[cite] agnieszkamamaani:[/cite]A co z wolą Bożą objawiającą się w naszych pragnieniach?Ja modlę się żeby Pan Bóg przenikał moje pragnienia, żeby były zgodne z Jego wolą .
Do mnie trafia to, co napisałaś, bo ciągle modlę się o wolę Bożą w moich pragnieniach. Proszę o, że by zabierał ode mnie te bezsensowne, żeby zabierał ode mnie strach. No i... uwalnia mnie od tego :bigsmile:
Coraz mniej się boję i coraz bardziej otwieram.
Bardzo ważne jest to, żeby tych swoich "pragnień" nie stawiać ponad Jego wolę.
Myślę, że w tych wszystkich NPRowych watkach widać wyraźnie, jaka rolę odgrywa strach. I to jest troche strach przed świętością w ogóle. Głupi strach, ale bardzo ludzki. Boimy się krzyża, boimy się, że Pan Bóg zechce uczynić z nas świętych i w związku z tym będzie nas hartował w ogniu strasznych cierpień. W dodatku media i większosć ludzi straszy dziećmi, jakby to były potwory z kosmosu :devil:
My już planowalimy kolejne dziecko z mężem, ale mąż się obawia znów o zdrowie moje i dziecka.
Przy drugim dziecku "wpadliśmy" że tak powiem jak Martyczneczka. Bo antykoncepcja była na odwal się. Tylko efekt był taki, że ważyłam 44 kilo zachodząc w ciążę, Zuzia urodziła się w terminie ważąc 2100, i później inkubatorek, duzo stresu, do tej pory są skutki mojego "nieprzygotowania" do ciąży.
A wystarczyło poczekać trochę czasu, odpowiedzialnej do tego podejść, zregenerować się po chorobie.
Ale jak mówi mój mąż "tak mialo być".
Ale to prawda, tyle szczęścia nam to podarowało, tyle szczęścia i duzo smutku...
EEE tam, dbać o siebie zawsze - a nie tylko wtedy gdy sie dziecko planuje.
Ja juz mam taki ciażowy styl życia - w drugiej połowie cyklu nie łykam swiństw - przecież to nic nigdy nie wiadomo
Jakoś ten termometr nie kojarzy mi się z antykoncepcją.
Zapewne każdy kto przez dłuższy czas stosuje NPR doskonale zna objawy całego cyklu.
A termometr jest mi potrzebny może 4-5 dni.
Myślę, że nieprzypadkowo w cyklu są dni płodne i niepł. I tutaj jest miejsce na korzystanie z nauk NRP.
Jak zabrałam sie za termometr... to miałam nieodparte wrazenie, ze tym oto intrumentem chcę przechytrzyć Pana Boga. Nieeee! Już wolę żeby to On przechytrzył mój kalendarzyk
Jakoś ten termometr nie kojarzy mi się z antykoncepcją.
mówią że piwo to nie alkohol a wątroba nie mięso...choć i teściowa to nie człowiek potrafią powiedzieć...:cool:
[cite] liwka:[/cite]Myślę, że nieprzypadkowo w cyklu są dni płodne i niepł. I tutaj jest miejsce na korzystanie z nauk NRP.
ale wytłumacz mi po co mam stosować "nauki NPR"?
Po co?
P.S. termometr u nas w domu przydaje się w razie choroby - kilka razy w roku (przyznam się, że aktualnie w domu mam 2 szt. - tak rzadko chorujemy, że tak dobrze schowałam jeden, że musiałam kupić drugi jak dziewczynki się pochorowały - a po wszystkim oczywiście się znalazł ten pierwszy)
Pozwólcie, że skupię się na sobie lub osobach w podobnej sytuacji.
Otóż mam dwoje dzieci, pomimo, że lekarze (ginekolog, endokrynolog i kardiolog) próbowali mnie skutecznie zniechęcić do drugiej ciąży. Jednak ja nie bardzo wierzę w ich medyczne przesłanki, a poza tym chęć posiadania dzieci była silniejsza.
Pragnę trzeciego dziecka, ale mój mąż boi się o moje zdrowie.
Wydaje mi się, że pozostaje mi to naukowe NPR (mierzenie, zapisywanie).
Co innego mogę zrobić?
To chyba zalezy od tego, jak niebezpieczna bylaby ta ciaza. Moze nie jest az tak zle? Moze powinnas skonsultowac sie z wieksza iloscia lekarzy? To wszystko zalezy chyba od stopnia zaufania Bogu. Sa tutaj osoby postulujace calkowite powierzenie, nawet w tak trudnych sytuacjach.
I co, ma zajść w ciążę bez zgody i akceptacji męża?
Jeśli kolejna ciąża jest zagrożeniem dla niej i dla maleństwa, to ma chyba dziewczyna prawo do obaw? I jej mąż także?
@Marteczko
Wiadomo, ze tak! Jesli ma powody, to rzeczywiscie pozostaje tylko NPR... ale skoro sama pragnie dziecka, to chyba powinna wczesniej postarac sie dokladnie przeanalizowac sytacje. No i oczywiscie bez zgody meza raczej niczego nie dokona sama....
Pan Bóg zna, Liwka chce kolejnego dziecka, ale mąż się obawia i jego obawy są uzasadnione. Liwka może go przekonywać i modlić się o większe zaufanie dla niego, ale w międzyczasie co? Całkowicie odmawiać współżycia? Czy okłamywać go kiedy ma dni płodne?
Ja nie mam żadnych problemów zdrowotnych, ale mój mąż uważa otwartość za fanaberię nawiedzonych i co ja mam w takiej sytuacji zrobić? Zwłaszcza, że sama do niedawna tak uważałam? A przecież mój problem jest dużo mniejszy niż Liwki.
Właśnie chyba tej wiary mi brakuje. Ale będę namawiać męża, aby mi też w tym pomagał. On pomija temat kolejnego dziecka.
Zapewne wynika to z troski, może strachu.
Liwko, tylko większość ludzi jest normalna, mogą rodzić ile wlezie ale nie chcą, wolą skończyć na 1 ewentualnie dwójce i po to im NPR , tylko po co dorabiać do tego ideologie o rzekomo realizowaniu bożej woli poprzez współżycie w czasie niepłodnym ?
Ja Twoje obawy DOSKONALE rozumiem bo sama też mam na sumieniu strach. Ale nie okłamuję siebie, że npr uszlachetnia.
Liwko, nie wiem czy pisałaś w jakim wieku masz dzieci? Jeżeli malutkie, to na razie odpocznij, módl się jak radzą dziewczyny, skonsultuj może z innymi lekarzami, rozmawiaj z mężem i czekaj co przyniesie przyszłość.
Jak dla mnie NPR jest dla ludzi, ale nie po to, żeby móc sobie zaplanować idealną dwójeczkę co dwa lata, ale żeby móc w sytuacjach do tego koniecznych odłożyć poczęcie...
To się pomądrzyłam, a teraz droga Redakcjo - co mam robić? Jakoś nie widzę siebie, mamą większej liczby dzieci niż 5. Z całą pewnością muszę wreszcie zrobić zaległą operację, potem rehabilitacja, no ale max dwa lata mi to zajmie, a potem co? Ważne powody się kończą....
Zgadzam się z tym.
Czasami na siłę ludzie szukają powodów, by nie rodzić dzieci.
Znam dziewczynę, która przez 8 lat leczyła bezpłodność.
I udało się. Urodziła dziecko.
Po pewnym czasie zaczęła sprzedawać rzeczy po dziecku, bo chce mieć tylko jedno.
Mówiła, że się oblepi plastrami, byle tylko "nie wpaść".
Ja czytałam, chyba na Feminotece, o dziewczynie, która po dwóch iV zaszła naturalnie w trzecią ciążę i ją usunęła. Było to opisane - jako cudowny triumf wolności i przykład jak wspaniale mają kobiety w postępowych krajach!!!
[cite] Anka:[/cite]Ja czytałam, chyba na Feminotece, o dziewczynie, która po dwóch iV zaszła naturalnie w trzecią ciążę i ją usunęła. Było to opisane - jako cudowny triumf wolności i przykład jak wspaniale mają kobiety w postępowych krajach!!!
Tymczasem jak człowiek rozejrzy się po otaczających go jedynakach:
- jedna z wadą nerek wykluczających ciążę
- jeden z wadą serca wierzący w kosmitów
- jedna z niedorozwojem jajników bez szans na dzieci
- jeden po urazie głowy w wyniku wypadku samochodowego
- jedna po urazie głowy w wyniku upadku z konia
Ja nie mówię o tym, że w rodzinach dzietnych nie ma wypadków i chorób. Tylko oczekiwania rodziców są rozłożone na wszystkie dzieci.
I mam wrażenie, że wśród jedynaków jest więcej rozpaczy.
A z tymi chłopami, dziwna sprawa. Pisałam, że reakcje na nasze piąte są rózne, charakterystyczne dla rodzin trójkowych są... dyskusje małżeńskie, tzn mężowie, głosem pełnym wyrzutu mówią "no popatrz, oni mogą piąte, a my czwartego nie możemy":surprised:
Zresztą przy dwójkowych też spotykam się z reakcjami, że panowie by jeszcze chcieli, a panie mówią stop.
Jedni nasi znajomi (trójka dzieci, niemalże rok po roku) to po niusie o mojej ciąży mieli cały weekend zmarnowany, bo tak zażarcie dyskutowali:bigsmile:
I tu właśnie chodzi o to, aby się dogadać.Myślę, że większość małżeństw przeżywa tego rodzaju trudności-AB.wiem, że na wszystko lekarstwem jest gorliwa modlitwa-pisała o tym Małgosia
AB- jest dokładnie tak jak piszesz. Panowie pracują bardzo dużo, zarabiają tez dobrze, wiec w domu jest np gosposia, ale trudno im zrozumieć, że pomimo, ze taka pani to ogromna pomoc, to odpowiedzialności nie przejmuje i to zupełnie inna bajka, niż tata który by był wiecej. Ale zeby byc sprawiedliwą, muszę napisać ze każdy z tych panów każdą poza pracową chwilę spędza bardzo aktywnie z rodziną. To samo tyczy się zresztą moejgo męża. Zresztą nie mam co marudzic, po ostatnio pracuje znacznie mniej niż kiedyś, nie mówiąc o możliwościach przedłużania sobie wknd w okresie letnio zimowym.
Pisze jednak tylko o moich znajomych, którzy są w sumie bardzo konserwatywni tzn rodzinni. Gdzieś tam jednak na obrErzach lewitują bardzo dziwne rodziny, słyszę np o wyjazdach dwutyg samych mężczyzn, bo przecież muszą od pracy prawdziwie odpocząć, tarusiów, którzy w życiu w kuchni nie byli, nie uspili własnego dziecka, nie byli gdzieś sami z dziećmi. Pamietam jakie poruszenie u niektórych panów w pracy mojego męża wywołała wiad, ze pojechał sam z trójka na wakacje (ja wylądowałam wtedy w szpitalu) i nie wziął nikogo do pomocy!!! A to my dla tamtych uchodzimy za konserwę, oni zaś uważają się za niezwykle postępowych, a gdyby nie gosposie, opiekunki, to ich zony były by totalnie ze wszystkim same...
Komentarz
Do mnie trafia to, co napisałaś, bo ciągle modlę się o wolę Bożą w moich pragnieniach. Proszę o, że by zabierał ode mnie te bezsensowne, żeby zabierał ode mnie strach. No i... uwalnia mnie od tego :bigsmile:
Coraz mniej się boję i coraz bardziej otwieram.
Bardzo ważne jest to, żeby tych swoich "pragnień" nie stawiać ponad Jego wolę.
Myślę, że w tych wszystkich NPRowych watkach widać wyraźnie, jaka rolę odgrywa strach. I to jest troche strach przed świętością w ogóle. Głupi strach, ale bardzo ludzki. Boimy się krzyża, boimy się, że Pan Bóg zechce uczynić z nas świętych i w związku z tym będzie nas hartował w ogniu strasznych cierpień. W dodatku media i większosć ludzi straszy dziećmi, jakby to były potwory z kosmosu :devil:
Przy drugim dziecku "wpadliśmy" że tak powiem jak Martyczneczka. Bo antykoncepcja była na odwal się. Tylko efekt był taki, że ważyłam 44 kilo zachodząc w ciążę, Zuzia urodziła się w terminie ważąc 2100, i później inkubatorek, duzo stresu, do tej pory są skutki mojego "nieprzygotowania" do ciąży.
A wystarczyło poczekać trochę czasu, odpowiedzialnej do tego podejść, zregenerować się po chorobie.
Ale jak mówi mój mąż "tak mialo być".
Ale to prawda, tyle szczęścia nam to podarowało, tyle szczęścia i duzo smutku...
Ja juz mam taki ciażowy styl życia - w drugiej połowie cyklu nie łykam swiństw - przecież to nic nigdy nie wiadomo
Zapewne każdy kto przez dłuższy czas stosuje NPR doskonale zna objawy całego cyklu.
A termometr jest mi potrzebny może 4-5 dni.
Myślę, że nieprzypadkowo w cyklu są dni płodne i niepł. I tutaj jest miejsce na korzystanie z nauk NRP.
mówią że piwo to nie alkohol a wątroba nie mięso...choć i teściowa to nie człowiek potrafią powiedzieć...:cool:
ale wytłumacz mi po co mam stosować "nauki NPR"?
Po co?
P.S. termometr u nas w domu przydaje się w razie choroby - kilka razy w roku (przyznam się, że aktualnie w domu mam 2 szt. - tak rzadko chorujemy, że tak dobrze schowałam jeden, że musiałam kupić drugi jak dziewczynki się pochorowały - a po wszystkim oczywiście się znalazł ten pierwszy)
Otóż mam dwoje dzieci, pomimo, że lekarze (ginekolog, endokrynolog i kardiolog) próbowali mnie skutecznie zniechęcić do drugiej ciąży. Jednak ja nie bardzo wierzę w ich medyczne przesłanki, a poza tym chęć posiadania dzieci była silniejsza.
Pragnę trzeciego dziecka, ale mój mąż boi się o moje zdrowie.
Wydaje mi się, że pozostaje mi to naukowe NPR (mierzenie, zapisywanie).
Co innego mogę zrobić?
Jeśli kolejna ciąża jest zagrożeniem dla niej i dla maleństwa, to ma chyba dziewczyna prawo do obaw? I jej mąż także?
Wiadomo, ze tak! Jesli ma powody, to rzeczywiscie pozostaje tylko NPR... ale skoro sama pragnie dziecka, to chyba powinna wczesniej postarac sie dokladnie przeanalizowac sytacje. No i oczywiscie bez zgody meza raczej niczego nie dokona sama....
Ja nie mam żadnych problemów zdrowotnych, ale mój mąż uważa otwartość za fanaberię nawiedzonych i co ja mam w takiej sytuacji zrobić? Zwłaszcza, że sama do niedawna tak uważałam? A przecież mój problem jest dużo mniejszy niż Liwki.
Zapewne wynika to z troski, może strachu.
Ja nie boję się o swoje zdrowie.
Ale chyba nie potrafiłabym.
Ja Twoje obawy DOSKONALE rozumiem bo sama też mam na sumieniu strach. Ale nie okłamuję siebie, że npr uszlachetnia.
Jak dla mnie NPR jest dla ludzi, ale nie po to, żeby móc sobie zaplanować idealną dwójeczkę co dwa lata, ale żeby móc w sytuacjach do tego koniecznych odłożyć poczęcie...
To się pomądrzyłam, a teraz droga Redakcjo - co mam robić? Jakoś nie widzę siebie, mamą większej liczby dzieci niż 5. Z całą pewnością muszę wreszcie zrobić zaległą operację, potem rehabilitacja, no ale max dwa lata mi to zajmie, a potem co? Ważne powody się kończą....
Czasami na siłę ludzie szukają powodów, by nie rodzić dzieci.
Znam dziewczynę, która przez 8 lat leczyła bezpłodność.
I udało się. Urodziła dziecko.
Po pewnym czasie zaczęła sprzedawać rzeczy po dziecku, bo chce mieć tylko jedno.
Mówiła, że się oblepi plastrami, byle tylko "nie wpaść".
Szokujące. niezrozumiałe!
:shocked::shocked::shocked:
Tymczasem jak człowiek rozejrzy się po otaczających go jedynakach:
- jedna z wadą nerek wykluczających ciążę
- jeden z wadą serca wierzący w kosmitów
- jedna z niedorozwojem jajników bez szans na dzieci
- jeden po urazie głowy w wyniku wypadku samochodowego
- jedna po urazie głowy w wyniku upadku z konia
Ja nie mówię o tym, że w rodzinach dzietnych nie ma wypadków i chorób. Tylko oczekiwania rodziców są rozłożone na wszystkie dzieci.
I mam wrażenie, że wśród jedynaków jest więcej rozpaczy.
To tak jak św Józef...też wolał opuścić Maryję bo bał się co ludzie we wsi powiedzą...
A swoją droga każda wymówka dla chłopa jest dobra...bardzo dobra...najlepsza... :cool:
no no ..jak nie chce dzieci to niech nie wkłada nigdzie niczego ...dlaczego kobiety w ten sposób nie stawiają sprawy tylko łapią się za termometr ?
obowiązkiem małżeństwa jest przyjmowanie potomstwa, jakimi ich Bóg obdarzy!
A z tymi chłopami, dziwna sprawa. Pisałam, że reakcje na nasze piąte są rózne, charakterystyczne dla rodzin trójkowych są... dyskusje małżeńskie, tzn mężowie, głosem pełnym wyrzutu mówią "no popatrz, oni mogą piąte, a my czwartego nie możemy":surprised:
Zresztą przy dwójkowych też spotykam się z reakcjami, że panowie by jeszcze chcieli, a panie mówią stop.
Jedni nasi znajomi (trójka dzieci, niemalże rok po roku) to po niusie o mojej ciąży mieli cały weekend zmarnowany, bo tak zażarcie dyskutowali:bigsmile:
Pisze jednak tylko o moich znajomych, którzy są w sumie bardzo konserwatywni tzn rodzinni. Gdzieś tam jednak na obrErzach lewitują bardzo dziwne rodziny, słyszę np o wyjazdach dwutyg samych mężczyzn, bo przecież muszą od pracy prawdziwie odpocząć, tarusiów, którzy w życiu w kuchni nie byli, nie uspili własnego dziecka, nie byli gdzieś sami z dziećmi. Pamietam jakie poruszenie u niektórych panów w pracy mojego męża wywołała wiad, ze pojechał sam z trójka na wakacje (ja wylądowałam wtedy w szpitalu) i nie wziął nikogo do pomocy!!! A to my dla tamtych uchodzimy za konserwę, oni zaś uważają się za niezwykle postępowych, a gdyby nie gosposie, opiekunki, to ich zony były by totalnie ze wszystkim same...