Kochani mam pytanie szczególnie do tych z dłuższym stażem wielodzietności. Jak wam sie udaje utzrymać jakotaki porządek w domu w sensie dosłownym przy większej ilości dzieci. Ja mam od pół roku 5 dzieci i całkiem sobie nie radzę. Nie lubie bałaganu. Nie żebym była pedantem, ale taki przynajmniej mniej więcej, Teraz nie daje rady. Czy to jest możliwe?
Komentarz
Ja jestem zdania, że jak moich nie nauczę porządku od niemowlaka, to sama się go doczekam dopiero jak całe towarzystwo się z domu wyprowadzi. Dlatego jestem wyrodną matką i gonię ich do sprzątania. Nie jest u nas tak czysto, jak bym sobie tego życzyła ale akurat pokój dzieciaków jest szczególnie pilnowany. Choć oni oczywiście, robią wszystko, żeby mnie przechytrzyć Od zawsze panuje u nas zasada, że przed rozpoczęciem kolejnej zabawy należy posprzątać po poprzedniej - to bardzo ułatwia życie. Jak bardzo, przekonuję się zawsze, gdy pojawiają się u nas w domu gościnnie jakieś dzieci, które do tej zasady się nie stosują - po skończonych zabawach jest taki sajgon w całym domu, że nie wiadomo w co ręce włożyć a żadne z dzieci nie poczuwa się do sprzątania, bo "to nie ja"...
Ale tak ogólnie - w porządkach dalekoo nam do sukcesów, a i moja wielodzietność jest jeszcze niewielka (trzech panów, czwarte na wiosnę)
- ząbkującego malucha - w chustę, tudzież inne ergonomiczne nosidło - jest szansa, że go to uszczęśliwi a Tobie pozostają dwie wolne ręce i mobilność
- dwulatka jak kolacji nie zje, to będzie miała lepszy apetyty na śniadanie
- dla starszaków wprowadzić zasadę - zabawa i inne rozrywki dopiero po odrobieniu lekcji.
Wiem, wiem, pisze się łatwo, gorzej w życie to w cielić... Ale podstawa to konsekwencja. Każdą naszą miękkość dzieciaki wykorzystują z pełną bezwzględnością, więc i my musimy się czasem wykazać bezwzględnością, choć nie zawsze jest łatwo. Ale ma to w końcu wyjść na dobre i nam i naszym dzieciom :bigsmile:
Ja właśnie widzę, że przy piątym coraz częściej sobie ( i innym) odpuszczam.
Skutek?
Do pokoju starszaków za niedługo nie będzie można wejść.
Ale mam plan- zaproszę wtedy do nich jakieś koleżanki...:dw:
Co nam jeszcze pomaga? Ograniczenie ilości zabawek - zostawiamy tyle, ile są w stanie posprzątać. Okresowo chowamy część "zbiorów" do piwnicy, potem wymieniamy.
Zabawki sprzątają kategoriami - jest koszyk na pojazdy, klocki (2 rodzaje) i "inne" (różne zabawki, które ostatnio "mieszkają" razem z pojazdami).
Na bieżąco wyrzucam zepsute zabawki, w kategorii "Ludwik może zezreć", inne - szczególnie zepsute auta - dobrze nadają się do zabawy w warsztat/ holowanie/ katastrofa na drodze.
Najgorzej z własnymi złymi nawykami walczyć. I najtrudniej nabywać i utrwalać te dobre.
(ale właśnie z doświadczenia, że moja cudowna Mama nie goniła nas do sprzątania, tylko - nie wytrzymawszy - sama za nas sprzątała - rodzi się głębokie przekonanie, że trzeba dzieci "pilić" w temacie porządku, żeby na "stare lata" nie musieli się tak zmagać, jak np. ja. I tę energię wydatkowali na coś ciekawszego)
Czasami prosza by im pomoc, wiec pomagamy. Maz lepiej to robi, ja zazwyczaj trace cierpliwosc i sprzatam za nich
Gorsze chwile sa gdy przyjada dziadkowie. Wtedy sa klotnie i szarpanie, bo my jestesmy psycholami i dzieci katujemy sprzataniem, lub zakazem zjedzenia smakołyka
Dziadkowie do reformy, dzieci przy nich to luksus!:bigsmile:
kwiatyzokazji@wp.pl
mieszaknei jest do mieszkania a nie do ciągłego sprzątania
Jakiś link co to jest, któraś poda?
Jest porządek, jak pisze Małgorzata.
Dom jest do mieszkania, a dzieci muszą mieć swobodę zabawy (swobodę, nie samowolę oczywiście).
Jakoś tak się składa, że dzieci dorastały systematycznie i teraz bałagani tak naprawdę tylko najmłodsza, roczna. O, właśnie za mną rozkłada klocki i pluszaki... Znalazła też stare słuchawki do komputera, kabel ciągnie się przez pół pokoju od kosza z zabawkami po rozrzuconych klockach i misiach... Mała jest na etapie wyjmowania i powoli już wrzucania, więc sprzątamy razem. Innego wyjścia na razie nie widać... Starsze sprzątają na równi ze mną. Z dziewięciolatką trzeba czasami powalczyć o porządki i pomoc, ponieważ zawsze, ale to zawsze ma inne, ważniejsze i pilniejsze sprawy do zrobienia...
Niespodziewanych gości przyjmuję na salonach ;P więc bałaganu najczęściej i tak nie widzą... :bigsmile:
...no nijak mi nie wychodzi, a walczę z tym już tyle lat
...ale jeszcze trochę życia mi zostało, to może i dla mnie jest szansa
Bardzo to uciążliwa cecha i dlatego staram się uczyć dzieci porządku, choć jak wiadomo przykład idzie z góry. Dobrze, że mąż mnie w tym wspiera i w nauce dzieci i w pokonywaniu własnej 'bałagamiarskości':cool:
Bogna, to chyba jednak zbyt szeroka definicja, bo ja z reguły wiem, gdzie co jest :bigsmile:
Świetnie ogarniam cały dom, kuchnia, ogród, ubrania dzieci i męża, pralnie itp.
natomiast nie radzę sobie z własnymi rzeczami
może nie mam już na to siły :devil:
hmm, więc może w tej kategorii powinnam zmienić definicję porządku
http://wielodzietni.org/account.php?u=989
To zdjęcie i tak jest wykadrowane
tylko miłego pana z wąsem