tu rolnik w tym filmie przyznaje sie ze stosuje randap i potem rzepak genetyczny modyfikowany odaje do kruszwicy gdzie sa wyrabiane margaryny i olej rzepakowy http://gloria.tv/?media=178583
Niewiedza szkodzi dlatego warto przesłuchać całość . Powielę coś co często się słyszy na forum -tu jest kopalnia wiedzy . Ale również nie umniejszam roli RM.
Nie miałam czasu by przesłuchać, ale dawno już słyszałam, ze randap daje się powszechnie do rzepaku. Ogólnie rzepak nierównomiernie dojrzewa, randap powoduje, ze słoma wysycha i zbiór jest łatwiejszy. Nie jest więc to coś sporadycznego, niestety.
Monsanto wykonało dwa rodzaje testów - badanie GMO zawierające Roundup oraz test samego Roundupu. Test GMO był wykonywany w okresie jedynie trzech miesięcy. Jest to okres zbyt krótki, by stwierdzić skutki w postaci chorób przewlekłych, takich jak nowotwory, choroby neurologiczne, czy hormonalne - w trzy miesiące one się nie rozwiną. Po wykonaniu nawet takich skróconych badań znaleziono objawy toksyczności w wątrobie i nerkach, - ale oni nie powiedzieli nawet tego.
Podczas naszych badań przeliczyliśmy ponownie ich wyniki i oceniliśmy stan wątroby i nerek.
Niezależnie od GMO, Roundup jest najlepiej sprzedającym się na świecie środkiem ochrony roślin. Choć Roundup pojawił się razem z żywnością i paszą GMO, to jednak teraz jest masowo stosowany także w ogrodach, parkach, do zwalczania chwastów itd. Zatem, gdy dopuszczano go do użycia przeprowadzono dwuletnie testy na szczurach, ale badano tak wyłącznie jeden składnik Roundapu – glifosat. Składnik ten nie jest sam z siebie herbicydem. By być skutecznym wymaga on dodatkowych substancji wspomagających i detergentów, które również jednak też obecne w Roundapie.
Dopiero ta mieszanina - glifosat oraz detergenty i środki wspomagające dają Roundapowi skuteczność – zabijanie organizmów docelowych.
Choć dla GMO dwuletnie testy nie są obowiązkowe, to są one obowiązkowe dla środków ochrony roślin. A oni nie tylko nie przetestowali wszystkich składników Roundapu, to jeszcze sam glifosat był badany tylko przez trzy miesiące. Właśnie dlatego nie dostrzeżono szkodliwości tego środka dla zdrowia. Wykonując prawidłowe testy my wykazaliśmy tę szkodliwość.
W badaniach okazało się, że Roundaup w bardzo małym stężeniu - takim, w jakim on występuje w GMO, a nawet 800 razy mniejszym, jest w stanie zabijać komórki człowieka w krótkim czasie - 2-3 dni. W jeszcze mniejszym stężeniu Roundup zaburzał system hormonalny - blokując wydzielanie hormonów płciowych w komórkach, jak też samo działanie tych hormonów w komórkach. Co bardzo ważne - hormony te mają kluczowe znaczenie dla płodu ludzkiego - bez nich niemożliwe jest ukształtowanie narządów płciowych noworodka i zdrowych kości. W zeszłym roku zajęliśmy się z kolei rodziną z trójka małych chłopców, z których dwóch urodziło się bez odbytu i bez normalnie rozwiniętych narządów płciowych - bez wyraźnych cech jednej lub drugiej płci. Okazało się, że ich ojciec stosował w gospodarstwie rolnym aż 1,3 tony środków ochrony roślin na rok, z tego 300 kg glifosatu.
Udało nam się udowodnić, że te same środki chemiczne wywołują zmiany chorobowe także u zwierząt laboratoryjnych. Również podczas badań epidemiologicznych w Kanadzie udowodniono, że Roundup zaburza przebieg ciąży i powoduje poronienia. Dlatego też przeprowadziliśmy badanie wpływu Roundupu na ludzkie komórki łożyska i komórki embrionalne człowieka. Okazało się, że nawet bardzo rozcieńczony Roundup zabija te komórki. Zabija je przy tym bardzo szybko. Oznacza to, że Roundup równie skutecznie może zabijać komórki człowieka, jak zabija on chwasty.
Glifosat regularnie znajdowany jest w zbożach będących w sprzedaży w Wielkiej Brytanii, informuje Soil Association, tamtejsza organizacja zrzeszająca producentów ekologicznych.
Dane rządowe wskazują od 2009-2011 coraz częstszą jego obecność w chlebie. Przeciętnie zawierało go 24% próbek chleba w ostatnim badaniu (2011). „Jesteśmy bardzo zaniepokojeni tymi nowymi faktami, które wskazują też na kolejne przykłady, jak szkodzi glifosat. Tegoroczna fatalna pogoda podczas żniw spowodowała, że farmerzy byli jeszcze bardziej skłonni do używania tego środka w uprawach zbóż” mówi Peter Melchett z Soil Association. http://www.biokurier.pl/aktualnosci/1816-wielka-brytania-badania-naukowe-kwestionuja-bezpieczenstwo-glifosatu
Nie chcę tego robić nie tylko z powodu manipulacji genetycznej, ale przede wszystkim dlatego, że GMO jest przesycone pestycydami. 99,9% żywności GMO z założenia musi zawierać pestycydy. 80% absorbuje Roundup, a 20% produkuje własne trucizny środowiskowe nazywane bacillus thuringenisis, w skrócie, “BT”. http://gmo.net.pl/prof-seralini-odslania-szokujaca-prawde-na-temat-gmo/
Roślina wchłania Roundup i nie umiera. Odporność oznaczałaby zwalczanie czynnika toksycznego - rośliny tego nie robią, one są Roundupem nasączone! Poziom Roundupu w USA w paszy GMO to 400 ppm (cząsteczek na milion). Nasze badania dowiodły, że działanie toksyczne zaczyna się już przy poziomie 0,5 ppm, czyli w paszy GMO w USA poziom toksyczności jest 800 razy większy, a w paszy europejskiej 400 razy od dopuszczalnego poziomu. W takim dużym rozcieńczeniu działają hormony. I właśnie na hormony środki ochrony roślin wpływają, szczególnie u dzieci, które są o wiele bardziej narażone niż dorośli. Najbardziej wrażliwe na toksyny są komórki ludzkiego łożyska.
- Wiele małżeństw ma obecnie problemy z płodnością. Czy może istnieć związek pomiędzy konsumpcja GMO a ich płodnością?
Jeżdżę z wykładami po całym świecie - do Indii, Rosji, Ameryki i Europy. I podczas wykładu, zawsze zadaję jedno pytanie: “Kto z państwa na sali ma choroby układu rozrodczego, odpornościowego, nowotwory, choroby neurologiczne - wszystkie te choroby, których nie wywołują bakterie, wirusy, czy problemy genetyczne. Zatem proszę wszystkich, którzy mają w rodzinie takie tzw. “choroby cywilizacyjne” i wtedy cała widownia podnosi ręce do góry, - dlaczego tak się dzieje? Dlaczego wśród dzieci jest coraz więcej nowotworów mózgu i białaczki? Dzisiaj, co ósme małżeństwo już nie może mieć dzieci. W naszym instytucie zajmujemy się także problemami z płodnością. Obok nas znajduje się szpital i stąd dobrze znamy przypadki bezpłodnych małżeństw. Wszystkie te pestycydy i trucizny środowiskowe zaburzają komunikowanie się komórek w organizmie.
Używam smalcu gęsiego i wieprzowego, oleju słonecznikowego też, choć wiem, że nie powinno się na nim smażyć. AleksandraB też ostatnio nachodzą mnie wątpliwości, czy płacąc podwójnie za eko zabezpieczam się, że nie było "chemii", więc staram się we własnym zakresie robić jak najwięcej.
Mąż mówi, że na konferencji "Nauka dla hodowli" był referat stwierdzający jasno, że w produktach eko jest więcej mykotoksyn ( rakotwórczych toksyn grzybowych).
I jeszcze słyszał słowa producenta żywności eko, że poletka ekologiczne ma tylko po to by uzyskać certyfikat a do sprzedaży musi mieć zwykłe pola....
Z tymi mykotoksynami, to pewnie zależy od tego jak wygląda uprawa, jak ktoś nic nie robi, bo ma być ekologiczne, to może tak jest, w innych wypadkach sądzę, że tak nie jest, ale to jeden z czołowych argumentów producentów chemii przeciwko ekologii. Bardziej mnie martwi to co napisałaś AleksandraB o "uczciwości" niektórych producentów. Jakiś czas temu byłam na spotkaniu producentów ekologicznych, choć sama nie mam certyfikatu i odpowiednich areałów. Zapytałam o ekologiczną uprawę czereśni, bo brak wiedzy jak sobie radzić ekologicznie z robaczkami w czereśniach powstrzymuje mnie od posiadania kilku drzewek. Oprócz zasadniczej odpowiedzi pan stwierdził, że ekologiczna uprawa czereśni jest mało opłacalna. Chciałam powiedzieć, że chyba w uprawie ekologicznej to nie chodzi tylko o opłacalność, ale o moralność, świadomość, że to co sprzedajesz ludziom daje im zdrowie, a nie niesie chorobę, ale w końcu dałam sobie spokój.
przecież normalne jest że w wielu sklepach ta żywność eco jest tylko z nazwy, uczciwość producentów tu nie ma wiele do powiedzenia zakłady chcą dużych partii produktu o określonej jakości nie da się fizycznie np, opielić ręcznie np 3 ha ziemniaków zebrać z nich stonkę i do tego jeszcze pryskać co kilka dni czosnkiem czy czym od zarazy ,tak samo te kury z wolnego wybiegu - kto sobie wyobrazi 50000 kurcząt chodzących po dworze żeby miały jako taką swobodę jaki areał potrzebują , względna ekologia jest w małych gospodarstwach tylko ci rolnicy nie mają gdzie sprzedawać i brak chętnych bo produkty nie mają idealnego wyglądu ,
Nie wiem czy to normalne ale rzeczywiście produkty ekologiczne powinny moim zdaniem bazować na gospodarstwach rodzinnych, choć nawet te trzy ha da się zrobić ekologicznie tylko wtedy trzeba mieć ludzi do prac typu pielenie. Część można zrobić przy pomocy sprzętu. Co do pryskania czosnkiem nie widzę problemu. Jak ktoś ma opryskiwacz, to co za różnica czy opryska "chemią" czy środkami "eko". W naszym sadzie pryskamy...m.in. pokrzywą. Pan, który wykonuje usługę patrzy na mnie podejrzliwie (jak ktoś wie jak śmierdzi gnojówka z pokrzyw ). Myślę, że warto mieć swoją działkę. Nawet jeśli przez wody gruntowe czy opadowe dotrze do naszych roślin nieco chemii, to będzie to niewielki procent w stosunku do tego co stosują wielcy producenci. Chyba, że ktoś ma działkę i nie widzi innych możliwości jak lanie chemii. Jeśli nie ma możliwości mieć własnej działki, to trzeba mieć zaufanego producenta, np. osobiście mogłabym polecić "Dary natury". Oni produkują głównie ziołowe produkty (niestety podobno zioła niektórzy też pryskają, tylko mniej, żeby nie było "pozostałości"). Byłam tam dwa razy. Raz widziałam jak to wygląda od środka i właściciel mimo, że firma zarabia coraz więcej widać, że wierzy w to co robi i robi to dobrze. Tak samo pp Babalscy, oni tworzyli stowarzyszenia ekologiczne od podstaw i widać z wypowiedzi, że są to prawdziwi ekolodzy.
hmm generalnie dużo robię w piekarniku - fajny jest garnek rzymski tyle że wtedy wcześniej trzeba moczyć garnek ... ale niekiedy smaże - chyba na takie "przypadki" przerzuce się na masło klarowane Szczerze to nigdzie nie widziałam smalca gęsiego- nie wiem gdzie mogłabym to dostać
Komentarz
Niewiedza szkodzi dlatego warto przesłuchać całość .
Powielę coś co często się słyszy na forum -tu jest kopalnia wiedzy .
Ale również nie umniejszam roli RM.
Przestanę cokolwiek kupować...
GMO zawierające Roundup oraz test samego Roundupu. Test GMO był
wykonywany w okresie jedynie trzech miesięcy. Jest to okres zbyt krótki,
by stwierdzić skutki w postaci chorób przewlekłych, takich jak
nowotwory, choroby neurologiczne, czy hormonalne - w trzy miesiące one
się nie rozwiną. Po wykonaniu nawet takich skróconych badań znaleziono
objawy toksyczności w wątrobie i nerkach, - ale oni nie powiedzieli
nawet tego.
Podczas naszych badań przeliczyliśmy ponownie ich wyniki i oceniliśmy stan wątroby i nerek.
Niezależnie od GMO, Roundup jest najlepiej sprzedającym się na świecie
środkiem ochrony roślin. Choć Roundup pojawił się razem z żywnością i
paszą GMO, to jednak teraz jest masowo stosowany także w ogrodach,
parkach, do zwalczania chwastów itd. Zatem, gdy dopuszczano go do użycia
przeprowadzono dwuletnie testy na szczurach, ale badano tak wyłącznie
jeden składnik Roundapu – glifosat. Składnik ten nie jest sam z siebie
herbicydem. By być skutecznym wymaga on dodatkowych substancji
wspomagających i detergentów, które również jednak też obecne w
Roundapie.
Dopiero ta mieszanina - glifosat oraz detergenty i środki wspomagające
dają Roundapowi skuteczność – zabijanie organizmów docelowych.
Choć dla GMO dwuletnie testy nie są obowiązkowe, to są one obowiązkowe
dla środków ochrony roślin. A oni nie tylko nie przetestowali wszystkich
składników Roundapu, to jeszcze sam glifosat był badany tylko przez
trzy miesiące. Właśnie dlatego nie dostrzeżono szkodliwości tego środka
dla zdrowia. Wykonując prawidłowe testy my wykazaliśmy tę szkodliwość.
W badaniach okazało się, że Roundaup w bardzo
małym stężeniu - takim, w jakim on występuje w GMO, a nawet 800 razy
mniejszym, jest w stanie zabijać komórki człowieka w krótkim czasie -
2-3 dni. W jeszcze mniejszym stężeniu Roundup zaburzał system hormonalny
- blokując wydzielanie hormonów płciowych w komórkach, jak też samo
działanie tych hormonów w komórkach. Co bardzo ważne - hormony te mają
kluczowe znaczenie dla płodu ludzkiego - bez nich niemożliwe jest
ukształtowanie narządów płciowych noworodka i zdrowych kości. W zeszłym
roku zajęliśmy się z kolei rodziną z trójka małych chłopców, z których
dwóch urodziło się bez odbytu i bez normalnie rozwiniętych narządów
płciowych - bez wyraźnych cech jednej lub drugiej płci. Okazało się, że
ich ojciec stosował w gospodarstwie rolnym aż 1,3 tony środków ochrony
roślin na rok, z tego 300 kg glifosatu.
Udało nam się udowodnić, że te same środki
chemiczne wywołują zmiany chorobowe także u zwierząt laboratoryjnych.
Również podczas badań epidemiologicznych w Kanadzie udowodniono, że
Roundup zaburza przebieg ciąży i powoduje poronienia. Dlatego też
przeprowadziliśmy badanie wpływu Roundupu na ludzkie komórki łożyska i
komórki embrionalne człowieka. Okazało się, że nawet bardzo rozcieńczony
Roundup zabija te komórki. Zabija je przy tym bardzo szybko. Oznacza
to, że Roundup równie skutecznie może zabijać komórki człowieka, jak
zabija on chwasty.
http://www.ppr.pl/forum/viewtopic.php?t=692909
Na glifosacie oparta jest mieszanka Roundup.
Glifosat regularnie znajdowany jest w
zbożach będących w sprzedaży w Wielkiej Brytanii, informuje Soil
Association, tamtejsza organizacja zrzeszająca producentów
ekologicznych.
chlebie. Przeciętnie zawierało go 24% próbek chleba w ostatnim badaniu
(2011). „Jesteśmy bardzo zaniepokojeni tymi nowymi faktami, które
wskazują też na kolejne przykłady, jak szkodzi glifosat. Tegoroczna
fatalna pogoda podczas żniw spowodowała, że farmerzy byli jeszcze
bardziej skłonni do używania tego środka w uprawach zbóż” mówi Peter Melchett z Soil Association.
http://www.biokurier.pl/aktualnosci/1816-wielka-brytania-badania-naukowe-kwestionuja-bezpieczenstwo-glifosatu
http://finanse.wp.pl/kat,1034079,title,Popularny-srodek-na-chwasty-niebezpieczny-dla-zdrowia,wid,14741086,wiadomosc.html?ticaid=11176b
przede wszystkim dlatego, że GMO jest przesycone pestycydami. 99,9%
żywności GMO z założenia musi zawierać pestycydy. 80% absorbuje Roundup,
a 20% produkuje własne trucizny środowiskowe nazywane bacillus
thuringenisis, w skrócie, “BT”.
http://gmo.net.pl/prof-seralini-odslania-szokujaca-prawde-na-temat-gmo/
czynnika toksycznego - rośliny tego nie robią, one są Roundupem
nasączone! Poziom Roundupu w USA w paszy GMO to 400 ppm (cząsteczek na
milion). Nasze badania dowiodły, że działanie toksyczne zaczyna się już
przy poziomie 0,5 ppm, czyli w paszy GMO w USA poziom toksyczności jest
800 razy większy, a w paszy europejskiej 400 razy od dopuszczalnego
poziomu. W takim dużym rozcieńczeniu działają hormony. I właśnie na
hormony środki ochrony roślin wpływają, szczególnie u dzieci, które są o
wiele bardziej narażone niż dorośli. Najbardziej wrażliwe na toksyny są
komórki ludzkiego łożyska.
- Wiele małżeństw ma obecnie problemy z płodnością. Czy może istnieć związek pomiędzy konsumpcja GMO a ich płodnością?
Jeżdżę z wykładami po całym świecie - do Indii, Rosji, Ameryki i
Europy. I podczas wykładu, zawsze zadaję jedno pytanie: “Kto z państwa
na sali ma choroby układu rozrodczego, odpornościowego, nowotwory,
choroby neurologiczne - wszystkie te choroby, których nie wywołują
bakterie, wirusy, czy problemy genetyczne. Zatem proszę wszystkich,
którzy mają w rodzinie takie tzw. “choroby cywilizacyjne” i wtedy cała
widownia podnosi ręce do góry, - dlaczego tak się dzieje? Dlaczego
wśród dzieci jest coraz więcej nowotworów mózgu i białaczki? Dzisiaj, co
ósme małżeństwo już nie może mieć dzieci. W naszym instytucie zajmujemy
się także problemami z płodnością. Obok nas znajduje się szpital i stąd
dobrze znamy przypadki bezpłodnych małżeństw. Wszystkie te pestycydy i
trucizny środowiskowe zaburzają komunikowanie się komórek w organizmie.
pełny wywiad z profesorem
http://gmo.net.pl/prof-seralini-odslania-szokujaca-prawde-na-temat-gmo/
Skrobia (kukurydziana )modyfikowana w różnych produktach, soja w Polsce jest w większości gmo.
AleksandraB też ostatnio nachodzą mnie wątpliwości, czy płacąc podwójnie za eko zabezpieczam się, że nie było "chemii", więc staram się we własnym zakresie robić jak najwięcej.
I jeszcze słyszał słowa producenta żywności eko, że poletka ekologiczne ma tylko po to by uzyskać certyfikat a do sprzedaży musi mieć zwykłe pola....
A propos, również ryż z Chin w Polsce mamy gmo:
https://gis.gov.pl/images/bz/gmo/aktualizacja_dot._srodków_nadzwyczajnych_w_odniesieniu_do_ryzu_z_chin.pdf
Myślę, że warto mieć swoją działkę. Nawet jeśli przez wody gruntowe czy opadowe dotrze do naszych roślin nieco chemii, to będzie to niewielki procent w stosunku do tego co stosują wielcy producenci. Chyba, że ktoś ma działkę i nie widzi innych możliwości jak lanie chemii. Jeśli nie ma możliwości mieć własnej działki, to trzeba mieć zaufanego producenta, np. osobiście mogłabym polecić "Dary natury". Oni produkują głównie ziołowe produkty (niestety podobno zioła niektórzy też pryskają, tylko mniej, żeby nie było "pozostałości"). Byłam tam dwa razy. Raz widziałam jak to wygląda od środka i właściciel mimo, że firma zarabia coraz więcej widać, że wierzy w to co robi i robi to dobrze. Tak samo pp Babalscy, oni tworzyli stowarzyszenia ekologiczne od podstaw i widać z wypowiedzi, że są to prawdziwi ekolodzy.