Mnie osobiście wkurza to podkreślanie że dzieci chodzą wszystkie do prywatnych szkół itp itd podkreślanie statusu finansowego.... To tak jakby się usprawiedliwiali, że przecież ich stac to mogą mieć 7 ... No ale ja się lubię czepiać....:)
Mnie tylko te 25 jaj zastanawia. I 3 l mleka. I zapowiedź, że jak dorosną będą jeść więcej i trzeba będzie piekarnik kupić (?). No ale każdy inaczej się organizuje. Stąd też bez sensu są takie wywiady. Że niby każda wielodzietna rodzina tak żyje, że to jedyny model.
Podobało mi się jednak to tłumaczenie, że nie wszystkie dzieci pojawiły się od razu, ze dojrzewa się powoli do każdego dziecka, chociaż nie mogę się zgodzić, że nie odczuwa się zmian wraz z pojawieniem się kolejnego malucha.
Mi tez wątek dojrzewania się najbardziej podobał i tez podobnie nie mogę pojąć tych 25 . A my naprawdę mocno jajeczni jesteśmy i jemy naprawdę spore śniadania;).
a Aga jest naprawdę taka pozytywna, zawsze się z nią uśmieję do łez mi się rzuciło w oczy to, że jako wielodzietna nie ma czasu na zbędne rozkminy i dzielenie włosa na czworo, to zupełnie inaczej niż ja... trafne spostrzeżenie
@Joanna dziwi, ale każdy je po swojemu, widać dużo więcej jedzą od nas. U nas na 8 osób (w tym 3 mocno aktywnych fizycznie nastolatków) idzie pewnie ok 16/17 jajek. Ale to nie krytyka. Wywiad bardzo pozytywny
Pamiętam, że była z nami tutaj babeczka (chyba Ania), która miała ponad 7 dzieci i pewnego dnia została wdową. Zapamiętałam ją bardzo pozytywnie, ciekawa jestem, jak sobie teraz radzi.
A na naszą 7 gdzie większość maluchow robie z 10/11. Tez zwrocilam uwage na ta prywatna szkole. Ale moze taki wywiad tez czasem potrzebny, dla tych bogatszych, bo zawsze ten argument ze kasa niezbędna zeby dzieci miec wiecej a tak naprawde Ci co ją mają akurat o dzieciach malo myslą Ja mam tak samo jak ona, ze jak najmlodsze rosnie tomi brakuje niemowlaka w domu i chce sie kolejnego
Jak zawsze optymistycznie napiszę że nikogo malodzietnego nie obchodzi jak się żyje w dużej rodzinie bo on tego umysłem nie ogarnia. Czytając taki tekst na pewno się zadziwia albo zachwyca ..dokładnie tak samo ja się zachwycam czytając ciekawostki historyczne lub orzyrodnicze na ekranach w autobusie. To jest dokładnie taka sama sytuacja jak ktoś bezdzietny bez kontaktu na co dzień z małymi dziećmi ma tylko abstrakcyjne, baśniowe pojęcie o życiu z dzieckiem. Wg mnie powyższe wywiady mogą dotrzeć tylko do wąskiej grupy docelowej, z przygotowanym gruntem w tematyce wartości rodziny samej w sobie
Mnie to podkreslanie statusu też zawsze razi. I takie nastawienie że jak dbałość o edukację to tylko w prywatnej szkole albo w ed. Tak samo jak zamykanie się w pewnej enklawie znajomych o tych samych wartościach. Aczkolwiek akurat w wywiadzie tego nie ma. I takie pokazywanie swiatu samych pozytywów wielodzietności. A człowiek jest czasem zmęczony i nie ma ochoty na makijaż, perfekt look no ale od wielodzietnej mamy wymaga się żeby promieniowala zawsze, bo inni widzą patologię tam gdzie mama zmęczona, głośniej zwróci uwagę dziecku, nie mówiąc o tym że się piwa z sąsiadką o innych pogladach napije albo papierosa zapali, a to moim zdaniem takie, troche nieszczere i z obrazka. Tylko że akuraat ja w wielodzietności niczego szczególnego nie widzę. Bardziej normalność w tym widzę, że tak powinno być i jakoś tak nie uzasadniam swiatu swoich wyborów życiowych pod tym względem.
O! To ona! Będę nudna ale.kilka dni temu linkowałam filmik z jej udziałem w dziale dla małodzietnych.
Strasznie pozytywna kobieta. Mi się podoba to jej konto na Instagramie i konto Rosy też. Po przeczytaniu książki Rosy też się zastanawiam bardziej nad edukacją. Fajna jest tam grafika, która obrazuje edukację
W godzeniu wielodzietności z pracą też nie widzę nic szczególnego, jesli ma się kogoś do opieki nad dziećmi, albo dzieci odchowane na tyle że mogą pójść do placówek.
Mnie osobiście wkurza to podkreślanie że dzieci chodzą wszystkie do prywatnych szkół itp itd podkreślanie statusu finansowego.... To tak jakby się usprawiedliwiali, że przecież ich stac to mogą mieć 7 ... No ale ja się lubię czepiać....:)
Dla malodzietnych pewnie ciekawe....
To jest chyba bardziej lub mniej świadome bronienie się przed stereotypem ze wielodzietność oznacza biedę, brak wszystkiego, a tu proszę prywatne szkoły itd. Wpisuje się to tez w powszechne myślenie, ze jesli ich stać, to niech maja. Takim rodzinom jak ta w społecznym odbiorze "wolno" mieć tyle dzieci, najwyżej będą uznani za dziwaków. pani zreszta wprost mówi w wywiadzie ze wielodzietność nawet jej kojarzyła się kiedyś raczej z patologia i ze spotkanie zamożnych wielodzietnych Francozow było dla niej szokiem. ale ogólnie wywiad pozytywny
Komentarz
podczas święta naszej szkoły
Niesamowicie pozytywna i pelna energii. Az zazdroszcze bo ja taki nerwus i malo luzu we mnie..
Mnie osobiście wkurza to podkreślanie że dzieci chodzą wszystkie do prywatnych szkół itp itd podkreślanie statusu finansowego....
To tak jakby się usprawiedliwiali, że przecież ich stac to mogą mieć 7 ...
No ale ja się lubię czepiać....:)
Dla malodzietnych pewnie ciekawe....
Bo ja maruda jestem
hmm, nas jest 4 i robimy z 10 jaj
mi się rzuciło w oczy to, że jako wielodzietna nie ma czasu na zbędne rozkminy i dzielenie włosa na czworo, to zupełnie inaczej niż ja... trafne spostrzeżenie
My na 2 osoby smażymy jajecznicę z 6 jajek, a jak jestem bardzo głodna, to i siedem wbiję.
Tez zwrocilam uwage na ta prywatna szkole. Ale moze taki wywiad tez czasem potrzebny, dla tych bogatszych, bo zawsze ten argument ze kasa niezbędna zeby dzieci miec wiecej a tak naprawde Ci co ją mają akurat o dzieciach malo myslą
Ja mam tak samo jak ona, ze jak najmlodsze rosnie tomi brakuje niemowlaka w domu i chce sie kolejnego
To jest dokładnie taka sama sytuacja jak ktoś bezdzietny bez kontaktu na co dzień z małymi dziećmi ma tylko abstrakcyjne, baśniowe pojęcie o życiu z dzieckiem.
Wg mnie powyższe wywiady mogą dotrzeć tylko do wąskiej grupy docelowej, z przygotowanym gruntem w tematyce wartości rodziny samej w sobie
BEZ JAJ!
Nasz dorosły syn sam zjada jajecznicę z...kilkunastu jaj. Dodam, ze mógłby te jajka jesć trzy razy dziennie.
Także...ten...
Różnie z tymi jajami bywa.
Tylko że akuraat ja w wielodzietności niczego szczególnego nie widzę. Bardziej normalność w tym widzę, że tak powinno być i jakoś tak nie uzasadniam swiatu swoich wyborów życiowych pod tym względem.
Strasznie pozytywna kobieta. Mi się podoba to jej konto na Instagramie i konto Rosy też. Po przeczytaniu książki Rosy też się zastanawiam bardziej nad edukacją. Fajna jest tam grafika, która obrazuje edukację
pani zreszta wprost mówi w wywiadzie ze wielodzietność nawet jej kojarzyła się kiedyś raczej z patologia i ze spotkanie zamożnych wielodzietnych Francozow było dla niej szokiem.
ale ogólnie wywiad pozytywny