Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

porządek u wielodzietnych

edytowano grudzień 2010 w Pomagajmy sobie
Kochani mam pytanie szczególnie do tych z dłuższym stażem wielodzietności. Jak wam sie udaje utzrymać jakotaki porządek w domu w sensie dosłownym przy większej ilości dzieci. Ja mam od pół roku 5 dzieci i całkiem sobie nie radzę. Nie lubie bałaganu. Nie żebym była pedantem, ale taki przynajmniej mniej więcej, Teraz nie daje rady. Czy to jest możliwe?
«134

Komentarz

  • U mnie porządek jest bardziej mniej niż więcej. Także czasami denerwuje mnie, ze nie mam tak jak bym chciała. Życie nie kończy się na sprzątaniu. Pocieszam się, że może kiedyś doczekam się porządku w moim domu.
  • Znałam kiedyś taką rodzinę z 18 dzieci. Mieli jeden pokój taki zamkniety na klucz do którego zapraszali jak ktoś do nich przychodził. Ale to chyba ni o to chodzi. CZasem sobie myślę, że jak już nie będę miała nimowlaków to będę miał porządek. CZasem trochę mi szkoda czasu na te gruntowne porządki. Ciągle jest tyle ciekawszych rzeczy. Może w nocy sprzatać.
  • Tez tak liczę, że to może być wtedy.
  • Jest to tzw porządek inaczej.
  • Czytaliśmy ostatni pana Kuleczkę i też uważam że porządek to wróg zwierządek tylko mama czasem nie chce być zwierządkiem ale panem Kuleczką
  • Pociesz mnie też fakt że przynjamniej nie wpada mi do głowy taki pomysł żęby segregować dzieciakom ubrania wedlug kolorów czy coś w tym stylu
  • [cite] mamaania5:[/cite]CZasem sobie myślę, że jak już nie będę miała nimowlaków to będę miał porządek.
    To bardzo zwodnicze myślenie...
    Ja jestem zdania, że jak moich nie nauczę porządku od niemowlaka, to sama się go doczekam dopiero jak całe towarzystwo się z domu wyprowadzi. Dlatego jestem wyrodną matką i gonię ich do sprzątania. Nie jest u nas tak czysto, jak bym sobie tego życzyła ale akurat pokój dzieciaków jest szczególnie pilnowany. Choć oni oczywiście, robią wszystko, żeby mnie przechytrzyć :wink: Od zawsze panuje u nas zasada, że przed rozpoczęciem kolejnej zabawy należy posprzątać po poprzedniej - to bardzo ułatwia życie. Jak bardzo, przekonuję się zawsze, gdy pojawiają się u nas w domu gościnnie jakieś dzieci, które do tej zasady się nie stosują - po skończonych zabawach jest taki sajgon w całym domu, że nie wiadomo w co ręce włożyć a żadne z dzieci nie poczuwa się do sprzątania, bo "to nie ja"...
  • U nas próbujemy tego, o czym pisze Katarzyna - kolejna zabawa, a z nią nowe zabawki/ sprzęty pojawiają się dopiero po posprzątaniu po poprzedniej. (Tu trzeba być twardym, a nie miętkim, no i trzeba śledzić poczynania dzieciów). Jeśli dzieci jest więcej (tzn. są goście), jest odstępstwo od tej zabawy (bo Mamy zaszywają się w kuchni i mają spotkanie alternatywne) - ale zabawki mają zostać posprzątane przed wyjściem/ wieczorynką. Dziś stoczyłam walkę ze średniakiem, który konkursowo "olał" porządki robione przez brata i kuzynów, i w rezultacie nie obejrzał bajki. Po serii wycia- chlapania - innych przejawów głębokiego niezadowolenia (delikatnie mówiąc) w łazience w końcu dał się umyć, wytrzeć i przekierować do łóżka. Aha, w trakcie ryko-kąpieli kilkakrotnie wyłaził mi z wanienki gotów posprzątać to, o co wcześniej był proszony. No ale niestety (dla niego) mamusia (czyli ja) była wypoczęta i zrelaksowana, ergo - nie do przejścia.
    Ale tak ogólnie - w porządkach dalekoo nam do sukcesów, a i moja wielodzietność jest jeszcze niewielka (trzech panów, czwarte na wiosnę)
  • (Średniak ma 3 lata, ale jego upór ze dwa razy więcej ;)
  • Przychylam sie chociaż przyznaję że czasem brak mi konsekwencji i samozaparcia w pilnowaniu, szczególnie jak mały placze bo zabki mu idą, 2 letnia nie chce jeść kolacji jak zwykle a starsze nie wiedzą jak zrobić lekcje chociaż to już 21 godzina.
  • No to ja wam napiszę tak. Nigdy nie byłam specjalną pedantką. Moja mama zawsze wszystko robiła sama i dzięki temu nie potrafiłam zadbać o porządek w domu. Musiałam sie wszystkiego sama nauczyć od podstaw i cały czas się uczę. Dlatego goniona na razie do porządku jest Karolina. Tresuje ją w tym mój mąż bo on był sprzątania nauczony w domu. Mnie sie to podoba, poza może niektórymi metodami. Dziewczyny mniejsze są uczone sprzątania przeze mnie.Na razie uczą się odkładać zabawki na miejsce. Co z tego bedzie nie mam pojęcia. Ale Karolina juz teraz umie tyle co ja, albo niewiele mi ustępuje w kwestii umiejetności sprzatania. Fakt robi to niechetnie, ale myslę że będzie miała mniej problemów z porządkiem niż ja
  • Poćwiczę jeszcze trochę tę konsekwencje to może przy 6 - tym będę jak skała.
  • @mamaania5 - proponuję:
    - ząbkującego malucha - w chustę, tudzież inne ergonomiczne nosidło - jest szansa, że go to uszczęśliwi a Tobie pozostają dwie wolne ręce i mobilność
    - dwulatka jak kolacji nie zje, to będzie miała lepszy apetyty na śniadanie
    - dla starszaków wprowadzić zasadę - zabawa i inne rozrywki dopiero po odrobieniu lekcji.
    Wiem, wiem, pisze się łatwo, gorzej w życie to w cielić... Ale podstawa to konsekwencja. Każdą naszą miękkość dzieciaki wykorzystują z pełną bezwzględnością, więc i my musimy się czasem wykazać bezwzględnością, choć nie zawsze jest łatwo. Ale ma to w końcu wyjść na dobre i nam i naszym dzieciom :bigsmile:
  • @mamaania:Nie chcę Cię martwić, ale raczej nie będziesz.
    Ja właśnie widzę, że przy piątym coraz częściej sobie ( i innym) odpuszczam.
    Skutek?
    Do pokoju starszaków za niedługo nie będzie można wejść.

    Ale mam plan- zaproszę wtedy do nich jakieś koleżanki...:dw:
  • Mamaania5 - moje doświadczenia są dość ubogie - bo najstarszy ma niecałe 5 lat. (Za to ja ponad 30-letnią praktykę w robieniu bałaganu :shamed: ).
    Co nam jeszcze pomaga? Ograniczenie ilości zabawek - zostawiamy tyle, ile są w stanie posprzątać. Okresowo chowamy część "zbiorów" do piwnicy, potem wymieniamy.
    Zabawki sprzątają kategoriami - jest koszyk na pojazdy, klocki (2 rodzaje) i "inne" (różne zabawki, które ostatnio "mieszkają" razem z pojazdami).
    Na bieżąco wyrzucam zepsute zabawki, w kategorii "Ludwik może zezreć", inne - szczególnie zepsute auta - dobrze nadają się do zabawy w warsztat/ holowanie/ katastrofa na drodze.
  • Dzieki za mobilizację. Nie ma jak trochę świeżych sił od życzliwych mam:wink:
  • Ja właśnie ostatnio intensywnie myślę, co by tu zmienić, żeby było lepiej. I wychodzi niestety na to, że zamiast siedzieć i czytać forum, to trzeba ruszyć sprzed kompa i posprzątać...
    :)
    Najgorzej z własnymi złymi nawykami walczyć. I najtrudniej nabywać i utrwalać te dobre.
    (ale właśnie z doświadczenia, że moja cudowna Mama nie goniła nas do sprzątania, tylko - nie wytrzymawszy - sama za nas sprzątała - rodzi się głębokie przekonanie, że trzeba dzieci "pilić" w temacie porządku, żeby na "stare lata" nie musieli się tak zmagać, jak np. ja. I tę energię wydatkowali na coś ciekawszego)
  • U nas dzieci sprzataja po sobie. Jesli nie, to wiadomo- nie ma smakolyka czy bajki itp.
    Czasami prosza by im pomoc, wiec pomagamy. Maz lepiej to robi, ja zazwyczaj trace cierpliwosc i sprzatam za nich :wink:

    Gorsze chwile sa gdy przyjada dziadkowie. Wtedy sa klotnie i szarpanie, bo my jestesmy psycholami i dzieci katujemy sprzataniem, lub zakazem zjedzenia smakołyka :angry:
    Dziadkowie do reformy, dzieci przy nich to luksus!:bigsmile:
  • Promamo czekam na maila ewentualnie :D

    kwiatyzokazji@wp.pl
  • Może masz genialne dzieci, które nie śmiecą?
  • u mnie jest róznie ..ale bardziej od porządku cenie sobie dobre samopoczucie (chociaz to czasem idzie w parze :) ...tak wiec ostatnio dzieci z chrupków zrobily sobie snieg i przez 40 minut miały swietną zabawe ..ja miałam chwile spokoju ..a potem 15 minut odkurzania :)
    mieszaknei jest do mieszkania a nie do ciągłego sprzątania :)
  • Porządek....porządek... gdzieś słyszałam o tym.
    Jakiś link co to jest, któraś poda? :tongue:
  • Porządek... Jakby to powiedzieć...
    Jest porządek, jak pisze Małgorzata.
    Dom jest do mieszkania, a dzieci muszą mieć swobodę zabawy (swobodę, nie samowolę oczywiście).
    Jakoś tak się składa, że dzieci dorastały systematycznie i teraz bałagani tak naprawdę tylko najmłodsza, roczna. O, właśnie za mną rozkłada klocki i pluszaki... Znalazła też stare słuchawki do komputera, kabel ciągnie się przez pół pokoju od kosza z zabawkami po rozrzuconych klockach i misiach... Mała jest na etapie wyjmowania i powoli już wrzucania, więc sprzątamy razem. Innego wyjścia na razie nie widać... Starsze sprzątają na równi ze mną. Z dziewięciolatką trzeba czasami powalczyć o porządki i pomoc, ponieważ zawsze, ale to zawsze ma inne, ważniejsze i pilniejsze sprawy do zrobienia...
    Niespodziewanych gości przyjmuję na salonach ;P więc bałaganu najczęściej i tak nie widzą... :bigsmile:
  • U nas, to ja muszę na początek nauczyć się nie być bałaganiarą.
    ...no nijak mi nie wychodzi, a walczę z tym już tyle lat
    ...ale jeszcze trochę życia mi zostało, to może i dla mnie jest szansa :wink:

    Bardzo to uciążliwa cecha i dlatego staram się uczyć dzieci porządku, choć jak wiadomo przykład idzie z góry. Dobrze, że mąż mnie w tym wspiera i w nauce dzieci i w pokonywaniu własnej 'bałagamiarskości':cool:
  • Sposobem na to jest zmiana definicji "porządku". Np. "póki wiem, gdzie co jest jest porzadek".
  • [cite] Bogna:[/cite]Sposobem na to jest zmiana definicji "porządku". Np. "póki wiem, gdzie co jest jest porzadek".

    Bogna, to chyba jednak zbyt szeroka definicja, bo ja z reguły wiem, gdzie co jest :bigsmile:

    Świetnie ogarniam cały dom, kuchnia, ogród, ubrania dzieci i męża, pralnie itp.
    natomiast nie radzę sobie z własnymi rzeczami
    może nie mam już na to siły :devil:
    hmm, więc może w tej kategorii powinnam zmienić definicję porządku :wink:
  • Są, zdecydowanie są
  • Nie wiem co robią buty Zośki w pokoju Jurka?
    http://wielodzietni.org/account.php?u=989
    To zdjęcie i tak jest wykadrowane
  • ja może i do okulisty powinnam ,ale na zdjeciu jak żywo nie widze butów :shocked::shocked::shocked::shocked:

    tylko miłego pana z wąsem :)
  • a widzisz! ja nie załapałam :D
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.