nasi znajomi byli z dwójką dzieci w Norwegii przez 2 - 3 lata ...Nasłuchaliśmy się. Wpadali w obłęd, do tego stopnia, że jak dziecko zaczynało płakać na ulicy ( bo np potknęło się, albo miało gorszy dzień) biegli szybko do sklepu i kupowali coś ( jedzenie, zabawkę) by natychmiast się uspokoiło. W końcu doszli do takiego poziomu, że podjęli jedyną słuszną decyzję - wracać do Polski.
Też polecam. Jest tam opisane, jak norweskie służby socjalne oddają dzieci pod opiekę pedofilom. Całkowita bezkarność i wszechwładza prowadzą do tego, że plenią się tam wszelkie patologie.
Nasi znajomi, jak dostali cynk, że pani psycholog w szkole rozmawiała z ich dzieckiem, prosto z pracy, pojechali z dzieckiem na lotnisko i do Polski Woleli wyjaśniać sprawę z bezpiecznego polskiego gruntu .... Nie wiem czy dziecko faktycznie zostałoby zabrane, ale klimat jest chory
ale tam policyjność państwa nie dotyczy tylko dzieci...
Kiedyś kolega tego naszego znajomego jechał do pracy i na jakimś skrzyżowaniu przejechał na czerwonym świetle...Zanim dojechał do pracy już w gablocie ogłoszeń wisiał o nim komunikat, że Iksiński na tym a tamtym skrzyżowaniu złamał przepisy... Czujecie to?
Czasami mam takie przemyślenia, że i u nas ten proces się powoli zaczyna - nie, ze w kwestii masowego odbierania dzieci, tylko coraz większego przyzwolenia na zaniechanie wymagania od dzieci, nakazów i zakazów, konsekwencji...tzw wychowania i stawiania dziecka, jego prawdziwych i wydumanych potrzeb na piedestale
eh i jeszcze instruuje się dzieci pod kątem ich praw, a obowiązki są pomijane. Podaje namiary, gdzie i do kogo mają dzwonić, gdy rodzic krzywdzi ( nie tłumacząc dokładnie o jakie krzywdy chodzi i jakie są konsekwencje niesłusznych i przejaskrawionych oskarżeń) Nasz wspólny znajomy @kociara ( w sensie z Twojego roku na uczelni) kilka lat temu miał przypadek w miasteczku między Toruniem a Bydgoszczą, że obrażona na tatusia córeczka oskarżyła go o molestowanie. Gdy gniew jej minął wszystko odwołała...w sądzie powiedzieli, że to wyparcie...Co przeszedł ten ojciec i cała rodzina - trudno opisać...
@kociara - a wiesz, że ten niedobry zdemoralizowany KK uparcie stoi na stanowisku, że dzieci trzeba wychowywać? ;-) W mojej parafii to nawet kursy o wychowaniu dla rodziców się prowadzi. I wcale tam się nie mówi o tym, żeby nie karać, pozwalać dziecku na niczym nieskrępowane wyrażanie siebie, nie stresować wymaganiami itp... Proboszcz to wręcz taki oszołom niedzisiejszy, że potrafi z ambony jednoznacznie zasugerować, że temu czy innemu gagatkowi przydałoby się w domu solidne przetrzepanie tyłka.
Wiem wiem @Katarzyna Ale nie bądź złośliwa bo i jest tam też coś,czego krytyka jest uzasadniona. I pochwała także. A jakże.
@sylwia1974 - pamiętam. I wiele jeszcze innych , równie trudnych sytuacji też znam z jego opowieści. A nawiasem mówiąc, nigdy nie miałam okazji mu tego powiedziec-ale on nawet nie wie,ile ważnych rzeczy moje dzieci w pieczach zast. zawdzięczają wlasnie jemu. Bo gdyby nie on,nawet pewnie nie miałabym pojęcia o wielu ważnych i istotnych aspektach związanych z pieczą zastępczą.
Zajęcia z nim to w sumie chyba jedyne szkolenie, które dało mi bardzo dużo i naprawdę mnie czegoś nauczyły. A nie jak inne pitupitu czy dupogodziny. No a potem pojawiły się też @Bea i @AB -tez moje mentorki w tym zagadnieniu.
Wiem wiem @Katarzyna Ale nie bądź złośliwa bo i jest tam też coś,czego krytyka jest uzasadniona. I pochwała także. A jakże.
Złośliwa jestem tylko troszeczkę i z przymrużeniem oka
Bezkrytyczna wobec Kościoła nie jestem, bo mam świadomość, że należą do niego ludzie, a oni są ułomni i słabi i często błądzą. Nie widzę jednak sensu w skupianiu się na tym, co niedoskonałe. Korzystniej dostrzegać potencjał. A ten jest w zasadzie nieograniczony...
O to ja też się cieszę że blisko sasiadów nie mam. Moje odkąd zaczęła się szkola, popołudniu zamieniają się we wrzeszczące potwory a ja w wyrodną matkę....ech..
A weź. 7 latka ma gdzieś naukę. Wyje bo nie umie pisać. Rano wyje bo skarpetki są niewygodne i gumki do włosów tez.... 12 latka wyje bo nie ma co na siebie włożyć.i w ogóle tyle nauki .... Chłopaki tylko by grali o nic im się nie chce. Muszę przypominać! A maluchy wykorzystują moja nieuwagę, bo przecież jest skierowana na innych i demolują dom i rano i popołudniu.....a ja się DRE .... A byłam mega spokojna na wakacjach!
A UK? Znajomi za każdym razem gdy jadą odwiedzić rodzicow, czy to Polsce czy we Włoszech, mają stres że dzieci są nieobecne w szkole, że będą telefony. Dosłownie i oficjalnie szkoła ZAKAZUJE opuszczania kraju w roku szkolnym. Kiedy zdarzyło się podczas bytności w Pl że jedni z ich dzieci zachorowało i przedłużyli pobyt, jednym z kluczowych problemow było jak powiadomić szkole, bo bezposredni telefon nie wchodził w grę, gdyż wyświetliłby się nr kierunkowy kraju. Nieobecności są bardzo źle widziane, są telefony, wypytywanie. Dziecko jest chore? A jak bardzo? Ach to nie jest choroba, proszę przyprowadzić do szkoły. Autentyk. To że rodzice chca odwiedzic rodzine w okresie świątecznym lub np chcą aby ich dziecko przystąpilo do Pierwszej Komunii Świętej w Polsce, nie jest żadnym argumentem. Ich dzieci uczą się w szkole prywatnej i nic to nie zmienia.
Oni tam mają durne i restrykcyjne przepisy. Czytałam, jak podchodzą nawet do dziecka po bardzo ciężkiej chorobie nowotworowej i ciężkim leczeniu. Adaś Undro.
Mam inne doświadczenie. Mówię w czerwcu, że jade do Pl, a nauczyciel od razu mi daje papier do wypełnienia, że nas nie będzie. Jeszcze się pytają czy wrócimy na początku roku szkolnego bo już przywykli, że się wszyscy rozjeżdżają i mało kto zarazem kończy i zaczyna rok szkolny.
Moga nie przyjść jak np jest Halloween czy inna impreza. A taki halloween trwa cały tydzień przed samym świętem. Argument tu jest, że nie zgodne z przekonaniami.
Zwalniałam dzieci bo "religious celebration".
Jak chore, to chore, nie pytano na co.
Też słyszałam, że jest jak piszecie, ale tylko słyszałam czy czytałam. Nie tylko nie doświadczyłam, ale i nie odczuwam takiego klimatu. Może są jakieś prywatne szkoły co się muszą wykazać w statystykach.
Moi, poza najstarszym, chodzą do tego part time, bo tak ustaliłam ze szkolą.
W Szwajcarii przyjaciele teraz są na dwa lata. Mają 5 latke ktora tam musieli poslac do szkoly. Jest tak samo. Nieobecności bardzo niemile widziane i ze wszystkich trzeba sie bardzo tlumaczyc.
U nas w szkole w UK, jesli planuje sie wyjazd w ciagu roku szkolnego ( oczywiscie, nei dotyczy to ferii ) nalezy wczesniej powiadomic szkole, i sie wytlumaczyc - dlaczego akurat jest taka potrzeba. Szkola moze odmowic autoryzacji takiego wyjazdu, jesli nie zaistnial ku niemu istotny powod - np wlasnie Komunia Sw, wyjazd z powodow rodzinnych etc) Ja to nawet rozumeim, bo szkola realizuje jakis program nauczania i zajec i chaotyczne uczeszczanie uczniow dezorganizuje tez prace nauczyciela. Nie mialam za to nigdy zadnych problemow, jesli nieobecnosc byla z przyczyn zdrowotnych, wizyty u lekarza etc. Ale Marek w ogole ma bardzo dobra frekwencje w szkole, spozniac sie tez nei spoznia. Za to mielismy kiedys jazde, jak sie raz wieczorem Marek z Jimmym na piankowe miecze prali - i Jimmy go niechcacy jakos zahaczyl, czy jakos mocniej uderzyl. Nic sie nei stalo, nawet sladu nei bylo, ale Marek w szkole poskarzyl sie, ze go boli, bo go 'tatus uderzyl'. Od razu telefon ze szkoly, spotkalam sie z nauczycielem i wyjasnilam sprawe, ale do Social Services list poszedl. Na szczescie jakos nie bylo dalszego ciagu. Za to znajomi, jak im syn sie na schodkach przewrocil i mial pieknego guza na czole, to na wszelki wypadek przez 2 tygodnie z nim nie wychodzili na dwor, zeby ktos nie podkablowal.
Czasami mam takie przemyślenia, że i u nas ten proces się powoli zaczyna
Nawet są już bardzo konkretne plany - poczytajcie agendę 2030 ONZ, szczególnie Cel 5
"Cel 5, (...) w raporcie jest również mowa o tajemniczmym zwiększeniu opieki instytucjonalnej nad dziećmi! Co może to oznaczać, i jak wpływnie na prawo rodziców do wychowywania dzieci – jeszcze nie wiadomo"
jeszcze nie wiadomo - ale już chyba się domyślacie, czego się spodziewać... ?
Komentarz
Zastanawiam się ile moich oddziaływań wobec dzieci każdego dnia byłby powodem do odebrania ich.
W końcu doszli do takiego poziomu, że podjęli jedyną słuszną decyzję - wracać do Polski.
Nie wiem czy dziecko faktycznie zostałoby zabrane, ale klimat jest chory
Kiedyś kolega tego naszego znajomego jechał do pracy i na jakimś skrzyżowaniu przejechał na czerwonym świetle...Zanim dojechał do pracy już w gablocie ogłoszeń wisiał o nim komunikat, że Iksiński na tym a tamtym skrzyżowaniu złamał przepisy...
Czujecie to?
Nasz wspólny znajomy @kociara ( w sensie z Twojego roku na uczelni) kilka lat temu miał przypadek w miasteczku między Toruniem a Bydgoszczą, że obrażona na tatusia córeczka oskarżyła go o molestowanie.
Gdy gniew jej minął wszystko odwołała...w sądzie powiedzieli, że to wyparcie...Co przeszedł ten ojciec i cała rodzina - trudno opisać...
Ale nie bądź złośliwa bo i jest tam też coś,czego krytyka jest uzasadniona.
I pochwała także. A jakże.
@sylwia1974 - pamiętam. I wiele jeszcze innych , równie trudnych sytuacji też znam z jego opowieści.
A nawiasem mówiąc, nigdy nie miałam okazji mu tego powiedziec-ale on nawet nie wie,ile ważnych rzeczy moje dzieci w pieczach zast. zawdzięczają wlasnie jemu. Bo gdyby nie on,nawet pewnie nie miałabym pojęcia o wielu ważnych i istotnych aspektach związanych z pieczą zastępczą.
Zajęcia z nim to w sumie chyba jedyne szkolenie, które dało mi bardzo dużo i naprawdę mnie czegoś nauczyły.
A nie jak inne pitupitu czy dupogodziny.
No a potem pojawiły się też @Bea i @AB -tez moje mentorki w tym zagadnieniu.
12 latka wyje bo nie ma co na siebie włożyć.i w ogóle tyle nauki ....
Chłopaki tylko by grali o nic im się nie chce. Muszę przypominać!
A maluchy wykorzystują moja nieuwagę, bo przecież jest skierowana na innych i demolują dom i rano i popołudniu.....a ja się DRE ....
A byłam mega spokojna na wakacjach!
Czytałam, jak podchodzą nawet do dziecka po bardzo ciężkiej chorobie nowotworowej i ciężkim leczeniu. Adaś Undro.
Moga nie przyjść jak np jest Halloween czy inna impreza. A taki halloween trwa cały tydzień przed samym świętem.
Argument tu jest, że nie zgodne z przekonaniami.
Zwalniałam dzieci bo "religious celebration".
Jak chore, to chore, nie pytano na co.
Też słyszałam, że jest jak piszecie, ale tylko słyszałam czy czytałam. Nie tylko nie doświadczyłam, ale i nie odczuwam takiego klimatu. Może są jakieś prywatne szkoły co się muszą wykazać w statystykach.
Moi, poza najstarszym, chodzą do tego part time, bo tak ustaliłam ze szkolą.
"Cel 5, (...) w raporcie jest również mowa o tajemniczmym zwiększeniu opieki instytucjonalnej nad dziećmi! Co może to oznaczać, i jak wpływnie na prawo rodziców do wychowywania dzieci – jeszcze nie wiadomo"
jeszcze nie wiadomo - ale już chyba się domyślacie, czego się spodziewać... ?
agenda 2030 ONZ