Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jak powiedzieć dziecku o niewierzących?

edytowano września 2011 w Arkan Noego
Ponieważ rano mam parę km do szkoły, to zawsze w drodzę z dziećmi najpierw krótko się modlimy potem sobie gadamy. Dziś było ogólnie o modlitwie... Jeremi jest przed Komunią Św, więc teraz uczymy się wielu nowych modlitw. I tak sobie gadamy od słowa do słowa a tu stwierdzenie że dziadziuś to nie ma czasu i wogóle się nie modli ...
Męża rodzina jest w większości ateistyczna. Dziadek jest dla dzieci wielkim autorytetem, a tu co....że nie wierzy w Pana Boga? Ponieważ zawsze bardzo poważnie traktuje nasze rozmowy, nie staram się ugładzać i czegoś unikać, powiedziałam, że dziadziuś nie wierzy, że jest Pan |Bóg, ale chyba źle to powiedziałam, bo Jeremi był ewidentnie zbity z tropu i miał niepewną minę...Jak o tym porozmawiać?

Komentarz

  • U nas to jakoś naturalnie samo się wyjaśniło... czytając dzieciom książki można napotkać różne postawy i już jest punkt zaczepienia.Próbuję sobie przypomnieć, ale nie pamiętam u nas tego momentu...
    Wczoraj np czytałam im opowiastki o filozofach - no i wiadomo - każdy miał inny pogląd i już można pokazać jak się różnili w co wierzyli, czym było dla nich szczęście... i jak my się od nich różnimy, my mamy jednego Boga...
    Albo mitologia...

    Pamiętam jak syn zaczął chodzić na teakwondo i po egzaminie zadawał pytanie trenerowi "Dlaczego jak wchodzimy do sali to się kłaniamy?" trener go zbywał, że "jak to po egzaminie a on nie wie takich rzeczy itp..." któregoś razu jadąc na trening syn pyta mnie o te ukłony... no i żeby jakoś nie przykładać do tych ukłonów wagi porównuję to z porządkiem w przebieralni i innymi zasadami - a on w końcu - " aaa to takie pogaństwo..." no i miałam tłumaczenie z głowy:)

    To tak na początek może?

    U nas też rodzina nie jest, że tak powiem zgodna... np podczas rozmowy, że X (też autorytet dla syna) nie wierzy w diabła - rozmowa była burzliwa i w końcu syn nie wytrzymał i mówi - "nie o to chodzi, żebyś wierzył w sensie go wyznawał, ale o to, że istnieje" - miał wtedy 7 lat - jak widać dzieci dają sobie rade w takich sytuacjach lepiej niż dorośli;) a my się boimy, że ich skrzywdzimy jak będą za dużo wiedziały nawet o najbliższej rodzinie - lepiej jak my im to wytłumaczymy, nie dyskredytując jednocześnie drugiej strony.
  • Mnie się wydaje, że dziecku w takim wieku najlepiej powiedzieć o swoim doświadczeniu - dlaczego ja wierzę, dlaczego my - jako rodzina - wierzymy. Że był taki czas, kiedy zrozumiałam, że Pan Jezus kocha mnie taką jaka jestem, że pragnął abym żyła, widziałam, jak Bóg ratował mnie, o doświadczeniu spowiedzi i przebaczenia - jak najprościej - i że pragnę na tę miłość Bożą odpowiadać w swoim życiu miłością, dobrem i modlitwą... I ponieważ wiara jest największym skarbem, jaki człowiek ma (daje wolność i godność dziecka Bożego), jako rodzice chcieliśmy ten skarb przekazać naszym dzieciom. Bóg kocha wszystkich, także tych, którzy Go nie znają. Można tu wspomnieć o pracy misjonarzy i że tacy ludzie żyją też miedzy nami. Mamy ich szanować (bo Bóg ich też kocha) i modlić się za nich. A Bóg na pewno znajdzie drogę do ich serca.
    Miałam podobną sytuację w najbliższej rodzinie: dwie osoby. Modliliśmy się wspólnie z dziećmi - nie jakoś natarczywie, ale pamiętając od czasu do czasu o tych, co nie znają i nie kochają Jezusa. I chyba to było najlepsze świadectwo dla dzieciaków, bo jedna z tych osób odprawiła w pełni świadomie spowiedź generalną przed śmiercią, a druga - też się wyspowiadała, mało tego: pozostawiła taki testament wiary po sobie, który mam nadzieję pozostanie w moich dzieciach na zawsze - na trudne dni. I pogrzeb był bardzo "pogodny", taki w wierze. Bóg jest wielki. Nie bój się tego tematu, bo właśnie w trudnych sytuacjach okazuje się chwała Boża :smile:
  • A ja mówię dzieciom to, co patron Józia zawarł w przysiędze antymodernistycznej. Że "wiara nie jest ślepym uczuciem religijnym, wyłaniającym się z głębin podświadomości pod wpływem serca i pod działaniem dobrze usposobionej woli, lecz prawdziwym rozumowym uznaniem prawdy przyjętej z zewnątrz ze słuchania, mocą którego wszystko to, co powiedział, zaświadczył i objawił Bóg osobowy, Stwórca i Pan nasz, uznajemy za prawdę".

    A zatem ludzie niewierzący nie przyjęli swoim rozumem prawdy Bożego Objawienia i powinniśmy modlić się za nich, aby to uczynili.
  • ja jeszcze dodaję kontekst "tamtych czasów" ( tzn.powojennych) kiedy dziadkowie dorastali
  • Taaa..... Moj maz opowiadal dzieciom teorie dualizmu korpuskularno-falowego swiatla.
    Tez byly zachwycone :wink:
  • Może to prostackie ale moje dzieci wiedza po prostu, że są na świecie ludzie, którzy w Boga nie wierzą i tyle. Chyba dlatego, że im się Jego istnienie w głowie nie mieści.
  • Podoba mi się charakterystyka niewierzących u Grzędowicza: "A czy nie jest powiedziane: â?žNajmniejszy ptak nie spadnie z gałezi bez jego woli?â?
    Bo on wie, że ptak spadnie i wie, że nie ma sensu tego powstrzymywac, ale nie strzela do
    niego z procy. Wiecie, że ja nie spotkałem zbyt wielu ateistów? Sa głównie tacy, co nie wierza,
    bo sie o cos obrazili. Cały swiat sie obraził. O Palestyne, AIDS, recesje, Hitlera, o to, że
    małżeństwo sie rozpadło albo sklep zbankrutował, albo ludzie znecaja sie nad zwierzetami, albo
    że cierpią na starość."
    Ja tak właśnie tłumaczyłam dziecku najstarszemu mojemu. Że są ludzie którzy nie wierzą w Boga, ale najczęściej po prostu się na Boga obrazili.
  • Jakby to była Boga wina....że się zło panoszy a jeszcze ludziska mu pomagają.:sad:
  • [cite] prowincjuszka:[/cite]Jakby to była Boga wina....że się zło panoszy a jeszcze ludziska mu pomagają.:sad:
    No bo zdaniem niektórych Pan Bóg powinien coś zrobić, by nie pozwolić na to
  • No tak, tylko, że gdyby nie było grzechu pierworodnego to Pan Bóg by nie pozwolił na to, a jak ma przeszkodzić, jeśli ludzie mają wolną wolę, nie chcą,aby się im Bóg wtrącał i wolą się sugerować podszeptami diabła w którego istnienie na ogół nie wierzą?
    Błędne koło.
  • [cite] ganna4:[/cite]
    [cite] prowincjuszka:[/cite]Jakby to była Boga wina....że się zło panoszy a jeszcze ludziska mu pomagają.:sad:
    No bo zdaniem niektórych Pan Bóg powinien coś zrobić, by nie pozwolić na to
    Juz wiele razy mialam do Niego pretensje, ze nie zrobil ze mnie ideału :tongue:
  • Ale niektórzy doznali takich zranień, że nie potrafią wybaczyć ani komuś drugiemu, ani sobie, ani Bogu... To nawet wierzącemu przychodzi z najwyższą trudnością, a kiedy się nie ma żywej wiary, żywej relacji z Bogiem, czasem jest to wręcz niemożliwe tak po ludzku... Naprawdę można się tylko modlić, nie oceniając danej osoby. Szczególnie, jeśli jest to ktoś bliski sercu... A Bóg - wierzę to i widziałam to - w końcu znajdzie jakąś drogę uzdrowienia
  • Widzisz, ale wyładować swoją furię na Bogu to jest też odmiana żywej wiary.... :tongue:
  • [cite] Nika8:[/cite]
    [cite] ganna4:[/cite]
    [cite] prowincjuszka:[/cite]Jakby to była Boga wina....że się zło panoszy a jeszcze ludziska mu pomagają.:sad:
    No bo zdaniem niektórych Pan Bóg powinien coś zrobić, by nie pozwolić na to
    Juz wiele razy mialam do Niego pretensje, ze nie zrobil ze mnie ideału :tongue:

    No to się trzeba samej postarać. Bo to jak jak dzieci mają pretensje do rodziców, że nie odrobili za nich lekcji i nie spakowali im tornistra :wink:
  • Jeszcze gorzej jak pani ma o to do rodziców pretensje....

    Się samej postarać....
    Hehehe

    "Bóg jest w nas sprawcą i chcenia i działania"

    Mozemy popolemizować.... :cool::cool:
  • ,,Jeszcze gorzej jak pani ma o to do rodziców pretensje...."

    No...bo gdzie diabeł nie może tam panią pośle he he he.:tongue:
  • [cite] Nika8:[/cite]Widzisz, ale wyładować swoją furię na Bogu to jest też odmiana żywej wiary.... :tongue:

    Dlatego wolę mówić dzieciom, nie że ktoś nie wierzy w Boga, ale że Go nie zna, że nie doświadczył Bożej miłości - gojącej rany, przemieniającej życie, wypalającej grzech, porywającej do nieba, dającej siłę itd. O to się modlimy dla tego człowieka (i dla swoich dzieci i dla siebie zresztą też).
  • Nie wiem czy to juz mowilam, ale mojemu zbuntowanemu synowi, kiedy mi powiedzial ze on nie wierzy ze Pan Bog istnieje, rzekłam

    "Jemu to powiedz, Módl się po prostu - Panie Boże, pomóż mi uwierzyć że istniejesz"

    Od jakiegoś czasu już wierzy.... Jeszcze nie miałam odwagi wprost zapytać jak to sie stało.. :cool:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.