Na stronie
Corriere della sera znalazłam artykuł o potencjalnej tabletce wzbudzającej empatię.
Okazuje się, że empatia jest w jakiś sposób regulowana przez odpowiednie obszary w mózgu, które u niektórych jednostek pozostają mniej aktywne (aż do patologicznych przypadków przestępców).
Czy jednak posiadanie większej lub mniejszej dawki empatii nas nie określa jako jednostek? Czy nie jest naszą cechą wyróżniającą? Czy w takim razie podawanie ludziom tabletki stymulującej empatię nie powoduje zmiany ich osobowości? A jeśli tak, to gdzie w tym wszystkim jest wolna wola...
Bo wynikałoby z tego, że to mózg (a co za tym idzie- geny, dieta, itd) nami steruje, że to, czy jesteśmy dobrymi czy złymi ludźmi da się 'naprawić' farmakologicznie.
Znalazłam podobny artykuł
po angielsku.
Jeszcze jeden po angielsku
Komentarz
Chyba, że mnie poprawią teolodzo albo uzupełnią.
I dlatego bez sensu jest porównywanie ludzi i porównywanie się do innych, bo każdy ma to wyposażenie inne
zdolność do empatii też pewnie każdy ma inną
chemiczne sterowanie na pewno jest - w tym, co jemy, jakie leki przyjmujemy, to wszystko nas jakoś modyfikuje ale przecież nie determinuje do końca naszych decyzji. Najwyżej jednym jest z czymś łatwiej a innym trudniej.
Na pewno jest to też cecha indywidualna. U mojego najstarszego widzę wiele zachowań, kiedy rani on innych i w ogóle tego nie widzi, jest zdziwiony, jeśli mu się na to zwróci uwagę. W rezultacie uważa m.in., że jestem przewrażliwiona. A u średniego poziom empatii jest chyba wręcz zawyżony. Jest bardzo czuły na emocje innych i reaguje adekwatnie. Ja zreszą mam podobnie, choć dbanie o uczucia innych często powoduje, że tłumię w sobie swoje potrzeby, co na dłuższą metę nie wychodzi na dobre.