Ja mieszkam na północy Krakowa i tutaj jest ciut lepiej. Pracuje w centrum Krakowa i tam już od dawna nie mamy bukszpanow. Wiosna miasto prowadziło akcje wycinania zdrowych krzaczkow w myśl zasady "zaglodzić przeciwnika" ale walka jest bardzo nierówna.
Dzis przed Palacem Konopkow pewien pan chodzil i zagladal dokladnie w kompozycje bukszpanowe na miejskim zieleńcu. Przywitalam sie i zapytalam czy i tu dotarla cma. Okazuje sie, ze tak, caly skwer jest ostro zaatakowany. Pan byl z Urzedu Gminy i powiedzial, ze mnostwo osob dzwoni zglaszac te zaraze i z prosba o porade co robic, jak to powstrzymac. Polecil oprysk Mospilanem i zbieranie gasienic ale wiekszych nadziei nie dawal. Gdy wrocilam do domu przyjrzalam sie swoim bukszpanom. Jeszcze miesiac temu, gdy je przycinalam w zgrabne kule byly zdrowe i idealne. Dzis zobaczylam, ze i u mnie szkodnik grasowal. Wszystkie krzaczki zajete a jeden, taki najbardziej przytulony do tawuły - doszczetnie zerżarty i zaschnięty. Bardzo mi zal, bo to kompozycja od frontu, przy schodach wejsciowych Wyhodowalam je od takich pyciuśków małych, podlewalam, strzyglam, glaskalam po czuprynkach, zeby ladnie rosly i urosly bajecznie. Mam nadzieje, ze wybijemy tego ćmula wstretnego. Bedziemy walczyc Mospilanem i jak znajde jakas gasienice - ubije jak psa.
Nasze też cvałkowicie zeżarte...cały krzak się ruszał jak go żarło...ale my postanowiliśmy spróbować zawalczyć. Oprysk co dwa tygodnie przez klejne kilka miesięcy, podcięcie suchelca i może w przyszłym roku się odrodzi. My na płd Polski. W całej wsi to samo.
Komentarz
https://lh3.googleusercontent.com/WxpbvjrdL51-2NiAwgvOfiT-ZwpMsn4Dbk89BC2MVpHlg8HT5zfhz72UUk195V7t4QcPuz4342NjpMzYcXl70v0KP9HG-JazdrYjygjpeBPxFqOj4jACkBULzpIRDT_6xZKTjS27uCo=w548-h974-no
Pracuje w centrum Krakowa i tam już od dawna nie mamy bukszpanow. Wiosna miasto prowadziło akcje wycinania zdrowych krzaczkow w myśl zasady "zaglodzić przeciwnika" ale walka jest bardzo nierówna.
Gdy wrocilam do domu przyjrzalam sie swoim bukszpanom. Jeszcze miesiac temu, gdy je przycinalam w zgrabne kule byly zdrowe i idealne. Dzis zobaczylam, ze i u mnie szkodnik grasowal. Wszystkie krzaczki zajete a jeden, taki najbardziej przytulony do tawuły - doszczetnie zerżarty i zaschnięty.
Bardzo mi zal, bo to kompozycja od frontu, przy schodach wejsciowych Wyhodowalam je od takich pyciuśków małych, podlewalam, strzyglam, glaskalam po czuprynkach, zeby ladnie rosly i urosly bajecznie. Mam nadzieje, ze wybijemy tego ćmula wstretnego. Bedziemy walczyc Mospilanem i jak znajde jakas gasienice - ubije jak psa.
My na płd Polski.
W całej wsi to samo.