Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

kurs przedmałżeński - co im powiedzieć?

edytowano listopada 2011 w Pomagajmy sobie
Kochani, potrzebuję pomocy.
Mamy dziś z koleżanką wystąpić na kursie przedmałżeńskim z opowieścią o radościach rodzicielstwa, o naturalnym rodzeniu dzieci, karmieniu itp. Co już wcześniej robiłyśmy.

Jednak zostałyśmy poproszone o poszerzenie naszego wystąpienia o zagadnienia z tematów:

miłość i odpowiedzialność,

czystość przedmałżeńska,

przyjęcie i wychowanie dzieci.... ,

Proszę o parę pomysłów co im na krótko można powiedzieć.

Pomóżcie, proszę.


p.s.
Wydaje mi się, ze już ktoś kiedyś podobny wątek zakładał, ale jakoś nie mogę go znaleźć, a czasu mało ...

Komentarz

  • To proste: prawdę, czyli to, czego uczy Kościół.
  • [cite] Joanna i Bronisław:[/cite]To proste: prawdę, czyli to, czego uczy Kościół.

    Ale ma być krótko, proponuję więc wyimki z Katechizmu :wink:

    Swoją drogą, intrygują mnie te kursy. Chętnie bym się zapisała, a nuż dowiem się czegoś nowego :bigsmile: Obawiam się jednak, że wpuszczają tylko z narzeczonym. To nie fair :cry:
  • ha,ha,ha

    Wystarczy poczytać to forum, by zgubić się czego naprawdę uczy Kośćiół :wink:
  • Powiedz, żeby nie zaglądali na orga, pod karą niezaliczenia kursu :wink:
  • Iśka, ja bym przygotowała sobie listę "wątpliwości", które można mieć na każdy z wymienionych przez Ciebie tematów (chociażby kilka z wątku o trudnościach w otawrciu się na nowe życie) i jechała analizując je, pokazując ich źródło..itp krótko.
  • @Iśka: bo org to nie portal kurialny.
  • @apowojek
    To chyba dziś się z tą listą u Ciebie pojawię ... :wink:
  • Ok, czekam:bigsmile:
  • U nas- na Domaniewskiej, na kolejne spotkania dla narzeczonych przychodzą małżeństwa. Najpierw ksiądz mówi krótką katechezę na dany temat- a potem małżeństwo mówi o swoim doświadczeniu związanym z tematem.

    Bo my Neoni żyjemy w sferze doświadczeń własnych:cool:
  • [cite] Gregorius:[/cite]@Iśka: bo org to nie portal kurialny.

    Przeczytałam: "kulinarny" :bigsmile: Chyba czas na przerwę obiadową :wink:
  • czystość przedmałżeńska:
    pytam co im daje, że z sobą mieszkają.

    Odpowiedzi:
    - że się poznaje jaki ktoś jest na co dzień a nie tylko na randkach
    - dopasowanie seksualne
  • Kontrargumenty:
    - "dopasowanie": - jeśli ktoś nie ma wcześniejszych doświadczeń seksualnych jest czystą kartą - czyli kwestia "dopasowania" się jest do rozwiązania w małżeństwie.

    Jeśli ma wcześniejsze doświadczenia - można o tym porozmawiać zamiast "wypróbowywać", zresztą rozmowa jest bardziej wymagająca. Jeśli zaś chodzi o "dopasowanie" narządów to one z reguły pasują do siebie, a jakby ktoś miała jakieś nieproporcjonalnie wielkie/małe - wyszłoby to z wcześniejszych wizyt u lekarza, więc nie ma się o co bać.

    Tu padał czasem argument, że można być uczulonym na spermę drugiej osoby - i co wtedy? Prawda jest taka, że mamy wrodzony mechanizm na poziomie powonienia, który sprawia, że odrzucają nas osoby na które byśmy reagowali alergicznie. Mechanizm ten jest zaburzony gdy ktoś stosuje silne perfum, lub jedzie na antykoncepcji hormonalnej. A zatem recepta na to - pójść razem na intensywną wycieczkę, na rower (bez perfumowania się) i sprawdzić, czy nas nie odrzuca.
  • Może powiedz, że jak Sakrament małżenstwa i bycie razem będzie priorytetm, to przejdą przez wszystko :tongue:
  • Kontrargumenty cd:

    "sprawdzam jaki jest na co dzień"

    OK, widzisz, jaki człowiek jest na co dzień. Co prawda widać dokładnie to samo, jeśli pojedzie się wspólnie na jakąś wymagającą wyprawę - np. w góry, czy na wyprawę pieszą gdzie cały dobytek i namioty niesie się na plecach, czy spływ kajakowy (bez ułatwień typu obiadki w zajazdach, nocleg w motelach - tylko gotowanie na ognichu, nocowanie pod namiotami). A nawet - na takiej wymagającej wyprawie widać więcej, bo widać jak taka osoba zachowuje się w sytuacjach stresowych a nie tylko w wygodnej codzienności. Ale OK - widzisz, jak się zachowuje na co dzień.

    Nie wiesz, jak się zmieni wasza relacja po urodzeniu dziecka, a to wywala świat na drugą stronę. Mieszkanie razem nie przygotowuje was do bycia rodziną, a przecież zakładacie, że będziecie mieć dzieci?

    Nie? To od razu wam powiem, że jeśli zakładacie, że nie chcecie dzieci, wasz ślub jest nieważny.


    Chce3cie dzieci? A nawet niektórzy z was już mają. OK. Nadal nie jesteście przygotowani do tego, jak się wywróci wasz świat jeśli np. urodzą się wam bliźnięta a jako matka bliżnią przysięgam, że kto nie ma bliźniąt nie wie co to znaczy mieć dzieci,. Totalne wywrócenie świata i relacji w rodzinie.

    A co jeśli jedno z was zachoruje cieżko? Czy wiecie jak będziecie reagować? Mieszkaliście do tej pory na komfortowej zasadzie współlokatorów, a ponieważ mieszkanie wspólne zastępuje rozmowę o tym nie macie pojęcia czego się spodziewać od drugiej osoby, jeśli przydarzy się kryzys.
  • Potem podaję jeszcze dane o wielokrotnie częstszym rozpadzie małżeństw, które żyły przed ślubem w konkubinacie i genialny cytat z dr Półtawskiej o sensie m.in. że dziewczyna oddając się chłopakowi bez ślubu sama uczy go cudzołóstwa, nie powinna być więc zaskoczona, gdy po ślubie ją zdradza.
  • Konkluzja - wspólne mieszkanie daje złudzenie, że znamy się dobrze. A nie znamy się, bo nie rozmawialiśmy o sprawach ważnych, stwierdzając, ze "lepiej to sprawić w praktyce".
    Do tego rzeczy na które każdy człowiek zwykle zwróciłby uwagę zostały zaciemnione faktem sypiania ze sobą , przyjemnością seksu, - tym bardziej, że mogliście już wypracowywać nawyk stosowania seksu jako sposobu godzenia się - zamiast rozmowy na tematy konfliktowe.
  • Mnie się wydaje, że to żaden argument za zamieszkaniem razem, że można się poznać. Przecież, jeśli kogoś kocham, to nie uzależnię bycia z nim od tego, czy np rozrzuca skarpety po mieszkaniu. :wink:
    A jeśli w codziennym mieszkaniu razem przed ślubem wyjdzie, że są wady, których nie zaakceptuję, to co... Skrzywdzimy się nawzajem przez porzucenie????

    W ogóle nie rozumiem, po co mieszkać razem przed ślubem, skoro można mieszkać po ślubie????
    Jestem niedzisiejsza.
    O, jeszcze jeden argument. Po co przyspieszać jakiś etap bardziej prozaiczny, a rezygnować z tego romantycznego-randkowego?
    Choć przyznaję po ślubie jest łatwiej, bo odpada to umawianie się, dojeżdżanie, zdążanie na ostatni tramwaj itp.
    Budzimy się i już jesteśmy razem :cool:
  • Bogna, mnie się wydaje, że niezależnie, czy poruszali dane tematy przed ślubem czy nie - to wspólne życie i tak ich zaskoczy
  • Na kłótnie to w ogóle nie ma czasu - ani w narzeczeństwie, ani w małżeństwie

    szkoda życia :tongue:
  • I na tym to polega - wspólne mieszkanie i tak nie przygotowuje do realiów bycia małżeństwem, rodziną. A daje złudę, że tak jest.
  • polecam Pulikowskiego - można się zainspirować :)

    http://www.jacek-pulikowski.izajasz.pl/konferencje-mp3-darocha.html

    nie wiem, czy jego spojrzenie na npr jest słuszne, ale ogólnie mówi bardzo dobre, piękne i mądre rzeczy :)
  • Pulikowski OK
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.