Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

NPR jest OK? vol. 2

1246714

Komentarz

  • Na model typu: mąż pracuje a kobieta wychowuje w domu dzieci mogą pozwolić sobie nieliczni. Reszta zmuszona jest godzić obowiązki rodzinne i zawodowe. Do tego dochodzi feministyczna propaganda. I mamy to co mamy ... dzietność na poziomie 1.3
    Tak źle nie było nigdy.
  • Anka napisała - Natomiast uważam jednak, że wielidzietność, to jedna z dróg, nie jedyna.
    Ale zauważ Aniu, że nie wszystkie rodziny, które nie stosują NPR mają po 5, 6 i więcej dzieci. Bóg nie każdemu daje tak hojnie jak Małgorzacie :wink:
    Wg mnie wszystko rozbija się o zaufanie Bogu i wiarę, że On chce poprowadzić nas najlepszą dla nas drogą do celu.
  • Oraz o chęć pełnienia Jego Woli, to co napisałam wcześniej.
    Zresztą modlimy się przecież - bądź wola Twoja. Twoja a nie moja.
    Jeśli Bóg chce obdarować mnie większą liczbą dzieci to jakie mam prawo powiedzieć Mu - wiesz co Boże, weź daj mi spokój, ja wiem lepiej co dla mnie będzie dobre, Ty nie masz o tym pojęcia.
  • @asiu, ale Bóg mnie obdarował wcześniej jakimś innym talentem, rodzę dwoje pierwszych dzieci i myśle sobie, ten talent nie przysłuży się tylko mnie i mojej rodzinie, ale i innym, a do tego Bóg obdarzył mnie w takie, a nie inne cykle płodności... Moze to jednak ma sens?

    @IKm, piszesz, ze jesteś z dużego miasta, wyjdz więc do ludzi, nie siedź, za zamkniętymi drzwiami w domu, zaangażuj się w coś. Możesz to robić przecież z dziećmi. Nie szukaj sobie wymowek dla swojego braku rozwoju w posiadaniu dzieci, z takim podejściem, to w życiu zawodowym tez nic byś nie osiągnęła.
    Podziękowali 1Katia
  • ikm, ale Ty musisz byc nieszczesliwa, szkoda mi Ciebie
  • ikm ja rozumiem Twoją historię,Twoje dzieciństwo które się odbiło na Tobie,bo to dlatego teraz chcesz żyć hnaczej niż Twoja Mama.ja to rozumiem,bo ja też mam za sobą dużo bolesnych doświadczeń z dzieciństwa,nie będę o nich pisać tutaj,więc jakby co to napisz do mnie wiadomość a napiszę Ci swoją historię-dość powiedzieć,że o ciepłym posiłku jak byłam mała mogłam zapomnieć:sad: i w zasadzie tak po ludzku patrząc,tak jak Ty patrzysz teraz,to powinnam sobie powiedzieć "nigdy nie będę żyć tak jak moi rodzice żyli" wogóle nie powinnam zakładać rodziny ze strachu,że historia moja będzie taka sama jak moich rodziców. I po ludzku to zrozumiałe-ale w tym wszystkim znalazł mnie Pan Bóg i pierwsze co mi powiedział to to że mnie kocha,i żebym się niebała bo On zawsze będzie ze mną. Czy Ty całe życie chcesz wymiotować ze strachu przed niepewnym jutrem? Ten strach diabeł Ci podsyła i mówi Ci-zobacz,jaki ten Bóg złośliwy,napewno Cię nie kocha,udupił Cie z tymi dziećmi w domu,tak jak Twoją matkę-to ma być miłość?? I ta nędzna praca Twojego męża-czy tak ma wyglądać Twoje życie? Musisz wziąść sprawy w swoje ręce! Nie można dać się ogłupić! I to jest ten czas dla Waszej rodziny,że albo się zwrócicie do Boga albo się od Niego odwrócicie.
  • ikm bycie w domu nie oznacza zajmowania się tylko domem i dziećmi. Jeśli nie robisz niczego dla siebie to jest niedobre. Tak zapytam w jakim wieku są twoje dzieci?
    Dlaczego rodzice nie chcą czy nie mogą wam w jakiś sposób pomóc? Co studiowałaś i w jakiej branży chciałabyś pracować.
    Widze u ciebie 2 problemy:
    -jeden który przerabialam osobiście, czy nie jestem obciążeniem dla mojego męża bo nie zarabiam a mamy mnóstwo wydatków.
    -drugi poczucie niespełnienia, marnowania swoich talentów, wykształcenia, możliwości, obciążenia i osaczenia.
    Do tego dochodzą bardzo złe przykłady z Twojego rodzinnego domu: unieszczęśliwionej dziećmi babci i mamy, która zamknęła się we własnym świecie.
    Nie chce ci udzielać dobrych rad bo wiem ze nic tak nie irytuje, ale poszukaj wokół siebie kobiet w podobnej sytuacji. WYjdź do ludzi. Zobacz jak żyją ci którzy przyjmują swoje dzieci. Poszukaj wspólnoty. Jeśli jesteś z większego miasta to pewnie są tam wspólnoty dla dorosłych, neokatechumenat, Kościół domowy, to są wspólnoty gdzie pracuje się nad rodziną. Najgorsze co możesz zrobić to zamknąć się w czterech ścianach i stać się nieszczęśliwa, unieszczęśliwisz w ten sposób swojego męża, dzieci i siebie.
    Ciężko jest kiedy tylko jedna osoba pracuje. Przerabialiśmy to z mężem przez kilka lat. Nadal przerabiamy, tylko finansowo jest lepiej, bo mąż jest za granicą od pół roku a my do niego dołączymy za pare miesięcy.
  • [cite] ikm:[/cite]
    [cite] mama_asia:[/cite]Anka napisała - Natomiast uważam jednak, że wielidzietność, to jedna z dróg, nie jedyna.
    Ale zauważ Aniu, że nie wszystkie rodziny, które nie stosują NPR mają po 5, 6 i więcej dzieci. Bóg nie każdemu daje tak hojnie jak Małgorzacie :wink:
    Wg mnie wszystko rozbija się o zaufanie Bogu i wiarę, że On chce poprowadzić nas najlepszą dla nas drogą do celu.

    A może wszystko rozbija się o temperament seksualny danej ary - a nie o to, że jednemu Bóg daje dużo dzieci a innym nie.
    Jedna para współzyje kilka razy na pół roku (czy na rok) a inna kilka razy na tydzień, bo mają większy temperament seksualny.
    temperament seksualny danej pary nie ma tutaj nic wspólnego z ilością dzieci,skąd to wzięłaś?
  • :crazy::crazy::crazy:
    Nie wpadłabym na to. Znowu to samo: wielodzietni bzykają się jak króliczki:) Uwierz mi że nie i że mam wrażenie że ludzie stosujący npr są bardziej zakręceni w temacie seksu niż wielodzietni. Moze dlatego że mają z nim nie lada problem nie współżyjąc wtedy kiedy sama natura do tego wzywa. Współzyjąc z lękiem żeby aby kogos nie począć. Moje trzecia corka poczęła się w czasie zupełnie niemożliwym według npr.
    Mało tego wszystkie cztery córki powstały wtedy kiedy po ludzku nie było nas na to stać. Są z nami i nic nie sprawia nam większej radosci ani samochód, ani praca, ani nawet poprawa możliwości finansowych ale właśnie dzieci. Nie wyobrażam sobie życia bez żadnej z nich a że czasem mam dość to oznaka ze za mało robię dla siebie, że się zasiedziałam, że czegoś mi brakuje a nie zasługa dzieci
    Edit: trudniej o regularny seks z czwórką dzieci, kiedy przynajmniej dwójka albo trójka przyłazi ci nocą do łóżka. Samo zmęczenie też na to nie pozwala, sama o tym piszesz. Myślę że przeszkód jest więcej niż u poukładanych pod NPR rodzin
  • [cite] ikm:[/cite]
    [cite] Agnieszka82:[/cite]temperament seksualny danej pary nie ma tutaj nic wspólnego z ilością dzieci,skąd to wzięłaś?


    Chodzi o szanse poczęcia - współżycie 4 razy na rok a 100 razy na rok to różnica, no nie? Szanse wzrastają o 96 razy :smile:
    bzdura,bzdura,bzdura i jeszcze raz bzdura.gdyby tak było,to Ci najbardziej starający się o dziecko mieliby je za każdym współżyciem. Czasem jest nawet na odwrót-jak małżeństwo rzadko współżyje to i plemniki i jajeczko są w tzw lepszej kondycji i łatwiej o poczęcie.
  • ja bym sie troche jednak wstydziła brac pewną stałą kwote
    uff dobrze ze ja nie musze pracowac, nigdzie emigrowac, wyjezdzam na wakacje, wychodze z mezem sama i nie musze rozmyslac o dniach płodnych
  • Hmmm dając możliwości pracy mojemu mężowi? Myślisz że to nie jest pomoc Boga? Najwięcej kłopotów finansowych narosło nam kiedy mieliśmy dwójkę dzieci i pracowałam. Mój mąz szukal dla nas optymalnego wyjścia z sytuacji, w której większość znanych mi osób załamałoby ręce i chciałoby się wieszać. I myślisz ze co mu dało taka siłę? Taki się urodził? Gdybyśmy nie wpadli w potężne kłopoty nie byłoby potrzeby wyjezdżać, chyba tylko po to zeby wyposażyć warsztat a i to nie bo wystarczyłoby wziąć kredyt.
    siłę mu dał Bóg a motywację dzieci. Pracę dostał od Boga.
    Bóg to nie św Mikołaj. On oczekuje od nas aktywności a nie biernego załamywania rąk.
  • [cite] ikm:[/cite]
    [cite] asiao:[/cite]ja bym sie troche jednak wstydziła brac pewną stałą kwote
    uff dobrze ze ja nie musze pracowac, nigdzie emigrowac, wyjezdzam na wakacje, wychodze z mezem sama i nie musze rozmyslac o dniach płodnych

    Gdyby nie pomoc teściów nie mielibyśmy za co żyć :-)

    czemu ? zarobki męza nie starczaja na życie ?
  • [cite] ikm:[/cite]
    [cite] asiao:[/cite]uff dobrze ze ja nie musze pracowac, nigdzie emigrowac, wyjezdzam na wakacje, wychodze z mezem sama i nie musze rozmyslac o dniach płodnych

    No to gratuluję ale nieładnie się wywyższać, masz z kim zostawiać dzieci i za co zyć to fajnie ale nie wszyscy tak mają!!!

    jestem dumna że tak mam... i skoro ja tak mam to może każdy może.. bo czemu ty tak nie mozesz ?
  • [cite] ikm:

    Gdybym współżyła kiedy natura wzywa to bym co rok była w ciąży - na szczęście mam rozum i nie jestem króliczkiem.

    powiedz to małżeństwom, które starają się o dziecko miesiącami... latami...
  • "gdybym współżyła kiedy natura wzywa tobym co rok była w ciąży" - kolejna bzdura! Nie ma tak dobrze,tak jak piszesz to rzadko która tak może a tu na forum jest tylko kilka kobiet które miały rok po roku dzieci, 2 albo 3 razy i to wszystko. To że znajomość cyklu mówi Ci że jesteś płodna to nie oznacza że jak pójdziesz z mężem do łóżka wtedy to pocznie się dziecko. To Bóg o tym decyduje ostatecznie a nie Twoje płodne dni. A moźe Ty już nie możesz mieć dzieci? Pozatym wiesz,że utrzymanie JEDNEGO DZIECKA WYCHODZI NAJDROŻEJ?
  • [cite] Kresowianka:[/cite]
    [cite] ikm:

    Gdybym współżyła kiedy natura wzywa to bym co rok była w ciąży - na szczęście mam rozum i nie jestem króliczkiem.

    powiedz to małżeństwom, które starają się o dziecko miesiącami... latami...
    Mało tego: nie mają żadnych fizycznych dolegliwości uniemożliwiających poczęcie się dziecka
  • [cite] Odrobinka Leśna:[/cite]
    [cite] Kresowianka:[/cite]
    [cite] ikm:

    Gdybym współżyła kiedy natura wzywa to bym co rok była w ciąży - na szczęście mam rozum i nie jestem króliczkiem.

    powiedz to małżeństwom, które starają się o dziecko miesiącami... latami...
    Mało tego: nie mają żadnych fizycznych dolegliwości uniemożliwiających poczęcie się dziecka

    mało tego,obydwoje są PŁODNI.:bigsmile: a tu gucio,dziecka nie ma. I co na to św rozum?
  • [cite] ikm:[/cite]
    [cite] asiao:[/cite]czemu ? zarobki męza nie starczaja na życie ?

    Nie - nie starczają, pomimo pomocy teściów mamy rosnący dług z powodu braku na życie.
    zarobki mojego męża też nie starczają nam na życie,tyle samo zarabia teraz jak 4 lata temu kiedy nie mieliśmy dzieci.mamy długi jak stąd do krakau a mimo to żyjemy i nie głodujemy. I co na to Twój św rozum? Niemożliwe? Możliwe!
  • ehh.
    Kresowianka dobrze napisała - przypomina się opowieść o żydzie i kozie

    @ikm, ile Wy tak orientacyjnie wydajecie miesięcznie na jedzenie?
  • IKm ma swoje założenia, z dziećmi nie da się żyć. Co byśmy nie napisały, to ona wie swoje. Znowu się zaczyna, nie napisze nam jakie ma wykształcenie, dlaczego mąż nie jest w stanie utrzymać rodziny, za nic będzie miała wasze świadectwa itp, bo ona wie, że się NIE DA! Czyżby jakaś forumowa reinkarnacja?

    @ikm, ja tez ci współczuje i rozumiem, że czujesz się nieswojo, ze tesciowie was współutrzymują. Rożne są historie, jak któreś z moich dzieci (polecę stereotypowo- syn) będzie pracowało nad odkryciem mającym się przysłużyć całemu światu, a będzie miał żonę i małe dzieci, to pierwsza im zaproponuję pomoc, bo będę widziała ze nikt się nie obija. W innym przypadku, nie rozumiem utrzymywania dzieci, które są już dorosłe. Można pomoc zabierając wnuki na wakacje, dając prezent dla wnuków w postaci opłacenia z góry jakichś zajęć dodatkowych (tak było u znajomych lekarzy, gdy oboje robili specjalizację),ale nie rozleniwanienie dorosłych ludzi współutrzymując ich.
  • ikm, masz dzieci w wieku 2 lata i 5 lat, i mowisz, ze masakra, że nic Ci nie dają zrobić, że czujesz się w domu udupiona, wynudzona i wieczorem padasz na twarz...

    CO te Twoje dzieci robią takiego???

    Albo Ty je masz wyjątkowo nadaktywne, albo ja mam jakieś przypadki spokojne (a nie mam)...

    Mam 2 córki: jedną prawie 3-letnią i drigą 4-miesięczną. Jasne, że są dni, że nie ogarniam. Ale generalnie staram się codziennie zrobić coś w kierunku moich zainteresowań - inaczej bym zwariowała, to normalne!!!

    Nie jesteś jakimś dziwolągiem, pragnąc czegoś więcej niż tylko wycierania dziecięcych tyłków ;)

    Ale to COŚ jest całkowicie osiągalne dla mam niepracujących zawodowo!!! "Siedząc" w domu z dziećmi nie musisz li i jedynie gotować obiadków i wtrącać się w każde zajęcie dzieci, tak jak to robiła Twoja mama. Ty możesz sobie coś dłubać, dzieci mogą sobie coś dłubać, i przeważnie wystarczy im Twoja obecność w tle. A im więcej dzieci tym łatwiej, żeby się same sobą zajęły, a nie wołały Ciebie do zabawy. Ja się już nie mogę doczekać trzeciego właśnie z tego powodu :wink:

    Opisz trochę Twój dzień, abyśmy mogli zrozumieć, dlaczego tak bardzo Ci źle.

    Masz jakieś hobby? Masz znajome, z którymi się spotykasz? Wychodzisz na dłuższe spacery?

    No i polecam Ci to forum, bardzo pomaga pozbyć się poczucia samotności będąc w domu z dzieciakami. Fajnie jest pomiędzy jedną zmianą pieluchy a drugą wpaść tu i pogadać z innymi DOROSŁYmi, pośmiać się, pomóc komuś online...

    Jeszcze raz proszę, napisz więcej o sobie, gdzie mieszkasz...może niedaleko mieszka jakaś inna forumowa mama, może macie podobne zainteresowania???

    Musisz wyjść z tego kręgu, w którym tkwisz, to pewne, ale zastanów się tylko, czy praca zawodowa (o którą teraz w kryzysie i tak ciężko, więc po co dręczyc się być może nieosiągalnym) to najlepszy na to sposób.

    Ja w domu: robię biżuterię, robię na drutach, szyję, wykonuję drobne tłumaczenia (najczęściej za free, póki co, heh), czytam... Właśnie, naprawdę nie masz czasu na czytanie? Ani pół godzinki dziennie?

    Ściskam Cię i cieszę się, że tu trafiłaś, myślę, że było Ci to potrzebne, i że w odrobiną otwarcia z Twojej strony, uda Ci się przedefiniować pewne rzeczy i wyjść na prostą.

    :bigsmile:
  • @Pustynny, dobrze pisze :thumbup:

    Poza tym trzeba zabrać z domu telewizor, to wówczas jak już naprawdę nie będziesz mogła wytrzymać, zarzucisz im bajkę z laptopa i godzina spokoju murowana :dw:
  • [cite] ikm:[/cite]
    [cite] asiao:[/cite]jestem dumna że tak mam... i skoro ja tak mam to może każdy może.. bo czemu ty tak nie mozesz ?

    Wiesz, mam w rodzinie taką osobę , która się wymądrzała zawsze jak Ty, że skoro ona zarobi tyle a tyle to każdy tak może i wszyscy inni są niezaradni życiowo i wiesz co - wszyscy się od tej osoby odsunęli............Przykre

    no przykre ..zamiast sie odsuwać powinni sie może coś nauczyć ;)
  • ikm - pustynny ładnie napisała, ja tylko dorzucę
    - nie siedź w domu sama! idź do kogoś, albo zaproś koleżankę z dziećmi. Jak takiej nie masz - to się trzeba zapoznać (plac zabaw itp.), albo - dać nam znać, gdzie mieszkasz - to może coś się uda zorganizować.

    Ty masz już całkiem duże dzieci (jak moje 1 i 3), z nimi bardzo dużo da się zrobić - czy im pozwalasz sobie pomóc? Mają swoje małe zadania?
    U mnie - bardzo chętnie:
    - pomagają w kuchni: klepią kotlety, przygotowują sałatę ze śmietaną, obierają ziemniaki (5-latek - baardzo fachowo od trzeciej próby, 2-latek "się zajmie"), rozbijają jajka na jajecznicę, mieszają co się da i nawet miksują (z pomocą, rzecz jasna), ścierają ser do pizzy, zagniatają ciasto - to tak na szybko.
    - sprzątają (z różną chęcią) - ścielenie łóżek, odnoszenie ubrań (brudy/szuflada), porządkowanie zabawek, ścieranie kurzy, odkurzanie odkurzaczem
    - włączają się inne prace domowe wg. potrzeb
    - podlewają kwiaty/ spryskują

    Teraz - w Adwent - udało nam się zrobić kalendarz i na każdy dzień jest zadanie (a nawet 2-3), w tym takie "domowo - porządkowe" - bardzo ich to zachęca do działania.

    Pozdrawiam,
    k.
  • Aha - i bardzo polecam wszystkim:
    - po obiedzie jest 15 min (jak dzieci większe - 30 min) - "cisza poobiednia" (sjesta) - dzieci mają być w swoim pokoju, mogą leżeć i słuchać bajki, albo oglądać książeczkę. Wychodzą, jak zadzwoni budzik.
    Zaczynamy od 5 min. Opornych odprowadzamy do pokoju, całujemy i wracamy na tę kawę poobiednią :bigsmile:
    Nawet takie 2-latki "załapują" po kilku dniach.
    Mama też ma prawo odpocząć i pobyć sama.
    Podziękowali 1Katia
  • O tak, dobrze kowalka pisze, moje uwielbiają, jak coś z mężem robimy, zwłaszcza w kuchni albo coś związanego z chodzeniem między pokojami.

    A w czoraj np. starsza miała na pół godziny zajęcie, dostała słoik z fajnymi monetami i chodziła po domu i robiła zakupy :wink: A ja w tym czasie tłumaczyłam znajomemu list - mała rzecz a cieszy, poczułam się przydatna :wink:
  • aha, no i my nie mamy telewizora - a ten bardzo kradnie czas. jak sie nie oglada tv, to nagle jest czas na mnostwo malych hobby :wink:

    a jak juz musze dziecko spacyfikowac, to jej wlaczam na pol godziny Swinke Peppe na youtube i zajmuje sie tym, co musze/chce zrobic.

    Pokombinuj!!!!!
  • aha, i jeszcze w sprawie klopotow materialnych - baaaardzo poleczam watek Mam do oodania, i drugi: Mam jeszcze wiecej do oddania.

    Daj nam sie poznac, opisz Twoja sytuacje i nie boj sie prosic o pomoc. Jesli macie ciezko, np. w danym miesiacu albo dentysta albo buty dla dziecka, a obie rzeczy pilne, spytaj na ww. watku, na pewno ktos ma jakies buty :bigsmile:

    Chcieć to móc :bigsmile:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.