Dopadła moją kobietę, trwa to już półtora tygodnia, ma zastrzyki, a jest coraz gorzej. Prawie nie może chodzić. To normalne czy trzeba znowu do lekarza?
Językiem laika, rwa kulszowa występuje w dwóch wariantach "przednim" i "tylnim" i rozpoznaje się je po objawach (czy postrzał idzie przez tył uda czy przód) . Jest to stan zapalny powstały poprzez zwiększone tarcie przedniej lub tylnej strony kręgu i ucisku na nerw. Pomoc polega na odciążeniu tej ściśniętej strony kręgosłupa poprzez odpowiednią pozycję ciała, a jak ból złagodnieje poprzez ćwiczenia.
Generalnie lekarz nie wiele może pomóc, może przepisać jakieś lekarstwa na receptę typu Nimesil czy Mydocalm przy silnych bólach niewiele pomagające. Trzeba to po prostu wyleżeć nie ruszając się tak aby zmniejszył się stan zapalny. A potem odpowiednie do typu rwy ćwiczenia, czasem pomagają odpowiednie masaże, ale to raczej dobry fachowiec musi pokazać jak. Jak za wcześnie się wstanie czy będzie w inny sposób podrażniać się zaatakowane miejsce, można się doprawić tak że nawet "prawie" się nie da stanąć. Ból wtedy jest taki że można sobie nogę odpiłowywać i nic się nie poczuje. Jeśli chodzi o zastrzyki to mnie dopiero zaczęły coś pomagać jak wszystkie zostały zrobione i tak do końca nie mam pewności czy to one.
O ostrożnie z lekami rozkurczowymi typu mydocalm. Po takiej tabletce bezwzględnie leżeć! Najlepiej, jak już pacjent musi chodzić to mydocalm na noc. Ja je łykalam i brałam się do roboty, bo mniej bolało. Skończyło się operacją.
Mnie też długo trzymało, leżałam około 3 tygodni i potwierdzam, że nawet jak po tabletkach jest lepiej nie wolno brać się do roboty, bo może być gorzej. Tak samo po ćwiczeniach typu Mc Kenzi i inne wynalezione w sieci na rwę. Ja tak się zaprawiłam, że straciłam na chwilę czucie w dolnej połowie ciała, tak się przestraszyłam i skończyłam ćwiczyć na własną rękę.
Pomagało mi leżenie na plecach i podkładanie pod łydki pufa, żeby nogi były pod kątem prostym zgięte w biodrach i w kolanach, albo leżenie na boku z kolanami przyciągniętymi do brzucha. Po za tym jeśli nie byłam w ciąży, korzystałam z zabiegów fizjo, typu laser itp.
Najostrzejsza forma ponad 3 tygodnie do momentu jak zacząłem jako tako chodzić. Teraz po wielu cyklach rehabilitacji pojawiają się tylko lekkie bóle i sporadycznie jeden dzień mam wtedy na odrabianie lektury.
Warto próbować na ostro jakiegoś dobrego fizjo, ale to i tak może nie pomóc. Tylko czas na najgorsze działa, niestety. A tak generalnie, to najważniejsze to zmienić nawyki okołokręgosłupowe no i wzmocnić mm postawne.
Jak boli to nie trzeba żadnej diety, bo i tak się nie je. A wszelkie dolegliwości powinno się likwidować eliminując przyczynę ich powstawania. W tym wypadku trzeba ułożyć kręgosłup tak aby rozszerzyć szczelinę miedzy kręgami i odsunąć przepuklinę i inne zwyrodnienia od rdzenia. Wtedy niepodrażniany rdzeń nie daje sygnałów bólu. Mnie dużo podczas rehabilitacji dało podwieszanie na wyciągu za biodra. Wszystko się wtedy ustawiało tak, że po zejściu nie czułem przez kilka godzin żadnego nawet najmniejszego ukłucia. Niestety rehabilitacja powinna trwać codziennie przez kilka-kilkanaście lat, a nie dwa razy w roku (jak się ma szczęście) po 10 zabiegów.
Rwa kulszowa towarzyszy mi od wielu lat. W lekkiej postaci bardzo często typu kamieniejące udo lub pośladek. Wystarczy, że torebka w ręku jest cięższa. Muszę mieć "ciężary" rozłożone. Czyli na przykład pieczywo i kawałek arbuza w plecaku wraz z wodą mineralną, a dokumenty już w innej torebce, a sweterek dodatkowy jeszcze w innej siatce. Jedna torba, ale cięższa nie służy, od razu ból... Wystarczy zmęczyć się w toalecie, nacisk na nerwy i już jest lekki ból. Dwa i pół roku temu miałam taki atak rwy, że pierwszy raz w życiu do siebie wezwałam pogotowie. Pomogła podana na izbie dożylna pyralgina. Tak pomogła, że tego samego dnia wieczorem usiadłam do pracy przy komputerze. Rwa rwie...wystarczy źle rozłożyć siły, usiąść silniej na jednej stronie. Naprawdę rwa lubi się przypomnieć. Źle chwycić ucho torebki a nasza przyjaciółka rwa nie daje o sobie zapomnieć.
O, taki ostrzyk igłami też znam w lędźwiowym, a czasem to jest wbijanie gwoździ. Przykre, ale da się z tym żyć. Natomiast teraz w czasie koszmarnej suszy jest bonus. Stawy nie bolą i kręgosłup też znacznie mniej. Acha, bardzo się pilnuję, żeby się nie skręcać, nie schylać na prostych nogach, ostrożnie wysiadać z auta...itp. itd.
I łożko, względnie równy materac. Boję się rekolekcji DK w Krzydlinie, bo widziałam na zdjęciu składane wersalki. Takie łóżka mogą powodować problem z podniesieniem się z nich.
Szczerze, bez rwy nie wyobrażam sobie już życia. To znaczy jest ona stałym elementem, przypomnieniem, żyjesz, czujesz. Odczuwasz. Torba za ciężka. Za dużo na jednej stronie.
Komentarz
Ja je łykalam i brałam się do roboty, bo mniej bolało. Skończyło się operacją.
A tak generalnie, to najważniejsze to zmienić nawyki okołokręgosłupowe no i wzmocnić mm postawne.
Wystarczy zmęczyć się w toalecie, nacisk na nerwy i już jest lekki ból. Dwa i pół roku temu miałam taki atak rwy, że pierwszy raz w życiu do siebie wezwałam pogotowie. Pomogła podana na izbie dożylna pyralgina. Tak pomogła, że tego samego dnia wieczorem usiadłam do pracy przy komputerze.
Rwa rwie...wystarczy źle rozłożyć siły, usiąść silniej na jednej stronie. Naprawdę rwa lubi się przypomnieć. Źle chwycić ucho torebki a nasza przyjaciółka rwa nie daje o sobie zapomnieć.
Acha, bardzo się pilnuję, żeby się nie skręcać, nie schylać na prostych nogach, ostrożnie wysiadać z auta...itp. itd.