Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Już jutro!-można podjąć Duchową Adpocję:-)

edytowano kwiecień 2016 w Ogólna
Podjąć się  Duchowej adopcji to ma teraz okazję ;) 
25tego marca jeśli zaczniecie to Wasza Adopcja Tego Niewinnego Dzieciątka w Boże Narodzenie się zakończy.
:x 
Osobiście gorąco polecam ,namawiam 
:x 
Wystarczy raz dziennie krótką modlitwę odmówić i jedną małą dziesiąteczkę Różańca
:D
image
Modlitwa codzienna

Panie Jezu, za wstawiennictwem Twojej Matki, 
Maryi, która urodziła Cię z miłością,
oraz za wstawiennictwem św. Józefa,
człowieka zawierzenia, który opiekował
się Tobą po narodzeniu, proszę Cię w intencji
tego nie narodzonego dziecka, które duchowo
adoptowałem, a które znajduje się w
niebezpieczeństwie zagłady. Proszę,
daj rodzicom miłość i odwagę, aby swoje
dziecko pozostawili przy życiu, które
Ty sam mu przeznaczyłeś. Amen.
To naprawdę niewiele a jakie owoce przynosi i dla tych niewiniątek i dla odmawiających.
«1345

Komentarz

  • ŚWIADECTWO 
    ,,
    Uratowałam dziecko

         Pragnę dać świadectwo tego, co przeżyłam w związku z Duchową Adopcją dziecka nienarodzonego. Otóż podczas rekolekcji wielkopostnych, które odbywały się w mojej parafii w 1997 roku mój mąż złożył przyrzeczenie Duchowej Adopcji dziecka poczętego, któremu zagrażała zagłada. Obiecał, że będzie codziennie odmawiał jedną tajemnicę różańca św. przez okres dziewięciu miesięcy. Długo jednak nie wytrwał w tym zobowiązaniu. Modlił się może dwa lub trzy tygodnie, a potem przestał, wymawiając się brakiem czasu i zmęczeniem. Byłam tym bardzo zmartwiona i prosiłam, żeby wrócił do tej modlitwy. Obiecałam, że będę razem z nim modlić się na różańcu. Pragnę nadmienić, że ja osobiście bałam się w czasie rekolekcji włączyć w tę Duchową Adopcję.

         Po niedługim czasie mój mąż przeczytał w gazecie lokalnej o makabrycznym czynie, który popełniła pewna matka - przyjmując jakiś silny lek wywołała poronienie siedmiomiesięcznego dziecka. Wtedy właśnie przyszła mi myśl, że gdyby mąż odmawiał tę przyrzeczoną modlitwę, to może nie doszłoby do tego nieszczęścia, mógłby to dziecko uchronić od śmierci. Byłam bardzo wstrząśnięta tym wydarzeniem opisanym w prasie. Postanowiłam wtedy odmówić tajemnicę różańca, do której zobowiązał się mąż.

         Pewnego dnia byłam bardzo zmęczona i pomyślałam, że odmówię codzienny pacierz, ale tej dziesiątki różańca św. w intencji nienarodzonego dziecka nie będę odmawiać, bo jestem senna i wyczerpana. Ponadto ogarnęły mnie w tym dniu wątpliwości, czy Pan Bóg przyjmie moją modlitwę, bo przecież to nie ja składałam przyrzeczenie, lecz mój mąż. Spokojnie położyłam się spać i mocno zasnęłam.

         Miałam tej nocy niezwykły sen. Śniło mi się, że na podwórku, na trawie przed domem siedzi pięcioro dzieci. Jedno nich miało wygląd noworodka. Wyglądało na wcześniaka. Było zziębnięte, a skórkę miało pomarszczoną. Pozostałe dzieci były biedne, nędznie ubrane; jedno od drugiego było niewiele większe. A pijany ojciec tych dzieci krzyczał: "Gdzie jest ten noworodek!?" i szukał go wszędzie, by go zabić. Widząc to złapałam tego noworodka i przytuliłam do piersi, okryłam swoją bluzką i spódnicą, bo nic innego nie miałam pod ręką. Następnie ukryłam się z dzieciątkiem w domu przed tym pijanym mężczyzną. Dziecko było takie maleńkie, bezbronne, ledwie się poruszało w moich dłoniach i nawet płakać nie miało sił. Obserwowałam jego ojca przez okno, jak chodził i krzyczał, że to dziecko zabije. A ja z troski o to dziecko zaczęłam się gorąco modlić do Pana Jezusa: "Panie Jezu, miej miłosierdzie i uchroń przed śmiercią to maleńkie, bezbronne dzieciątko. Przecież ono jest niewinne". W dalszym ciągu tuliłam je do siebie, ukrywałam się z nim, bojąc się, że zapłacze, a wtedy zły ojciec je usłyszy, znajdzie i zamorduje. I wtedy się obudziłam, a ogromne przerażenie spowodowane tym snem długo mnie nie opuszczało. Ten straszny sen mocno utkwił w mojej pamięci.

         Od tej pory nie miałam już wątpliwości, czy odmawiać dziesiątkę różańca za to dziecko. Modliłam się więc systematycznie przez dziewięć miesięcy. Przez cały ten okres regularnie, co miesiąc, miałam ten okropny sen: dziecko-noworodek, które ukrywam przed chcącym je zabić ojcem. I chociaż od tego pierwszego snu minęło już kilka lat, to ja wciąż mam przed oczami przerażającą postać tego ojca, a zwłaszcza straszny, nieludzki wyraz jego twarzy. Nie był to nikt ze znajomych ani z rodziny. Dokładnie też pamiętam wygląd dziecka, które we śnie ukrywałam.

         Kiedy kończył się dziewiąty miesiąc mojej modlitwy duchowej adopcji, złożyłam ofiarę na Mszę św. w intencji tego dziecka. Prosiłam o szczęśliwe jego przyjście na świat i o to, aby było mocno kochane przez swoich rodziców. I wtedy otrzymałam od Boga ostatni sen związany z tym dzieckiem. Oto znalazłam się w pewnym domu. Było tam bardzo jasno i czysto. W pokoju stały małe łóżeczka. Kobiety zajmujące się dziećmi były ubrane na biało. Przy jednym łóżeczku siedziała moja koleżanka (wtedy już nie żyjąca) i trzymała na kolanach niemowlę, 8 lub 9-miesięcznego zdrowego chłopca, ładnie ubranego. Koleżanka podała mi to dziecko i powiedziała: "Broniu, weź to dziecko, ono jest twoje." Ja popatrzyłam na nie z zachwytem, wzięłam na ręce, przytuliłam do serca i z niedowierzaniem, ale i z radością, wykrzyknęłam: "Ono jest moje?! Naprawdę moje?!" Zrozumiałam to i w tej chwili serce moje przepełniła wielka miłość i szczęście.

         Od tamtej pory, każdego 25 marca kolejnego roku, w święto Zwiastowania Pańskiego, adoptuję duchowo jakieś dziecko poczęte, któremu grozi śmierć jeszcze w łonie matki, i proszę Boga, aby szczęśliwie przyszło na świat. Każdego dnia, przez 9 miesięcy odmawiam jedną tajemnicę różańca św. i jeszcze jedną modlitwę w tej intencji.

         Chociaż już więcej nie miałam podobnych snów, to jednak już nigdy nie zwątpiłam w moc i potrzebę takiej modlitwy. Przekonałam się, że Pan Bóg bardzo potrzebuje naszego współdziałania z Nim poprzez modlitwę, aby zagrożone dziecko nienarodzone było uratowane. Rozumiem również to, że Bóg chciał także mnie samą przekonać, abym wytrwała w tej modlitwie przez dziewięć miesięcy i dlatego otrzymałam niezwykłe doświadczenie tak wstrząsającego snu.

         Dzisiaj jestem przekonana, że Pan Bóg od samego początku chciał, bym to właśnie ja, a nie mąż, wzięła dziecko w duchową adopcję. Myślę, że mój mąż pod wpływem impulsu i porywu serca przyjął wtedy to zobowiązanie, ale ja miałam je dopełnić. Pamiętam, że podczas tych rekolekcji wielkopostnych nie podjęłam się Duchowej Adopcji, bo przestraszyłam się wtedy długiego okresu modlitwy. Wydaje mi się, że Pan Bóg w swym wielkim Miłosierdziu zesłał mi to doświadczenie, by nauczyć mnie pokory, wielkoduszności, cierpliwości i wytrwałości. Chciał z pewnością, bym nie lękała się już podejmowania trudu ze względu na Jezusa i dla dobra bezbronnych i słabych. Do tamtego wydarzenia usprawiedliwiałam się ilością pracy, zagonieniem, brakiem czasu itp. Dziś doskonale rozumiem, że jeśli się czegoś dla Pana Jezusa całym sercem pragnie, to się pokona wszystkie przeszkody. Ja potrzebowałam tylko ufnie zwrócić się do Matki Najświętszej, aby wypraszała mi potrzebne łaski do wytrwania w postanowieniu. Chwała Jezusowi! Teraz nie boję się oddać służbie Bożej. Przyjęłam nawet siedmiu kapłanów w duchową opiekę - każdego na określony dzień tygodnia. Codziennie jednemu z nich z ogromną radością poświęcam przynajmniej 10 minut mojego życia. Wyznaczonych mi kapłanów przyjmuję do mojego serca, jako synów duchowych i pragnę się modlić za nich aż do śmierci, a także i później, jeśli będą tego jeszcze potrzebowali.

         Pragnę w ten sposób wynagrodzić Bogu niewierności kapłanów i grzechy dzieciobójstwa'' 

    Bronisława
    ;
  • A mam pytanie, bo już zapomnialam jak to było... czy Duchową Adopcję trzeba rozpocząć jakoś "uroczyście"  w sensie w kościele etc?
    Pamiętam, że dwa razy chyba podejmowałam DA tak bardzo oficjalnie... ale czy trzeba? :D oczywiście Bóg i tak widzi wszystko, ale tak się zaczęłam zastanawiać nad formalnościami... ;D
  • edytowano marzec 2012
     

    Zasady

         Zasady Duchowej Adopcji są proste. Jest to modlitewne zobowiązanie złożone najlepiej przy ołtarzu, podjęte przez konkretną osobę w intencji jednego dziecka zagrożonego zabiciem w łonie matki. Imię tego dziecka jest znane jedynie Bogu. Przez dziewięć miesięcy osoba podejmująca Duchową Adopcję ogarnia modlitwą dziecko i jego rodziców, prosząc Boga o szczęśliwe jego narodzenie. W ten sposób staje się duchowym rodzicem tego dziecka. Na modlitwę Duchowej Adopcji składa się jeden dziesiątek Różańca Świętego, codzienna modlitwa, której tekst podajemy, oraz dodatkowa dowolna ofiara czy wyrzeczenie - jak post lub walka z nałogiem.

         Duchową Adopcję może podjąć każdy. Najpierw można objąć modlitwą tylko jedno dziecko. Po jej zakończeniu można adoptować duchowo kolejne, pod warunkiem dopełnienia poprzednich zobowiązań. Należy pamiętać o codziennym wypełnianiu przyrzeczeń, w razie jednorazowego zapomnienia trzeba wydłużyć okres modlitwy o jeden "zapomniany" dzień. W przypadku dłuższej przerwy, modlitwę trzeba podjąć na nowo od początku.

         Po zdecydowaniu się na duchowa adopcje należy złożyć prywatne przyrzeczenie. Powinno się tego dokonać przed wizerunkiem Ukrzyżowanego lub Matki Najświętszej.

  • Beato-raczej przed Kapłanem,wiem ,ze osoby chore nie muszą ,ale takie co mogą dotrzeć to raczej tak.
  • Ech, to może się odważę i pójdę do kapłana... chociaż bardzo się boję, że czekając na swoje Maluchy a potem już mając dwójkę do "obsługi", nie dam rady wypełnić zobowiązania.../
    Kiedyś było prościej ;)
  • Beato-dasz radę!! 
    Jakby co słuzę pomoca.
  • Więc kto da się złowić następny?? 
     

    1.beatasb 
    2. 
    3. 
    4.
  • ja jestem w trakcie:) "moje" dzieciątko urodzi się w maju
  • ,,Starych''nie liczę :x
  • ok, dopisz i mnie, to w sumie mała ofiara, za tak wiele
  • Więc kto da się złowić następny?? 
     

    1.beatasb 
    2. kasia24
    3. 
    4.

  • Więc kto da się złowić następny?? 
     

    1.beatasb 
    2. kasia24
    3. Barbasia
    4.


  • Ja też zacznę 25.
  • prosze i mnie dopisac, w grupie razniej bo przy ostatnim odmawianiu troche mi samej ciezko bylo. ale dalam rade i mam nadzieje ze " moje" dziecko szczesliwie urodzilo sie w grudniu. A teraz jak sama jestem w ciazy i termin az na listopad bede podwojnie sie modlic o szczesliwe rozwiazanie i szczesliwe zycie dla mojego Malenstwa i tego nieznanego.
  • edytowano marzec 2012
    Mam 5 pięknych rybek w wiadereczku 
    1.beatasb
    2.kasia24 
    3.Barbasia
    4.Anna78 
    5.Emlsia 

  • Ja też bym się dopisała - tylko nie wiem czy uda mi się przed kapłanem podjąć zobowiązanie - a przed ołtarzem w kościele?
  • Ja też bym się dopisała - tylko nie wiem czy uda mi się przed kapłanem podjąć zobowiązanie - a przed ołtarzem w kościele?
    Jak przed ołtarzem to Kapłana znajdz!
  • no, ale jak to zrobić? - księdza złapać i go poprosić? Ja jestem strasznie nieśmiała do księży...:(
  • A nie masz w Parafii swojego np.proboszcza?zadzwoń i zapytaj.
  • Znalazłam dla Warszawy:

    DUCHOWA ADOPCJA DZIECKA POCZĘTEGO

    25 marca godz. 17.00 - Kościół Ojców Paulinów pod wezwaniem Ducha Świętego ul. Długa 3, Warszawa

    Dzieło duchowej adopcji powstało
    po objawieniach w Fatimie, stając się odpowiedzią na wezwanie Matki
    Bożej do modlitwy różańcowej, pokuty i zadośćuczynienia za grzechy,
    które najbardziej ranią Jej Niepokalane Serce.  W roku 1987 została
    przeniesiona do Polski. Pierwszy ośrodek Duchowej Adopcji powstał przy
    kościele Ojców Paulinów w Warszawie. Stąd Duchowa Adopcja
    rozprzestrzenia się na kraj i poza jego granice.

    Duchowa adopcja jest przyjęciem w
    modlitewną opiekę jednego dziecka, któremu grozi śmierć w łonie matki.
    Imię dziecka jest znane jedynie samemu Bogu. Modlitwą otaczamy nie tylko
    poczęte dziecko, ale również jego rodziców, aby przyjęli je z miłością i
    dobrze wychowali. Zobowiązanie do takiej modlitwy podejmowane jest
    przez konkretną osobę na dziewięć miesięcy, czyli na czas przebywania
    dziecka w łonie matki od chwili poczęcia do urodzenia. Na codzienną
    modlitwę w intencji adoptowanego dziecka składa się: jeden dziesiątek
    różańca oraz tekst specjalnej modlitwy. Dobrowolnie można podjąć,
    dodatkowe praktyki religijne np.: post, Komunia św., pomoc
    potrzebującemu, walka ze złym przyzwyczajeniem. Dodatkowe postanowienia
    nie są obowiązkowe, choć adoptujący chętnie je podejmują.

    • Duchowa adopcja, wypływa z idei miłosiernej miłości dla istoty
      najmniejszej i całkowicie bezbronnej, jest bezpośrednim powierzeniem
      Panu Bogu tego adoptowanego
    • Duchowo dziecka w modlitwie, błaganiu o zmianę myślenia jego
      rodziców, w prośbach, aby napełnieni miłością nie zamykali się na nowe
      życie.
    • Duchową adopcję może podejmować każdy. Jedynie dzieci podejmują duchową adopcję pod opieką rodziców.
    • Duchowa adopcja dotyczy zawsze jednego dziecka. Można ją podejmować
      wielokrotnie pod warunkiem wypełnienia poprzednich zobowiązań.

    Program przygotowań i złożenia przyrzeczeń obejmuje trzy dni 24-26 marca

    25 marca o godz. 17.00 -
    Nabożeństwo ekspiacyjne za grzechy dzieciobójstwa i o godz. 18.00 Msza
    Święta w Kościele Ojców Paulinów pod wezwaniem Ducha Świętego ul. Długa
    3, Warszawa

    • Apel Jasnogórski
    • Spotkanie organizacyjne

    UWAGA: 26 marca (poniedziałek) godz. 17.00 - Uroczystość Zwiastowania Pańskiego - Nabożeństwo dziękczynne za XXV lat Duchowej Adopcji

    • godz. 18.00 - MSZA ŚWIĘTA I ZŁOŻENIE PRZYRZECZEŃ DUCHOWEJ ADOPCJI
  • No i widzisz!!! 
    Zapraszamy!!
  • Uuups... Przed kapłanem? Widzę, że ostatnie kilkanaście lat byłam niedoinformowana:((  Trwałam w przekonaniu, że mam około tuzina dzieci, ale chyba jednak nie :((
    Miałam zamiar zacząć 11.02, ale uczestniczyłam tego dnia w katastrofie, więc przełożyłam na 26.03, a teraz się waham - jak nie dam rady dopaść jakiegoś księdza? W niedzielę zaczynają się u nas rekolki, więc będzie tłok i brak czasu
    :(
  • Podbijam,bo mało czasu zostało ;)
  • Uuups... Przed kapłanem? Widzę, że ostatnie kilkanaście lat byłam niedoinformowana:((  Trwałam w przekonaniu, że mam około tuzina dzieci, ale chyba jednak nie :((
    Miałam zamiar zacząć 11.02, ale uczestniczyłam tego dnia w katastrofie, więc przełożyłam na 26.03, a teraz się waham - jak nie dam rady dopaść jakiegoś księdza? W niedzielę zaczynają się u nas rekolki, więc będzie tłok i brak czasu
    :(
    Myślę ,że nic na marne nie poszło,tym bardziej ,że nieświadoma byłaś.Napewno uratowałaś tyle dzieci...
  • No i widzisz!!! 
    Zapraszamy!!
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.