Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

"Katolicyzm w defensywie. Rozważania nad metodyką obrony"

edytowano grudzień 2007 w Arkan Noego
Katolicyzm w defensywie. Rozważania nad metodyką obrony

Cywilizacja chrześcijańska jest dziś pięknym i wzniosłym wspomnieniem. Nie, nie w tym sensie, że nie ma dziś już autentycznych, wierzących i praktykujących chrześcijan. Oczywiście są i jest ich całkiem sporo. Ale sporo, to jednak mniejszość. Tradycyjna cywilizacja chrześcijańska opierała się przecież nie na liczbie, ale na tym, że chrześcijaństwo było fundamentem wszelkiej kultury; wartości i pojęcia religijne nie były jednym z wielu konkurencyjnych poglądów, ale tym "oczywistym", którzy wyznawali wszyscy i "od zawsze".

To, co musi niepokoić, to taktyka katolików. Mówiąc w największym uproszczeniu, są dwie taktyki wobec agresji laicyzmu i wojującego bezbożnictwa. Taktyka pierwsza polega na zdecydowanej i bezkompromisowej obronie; taktyka druga opiera się na próbie dialogu ze światem laickim i znalezienia metody koegzystencji dwóch cywilizacji â?? katolickiej i ateistycznej â?? obok siebie.

Aż do drugiej połowy XIX wieku większość katolików â?? a zdanie to podzielali także kolejni Ojcowie Święci â?? stała na stanowisku, że pokojowa koegzystencja cywilizacji katolickiej i ateistycznej nie jest możliwa. Ateizm i laicyzm zdecydowanie różnił się pomiędzy swoimi humanistycznymi założeniami, a praktyką. Filozof-ateista uparcie przekonywał, że człowiek niewierzący jest życzliwy ludziom, tolerancyjny, otwarty i chce jedynie wywalczyć sobie prawo do osobistej niewiary, nie mając wcale zamiaru zmuszać innych ludzi do podzielania swoich poglądów. Innymi słowy: chce tylko być tolerowany. Niestety, te skromne roszczenia natychmiast rosły, gdy grupka ateistów dorywała się do władzy, co najlepiej pokazała Rewolucja Francuska (1789-1815), charakteryzująca się właśnie rządami grupy laickich, wychowanych na wolnomyślicielskiej filozofii, polityków. Praktyka pokazała, że ateista-filozof nie był szczery. Wcale nie chodziło mu o tolerancję dla swojej religijnej odmienności. To była maska, pozór, zasłona w sytuacji, gdy ateista stanowił mniejszość i obawiał się represji. W chwili gdy doszedł do władzy, pokazał inną twarz: potępiając zawzięcie inkwizycję katolicką, sam stawał się inkwizytorem; potępiając nietolerancję religijną, sam stawał się nietolerancyjny. Rewolucja Francuska po raz pierwszy dała światu pokaz "tolerancji" filozofów-ateistów, gdy najpierw rewolucyjny parlament oderwał francuski Kościół od Rzymu (1790), a potem rozpoczął regularną eksterminację duchowieństwa wiernego Kościołowi.

Jeśli moi Czytelnicy oglądają czasami amerykańskie westerny, to pewnie pamiętacie Państwo taką formułkę, że wyznaczono nagrodę w takiej to a takiej kwocie "za żywego lub martwego"? To nie jest formuła amerykańska. Po raz pierwszy użyto jej w czasie Rewolucji Francuskiej, wyznaczając nagrodę za "za żywego lub martwego" księdza katolickiego w departamencie Wandea... I nie był to jedyny przypadek gdyż prześladowania katolików, a szczególnie księży, przez ateistów u władzy nie należały także potem do rzadkości. Przecież wszyscy pamiętamy prześladowania Kościoła w ZSRR, w komunistycznej Polsce Ludowej. Kto nie słyszał o ks. Popiełuszce? Kto nie słyszał o aresztowaniu prymasa Wyszyńskiego? Ale to nie tylko w państwach komunistycznych działy się takie rzeczy. Księży laickie reżimy mordowały i w Meksyku w latach 20-tych i 30-tych XX wieku; mordowano duchownych w lewicowej republice hiszpańskiej w latach 30-tych, o czym przypomniał ostatnio nasz Ojciec Święty Benedykt XVI, gdy 28 X 2007 roku beatyfikował za jednym razem aż 498 duchownych pomordowanych w bestialski sposób. Wystarczy zresztą, będąc w Hiszpanii, zajrzeć do kościołów â?? w ilu z nich są tablice upamiętniających bestialsko pomordowanych księży, zakonników, zgwałcone i zakatowane zakonnice? W tym czasie na madryckich bazarach sprzedawano nawet mięso pochodzące z ciał pomordowanych duchownych, co opisał w swoich pamiętnikach wstrząśnięty ambasador Francji w Madrycie.

Nic przeto dziwnego, że hierarchowie Kościoła stali na stanowisku, że jakakolwiek koegzystencja z radykalnym ateizmem nie jest możliwa. Ojciec Święty Pius XII na temat wojny domowej w Hiszpanii (1936-1939) powiedział publicznie: "Plany Opatrzności wobec ukochanych dzieci właśnie ukazały się nam jeszcze raz w heroicznej Hiszpanii. Naród wybrany przez Boga jako główne narzędzie ewangelizacji Nowego Świata i na niepokonaną twierdzę wiary katolickiej, przerwał ekspansję ateistycznego marksizmu naszego stulecia udowadniając raz jeszcze jakie są wieczne wartości religii i ducha. Propaganda uprawiana tam przez siły wrogie Jezusowi Chrystusowi dążyła do stworzenia w Hiszpanii wielkiego pola doświadczalnego dla sił rozkładu mających w swej dyspozycji pomoc całego świata. I chociaż jest prawdą, że Wszechmogący nie dał nam na razie poznać swoich zamiarów, to jednak pozwolił na ograniczone straszliwe efekty, aby cały świat zobaczył prześladowania religijne, podminowanie samych podstaw sprawiedliwości i miłości jakimi są miłość Boga i szacunek dla Jego świętego prawa, które nowoczesne społeczeństwa muszą zachować przed niespodziewanymi nadużyciami niecnej destrukcji i wściekłego nieładu"

Opór katolików nie zawsze przynosił dobry skutek. Czasami udało się powstrzymać polityczny ateizm i odbudować katolicką cywilizację (Hiszpania), czasami katolicy byli eksterminowani (Wandea, Meksyk). Te ostatnie doświadczenia skłoniły wielu katolików do częściowej kapitulacji. Mówili oni do ateistycznych rządów: "zróbmy tak: wy nam pozwolicie być katolikami w życiu prywatnym, a my nie będziemy buntować się przeciwko waszym złym prawom". I to jest właśnie logika na której zbudowano współczesne państwo demokratyczne, także nasz kraj po 1989 roku.

Zaletą tego systemu jest pozorny spokój, gdyż nikt nie morduje katolików, choć nie wszyscy mają tu prawo do życia (dzieci nienarodzone), a prawa niektórych ludzi do życia wprost się kwestionuje (eutanazja). Ale to spokój pozorny. Proszę sobie włączyć telewizor, radio, wziąć do ręki gazetę â?? co tam znajdziemy? Laicka i ateistyczna kultura jest tu wszechobecna i ma pozycję dominującą. Co więcej, bardzo często wyraża ona publiczny szacunek dla Kościoła, szczególnie dla papieża, po czym następuje słynne "ale": "mamy szacunek dla Kościoła, ale przerywanie ciąży to prywatna sprawa kobiety"; "jesteśmy katolikami, ale popieramy in vitro"; "szanujemy Jana Pawła II, ale zakaz małżeństw homoseksualnych jest niezgodny ze standardami praw człowieka". Podobne przykłady można by mnożyć, a składają się one na powolny proces erozji cywilizacji chrześcijańskiej. Dziś mało kto â?? poza radykałami z SLD â?? atakuje katolicyzm otwarcie, bardzo często jest on negowany w drobiazgach; drobiazg za drobiazgiem i powstaje świadomość społeczna polegająca na faktycznym odrzuceniu esencji nauczania Kościoła o dobru i złu. Ja autentycznie nie uważam aby nowa minister zdrowia chciała mordować dzieci przy pomocy techniki in vitro â?? ona po prostu już nie rozumie czym jest życie ludzkie w nauczaniu Kościoła. Zewsząd słyszymy strofowanie nas, katolików, że jesteśmy "nietolerancyjni", "zacofani" itd.; chce się nas wytresować tak, abyśmy byli katolikami z nazwy, a bez wartości i zrozumienia czym jest nasza religia.

To, co musi martwić, to przekonaniu wielu z nas â?? niestety, także niektórych naszych pasterzy â?? że nie jest źle, iż jakoś sobie współegzystujemy w tym świecie bez Boga i nikt nas nie prześladuje i nie rzuca lwom na pożarcie. To złudne przekonanie, gdyż taktyka współczesnego ateizmu jest po prostu bardziej wyrafinowana: skoro krew męczenników tworzy nowych świętych, to nie należy tworzyć męczenników, ale zignorować ich w telewizji, wyśmiać, pokazać w krzywym zwierciadle, a za 50 lat nikt już nie będzie rozumiał chrześcijańskiej wiary. Usypianie nas jest taktyką politycznego ateizmu, a uśpieni powoli tracą wiarę.

Adam Wielomski, blog

Komentarz

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.