AB - nie wiem...
Podziwiam Cię, że mierzysz się z tą sytuacją, modlę się za Ciebie, za Was...
Powiedzieć prawdę, uczciwie, otwarcie.
Jeśli wiedzą, kto to Bóg to może tak:
Że Pan Bóg zna jego drogę i życie. Że On go osądzi. Że był ich ojcem, przekazał im życie...
Jeśli nie bardzo... Że umarł i że jest pogrzeb, ostatnia droga, że może chcą pójść...
Znasz te dzieci, wiesz, co przyjmą, a co nie... Co nie zmienia faktu, że to trudne bardzo...
1. co mozna zrobic jeszcze dla tego człowieka, jego duszy... i czy w ogole cokolwiek...
2. jak wyglada taki pogrzeb? zakopuja(brzydko mowiac) i tyle?[/quote]
AB modlić się , kto wie jaki był stan Jego duszy i woli w momencie przejścia
Poczekamy na ks. Marka on zna odpowiedź na Twoje pytania.
Byłam kiedyś na pogrzebie cywilnym w "domu
pogrzebowym na cmentarzu komunalnym.
Ciężkie przeżycie, ale sporo się nauczyłam.
30 minut siedzieliśmy w ławkach, na takiej scenie stała zamknięta trumna. Albo sączyła się jakaś muzyka poważna albo była cisza (było to kilka lat temu)..w każdym razie ja słyszałam ciszę. Po ilus tam minutach ludzie siedzący w ławkach zaczęli ze sobą szeptać. Minęło pół godziny, weszli panowie, zabrali trumnę, zawieźli na miejsce, pochowali. Krzyż się należał w cenie.
Na początek proszę przyjąć ode mnie kondolencje. Śmierć, z którą my, żyjący się spotykamy w różnych okolicznościach i kontekstach życiowych, dotyka nas boleśnie i wprowadza nas w akweny niepokoju, usuwa się nam grunt pod nogami. Nie mniej jednak, warto zawsze pamiętać o tym, że nikogo nie wolno zostawiać samego z tą trudną rzeczywistością. Ma Pani, Pani Małgorzato tutaj, na forum - a pewnie też w rzeczywistości osoby, które towarzyszą Pani w bolesnym doświadczeniu. Pośród nich niech wolno będzie być i mnie.
Co do pogrzebu, w kontekście nauki Kościoła Katolickiego:
1. Pogrzeb jako uroczystość liturgiczna, wg ceremoniału jaki zawarty jest w Rytuale Rzymskim, dla uproszczenia określę go, jako "pogrzeb kościelny" jest dla osób ochrzczonych, włączonych w społeczność tego Kościoła (osobna sprawa to pogrzeb dzieci nieochrzczonych). Jest wtedy Różaniec w intencji zmarłego (w kaplicy pogrzebowej, czy w kościele), Msza Święta, podczas której ciało zmarłego jest w kościele, w trumnie.
W przypadku natomiast osoby nieochrzczonej, dorosłej, mówi się o zmarłym niewierzącym. Zatem w tym wypadku nie ma Mszy żałobnej, pogrzebowej.
ALE - można a nawet należy, by osoby wierzące, mając na uwadze troskę o wieczność dla zmarłego, zamówić Mszę Świętą w intencji o miłosierdzie Boże dla tego zmarłego człowieka. Bóg, jako Ten, Który zna wszystko, kolokwialnie mówiąc, będzie Wiedział, jak tę Ofiarę przyjąć. Poza tym - ten ból egzystencjalno-metafizyczny, jaki rodzi się w okolicznościach śmierci bliskich osób w sercach żyjących, może być ukojony, uleczony, tylko przez Tego, Który Jest Dawcą Życia doczesnego i nadprzyrodzonego. Więc intencja mszalna powinna także ogarniać żyjących, będących w żałobie.
2. Co do samego pochówku - można poprosić kapłana o obecność na ceremonii złożenia w grobie - ale nie w rozumieniu, że będzie jej przewodniczył. Proszę się jednak liczyć z możliwością spotkania się z odmową. Można jednak przy tej okazji powołać się na pogrzeb Leszka Kołakowskiego - niewierzącego, a jednak - jak dobrze kojarzę, to księża (sic!) byli obecni na jego pogrzebie. No, chyba, że rodzina zmarłego ma jakiegoś znajomego kapłana.
ALE UWAGA! Ksiądz wówczas albo powinien na wstępie powiedzieć, w kilku słowach, że zmarły był niewierzący jednak nie ze złej woli lecz wskutek innych okoliczności (o ile tak faktycznie było) - albo jak pisałem wcześniej: przed złożeniem do grobu, pomodlić się z żałobnikami i towarzyszyć im "z boku" podczas złożenia do grobu.
To chyba tyle. Jeśli ktoś ma jeszcze jakieś pytania, to służe wiedzą.
Ksiądz wówczas albo powinien na wstępie powiedzieć, w kilku słowach, że zmarły był niewierzący jednak nie ze złej woli lecz wskutek innych okoliczności
Proszę się nie giewać, ale brzmi to bzdurnie.
Skąd mamy wiedzieć takie rzeczy? Skąd ten ksiądz ma wiedzieć takie rzeczy? Nie ma prawa (bo i jak???) oceniać woli zmarłego.
[cite] Berenika:[/cite]Ksiądz wówczas albo powinien na wstępie powiedzieć, w kilku słowach, że zmarły był niewierzący jednak nie ze złej woli lecz wskutek innych okoliczności
Proszę się nie giewać, ale brzmi to bzdurnie.
Skąd mamy wiedzieć takie rzeczy? Skąd ten ksiądz ma wiedzieć takie rzeczy? Nie ma prawa (bo i jak???) oceniać woli zmarłego.
********
Gdyby tu był Gregorius, odpowiedź byłaby prosta... i ... bolesna.:sad:
1. Nie wiem skąd "My mamy wiedzieć", ale sądze, że rodzina, jacyś bliscy - powinni wiedzieć.
2. No właśnie - jest coś takiego jak wola zmarłego. Pewno zostawił jakiś sygnał, przed odejściem, jak mają ceremonie wyglądać?
3. Prawda w tej konkretnej kwestii jest taka: umarł człowiek, ale nie nadzieja.
[cite] IrenaB:[/cite]Czy Leszek Kołakowski nie nawrócił się? Na pewno w miarę upływu lat w coraz większym stopniu szukał sacrum.
Nie wiem. Jednak o ile chrztu nie przyjął przed odejściem, to jest (był) w takiej samej sytuacji, jak każdy inny niewierzący nieochrzczeni: nie naznaczony pieczęcią Zmartwychwstałego.
Tak więc, po ludzku rzecz biorąc, jego wola łaską uświęcającą wsparta nie była. Słabe dzwony orędownictwa dobrych uczynków towarzyszyły jego odejściu do innego wymiaru życia. Tak więc konieczne było, by je wzmocnić Ofiarą Mszy Świętych.
@księże Marku,
ja rozumiem karmiące matki nocą na forum, ale ksiądz powinien o siebie bardziej dbać
Ja mam przykre doświadczenie z pogrzebem niewierzącego (ale ochrzczonego) członka rodziny. Było jak pisała @apowojek - drętwo i dziwnie.
I jeszcze druga połówka zmarłego robiła dziką awanturę księdzu, że nie chce odprowadzić zmarłego na miejsce pochówku, mimo, że zmarły i owa połówka publicznie głosili swą niechęć do księży, kościoła i wiary.
[cite] AB:[/cite]1. co mozna zrobic jeszcze dla tego człowieka, jego duszy... i czy w ogole cokolwiek...
Można się modlić o Boże Miłosierdzie, bo dlaczego niby nie można by było. A co Pan Bóg zrobi? Jego już w tym głowa...
Gdyby tu był Gregorius, odpowiedź byłaby prosta... i ... bolesna.:sad:
Nieładne insynuacje. Zalecam modlitwę. Msza też nie zaszkodzi. Jednak jestem przeciwnikiem chowania takich osób w poświęconej ziemi i robienia z sakramentów magicznych obrzędów. Tak więc pogrzeb z kapłanem dopuściłbym, ale już pokropienie trumny - nie.
[cite] AB:[/cite]1. co mozna zrobic jeszcze dla tego człowieka, jego duszy... i czy w ogole cokolwiek...
Można się modlić o Boże Miłosierdzie, bo dlaczego niby nie można by było. A co Pan Bóg zrobi? Jego już w tym głowa...
Gdyby tu był Gregorius, odpowiedź byłaby prosta... i ... bolesna.:sad:
Nieładne insynuacje. Zalecam modlitwę. Msza też nie zaszkodzi. Jednak jestem przeciwnikiem chowania takich osób w poświęconej ziemi i robienia z sakramentów magicznych obrzędów. Tak więc pogrzeb z kapłanem dopuściłbym, ale już pokropienie trumny - nie.
Dobra, nieładne.:shamed:
By the way: pokropienie trumny. Osobiście takie gesty (sakramentalia?) niewiele dla nie znaczą.
Cóż... Opowiem historię...
Otóż miałam w rodzinie Wujka, naprawdę dobrego człowieka. Był mi jak drugi Ojciec, bardzo go lubiłam, a on bardzo wspierał naszą rodzinę. Byliśmy zaprzyjaźnieni rodzinami.
Wujek był świadkiem Jehowy, ale - był ochrzczony w niemowlęctwie, był nawet ministrantem do późnej młodości i ślub przyjął katolicki jeszcze...
Jego Żona pozostała w wierze katolickiej i tak wychowała dzieci, co nie obyło się bez bólu...
Zmarł wiele lat temu jako świadek Jehowy.
Byłam na pogrzebie...
Msza Święta oczywiście została odprawiona, natomiast trumna z ciałem pozostawała w kaplicy cmentarnej (jest to jednocześnie cmentarz komunalny). Wujek nie życzył sobie ani Mszy Świętej, ani żadnych znaków wiary chrześcijańskiej.
Kapłan odmówił modlitwy nad trumną, tzn. nie modlił się nad trumną.
Zrobiła to Rodzina zmarłego (najstarszy syn, dorosły).
I tak Wujek został pochowany...
Do dzisiaj modlę się za niego codziennie, ufając, że Bóg znalazł dla niego właściwą drogę...
Wiem, że AB niewiele ta historia pomoże, ale chciałam ja opowiedzieć, bo noszę ją w sercu wiele lat, a wątek wydaje mi się odpowiedni...
No więc własnie. A za tym kropienie trumny agnostyka "wodą święconą" (w cudzysłowie, bo nie ma czegoś takiego, woda jest w posoborowiu błogosławiona, w przedsoborowiu egzorcyzmowana) uważam za sianie zgorszenia.
Komentarz
Podziwiam Cię, że mierzysz się z tą sytuacją, modlę się za Ciebie, za Was...
Powiedzieć prawdę, uczciwie, otwarcie.
Jeśli wiedzą, kto to Bóg to może tak:
Że Pan Bóg zna jego drogę i życie. Że On go osądzi. Że był ich ojcem, przekazał im życie...
Jeśli nie bardzo... Że umarł i że jest pogrzeb, ostatnia droga, że może chcą pójść...
Znasz te dzieci, wiesz, co przyjmą, a co nie... Co nie zmienia faktu, że to trudne bardzo...
AB +++
+++
No ale ... w czym problem?
2. jak wyglada taki pogrzeb? zakopuja(brzydko mowiac) i tyle?[/quote]
AB modlić się , kto wie jaki był stan Jego duszy i woli w momencie przejścia
Poczekamy na ks. Marka on zna odpowiedź na Twoje pytania.
Można się modlić o Boże Miłosierdzie, bo dlaczego niby nie można by było. A co Pan Bóg zrobi? Jego już w tym głowa...
pogrzebowym na cmentarzu komunalnym.
Ciężkie przeżycie, ale sporo się nauczyłam.
30 minut siedzieliśmy w ławkach, na takiej scenie stała zamknięta trumna. Albo sączyła się jakaś muzyka poważna albo była cisza (było to kilka lat temu)..w każdym razie ja słyszałam ciszę. Po ilus tam minutach ludzie siedzący w ławkach zaczęli ze sobą szeptać. Minęło pół godziny, weszli panowie, zabrali trumnę, zawieźli na miejsce, pochowali. Krzyż się należał w cenie.
Bądź dobrej myśli, zaufaj Bożemu prowadzeniu!
Co do pogrzebu, w kontekście nauki Kościoła Katolickiego:
1. Pogrzeb jako uroczystość liturgiczna, wg ceremoniału jaki zawarty jest w Rytuale Rzymskim, dla uproszczenia określę go, jako "pogrzeb kościelny" jest dla osób ochrzczonych, włączonych w społeczność tego Kościoła (osobna sprawa to pogrzeb dzieci nieochrzczonych). Jest wtedy Różaniec w intencji zmarłego (w kaplicy pogrzebowej, czy w kościele), Msza Święta, podczas której ciało zmarłego jest w kościele, w trumnie.
W przypadku natomiast osoby nieochrzczonej, dorosłej, mówi się o zmarłym niewierzącym. Zatem w tym wypadku nie ma Mszy żałobnej, pogrzebowej.
ALE - można a nawet należy, by osoby wierzące, mając na uwadze troskę o wieczność dla zmarłego, zamówić Mszę Świętą w intencji o miłosierdzie Boże dla tego zmarłego człowieka. Bóg, jako Ten, Który zna wszystko, kolokwialnie mówiąc, będzie Wiedział, jak tę Ofiarę przyjąć. Poza tym - ten ból egzystencjalno-metafizyczny, jaki rodzi się w okolicznościach śmierci bliskich osób w sercach żyjących, może być ukojony, uleczony, tylko przez Tego, Który Jest Dawcą Życia doczesnego i nadprzyrodzonego. Więc intencja mszalna powinna także ogarniać żyjących, będących w żałobie.
2. Co do samego pochówku - można poprosić kapłana o obecność na ceremonii złożenia w grobie - ale nie w rozumieniu, że będzie jej przewodniczył. Proszę się jednak liczyć z możliwością spotkania się z odmową. Można jednak przy tej okazji powołać się na pogrzeb Leszka Kołakowskiego - niewierzącego, a jednak - jak dobrze kojarzę, to księża (sic!) byli obecni na jego pogrzebie. No, chyba, że rodzina zmarłego ma jakiegoś znajomego kapłana.
ALE UWAGA! Ksiądz wówczas albo powinien na wstępie powiedzieć, w kilku słowach, że zmarły był niewierzący jednak nie ze złej woli lecz wskutek innych okoliczności (o ile tak faktycznie było) - albo jak pisałem wcześniej: przed złożeniem do grobu, pomodlić się z żałobnikami i towarzyszyć im "z boku" podczas złożenia do grobu.
To chyba tyle. Jeśli ktoś ma jeszcze jakieś pytania, to służe wiedzą.
Proszę się nie giewać, ale brzmi to bzdurnie.
Skąd mamy wiedzieć takie rzeczy? Skąd ten ksiądz ma wiedzieć takie rzeczy? Nie ma prawa (bo i jak???) oceniać woli zmarłego.
Gdyby tu był Gregorius, odpowiedź byłaby prosta... i ... bolesna.:sad:
1. Nie wiem skąd "My mamy wiedzieć", ale sądze, że rodzina, jacyś bliscy - powinni wiedzieć.
2. No właśnie - jest coś takiego jak wola zmarłego. Pewno zostawił jakiś sygnał, przed odejściem, jak mają ceremonie wyglądać?
3. Prawda w tej konkretnej kwestii jest taka: umarł człowiek, ale nie nadzieja.
Tak więc, po ludzku rzecz biorąc, jego wola łaską uświęcającą wsparta nie była. Słabe dzwony orędownictwa dobrych uczynków towarzyszyły jego odejściu do innego wymiaru życia. Tak więc konieczne było, by je wzmocnić Ofiarą Mszy Świętych.
ja rozumiem karmiące matki nocą na forum, ale ksiądz powinien o siebie bardziej dbać
Ja mam przykre doświadczenie z pogrzebem niewierzącego (ale ochrzczonego) członka rodziny. Było jak pisała @apowojek - drętwo i dziwnie.
I jeszcze druga połówka zmarłego robiła dziką awanturę księdzu, że nie chce odprowadzić zmarłego na miejsce pochówku, mimo, że zmarły i owa połówka publicznie głosili swą niechęć do księży, kościoła i wiary.
Nieładne insynuacje. Zalecam modlitwę. Msza też nie zaszkodzi. Jednak jestem przeciwnikiem chowania takich osób w poświęconej ziemi i robienia z sakramentów magicznych obrzędów. Tak więc pogrzeb z kapłanem dopuściłbym, ale już pokropienie trumny - nie.
Dobra, nieładne.:shamed:
By the way: pokropienie trumny. Osobiście takie gesty (sakramentalia?) niewiele dla nie znaczą.
Otóż miałam w rodzinie Wujka, naprawdę dobrego człowieka. Był mi jak drugi Ojciec, bardzo go lubiłam, a on bardzo wspierał naszą rodzinę. Byliśmy zaprzyjaźnieni rodzinami.
Wujek był świadkiem Jehowy, ale - był ochrzczony w niemowlęctwie, był nawet ministrantem do późnej młodości i ślub przyjął katolicki jeszcze...
Jego Żona pozostała w wierze katolickiej i tak wychowała dzieci, co nie obyło się bez bólu...
Zmarł wiele lat temu jako świadek Jehowy.
Byłam na pogrzebie...
Msza Święta oczywiście została odprawiona, natomiast trumna z ciałem pozostawała w kaplicy cmentarnej (jest to jednocześnie cmentarz komunalny). Wujek nie życzył sobie ani Mszy Świętej, ani żadnych znaków wiary chrześcijańskiej.
Kapłan odmówił modlitwy nad trumną, tzn. nie modlił się nad trumną.
Zrobiła to Rodzina zmarłego (najstarszy syn, dorosły).
I tak Wujek został pochowany...
Do dzisiaj modlę się za niego codziennie, ufając, że Bóg znalazł dla niego właściwą drogę...
Wiem, że AB niewiele ta historia pomoże, ale chciałam ja opowiedzieć, bo noszę ją w sercu wiele lat, a wątek wydaje mi się odpowiedni...
Mój ojciec miała takie powiedzenie: "Pomoże, jak umarłemu kadzidło". Kadzidło nie wskrzesza, jak wiadomo.
Ale fakt: pogrzeb jest dla zgromadzonych na nim.