Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!
Memento
Raport położnej kończy się takimi
słowami:
"Jeżeli w mej Ojczyźnie - mimo smutnego z czasów wojny
doświadczenia - miałyby dojrzewać tendencje skierowane przeciw życiu, to wierzę
w głos wszystkich położnych, wszystkich uczciwych matek i ojców, wszystkich
uczciwych obywateli, w obronie życia i praw dziecka. W obozie koncentracyjnym
wszystkie dzieci - wbrew wszelkim przewidywaniom - rodziły się żywe, śliczne i
tłuściutkie. Natura przeciwstawiając się nienawiści, walczyła o swoje prawa
uparcie, niezłomnymi rezerwami żywotności. Natura jest nauczycielką położnej.
Razem z nią walczy o życie i razem z nią propaguje najpiękniejszą rzecz na
świecie - uśmiech dziecka".
Życiorys tej niezwykłej kobiety, mówi już sam za siebie.
Stanisława Leszczyńska, potrafiła zupełnie bezinteresownie pomagać ludziom,
potrafiła sprzeciwić się innym, narażając własne życie. W dzisiejszych czasach,
brakuje takich jak ona i dlatego postanowiłam ją opisać. Gdyby chociaż połowa
ludzkości postępowała jak Stanisława, świat był by o wiele piękniejszy i
bardziej wartościowy. Na co dzień myślimy tylko o sobie, nie widzimy, bądź nie
chcemy widzieć cierpienia innych. Ujrzeć je – to pierwszy krok na drodze do
niesienia pomocy. A niesienie pomocy – to szczęście dla nas samych, dlaczego
więc tak bardzo go unikamy?
Komentarz
Następnego dnia do szpitala w Brzeszczach zajechały wozy
z pozostałymi matkami Rosjankami i dziećmi oraz z ich dobytkiem, który do tej
pory udało się im zorganizować. Z wielką troską i poświęceniem mieszkańcy
Brzeszcz zaopiekowali się nami. Sieroty wojenne trafiły bezpośrednio do
miejscowych rodzin, które - chociaż wielodzietne - przygarniały je, nie patrząc
na ich narodowość i pochodzenie.
Pani Stanisława w proszku do zębów wniosła do obozu
dokument upoważniający ją do wykonywania zawodu. Gdy dowiedziała się, że Niemka
Klara, położna, zachorowała, zaszła drogę Mengelemu.
"Mama przez dwa lata była w szkole w Rio de Janeiro"
kontynuuje pan Bronisław. "Niemieckim władała dobrze. Zastąpiła mu drogę,
pokazała dokumenty i wyjaśniła, o co chodzi".
Niemka Pfani poinformowaa panią Stanisławę, że jest
rozkaz, aby każdego noworodka traktować jak martwego. Polka nie posłuchała.
Pobito ją, nadal nie słuchała.
"Mama była małego wzrostu" wspomina pan Bronisław. "Jak
się zastanawiała, to spuszczała oczy. Mengele podszedł do niej i zaczął mówić,
że Oświęcim to nie pensjonat. Zagroził, że jak ujrzy pieluszkę, to ukarze
śmiercią. Mama odpowiedziała, że nie wolno zabijać dzieci, że on to wie, bo jest
lekarzem, składał przysięgę. Argumentowała, jak umiała. Pytałem mamy, jak on
wtedy wyglądał. Powiedziała, że widziała tylko taniec cholew, że doskakiwał do
niej, ale w pewnym momencie odszedł, odwrócił głowę i krzyczał: <<Rozkaz
to rozkaz>>, że nie tylko on jest winien. Wtedy w Niemczech dużo pisano o
bohaterstwie, a on nagle zobaczył, że więzień się nie boi i potrafi bronić
innych, a w pewnym sensie także i jego".
W Oświęcimiu śmierć codziennie zaglądała w oczy zarówno starszym, jak i tym, co
dopiero zobaczyli ten świat. Mimo to matki śpiewały swoim maleństwom kołysanki.
Z baraku nie można było wychodzić, choćby po to, by wyprać pieluszki. W raporcie
można przeczytać: "Wyprane pieluszki położnice suszyły na własnych plecach lub
udach, rozwieszanie ich bowiem w widocznych miejscach było zabronione i mogło
być karane śmiercią".
Do maja 1943 roku wszystkie urodzone dzieci były topione
przez Niemki Klarę i Pfani, i wyrzucane na pożarcie szczurom. Pierwsza z nich
była położną, która do obozu trafiła za dzieciobójstwo. Po wspomnianej dacie
Niemki mordowały przede wszystkim żydowskie niemowlęta, a dzieci niebieskookie i
jasnowłose odbierano matkom i wysyłano do Nakła, by tam "wychować je na
prawdziwych Niemców".
Leszczyńska te dzieci w niewidoczny dla SS-manów sposób
tatuowała, by móc je w przyszłości rozpoznać. Nie było możliwości przechowania
żydowskich dzieci z innymi, bo Klara i Pfani pilnowały rodzące Żydówki. Dzieci,
którym pozwolono żyć w większości były skazane na umieranie powolną śmiercią
głodową, bo wychudzone matki nie miały mleka. Z obozu, na ponad trzy tysiące,
które narodziły się przy Stanisławie Leszczyńskiej, wyszło tylko trzydzieścioro.
miały pęknięcia krocza ani nie było wypadków śmiertelnych wśród noworodków.
Mengele pytał, ile dzieci zmarło zaraz po porodzie. Usłyszał, że żadne. Nie
dowierzał, bo w najlepszych klinikach uniwersyteckich nie było takich
przypadków. Pani Stanisława przed każdym porodem modliła się, potem dziękowała
Bogu na szczęśliwe rozwiązanie. Następnie był chrzest. Często proszono ją, by
była chrzestną. Odmawiała. Mówiła, że może nie przeżyć, a młodsze mają szansę.
Myslalam o Tobie jak to czytalam.
Znalazłam modlitwę, o która bardzo proszę. może taką modlitwą bedziemy bombardować.
Modlitwa o beatyfikację Sługi Bożej Stanisławy Leszczyńskiej
Boże, Stwórco życia, który w swej dobroci uszczęśliwiasz rodziny ludzkie darem nowego życia, spraw aby Służebnica Twoja Stanisława, która w duchu miłości do matek i dzieci chroniła je przed śmiercią, znajdowała wśród swoich rodaczek liczne i gorliwe naśladowczynie, oraz dostąpiła łaski rychłego wyniesienia na ołtarze. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Modlitwa za przyczyną Sługi Bożej Stanisławy Leszczyńskiej
Boże, który pragniesz, byśmy byli zdrowi na duszy i ciele, za przyczyną Twojej służebnicy Stanisławy Leszczyńskiej prosimy Cię w intencji lekarzy, pielęgniarek i wszystkich pracujących w służbie zdrowia. Oświecaj ich umysły i sumienia, aby zawsze, w każdej sytuacji wykorzystywali swoją wiedzę i umiejętności po to, by służyć zdrowiu i bronić ludzkiego życia. Amen. .+++
Tez mialam prosic ja o wstawiennictwo. To co napisaliscie - az mnie ciary przeszly!
Modlmy sie wiec!
bo mi się ten wątek bardzo podoba - no i modlić się trzeba +++