To jest tak, że syty głodnego nie zrozumie, to znaczy - człowiek szczęśliwie żyjący w otwartości ma małe zrozumienie dla stresów kogoś, kto się przed dziećmi broni. Bo w naszym rozumieniu problemy nie biorą się z dzieci, dzieci nie są problemem. Naprawdę trudno wytłumaczyć ten luz. Może rzeczywiście sprawiamy wrażenie ważniaków.
[cite] M_Monia:[/cite]Jak już to mama źle obliczyła :bigsmile:
u nas mąż liczył
u naszych przyjaciół (właśnie "nietrafiło" im się drugie) także tatuś.
przecież tego uczą na kursach - żeby mąż miał chociaż trochę odpowiedzialności jak coś pójdzie nie tak
ale po co sie tak katowac? No sorry, ale tak duzo czasu to ty juz nie masz. Czy nie lepiej wrzucic na luz? Nie boj sie, nie dociagniesz i tak do pietnastki :bigsmile:
[cite] Marcelina:[/cite]To jest tak, że syty głodnego nie zrozumie, to znaczy - człowiek szczęśliwie żyjący w otwartości ma małe zrozumienie dla stresów kogoś, kto się przed dziećmi broni. Bo w naszym rozumieniu problemy nie biorą się z dzieci, dzieci nie są problemem. Naprawdę trudno wytłumaczyć ten luz. Może rzeczywiście sprawiamy wrażenie ważniaków.
dzieci sa dobrem komplementarnym a nie substytucyjnym mowiac jezykiem ekonomistki
Monia, jeszcze takie moje luzne przemyslenia spod prysznica :
jak juz doroslam do tego zeby miec dzieci, to zawsze chcialam miec czworke. No i w twoim wieku wpadlam w panike, czy dam rade (mialam tylko jedno dziecko)? Przeciez tak duzo czasu mi nie zostalo, zeby jeszcze trojke "dorobic". Nie wiem jak to u ciebie wyglada, ale mi plodnosc po porodzie pozno wrocila (cycalam dwa lata). A robie sie coraz starsza... Wystarczy jedno podwiniecie nogi (choroba moja, czy meza, poronienie itp) i juz moze sie nie udac. I co, bede sobie pozniej w brode plula, ze czekalam tak dlugo, ze roznica wieku miedzy dziecmi za mala byla, ze w pracy jeszcze tyle ciekawych rzeczy na mnie czekalo... Pomysl, czy warto, czy za 10 lat nie bedziesz zalowac. Czy warto najpierw miesiacami sie denerwowac i obliczac jak to nie byc w ciazy, pozniej nastepne miesiace czekac i znow sie stresowac, ze dziecka jeszcze nie ma, a przeciez sie zaplanowalo. Trzeba brac, jak daja, pozniej moga juz nie dawac
Wrzuc na luz, pomodl sie o zaufanie i bedzie dobrze :bigsmile:
[cite] ikm:[/cite]
HAKU kolejna rzecz - reakcja Twojej mamy i najbliższych na to zdanie o kolejnym dziecku. Po pierwsze uważam, że nawet własna mama powinna w tym temacie się nie odzywać ale w praktyce wiem, że to trudne, bo moja mama też takie hasła rzucała, że "nie tak szybko", czy "uważajcie" - co mnie denerwowało, bo uważam że NIKT nie powinien w tej sprawie zdania zabierać :bigsmile: Ale może warto się zastanowić - jak piszesz Twoja mama miała Was 5-ro i Tobie było fajnie majc rodzeństwo ale może Twojej mamie nie było tak fajnie mając Was 5-ro nie pomyślałaś o tym? Może ona odbierała to inaczej i wie, że to koszmarnie trudne i moze nawet trochę żałowała pewnych wyborów i chciała Ci to jakoś tam przekazać w ten sposób, może nie potrafiła inaczej Ci powiedzieć
hmm, w świecie mojej mamy, w którym tyle rzeczy trzeba MIEĆ faktycznie mogło być jej ciężko. Po drugie wychowała 5 sama - z pomocą swojej rodziny.
Po trzecie nad 2 dzieci z 5 straciła kontrolę - właśnie przez wzgląd na rodzinę i potrzebę posiadania.
Dała sobie wmówić, że wartością jest prywatna szkoła, a nie to, żeby rodzina była razem, ale...
...moja mama zawsze patrzy na nas z dumą i mówi, ze jedyną rzeczą, której jej ludzie zazdroszczą są dzieci - nie samochód, nie pieniądze, nic innego.
Nie mówi też nigdy na zasadzie "gdyby ciebie nie było to coś tam"
Czasami opowiada o swojej dzielności - z dumą o tym mówi.
A ja sobie myślę tak - jak moja mama sobie dała radę z 5 sama, to my z mężem damy sobie radę z 10 :cool:
Podchowasz dzieci i być może zmieni Ci się swiatopogląd
Nie zmieni mi się światopogląd. Dzieci jak podchowam, to będę miała 40 lat. Dla mnie wiek w którym jestem aktualnie jest graniczny na rodzenie dzieci no i też po prostu nie chcę ich więcej mieć.
ikm
moze meza bardziej zaangazuj w wychowanie dzieci? Tak, zebys to ty nie miala wszystkiego na glowie? U nas jest tak, ze jak maz przychodzi z pracy (16 - 17), to ja moge robic co chce (moge wyjsc, posiedziec przed komputerem, poczytac, pospac), on przejmuje paleczke. I to nie na tej zasadzie, ze ja go do tego zmuszam, on po prostu chetnie to robi, widzi, ze to ma sens, zeby po tylu godzinach nieobecnosci w domu porozmawiac z synem, pozc na spacer, basen, czy chocby cos z klockow zbudowac.
Tak mi sie zdaje, ze kobiety, ktore tak panicznie boja sie dzieci nie maja po prostu wsparcia w mezu. I to tyle.
Nie rozumiem czemu tak po Ikm jeździcie. Nie może mieć dziewczyna swojego zdania? Jest odważna że chce się z Wami nim podzielić, widząc niepochlebne komentarze.
[cite] anjaniebieska:[/cite]Nie rozumiem czemu tak po Ikm jeździcie. Nie może mieć dziewczyna swojego zdania? Jest odważna że chce się z Wami nim podzielić, widząc niepochlebne komentarze.
No pewnie, kazdy moze miec swoje zdanie. Ja to np. twierdze, ze Ziemia jest plaska i slonce dookola niej krazy. I niech nikt nie osmieli sie mnie krytykowac! :gx:
No to napisze specjalnie dla ciebie prosto: niektore przekonania sa po prostu glupie i tyle. Chocby w ramach milosci blizniego warto mowic, ze jestes w bledzie.
No to napisze specjalnie dla ciebie prosto: niektore przekonania sa po prostu glupie i tyle. Chocby w ramach milosci blizniego warto mowic, ze jestes w bledzie.
To świadczy tylko o tym, że NIE jesteś TOLERANCYJNA.
ikm
a jak dziecko bedzie cie przekonywalo, ze plyn do mycia naczyn jak najbardziej nadaje sie do picia, to tez bedziesz tolerancyjna, czy sprobujesz wytlumaczyc, ze jest w bledzie?
Toc jak krowie probuje ci wytlumaczyc, ze mylisz tolerancje z przyzwoleniem na trwaniu w bledzie. Moim obowiazkiem jest powiedzenie ci, ze robisz sobie kuku.
dla mnie jest najgorsze to ze ikm jest tak zatwardziala w swoich poglądach,nie i jest otwarta na świadectwa i argumenty, @ikm jak nie otworzysz sie na łaske to jej nie doświadczysz.
ja dopiero przy drugim dziecku teraz jak ma 8 miesiecy ogarnęlam się emocjonalnie-nie chce sie bać : przyszłości, trudu,biedy chociaż sie boję. Tej biedy najbardziej,ale mówię Jezu ufam Tobie. i chcę już kolejne
ikm lubię Cię czytać..troche jakbym samą siebie widziała sprzed kilku lat.
Nie załamuj się. Dobrze, że tutaj zaglądasz...może znajdziesz dla siebie dobre rozwiązania i pomysły.
ikm a może powinnaś odmówić Nowennę Pompejańską we własnej intencji?
A może pomyśl o nałożeniu szkaplerza?
Ja przy dwójce dzieci miałam wszystkiego dość.
Może spróbuj bardziej przylgnąć do Maryi, tak na serio. Zawierzyć jej swoje życie i starać się nią naśladować.
U mnie od czasu jak przyjęłam Szkaplerz zaczęły dziać się różne rzeczy - w sensie pozytywnym oczywiście. Czasem bolesne, ale wyprowadzające dobro.
Kto zrozumie matkę lepiej niż Ona - Matka?
Pomyśl o tym, proszę Cię.
a na poważnie - jeśli twój kierownik duchowy tak rozeznał to nie musisz się tu upewniać i czuć się gorsza czy też zobligowana do tłumaczenia
to Twoje życie i decyzje
Komentarz
rodziliście na sali porodowej :shocked:
nic dziwnego, że Tawowa wspomniała o 6...
miała dzień odpoczynku przy pieleniu buraków...
u nas mąż liczył
u naszych przyjaciół (właśnie "nietrafiło" im się drugie) także tatuś.
przecież tego uczą na kursach - żeby mąż miał chociaż trochę odpowiedzialności jak coś pójdzie nie tak
ale po co sie tak katowac? No sorry, ale tak duzo czasu to ty juz nie masz. Czy nie lepiej wrzucic na luz? Nie boj sie, nie dociagniesz i tak do pietnastki :bigsmile:
Chyba bym umarła ze śmiechu, jakby mi Meter podtykał tabelkę pod nos. Nie, przepraszam, mówiłam, że nie mam zrozumienia.
jak juz doroslam do tego zeby miec dzieci, to zawsze chcialam miec czworke. No i w twoim wieku wpadlam w panike, czy dam rade (mialam tylko jedno dziecko)? Przeciez tak duzo czasu mi nie zostalo, zeby jeszcze trojke "dorobic". Nie wiem jak to u ciebie wyglada, ale mi plodnosc po porodzie pozno wrocila (cycalam dwa lata). A robie sie coraz starsza... Wystarczy jedno podwiniecie nogi (choroba moja, czy meza, poronienie itp) i juz moze sie nie udac. I co, bede sobie pozniej w brode plula, ze czekalam tak dlugo, ze roznica wieku miedzy dziecmi za mala byla, ze w pracy jeszcze tyle ciekawych rzeczy na mnie czekalo... Pomysl, czy warto, czy za 10 lat nie bedziesz zalowac. Czy warto najpierw miesiacami sie denerwowac i obliczac jak to nie byc w ciazy, pozniej nastepne miesiace czekac i znow sie stresowac, ze dziecka jeszcze nie ma, a przeciez sie zaplanowalo. Trzeba brac, jak daja, pozniej moga juz nie dawac
Wrzuc na luz, pomodl sie o zaufanie i bedzie dobrze :bigsmile:
hmm, w świecie mojej mamy, w którym tyle rzeczy trzeba MIEĆ faktycznie mogło być jej ciężko. Po drugie wychowała 5 sama - z pomocą swojej rodziny.
Po trzecie nad 2 dzieci z 5 straciła kontrolę - właśnie przez wzgląd na rodzinę i potrzebę posiadania.
Dała sobie wmówić, że wartością jest prywatna szkoła, a nie to, żeby rodzina była razem, ale...
...moja mama zawsze patrzy na nas z dumą i mówi, ze jedyną rzeczą, której jej ludzie zazdroszczą są dzieci - nie samochód, nie pieniądze, nic innego.
Nie mówi też nigdy na zasadzie "gdyby ciebie nie było to coś tam"
Czasami opowiada o swojej dzielności - z dumą o tym mówi.
A ja sobie myślę tak - jak moja mama sobie dała radę z 5 sama, to my z mężem damy sobie radę z 10 :cool:
:dc::dc::dc:
moze meza bardziej zaangazuj w wychowanie dzieci? Tak, zebys to ty nie miala wszystkiego na glowie? U nas jest tak, ze jak maz przychodzi z pracy (16 - 17), to ja moge robic co chce (moge wyjsc, posiedziec przed komputerem, poczytac, pospac), on przejmuje paleczke. I to nie na tej zasadzie, ze ja go do tego zmuszam, on po prostu chetnie to robi, widzi, ze to ma sens, zeby po tylu godzinach nieobecnosci w domu porozmawiac z synem, pozc na spacer, basen, czy chocby cos z klockow zbudowac.
Tak mi sie zdaje, ze kobiety, ktore tak panicznie boja sie dzieci nie maja po prostu wsparcia w mezu. I to tyle.
Owszem. I albo ta wola podaży za Jego wolą albo skończysz w piekle.
No pewnie, kazdy moze miec swoje zdanie. Ja to np. twierdze, ze Ziemia jest plaska i slonce dookola niej krazy. I niech nikt nie osmieli sie mnie krytykowac! :gx:
No to napisze specjalnie dla ciebie prosto: niektore przekonania sa po prostu glupie i tyle. Chocby w ramach milosci blizniego warto mowic, ze jestes w bledzie.
Och, ale wyzwisko! No chyba sie zaraz poplacze!
a jak dziecko bedzie cie przekonywalo, ze plyn do mycia naczyn jak najbardziej nadaje sie do picia, to tez bedziesz tolerancyjna, czy sprobujesz wytlumaczyc, ze jest w bledzie?
@ikm jak nie otworzysz sie na łaske to jej nie doświadczysz.
ja dopiero przy drugim dziecku teraz jak ma 8 miesiecy ogarnęlam się emocjonalnie-nie chce sie bać : przyszłości, trudu,biedy chociaż sie boję. Tej biedy najbardziej,ale mówię Jezu ufam Tobie. i chcę już kolejne
Nie załamuj się. Dobrze, że tutaj zaglądasz...może znajdziesz dla siebie dobre rozwiązania i pomysły.
A może pomyśl o nałożeniu szkaplerza?
Ja przy dwójce dzieci miałam wszystkiego dość.
Może spróbuj bardziej przylgnąć do Maryi, tak na serio. Zawierzyć jej swoje życie i starać się nią naśladować.
U mnie od czasu jak przyjęłam Szkaplerz zaczęły dziać się różne rzeczy - w sensie pozytywnym oczywiście. Czasem bolesne, ale wyprowadzające dobro.
Kto zrozumie matkę lepiej niż Ona - Matka?
Pomyśl o tym, proszę Cię.
ksiądz się nie zna
nie ma dzieci
(to celowa ironia)
jedz więcej słodyczy ( to na serotoninę)
to Twoje życie i decyzje
To już wiem dlaczego się nie boję pobierania krwi:cool: LOL