Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

NPR jest OK? vol. 2

1568101113

Komentarz

  • No nietypowa jesteś jak na blokowisko, a przecież chcesz być typowa...
  • Ikm, ok, już trochę bardziej rozumiem. Co mogę doradzić, to naprawdę rozejrzyj się serdeczniejszym okiem, może są jednak na tych spacerach bodaj matki na macierzyńskim, może się uda zagadać.
    Wyjdź też ze dwa razy na miesiąc wieczorem, spotkaj się z koleżanką choćby pracującą, ale lubianą. Idźcie bodaj na kawę do McDonalda, ale na zewnątrz.

    I spróbuj zrobić coś wspólnie z dziećmi, upiec pierniczki albo ulepić azniołki z masy solnej - coś, co nie jest strasznie brudzące, ma wymierny skutek i przynosi frajdę. Ja sama słabo znoszę malowanie farbami itp, od tego jest tatuś, ale te pierniczki, aniołki czy bodaj ciastolina są fajne, integrujące i poprawiające humor. Tylko musisz lepić razem z dziećmi :)
  • Ale dlaczego jest problemem, że dzieci idą z Tobą do sklepu czy gdziekolwiek indziej? Ja je zabieram z własnej nieprzymuszonej, lubię z nimi gadać, wybierać towary, odhaczać rzecz na liście. Najmniejszy siedzi w chuście, śpi albo się rozgląda i też miło spędza czas. Nigdzie się nie spieszymy, nie denerwuję się, że opiekunka zaraz musi wyjść itp. W porzo jest.
  • [cite] Maria&Michał:[/cite]
    [cite] Agnieszka63:[/cite]Przy małych dzieciach, tych pierwszych, tez mnie ciągnęło do ludzi. Teraz to oceniam w ten sposób, że tak mnie wykształcono i wychowano, że MUSZĘ pracować zawodowo. Już się z tego wyleczyłam. Ze współczuciem patrzę na realizujące się zawodowo mamuśki. Przede wszystkim to współczuję ich dzieciom.

    Mi szkoda moich dzieci gdy muszą patrzć na mnie i pytać "Mamusiu co się stało". Wydaje mi się, że to kwestia zawodu. Mi brak szpitala dokucza bardzo, brak pacjentów, brak ludzi dorosłych, z którymi mogę porozmawiać o tym co mnie interesuje. Kocham moje dzieci i są moimi Skarbami. Myślałam, że rezygnując z pracy będzie lepiej w życiu moim i mojej rodziny. Wyszło zupełnie na odwrót. Nie wiem,czy to źle, że spędzanie 100% czasu z dziećmi i mamą przygnębia mnie. Nie żyje w zgodzie sama ze sobą.
    Ale pomyśl, że dzieci dużo więcej by traciły gdybyś pracowała i problemy w pracy pochłaniałyby Cię zupełnie. (owoce tej decyzji będziesz zbierać jak dzieci trochę podrosną, cierpliwości!) Może to Twoje przygnębienie z czegoś innego jeszcze wynika? Musisz to zbadać, przemyśleć.
  • "Ja też nie wiem jaki jest złoty środek, często chodzę i płaczę, czuję się bardzo samotna a życie w kieracie ciągle tego samego - dzieci-posiłki-pranie-prasowanie okropnie mnie dołuje"
    Posiłki ?- nie wysilaj się, niech będą jak najprostsze i w jak najmniejszej ilości. Prasowanie? Ja mało rzeczy prasuję, tylko te przed założeniem i żyję. Pranie? Nie masz automatu?
    Poza tym fajnie pisze Marcelina, skorzystaj z rad.
  • Ja się w zupełności zgadzam z Marceliną. Swoje dzieci wszędzie ze sobą zabieram. I to tramwajem albo autobusem bo prawa jazdy nie posiadam. te mniejsze, bo większe dziecko chodzi do szkoły. Na plac zabaw wychodzimy rzadko. wolę sobie na rynek pojechać na kawę.
    Jestem sama 24 g na dobę z dziećmi. Tesciów i rodziców mam 150km od miejsca w którym żyję. Średnio raz na dwa lata przeprowadzam się z dziećmi w inny rejon miasta.
    Non stop ocieram się o bardzo ciekawych ludzi. co z tego że starszych? Fajnie mi się z babciami gada. Może dlatego że nie skupiam się na tym jak mi jest ciężko.
    Nie mam nawet męża przy sobie żeby pogadać wieczorem z kimś dorosłym, albo chociaż się do niego poprzytulać.
    odnośnie pracy to wydaje mi się że obecnie ciężej ale i sensowniej pracuję. No ale ja raczej zawsze miałam samodzielne stanowisko w pracy i nie sprzyjało to kontaktom z innymi pracownikami. Za to z klientami miałam zawsze dużo ciekawych tematów. Teraz też dużo rozmawiam choćby z babciami na przystankach i w sklepach. Mnóstwa ciekawych historii wysłuchałam w ten sposób. Jeśli chodzi o powtarzalność czynności domowych to tak samo miałam w pracy. Wstukiwanie rezerwacji do kompa na recepcji hotelowej jest dokładnie tak samo powtarzalnym zajęciem jak gotowanie obiadu. Z tą różnicą, że sama decyduję o tym co ugotować i często czynię z tego element zabawy z moimi dziećmi. Prawdę mówiąc w tej chwili mam najwięcej kontaktów z ludźmi z forum, jeśli chodzi o wspólne tematy. Jestem z dala od swojego rodzinnego miasta w którym przeżyłam 30 lat. Wszystko zaczynaliśmy tu od nowa. A teraz będziemy zaczynać w innym kraju dalej od nowa
    Łatwo nigdy nie jest, ale wiem też że to jest chwila. Dzieci naprawdę szybko rosną i usamodzielniają się. Moja jedenastolatka coraz mniej potrzebuje mnie. Za rok, dwa zupełnie "wydorośleje" pod pewnymi względami.



    Moim zdaniem trochę przesadzasz w swoim dołku. Okopałaś się i przypięłaś sobie pod swoją depresję jakieś dziwne przekonania. Jeśli chcesz, to czemu do pracy nie pójdziesz? Co to tak naprawdę zmieni w twoich finansach? Zarobisz i wydasz na przedszkole i opiekunkę. A jak ma ci to humor poprawi to nie rozumiem czemu dalej tkwisz w tym samym punkcie?
    To że inne kobiety wolą zajmować się domem nie znaczy że ty musisz woleć. Po co się tak unieszczęśliwiasz? Są przedszkola, żłobki, kluby malucha...Masz zamiar wesprzeć ten biznes swoją wypłatą to do pracy. Po co siedzieć i użalać się nad sobą zamiast coś zmienić? Ktoś ci każe mieć więcej dzieci?
    wydaje mi się że szukasz sobie usprawiedliwień i boli cię to że my tutaj mamy nieco inne przekonania co do npr niż ogólnie przyjęte w pewnych środowiskach. Że Kościół dopuszcza w trudnych sytuacjach stosowanie npr a zaleca otwartość na życie. Kłóci ci się to z twoją wizją życia. I z twoim przekonaniem że jest na odwrót.
    Nikt nie ma zamiaru cię nawracać na otwartość. To ty tu przyszłaś twierdząc że się mylimy co do npru.
    To że jesteś samotna i zmęczona jest w jakiejś mierze twoim wyborem.
    Powodzenia życzę, szczerze.
    choć i ja mam wrażenie od czasu do czasu że nas wkręcasz.
    No to se upuściłam pary:)

    :cool:
    Podziękowali 1Joanna36
  • [cite] ikm:[/cite]
    [cite] M_Monia:[/cite]a gdzie w tym wszystkim jest Twój mąż?

    W pracy oczywiście :-) Wraca wieczorami, często ma nadgodziny

    W pracy, to zbieraj dzieci i się spotkajcie razem jak będzie wracał.
    Ja zaraz zawijam młodego i ruszamy na Marsz, spotykamy się w Warszawie, my z synkiem musimy dojechać pociągiem.
    Chce nam się i to jak. Pogoda piękna, szybciej się spotkamy niż jakby mąż sam wracał.

    Ikm rusz się kobieto rusz.
    A z babciami na placach zabaw, to takie świetne rozmowy prowadziłam, że nie wiem jak Ty możesz tylko na takie "marudzące" tafiać. Może obie marudzicie jedna drugiej, co?
    I na dodatek często wychodzę na spacer z synkiem i wychodzi mama mojej kolezanki z Jej synkiem, bo koleżanka w pracy. I mimo, że babcia 60 latka, to miło nam się rozmawia.
  • [cite] ikm:[/cite]
    Nie twierdzę, że się mylicie tylko widzę, że po prostu macie radykalne poglądy rodem z I połowy XX wieku i wcześniej.
    KK nie zaleca NPR w trudnych sytuacjach - ale wogóle w małżeństwie.

    Dowód poproszę - jakiś dokument Magisterium of kors, a nie wypowiedź księdza X lub Y.
  • no i powoli wyłazi z Ciebie troll rasowy.

    czy ksiądz, który każe Ci utopić własne dzieci, też będzie posłańcem Boga?

    Jeżeli mówisz, że Kościół Katolicki coś zaleca albo nakazuje/zabrania,to MUSISZ się odnosić do nauczania nieomylnego i do Magisterium, albo nie wiesz,o czym mówisz.

    Chętnie z Tobą porozmawiam nt.dokumentów kościelnych poruszających ten temat, teksty JPII też,jak najbardziej,tylko uważaj, obryta w tym jestem, i teksty typu "też na ten temat pisał" to ŻADEN dowód.

    Wysil się. Zapodaj konkretny cytat.
    Podziękowali 1Katia
  • To ciesz się, zwiedzaj - to ciekawe, że marudy zawsze wiedzą wszystko najlepiej, jedynie nie przekłada się to na ich własne życie...
  • Nie miałam zamiaru być sarkastyczna. Napisałam jak myślę. Skoro tobie do szczęścia potrzebna jest praca a nie kasa to idź do pracy. Bo mnie się wydaje że tobie brak jest kasy z tytułu pracy a nie samej pracy. Gdyby problem rozbijał się o brak pracy to w twojej sytuacji poszłabym do pracy nawet "za darmo", czyli za koszt opieki nad dziećmi. Mnie się widzi po prostu że żadna praca nie przynosząca pieniędzy wydaje się według Ciebie niepotrzebna.

    Co do nauczania KK nieprawda że KK zaleca npr w ogóle w małżeństwie. Mój ksiądz znajomy mówi że npr powinien by stosowany wtedy kiedy małżonkowie mają trudną sytuację i to samo czytałam w encyklice HV. Że oprócz roztropności w płodzeniu dzieci małżonkowie mają się kierować również wielkodusznością. Ale o tym nprowcy milczą bo to niewygodne jest.

    Mało tego do stosowania npr nie wolno zmuszać współmałżonka. To ma być przemodlona wspólna decyzja a nie styl życia.

    A swój przykład dałam nie dlatego żeby się do ciebie porównywać tylko żeby ci uświadomić że są tacy o mają stokroć gorzej a nie brną w narzekactwo. A nie uważam żebym miała jakoś specjalnie trudno.
    Ty po prostu widzisz zero pozytywów w swoim życiu.
    Współczuję.
    Zastanawiam się czego ty oczekujesz. Jak mówiłam nikt tu nikogo siłą nie nawraca na otwartość na życie. Jeśli komu sumienie nie wyrzuca że coś źle robi to nie szuka usprawiedliwień i to co inni na temat jego decyzji uważają ma w głębokim poważaniu. Nie mam zamiaru się spierać o rację. Ja wolę ufać Bogu a nie npr który jest zawodny.
  • Wielkoduszność to jest otwieranie się na życie kosztem własnych wygód.
    To ja myślę że znam nieco innych facetów.
    Mój przynajmniej jest bardzo konkretny.
    Poza tym znam też takich którzy o npr wiedzą więcej niż niejedna kobieta.

  • Piszesz absurdy.

    Skoro rozeznajesz w swym sumieniu, że wielodzietność to Twoje powołanie to ok. Nie musisz zważać na fazy cyklu bo im więcej dzieci tym lepiej. Ale każdy jest powołany do czego innego. Jeden aby mieć tylko jedno dziecko - inny aby mieć dwoje a inny 6-ro. Tylko właśnie trzeba rozeznawać swoją sytuację, możliwości - i myśleć do tego. Jeżeli nie przeszkadza niektórym życie w totalnej biedzie - to niech zyją - inny woli mieć dwoje dzieci i żyć na pewnym poziomie. Skoro mam tylko jedno życie - to zamierzam z niego korzystać, zwiedzać, cieszyć się różnymi rzeczami a nie tylko tkwić w 4 ścianach z gromadką dzieci, to nie średniowiecze na szczęście.




    @ikm
    Celem małżeństwa (jednym z) jest "przyjęcie potomstwa, którym nas Bóg obdarzy".

    Polecam na początek lekturę wątka nr 1 o NPR, bo tam już przerabiane było i "rozeznawanie" i "życie na pewnym poziomie".


    A o średniowieczu to już trzeba sobie osobno doczytać. I to nie w prasie codziennej.
    k.
    edit: coś z cytowaniem nie tak
  • ikm pisze:
    "Często osoby z poradni przy parafiach mówią, że przed slubem nalezy ustalić ilość dzieci jaką oboje chcą mieć, bo potem na tym tle sa między małżonkami nieporozumienia. Po slubie ona chce 4 a on jedno czy na odwrót, często jest to przyczyną rozwodów. "


    Lo matko i corko!!! Co za bzdura!!! Cale szczescie, ze zadnych oficjalnych dokumentow nie trzeba pospisywac co do ustalonej liczby dzieci :devil: Jak w banku z kredytem :confused:
  • ikm napisała 4 dni temu:

    Paw.eł dzięki za otwarcie oczu!!! Aha - czyli wiem już skąd takie dziwaczne poglądy na wiele spraw ludzi na tym Forum, po prostu należą - czy tez popierają coś sprzecznego z nauką KK a na dodatek niejaki Maciek broni tego nogami i rękami. Masakra jakaś, spadam stąd na dobre, to jakaś sekta brrrr.....

    słowo się rzekło kobyłka u płota...a po polsku SPADAJ więc...:devil:
  • Po slubie ona chce 4 a on jedno czy na odwrót, często jest to przyczyną rozwodów.
    jakich rozwodów??? przecież chcą w sumie 5-tkę...a więc wielodzietni całą gębą...:cool:
  • edytowano listopad 2015
    .
  • A trzeba też umawiać się na termin posiadania tych dzieci? Pierwsze słyszę żeby liczba dzieci była powodem rozwodów...
    Ciekawe co robić jak jedno chce 4, drugie chce 5 a Pan Bóg da jedno albo wcale...
  • czy naprawdę tylo ja mam wrażenie, że to troll?
  • [cite] pustynny_wiatr:[/cite]czy naprawdę tylo ja mam wrażenie, że to troll?

    no co Ty...:wink:
  • [cite] pustynny_wiatr:[/cite]czy naprawdę tylo ja mam wrażenie, że to troll?

    nie
    ja obiecałam sobie nie pisać tu i nie karmić trolla
    podczytuję tylko ale też niepotrzebnie bo się wkurzam a w moim stanie to niewskazane
    Mam już odruch wymiotny jak kolejny raz czytam o płodzeniu dzieci bez udziału rozumu lub, że Kościół zaleca NPR itp. bzdety
    Ludzie, szkoda waszego czasu
    Niech dziewczę dokładnie przeczyta pierwszą część tego wątku, tam znajdzie odpowiedzi na nurtujące ją pytania.
    Po co kolejny raz pisać to samo, tracić czas i jeszcze wkurzać się przy tym
  • @ M_Monia już dobrze...cicho...cichutko...



































    bo ile można pisać o tym samym???:cool:
  • "Czasem tak z ludzkiej słabości chciałabym sięgnąć po prezerwatywę. "

    :bj::bj::bj:
  • [cite] ikm:[/cite]
    [cite] pustynny_wiatr:[/cite]
    Chętnie z Tobą porozmawiam nt.dokumentów kościelnych poruszających ten temat, teksty JPII też,jak najbardziej,tylko uważaj, obryta w tym jestem, i teksty typu "też na ten temat pisał" to ŻADEN dowód.Wysil się. Zapodaj konkretny cytat.


    A może Ty mi zapodaj cytat na dowód że się mylę i że dzieci trzeba płodzić bez udziału rozumu?:devil:

    To niech koleżanka może w końcu odrobi pracę domową i skończy czytać pierwszą część wątku?

    Poza tym to TY wlazłaś na to forum i walnęłaś tezę, po czym poproszona o dowody, rzuciłaś jakieś luźne hasełka i odwracasz kota ogonem domagając się cytatów od nas. Niezły tupet.

    Też już nie będę karmić trolla, przynajmniej dopóki ów nie dkończy pierwszej części wątku.
  • PS. część cytatów znajdziesz tam, gdzie Cię ciągle odsyłamy.
  • Widzisz, ikm, ja "się cieszę i zwiedzam" z trójką dzieci. To, że nie możesz sobie czegoś wyobrazić, świadczy tylko o ograniczeniu wyobraźni.

    Nudni ludzie się nudzą, w pracy czy w domu. Narzekacze nrzekają niezależnie od sytuacji. Przyjmij do wiadomości, że to Ty masz problem, a nie dzieci są problemem. I zrób coś ze sobą.
  • Marcelina - :thumbup:
  • Trafilas w sedno, Marcelina. Skoro inni moga i sie im udaje, to czemu nie mnie? Skoro inne matki tyle rzeczy robia ze swoimi maluchami, to dlaczego z moimi ma sie nie udac? Dzieki relacji ktorejs z mam o wspolnym gotowaniu zaczelam "wpuszczac" swoje dzieci do kuchni i je angazowac w drobna pomoc. Wiecie, ile frajdy? I pomyslec, ze do tej pory skarzylam sie, ze male dzieci nie pozwalaja mi na ugotowanie czegokolwiek :wink:
  • Sarcella, ja bym chyba inaczej nie ugotowała nic od 3 lat :wink:

    strasznie miłe jest, jak się taki szkrab pokrywkami bawi. a jaka fascynująca może być puszka z fasolą!

    ja biorę dzieci nawet do mojego pokoju-pracowni, w którym robię biżuterię. Moja córka ma swoje pudełko z drewnianymi koralikami, potrafi się godzinę bawić tymi kuleczkami, np. wożąc je samochodzikiem lego. A ja w tym czasie dłubię w moich koralikach :wink:, dzidziul zaś, nakarmiony i przewinięty, leży np. w koszyku i patrzy, co wyprawiają mama i starsza siostra :bigsmile:

    Przenoszę dziewczyny w dalsze rejony pokoju, kiedy lutuję itp., po czym znowu je przynoszę. Więc nawet bardziej skomplikowane rzeczy da się robić z dziećmi.

    Ale ikm jest albo właśnie takim malkontentem, jak pisze Marcelina, albo w ogóle nie ma dzieci. Bo generalnie nie jest naturalne, aby matka pisała o dzieciach tak całkiem bez miłości, i wolałaby ich nie mieć. No chyba, że ma depresję lub jakieś inne problemy. Ale wówczas nadal problemem nie są dzieci :wink:
  • Miało mnie tu nie być w Adwencie, ale troszkę jestem. :smile:
    Odwiedziłam niedawno koleżankę (45 l.) jedno dziecko 7 lat, drugie 2. Jest jej dobrze w domu!!! A była b zaangażowana w pracę - samodzielną - redaktor naczelna czasopisma. Przemodliła to i taką decyzję podjęła. Mówiła, że w ogóle nie znała swoich dzieci. Teraz mają czas na wspólne bycie, wychowywanie, zabawy.
    Dobrze mi u niej było. Dzieciaczki super! Fantazjujące, troszkę rozrabiające, ale ogólnie grzeczne i bystre.
    Jedyny minus - że ciasno... dzieciaki się rozpędzą i wpadną a to na komputer stacjonarny, a to na łóżko...

    Mama jest na etapie wygospodarowywania sobie kącika w kuchni, żeby pisać książki i artykuły :smile:
    Tylko dużo dobytku mają a mieszkanie ciasne, skąd my to znamy :wink:
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.