Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Rodzina wielopokoleniowa

2»

Komentarz

  • Basja chodzi Ci o rodziny wielopokoleniowe, które razem mieszkają ?
    To jestem przeciw. Po pierwsze jest to możliwe tylko gdy jest domek jednorodzinny i nie widzimy się ot tak zawsze i wszędzie. W Polsce większość ludzi mieszka w blokach. Średnie pokolenie powinno mieć możliwość wykłócić się bez ingerencji osób trzecich, często nawet w dobrej wierze.
    Starsi ludzie szukają spokoju żeby się pomodlić często są chorzy i nie znoszą hałasu ze strony najmłodszego pokolenia. Owszem od czasu do czasu tak.
    Najmłodsze pokolenie z kolei chciałoby się spotykać w jakimś pokoju ze swoimi rówieśnikami, rodzice chcieliby, że by te spotkania nie były całkowicie anonimowe i chcą mieć nad tym kontrolę. Dziadkom to się nie podoba wolą ciszę i spokój.
  • tak, dokładnie o takie rodziny, które razem mieszkają. Oczywiście, że nie mieszkanie w bloku, bo to nie podlega dyskusji, to jest po prostu trudno wykonalne. Każdy potrzebuje intymności i swego życia.
    Dokładnie rzecz ujmując mam na myśli, mieszkanie w domku jednorodzinnym, z zachowaniem odrębności na tyle ile się da.

    W ogóle dziękuję za wszystkie komentarze. :smile:
  • Basjo, mój mąż się w takiej rodzinie wychował, tzn. mieszkał z dziadkami chyba do 12-14 r.ż., potem dziadkowie się przenieśli z powodów zdrowotnych na drugi koniec Polski.

    Moi teściowie mieszkali z rodzicami teścia w starym dużym domu (ale razem na 1 piętrze) z duuużym ogrodem. Od początku małżeństwa.

    Z tego co wiem, była to koegzystencja udana i pokojowa. A mój mąż wspomina mieszkanie z dziadkami jako jedną z najwspanialszych rzeczy z dzieciństwa.

    Tyle, że dziadkowie męża to byli bardzo, bardzo mądrzy ludzie - już nie żyją, a ciągle się za nimi tęskni. Myślę, że umieli oddać pałeczkę nowemu pokoleniu, że raczej usunęli się nieco w cień i się nie wtrącali.

    Jeśli taki jest profil rodziny, z którą mielibyście zamieszkać, to myślę, że mozna spróbować.

    Ja np. nie bałabym się - w przyszłości - mieszkać z teściami, bo oni też są mądrzy i da się z nimi dogadać.

    Tylko tak jak napisał zbyszek - nie w jednym mieszkaniu w bloku, bo tu i najlepsze chęci mogą nie wystarczyć. Tzn. mi by nie wystarczyły.

    Wspólny dom, ale osobne wejścia i kuchnie i łazienki plus mądrzy dziadkowie - jestem na TAK



    :bigsmile:
  • Ja wywodzę, się z takiej rodziny wielopokoleniowej. Rodzice moi tak budowali dom, żeby każdy z nas miał tam swoje miejsce. Teraz moja Mama mieszka z rodziną mojego brata. Każdy ma swoją przestrzeń. Moja mama ma swój ogród. Kiedyś gospodarowała w szklarni, teraz już bratowa z bratem ją przejęli. Bardzo im zazdroszczę tego, że ich dzieci i oni mogą być z Mamą. Opiekują się nią, wnuki odwiedzają. Mama jest bardzo dumna i szczęśliwa, że ma taką rodzinę. Tata nie żyje już ponad 25 lat.
    Spotykamy się w miarę możliwości na uroczystościach rodzinnych. Mi udaje się tylko na prawie całe wakacje. To bardzo miłe spotkania. Najstarszy brat z kuzynkami mają już drzewo genealogiczne naszej rodziny. Moje dzieci bardzo tęsknią, za kuzynami tam się czują jak w domu. Tu w rodzinie mojego męża nie udało nam się stworzyć takiego klimatu. Myślę, że nie jesteśmy akceptowani też ze względu na dzieci. Już się nie zastanawiam. Tu jest tylko jedynak. Ja mieszkałam z moją teściową tylko pół roku. I mam bardzo złe wspomnienia. Nie spodziewałam się teraz już zaakceptowałam.
    Bardzo lubię, jak moi bratankowie i bratanice nas odwiedzają. A my marzymy o domku, by nasze dzieci miały takie swoje miejsce do zjazdów rodzinnych.
  • Ja mieszkałam przez 6 lat w jednym domku z teściami: oni na górze, my na dole. Zdecydowanie nie mam do tego predyspozycji.
    Teściowa jest kochana, wszystkimi by się opiekowała, a ja nie lubię, ja się duszę i jeszcze wściekam, że mi dzieci rozpuszcza, a przy okazji matkuje mojemu mężowi. A teść jest gospodarzem całego domu i tak łatwo pałeczki nie odda, a jak odda, to i tak będzie kontrolował...

    No więc ja wymiękłam. Teraz mieszkamy osobno, mamy mały, stary i byle jaki domek, daleko do pracy i kredyt na 30 lat. I wreszcie czuję wolność.
    Dzieci spotykają się z dziadkami bardzo często, czasem u nich nocują, bywają na weekendy i wakacje - słowem, budują relacje. U dziadków postępują według zasad tamtego domu, ale wtedy, kiedy my im wyjazd zorganizujemy.

    I jeszcze jedno: wiem, że zawsze, w każdej sytuacji mogę na teściów liczyć, zawsze chętnie pomogą. Bez tej pomocy dawno bym zginęła.
    Tylko teraz jest tak, że mogę poprosić o pomoc, nie muszę się przed nią bronić.
  • Łyżeczko idx na maila , prosze
  • Moi rodzice mieszkają bardzo blisko nas. Mój mąż dużo pracuje, moja mama często po pracy wpada, pogadać, pobyć z nami, dojeżdża czasem tata. Zawsze jednak przed przyjściem dzwoni. Nie ukrywam, dla mnie to duża pomoc.

    Jednak mieszkania razem, nawet w dużym domu, chyba bym nie zniosła. Oczywistym jednak jest dla mnie opieka nad starszymi, chorymi rodzicami, szczególnie, gdy jedno z nich umrze.

    Współcześni dziadkowie są chyba tez trochę inni niż kiedyś. Moja mama to babcia, która z dziećmi porobi fajne doświadczenia, nauczy programowania, pogada, poczyta. Na pewno nie rzuci się do gotowania, pieczenia i szycia ciepłych bamboszy, to samo teściowa. Obie zresztą są aktywne zawodowo. To samo ojcowie.
  • Dla mnie rodzina wielopokoleniowa w jednym miejscu (najlepiej domy koło siebie na jednej posiadłości) to ideał. Oczywiście zakłada on pewien stopień dojrzałości - teściowie którzy się wtrącają nieproszeni do życia dzieci są niedojrzali i niekulturalni. Nieoceniony jest wpływ starszego pokolenia na wychowanie wnuków, wreszcie jest też czas na przekazywanie doświadczeń życiowych (pisał o tym BXVI w jakimś liście). Zaangażowanie najstarszego pokolenia do pomocy w różnych sprawach jest też poniekąd obowiązkiem dorosłych dzieci - wiadomo jak wpływa na zdrowie seniorów odstawienie ich na boczny tor, nie musi to być nawet Dom Pogodnej Starości przy ulicy Cmentarnej.
  • Agnieszka Ty pewnie mieszkasz w Grecji, bo moja rodzina z Grecji własnie tak mieszka i bardzo sobie chwalą. Ale jak ktoś już wspomniał, wszystko zależy od ludzi... Kiedys taki model rodziny się sprawdzał, i nie o PRL mi chodzi.
    Myślę, że w modelu wielopokoleniowym ważne jest mieć swoją przestrzeń, czyli przestrzeń dla każdego pokolenia.
  • Nieumiejętność pokojowego współżycia między pokoleniami świadczy moim zdaniem o niedojrzałości emocjonalnej co najmniej jednej strony.
  • [cite] Mrówkojad:[/cite]Nieumiejętność pokojowego współżycia między pokoleniami świadczy moim zdaniem o niedojrzałości emocjonalnej co najmniej jednej strony.

    No i ... co dalej? Z tego co piszesz wynika, że 95% ludzi jest niedojrzałych emocjonalnie. A skoro tak to trzeba do tego faktu się przyzwyczaić i nauczyć się z tym żyć :wink:
  • W żadnym razie przyczyną nie musi być niedojrzałość czyjaś. Raczej ona może być pomocna. Jak np. ktoś lubi, jak mu się mama wszystkim zajmie, a on do pracy i do znajomych popołudniu;-) spróbuj zamknąć w jednym domu dwie rodziny tego samego pokolenia. Efekt będzie równie marny jak z teściami. Nawet gorzej.
  • Rodzina wielopokoleniowa aby sprawnie funkcjonowała i przynosiła dodatkowe korzyści wynikające właśnie z wielopokoleniowości musi spełniać kilka warunków. Jakich? Wystarczy poczytać wpisy o wzorowych rodzinach wielopokoleniowych.

    Pytanie czy większość rodzin wielopokoleniowych przyjęła taki model z założenia czy z powodu trudności lokalowych?
  • Na dziś nie do przyjęcia wersja mieszkania wspólnego. Bywają u mnie rodzice na kilka dni, niekiedy tygodni i:
    - jest trudno na początku, bo zasady nie są do końca moje
    - czuję sie niekiedy kontrolowana, atakowana i przymuszana nawet do siedzenia wspólnego, nawet jak sie nie ma chęci,
    - potem następuje akceptacja i
    moje rozleniwienie, bo nie muszę codziennie obiadów robić, nienaturalność itp.
  • Moja teściowa się denerwuje nawet , jak np. daję dzieciom zupę bez śmietany czy coś podobnego. Nawet nie musi dużo mówić , a widzę , że jest podkręcona :wink:
  • Ale obecne stosunki są całkiem dobre :wink: Nie można jednak przekraczać dawki jednego wspólnego obiadu w tygodniu :bigsmile:
  • Być może będę zmuszony wybudować dom z trzema mieszkaniami w tym jedno dla teściowej, jedno w przyszłości dla rodziców a jedno dla nas.
    Najpierw plusy: rodzice się starzeją ktoś będzie musiał się nimi opiekować (padło na moją żonę jedynaczka i na mnie prawie jedynak), będzie taniej i więcej miejsca (pozbędziemy się kredytu), może uda się wygospodarować jakiś lokal użytkowy (dodatkowy dochód na stare lata).
    Minusy: konieczność obcowania z apodyktyczną teściową, możliwy negatywny wpływ na wnuki, cały dom na mojej głowie (jedyny facet w rodzinie).

    W sumie nic za darmo. Wielopokoleniowość z konieczności.
  • Dom z założenia stanowiły będą oddzielne wydzielone hipotecznie lokale. Jak nie wytrzymam albo eksperyment okaże się porażką to mogę się wyprowadzić (sprzedać, wynająć) i zostawić teściową. Paradoks polega na tym, że to ja z teściową prędzej się dogadam niż moja żona, która zawsze na swoją mamę ma jedną skuteczną metodę: poobrażać się i mieć święty spokój.
  • Śpiochu u nas bardzo podobna perspektywa.
    Żonie się nie dziw ja patrzę na mojego męża i jego relacje z jego mamą. To jest strasznie trudne dla takiego jedynaka. Ona potrafi do nas przyjść i drzeć się na niego bo 5 minut się spóźnił, czy w ogóle bzdury. Już siadła trochę bo ja potrafię wreszcie powiedzieć swoje NIE. Mężem świetnie manipuluje, ale on też potrafi powiedzieć Nie i przede wszystkim zawsze rozmawiamy oboje.
    Jak widzi mnie, jak stoję za mężem, czy za dziećmi to głupieje.
    W nas jest olbrzymie przerażenie, na perspektywę mieszkania z nią.
  • my mamy wiele setek km - 400 km - do naszej wielopokoleniowej rodziny i mamy bardzo dobre kontakty. O wiele lepsze gdybyśmy byli wszyscy razem na miejscu.
  • taka mała obserwacja z gruntu moje rodziny - zbyt szybkie podjęci opieki i wyłączenie starszej już prababci z czynnego i samodzielnego życia, uczyniło z niej kalekę o wiele za szybko, niż gdyby pozwolić je jak dłużej zajmować się sobą ...
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.