Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Lek na empatię a wolna wola

edytowano lutego 2012 w Polityka
Na stronie Corriere della sera znalazłam artykuł o potencjalnej tabletce wzbudzającej empatię.

Okazuje się, że empatia jest w jakiś sposób regulowana przez odpowiednie obszary w mózgu, które u niektórych jednostek pozostają mniej aktywne (aż do patologicznych przypadków przestępców).
Czy jednak posiadanie większej lub mniejszej dawki empatii nas nie określa jako jednostek? Czy nie jest naszą cechą wyróżniającą? Czy w takim razie podawanie ludziom tabletki stymulującej empatię nie powoduje zmiany ich osobowości? A jeśli tak, to gdzie w tym wszystkim jest wolna wola...
Bo wynikałoby z tego, że to mózg (a co za tym idzie- geny, dieta, itd) nami steruje, że to, czy jesteśmy dobrymi czy złymi ludźmi da się 'naprawić' farmakologicznie.

Znalazłam podobny artykuł po angielsku.
Jeszcze jeden po angielsku

Komentarz

  • Milagro, nie jestem medykiem, ale sądzę, że z tą empatią jest jak z każdym naszym wyposażeniem komórkowym, genetycznym, tym, co dziedziczymy i z tym, czego się od przodków uczymy, wszystkie kompleksy, natręctwa, zdolności itp. cały bagaż i całe bogactwo. Według mnie Wolna Wola to to, co z tym zrobimy. Indywidualnie.
    Chyba, że mnie poprawią teolodzo albo uzupełnią.

    I dlatego bez sensu jest porównywanie ludzi i porównywanie się do innych, bo każdy ma to wyposażenie inne
    zdolność do empatii też pewnie każdy ma inną

    chemiczne sterowanie na pewno jest - w tym, co jemy, jakie leki przyjmujemy, to wszystko nas jakoś modyfikuje ale przecież nie determinuje do końca naszych decyzji. Najwyżej jednym jest z czymś łatwiej a innym trudniej. :tongue:
  • Ja czytałam kiedyś, że u nastolatków poziom empatii fizjologicznie ulega znacznemu obniżeniu na czas dojrzewania, co by tłumaczyło wiele z zachowań nastolatków. Robiono doświadczenie, gdy osoby poddawane doświadczeniu miały określić nastrój osób, których twarze im pokazywano. I okazało się, że młodsze dzieci, jak i dorośli znacznie lepiej radzili sobie z odczytywaniem emocji osób, których twarze pokazywano niż badani w okresie dojrzewania.
    Na pewno jest to też cecha indywidualna. U mojego najstarszego widzę wiele zachowań, kiedy rani on innych i w ogóle tego nie widzi, jest zdziwiony, jeśli mu się na to zwróci uwagę. W rezultacie uważa m.in., że jestem przewrażliwiona. A u średniego poziom empatii jest chyba wręcz zawyżony. Jest bardzo czuły na emocje innych i reaguje adekwatnie. Ja zreszą mam podobnie, choć dbanie o uczucia innych często powoduje, że tłumię w sobie swoje potrzeby, co na dłuższą metę nie wychodzi na dobre.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.