Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Domowy Kosciol, co sadzicie?

edytowano luty 2014 w Ogólna
Chcialam sie poradzic Was, co myslicie o spotkaniach malzenskich Domowego Kosciola, my dopiero wchodzimy w to, wczoraj bylismy na pierwszym spotkaniu i sie zastanawiam czy znajdziemy tam nasze miejsce w Kosciele.Bylismy juz oboje w roznych wspolnotach, ale to nie bylo"to".Poza tym w naszym kregu sa malzenstwa tylko jednodzietne, tylko my z trojka na stanie, patrzyli na nas z podziwem ;) Jak tam jest z otwartoscia na zycie, czy ktos moglby rozwiac moje watpliwosci?Czy warto sie w to zaangazowac, czy nie jest to towarzystwo wzajemnej adoracji?Bede wdzieczna za swiadectwa osob juz zaangazowanych w grupach DK.
«13

Komentarz

  • My z mężem bezdzietni, a DK na razie ok. Przede wszystkim to mobilizacja do modlitwy w tym zwariowanym świecie. U nas na spotkaniach jest zawsze kapłan.
  • Tytuł wątku powinien brzmieć "co nam się nie podoba w Domowym Kościele" :D
  • My jesteśmy od 7 lat i bardzo się tam odnajdujemy.
    Nasza relacja z Bogiem i samymi sobą się polepszyłam poznaliśmy masę wspaniałych ludzi, wiele świadectw.
    Z wielodzietnością różnie bywa - poza tym skąd wiesz czy Ci ludzie jakichś problemów nie mają z płodnością, nie znasz ich historii czemu jest tylko jedno dziecko. A może właśnie Wy macie zasiać tam zamęt w tym temacie.

    Myślę, że sami musicie zobaczyć czy to dla Was cz y wolicie coś innego. Po to jest czas pilotazu, warto pochodzić na spotkania przez ten rok - dwa i zobaczyć, rozeznać co dalej.

    Wiele też zależy od kręgu, pilotów, księdza  i od Waszej pracy nad sobą i małżeństwem między spotkaniami,
  • A technicznie? Co ile i jakiej długości są spotkania? Jakieś zobowiązania rekolekcyjne, coś między spotkaniami?
  • Spotkania sa co miesiac w domach, trwaja ok.3 h z tym ze dzieci trzeba gdzies na ten czas "odeslac", na naszych spotkaniach jest ksiadz wikary.Nas ta czestotliwosc spotkan zachecila do DK bo nie zaburza to zycia rodziny, zobaczymy jak to bedzie wychodzilo nam organizacyjnie z tymi spotkaniami.Po spotkaniu dostalismy fragment z jakiejs ksiazki do medytacji.
  • "odesłać dzieci na 3 godziny" i to nie zaburza  :-B
    Podziękowali 1Coralgol
  • Ale raz w miesiacu nie w tygodniu, to chyba jest roznica.W innych wspolnotach trzeba sie czesciej spotykac bez dzieci
    .
  • My próbowaliśmy ale grupa była totalnie nie z naszej bajki i zrezygnowaliśmy.. źle się tam czuliśmy i  narazie mamy uraz :D może jak się zbierze inna, młoda ( w sensie w naszym wieku) grupa małżeństw to znów spróbujemy?
  • U nas dzieci na czas spotkania nie trzeba nigdzie odsyłać :) można mieć ze sobą spokojnie :) młodsze przy sobie, a starsze bawią się w drugim pokoju.
  • Najlepiej jak krąg jest w miarę zbliżony wiekiem/stażem
  • u nas też dzieci byly w sasiednim pokoju. To nie jest wymóg że ma być bez dzieci. To znaczy kiedyś tsk było ale DK odszedł od tego.
    Ten ruch jest o b tyle fajny że to są małe samodzielne wspólnoty. I pomagają zbliżyć się małżeńsko do Boga i do siebie. Duży jest nacisk na modlitwę. Trzy z pięciu zobowiązań dotyczą modlitwy. Nie jesteśmy w DK bo wyjechaliśmy. Trochę też nie moja bajka ten ruch. Aczkolwiek tylko skorzystaliśmy jako małżeństwo. Nawyki pozostały zwłaszcza w sferze modlitwy i rozmowy.
  • Jestesmy w DK od... 4 lat.

    Zblizenie wiekowe jest, ale staz nasz najkrotszy.

    :\">

    Fajne pary ale za kazdym razem mam poczucie mniejszej wartosci. Jacy to sa wspaniali ludzi! Jakze idealnie sa te pary dobrane! Jak sie miedzy soba pieknie dogadaja, i to po tak dluuuugim stazu malzenskim.

    Wracamy do domu a ja sie gotuje i wsciekam.

    :D

  • e tam Isako. Wszyscy się kłócą. Nie ma ideałów w tej materii. Nawet w DK.
  • @Isako każdy ma swój czas... kiedś czułam podobnie, potem znów my byliśmy na fali, a ktoś miał zjazd, a potem znów zmiana - ale w tym czasie "mocniejsi" wspierają obecnością i modlitwą innych.
    Był też czas z dziećmi, bez dzieci, zwykle są te najmłodsze, a średnie zostają w domach ze starszymi, ale czasem są prawie wszystkie (oprócz tych już dorosłych) i raczej nam nie wchodzą w paradę (cały krąg mieszka w domach). W sumie staramy się spotykać towarzysko również między spotkaniami kręgu i wtedy dzieci nie mają takiego parcia, że się chcą spotkać z przyjaciółmi w związku z kręgiem.
  • My w kręgu od ponad 1,5 roku.
    Uczucia mieszane na początku - odkąd krąg stał się samodzielny, zrobiło się fajniej.
    Z dziećmi zawsze kłopot jakiś - u nas małżeństwa starsze stażem (ok 5 lat) mają po 3 dzieci, a reszta rozwojowa jest :) - nasza F. ciężka na kręgu, H. chodzi z nami.
    My na razie jesteśmy ogonami - cała formacja dla mnie bywa czasem nieco zbyt powierzchowna, ale to się w domu z mężem pogłębia.
    Wspaniałe jest wejście we wspólnotę, mimo, że nasz kościół przy którym jest dk, to nie nasza (już) parafia.
    Ludzie są naprawdę fajni i pomocni. Mamy dużo wsparcia z kręgu.
    Dla nas największym problemem są rekolekcje - nie wiem kiedy (gł finansowo) uda się pojechać na I stopień
  • Ja już nie wiem, co sądzę ;)
    Tzn. po każdym spotkaniu się gotuję i stwierdzam, ze to nie to, a jednocześnie właśnie szukam dla nas miejsca na rekolekcje wakacyjne. Ale chodzimy na spotkania już ze dwa lata będzie.
    Podziękowali 1ewaklara
  • edytowano luty 2014
    To ja zapytam, bo mnie to męczy już dłuższy czas:
    Jak jest przedstawiana otwartość na życie w DK? Czy zalecany jest NPR?
    Pomimo drażliwego tematu nie pytam zaczepnie, naprawdę!

    Mamy prezbitera, który posługuje nam w neo i jest jednocześnie związany z DK (chyba mocniej, niż z nami ;) ) I on sam powiedział kiedyś, że co innego w tej materii mówi się na Drodze a co innego w DK. Ale zagadnięty o szczegóły zasłonił się.... tajemnicą spowiedzi ;)
    I teraz pozostała mi niejaka nieufność co do DK, którą chciałabym rozwiać.
  • my w DK od chyba 3-4 lat (ciężki start kręgu) właściwie dlatego że w naszej wsi nic innego konkurencyjnego nie ma - a jeżdżenie do Poznania do naszej macierzystej wspólnoty na ten moment (głównie ze wzgl na dobro dzieci) odpadało - za czasów młodzieżowo studenckich byliśmy w OwDŚ
    Nie wiem jak wygląda teoretyczne i praktyczne otwarcie na życie w DK - jako takim - ale u nas są 4 małżeństwa i - 7 dzieci + 4 dzieci + nasza 3 i czwarte na wyjściu ;) + 2 dzieci (mały staż - 2 latek i prawie roczniak) tak że myślę że nieźle ;)
    moje zdanie jest takie - że można sporo wartościowych rzeczy wynieść dla małżeństwa i rodziny - ale ogólnie organizacyjnie i jakoś tak w ogóle - dość skostniałe - ale to spojrzenie może wynikać z naszego "odnowowego" pochodzenia :D
  • u nas jest: 3, 3, 2, 2, 1 + 0
    Nikt nie rzuca hasła "wszystkie dzieci w domu".
    Krąg młody stażem (maks 8 lat chyba), najmniej 1 rok
  • @Cart nie wiem jak jest postrzegana otwartość na życie w DK. Nie ma na ten temat oficjalnych wytycznych. Owszem jest w DK sporo osób które są uczyły się npru i studiowały nauki o rodzinie i pracują w parafialnych poradniach. Ale to chyba po prostu ludzie tacy a nie oficjalne nauczanie w DK. Mnie się nie podobało to że krąg był oderwany od szerszej wspólnoty ale to chyba specyfika kręgu była bo akurat nasz byl międzyparafialny.
  • @Cart w czasie bytności 2 lata w DK mogę powiedziec, że  zauważyłem nastawienie "rozsądek" przed "wola Boża" czyli zdecydowane forsowanie góra trójeczkii full NPR
  • edytowano luty 2014
    Cart z NPRem i otwartością na życie jest tak, jak w "mainstreamie kościelnym", czyli w większości tak jak w poradniach i na kursach przedmałżeńskich.
    Ale wszystko zależy jacy są prowadzący temat. W materiałach formacyjnych temat "Świadectwo poprzez przekazywanie życia" jest oparty na tekstach z HV i Familiaris Consortio, no i sami wiemy z licznych dyskusji NPRowych, że wszystko zależy jak się te teksty czyta - można nacisk położyć na konieczność wdrażania npr, a można nacisk położyć na wielkoduszność, wszystko zależy od prowadzących. Akurat u nas w kręgu temat my prowadziliśmy i położyliśmy nacisk na otwartość na życie, zahaczając też o budowanie kultury szacunku dla życia od jego poczęcia (tutaj chodziło o podejście do tematu pochówków po poronieniu). Ostatnio omawialiśmy temat "Świadectwo poprzez służbę Kościołowi" i znowu tłukliśmy o tym, że służyć Kościołowi powinniśmy głównie rodząc i wychowując jego nowych członków - żeby Kościół rósł w siłę. I generalnie wszędzie gdzie mówi się o NPRze, np. na rekolekcjach wsadzamy kij w mrowisko, narażając się nieraz na niemiłe uwagi, ze jako bezdzietni nie wiemy o czym mówimy, ale też zasiewając pozytywny ferment.

    As - jeśli chodzi o DK, to ze spotkań kręgu nie poznasz Ruchu. Trzeba pojechać na rekolekcje, tam jest jądro formacji. No i druga sprawa, to realizacja zobowiązań, na ile się będziemy do nich osobiście przykładać, na tyle będziemy wzrastać, spotkanie w kręgu to tylko pomoc. Jednym spotkaniem w miesiącu się świętości nie załatwi.
    Podziękowali 1ewaklara
  • Przyszliśmy do DK w 8mym roku małżeństwa z 1 dzieckiem. W DK urodziło nam się kolejne 4 i nie mówimy koniec. Więc myślę, że nie jest źle. Dzieci w kręgu w małżeństwach, poza naszym: 5, 4, 4, 3, 3 i 2, przy czym jest i dziecko adoptowane, gdy natura odmówiła współpracy, a tam gdzie jest 2, to są najstarsi stażem, najpóźniej doszli i żałują, że nie byli w DK, gdy byli młodsi. Tam w pewnym momencie był epizod nowotworowy.
  • edytowano luty 2014
    @Emilia_K raz pojechałem na rekolekcje DK i okazało się, że prowadzi je sKnotzony kapucyn
  • To zapewne pojechałeś na rekolekcje tematyczne, a nie na formację podstawową. Najpierw powinno się jeździć na formację podstawową.
  • Nie , było reklamowane jako formacja podstawowa.
  • nie chodzimy, ale warto, polecam.
  • Formacja podstawowa to rekolekcje 2 tyg 1, 2 i 3 st, ORAR 1 i 2
  • 16 lat jesteśmy w DK. My mamy 8 dzieci i z przykrością stwierdzam, że owszem wobec nas szacun głęboki ale myślenie głównie npr-owskie. Ciężko przebić się u nas z wielodzietnością - 2-3 ,rzadko 4-5 dzieci.
    Tylko... zasadnicze pytanie, po co nam wspolnota? Nigdy tak nie będzie,że wszystko nam będzie pasować.
    Ta wspólnota jest jak dla nas rewelacyjna jeśli chodzi o wspólne -małżonków wzrastanie w Bogu, powtórzę - ja i mój mąż a nie tylko ja. Rekolekcje na zatrzymanie i spojrzenie na siebie na nowo, na wzajemne ubogacanie się doświadczeniami i co nam bardzo pasuje-mobilizuje do pracy poprzez zobowiązania nad sobą,odpowiedzialnością za małżonka a potem dzieci w codziennym uświęcaniu. Patrząc z perspektywy czasu nie żałuję wstąpienia do DK mimo częstego nie rozumienia naszej otwartości na życie. Wierzę,że dla nie jednego małżeństwa jesteśmy świdectwem Opatrzności Bożej. I jeszcze jedno - we wspólnocie znajdujemy osoby, które też chcą żyć Bogiem. W codzienności a często i wśród naszych najbliższych czasem trudno znaleźć wsparcie a tu, w każdej sytuacji wiemy, ze Ci ludzie modlą się za nas i możemy liczyć na siebie 24godz na dobę.
    K
  • Wiecie, to jak w tym dowcipie o firmie obuwniczej Bata. Wysłano dwóch handlowców do Afryki, aby sprawdzili rynek. Jeden wraca i mówi: - Tragedia, tam nikt nie chodzi w butach. - Drugi: - Rewelacja, tam nikt nie chodzi w butach!

    Zamiast zatem narzekać, że myślenie npr-owskie, trzeba swoje wspólnoty ewangelizować i siać, siać, siać... :)
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.