeć sportowych, językowych-które też logistycznie ogarniają wychowawcy swietlicowi.
    Ale wiem, że to wyjątek. Mnóstwo szkół ma 1, 2 sale-wielkości przeciętnej sali lekcyjnej (my mamy 4 sale, do tego duża sala rekreacyjna). W ub roku była dodatkowa grupa świetlicowa-z braku miejsca dzieci wędrowały do sali lekcyjnej i wówczas faktycznie był czas na ciche zajecia, np odrabianie zadań czy inne edukacyjne. Więc w grę wchodzi wyłącznie opieka. Mamy też luksus w postaci kilku salek w przyziemiu, z których nie wolno korzystać długo (BHP) ale pojedyncze zajęcia mogą się odbywać-np rewalidacja, logopedia, korekcyjno-kompensacyjne.

    I teraz do sedna - współczesny rodzic (duże miasto, zaznaczam) naciska, by szkoła była otwarta jak najszybciej i zamykana jak najpóźniej. Wielu naszych rodziców było zawiedzionych, ze nie pracujemy do 20tej. To się wiąże oczywiscie z kolejnymi pieniędzmi-których w budżecie nie ma. Więc szkoły dostają "dobre porady" by własnym sumptem organizować jakoś te zajęcia-a rodzic ma przekaz, że wystarczy isc do szkoły i szkoła musi zapewnić opiekę. A to niekoniecznie tak jest :( , bo nawet przy maksimum dobrej woli i zaangażowania pewnych spraw się po prostu nie przeskoczy


    Podziękowali 2beatak maliwiju
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.