O co chodzi z tą ustawą? Mogłabyś przybliżyć
------------------
Atutem Instytutu jest współpraca pracowników technicznych i naukowych, razem mogą tworzyć np. prototypy urządzeń, "ustawodawca" planuje ich rozdzielić, połączyć z inną jednostką... są jakieś dwie wersje...
Nie wiem, pewnie wymaga restrukturyzacji, ale czy idzie to w dobrym kierunku?
Mnie tylko przeraża, jak ogromny wpływ mają rządzący na każdą dziedzinę życia, jak mogą sterować niby niezależną komisją techniczną. Zaznaczam, że nie wiem czy to robią, ale mają do tego narzędzia.
Mnie tylko przeraża, jak ogromny wpływ mają rządzący na każdą dziedzinę życia, jak mogą sterować niby niezależną komisją techniczną.
---------------------------------------------
Muzyka dla uszu Adalberta :wink:
No cóż, w takim sektorze rząd powinien mieć wpływy. Inna sprawa, że powinno ich używać dla dobra, a nie na szkodę państwa.
Te rosyjskie symulatory Tupolewa nie są najlepsze. W Rosji, jak i w Polsce nie dba się o takie rzeczy. Może lepiej byłoby, gdyby Polacy sami sobie wyprodukowali symulator Tu, kompatybilny z urządzeniami wbudowanymi w polskie samoloty. Do tego uniezależnilibyśmy sie od Rosjan, co też nie jest bez znaczenia. Mamy przecież świetnych informatyków i elektroników, cenionych za granicami.
Ale tu musiałaby być wola polityczna, może nacisk opinii publicznej coś zmieni w tej kwestii.
"Ustępując Rosjanom, oddając im całkowicie inicjatywę, wygenerowaliśmy sobie problem na następne dziesięciolecia. Obawiam się, że niezależnie od wyników śledztwa, nie mając kontroli nad jego przebiegiem, będziemy mieć poczucie, że być może zostaliśmy gdzieś oszukani."
Pozostawienie inicjatywy w rękach Rosjan to błąd ? wywiad z wdową po ś.p. Januszu Kurtyce, prezesie IPN
"Haaretz podał, że pięciu naukowców (w tym Siergiej Ryżow, Giennadij Bieniok, Nikołaj Tronow i Andriej Tropinow), którzy zginęli w tej katastrofie, pracowało przy projektowaniu irańskich instalacji jądrowych w Buszehr. "
Jak rozumiem - wnioskujesz stąd, że Kaczyńskiego też Mossad zabił.
Ja bym jednak wysnuł inny wniosek: w reakcji na zmianę nastawienia USA do Bliskiego Wschodu (popieranie "rewolucji" i wyraźnie antyizraelskie posunięcia) Rosja zmienia pozycję i usiłuje przypodobać się Żydom.
W charakterze strategicznego doradcy faraona?
Czy też odpowiadałeś tylko za łączność w armii egipskiej?
Ten słup dymu to musiał nieźle zakłócać przekaz danych:wink:
"Boże chroń nas przed naszymi sojusznikami, z wrogami poradzimy sobie sami.
W przypadku katastrofy smoleńskiej istnieje już prawie że nieskończona liczba wersji przebiegu wydarzeń. Nie każda z nich trzyma się ściśle faktów.
Aby tę katastrofę wyjaśnić trzeba je jednak wszystkie uwzględnić. Niektóre z tych faktów nie pasują do wersji przypadkowego wypadku np:
Pilot podchodził do lądowania na automacie korzystając z komputera oraz z danych z GPS.
Dane wysokościowe GPS były zawyżone o około 60 m w stosunku do rzeczywistej wysokości co spowodowało ze samolot znalazł się w niebezpiecznie niskiej pozycji.
Ścieżka schodzenia samolotu była systematycznie przesunięta względem osi pasa do lądowania lub przynajmniej tak to zostało zapisane w czarnej skrzynce co wskazuje ze również pilot otrzymał te fałszywą informacje na monitorze.
Trzy odbiorniki GPS znajdujące się na pokładzie samolotu pokazywały rożne geograficzne położenie samolotu ale identyczna jego wysokość.
Brak danych (a właściwie wymazanie ich przez wirus) w czarnych skrzynkach o wychyleniu horyzontalnym jak i innych parametrach w ostatnich sekundach lotu, znajomość ktorych jest decydująca dla wyjaśnienia katastrofy
Jak już powszechnie wiadomo istnieją poważne trudności w wytłumaczeniu katastrofy przyjmując normalny przebieg zdarzeń.
Ta niemoznosc normalnego wytłumaczenia przebiegu katastrofy zmusza nas do przyjęcia dodatkowych jej elementów. Nie jest to podejście najszczęśliwsze ale niestety jedyne aby te fakty pasowały do siebie.
Tym dodatkowym elementem jest moim zdaniem opcja zamachu. Uzasadnienie tej opcji podałem w cyklu notek na ten temat.
Przy tym podejściu zamach ten trzeba rozumieć w szerokim kontekście dążeń USA do całkowitego podporządkowania sobie rządów wszystkich państw w świecie.
Polska jest również elementem w tej grze i jeśli chodzi o EuropęWschodniądla USA decydującym.
Z jednej strony chodzi o uzależnienie finansowe Polski poprzez udzielanie kredytów które nie są naszymi krajowi potrzebne, ale służą jedynie ratowaniu amerykańskiego systemu finansowego. Kredyty te to nic innego jak bezpośrednie narzucenie haraczu każdemu Polakowi w formie odsetek do spłacenia. Dodatkowo umożliwiają one wywieranie szantażu politycznego na polski rząd.
Z drugiej o geopolityczna rolę Polski w tej części Europy. Polska ma spełnić w intencjach Amerykanów role destabilizującą tą cześć Europy aby nie dopuścić do utworzenia się lokalnych sojuszy mogących być przeciwwagą dla amerykańskiej polityki wyzysku.
Z tego punktu widzenia działania administracji amerykańskiej jak i ich „wyspiarskich pudli“ nabierają dla nas innego znaczenia.
Amerykańska administracja już od lat próbuje skłócić Polskę z jej sąsiadami.
Zarówno katastrofa smoleńska jak i ostatnia wypowiedz Obamy o obozach koncentracyjnych były motywowane właśnie taką intencją.
Jeśli chodzi o katastrofę to jest to oczywiste, że celem tego było pogorszenie stosunków z Rosja. W przypadku wypowiedzi o obozach adresatem były tak naprawdę Niemcy. Ta szkalująca Polaków wypowiedz maila zepsuć stosunki polsko – niemieckie podgrzewając w Polsce antyniemieckie resentymenty.
Podobne działania obserwujemy jeśli chodzi o Ukrainę czy tez Litwę. Gdziekolwiek nie spojrzymy widzimy że amerykanie dążą do odcięcia nas od naszych sąsiadów.
I to była właśnie główna przyczyna zamordowania prezydenta Kaczyńskiego.
Kiedy się okazało ze kampania oszczerstw w zachodniej prasie skierowana przeciwko niemu nie przyniosła rezultatów a on dalej nieugięcie zmierzał do poprawienia naszych stosunków z sąsiadami, wtym i z Rosją,w celu utworzenia regionalnego związku państw, zapadła decyzja o jego likwidacji a z nim również ludzi popierających jego wizje roli Polski w Europie.
Amerykanie dysponują wszystkimi możliwościami przeprowadzenia takiego zamachu bez pozostawienia wyraźnych śladów. Kontroluj oni zarowno system GPS od którego zależna była nawigacja pilotów polskich samolotów rządowych, jak i komputery zainstalowane w tych samolotach.
Dowodem na to są ostatnie informacje na temat wirusów opracowanych przez CIA umożliwiające jej kontrole urządzeń technicznych stosujących amerykańską technologie.
Wirusy typu "Flame" lub tez "Stuxnet" są w stanie manipulować urządzeniami technicznymi prowadząc do działań tych urządzeń sprzecznych i intencjami obsługi.
W przypadku samolotu może to prowadzić do katastrofalnych skutków i to właśnie było celem Amerykanów.
Pierwotnie opracowanie tego typu wirusów miało umożliwić strącenie na ziemie samolotów opanowanych przez terrorystów zanim osiągną swój cel bez konieczności użycia metod które opinia publiczna w Ameryce nigdy by nie zaakceptowała.
Jednak szybko sie okazało że technologia ta otwiera Amerykanom nieograniczone wprost możliwości sabotażu, a tym samym w likwidacji osób czy urządzeń zagrażających interesom amerykańskiego rządu.
Działanie tej morderczej maszynerii zostało na poczatek wypróbowane w Iranie, gdzie doszło do serii wypadków w ktorych zginęli czołowi przedstawiciele reżimu.
Również w Polsce doszło do takich prób czego przykładem była katastrofa w Mirosławcu.
Odpowiednie służby wywiadu w Polsce niestety zawiodły i nie wyjaśniły przyczyn tej katastrofy również dlatego ze strategiczne funkcje w państwie są już od dawna obsadzone przez amerykańskich agentów bojkotujących takie poczynania. Tak wiec Amerykanie byli pewni ze również w Smoleńsku zamach uda się perfekcyjnie.
Co innego w Iranie, tam jednak ktoś musiał wpaść na to ze coś nie gra z tymi wypadkami i irański kontrwywiad powziął podejrzenia co do przyczyn tych wypadków.
Wydaje się ze Irańczycy nawiązali w tym celu współpracę z Rosjanami którzy też byli celem wirusów CIA. Tym bardziej jest to prawdopodobne że po Smoleńsku oraz po serii niewytłumaczalnych awarii w programie rakietowym, Rosjanie również sami byli zainteresowani w wykryciu przyczyn i podejrzewali o to USA.
Współpraca ta zaowocowała rozszyfrowaniem wirusa „Flame“ czego dowodem było przejęcie kontroli i doprowadzenie do lądowania na terenie Iranu najnowocześniejszego amerykańskiego samolotu szpiegowskiego, dzięki czemu udalo się Rosjanom rozpracować najnowsze amerykańskie osiagniecia technologiczne, i pokazać Ameryceże ich przewaga technologiczna to tylko iluzja.
Jednak ostateczny dowód autorstwa amerykanów nie był wykazany. Aby to udowodnić posłużono się starą sztuczką na którą Amerykanie dali się złapać.
W tym celu firma Kasperski poinformowała w tajemnicy firmy amerykańskie o rozszyfrowaniu wirusa Flame z nadzieja że jeśli amerykanie byli twórcami wirusa to będą musieli na to natychmiast zareagować.
Ponieważ amerykanie wiedzieli już o rozszyfrowaniu wirusa, nie użyli do tego celu istniejącej już w wirusie instrukcji „SUICIDE“ ale nowej instrukcji nie znanej jeszcze Rosjanom, ci jednak byli już na to przygotowaniu i amerykanie wpadli w pułapkę zastawioną przez Rosjan.
Tym samy jednak potwierdzili to o co ich podejrzewano, że to właśnie oni ukrywają się za zamachami w Iranie, Rosji i w Polsce.
Jeśli przyjmiemy wersje amerykańskiego zamachu na prezydenta Kaczyńskiego to przebieg katastrofy był następujący.
Komputer pokładowy był zarażony wirusem typu „Flame“ lub „Stuxnet“ dający pełną kontrole nad sterowaniem samolotu. Jednocześnie odbiorniki GPS przetwarzały dane z satelitów w ten sposób że pokazywana była zawyżona jego wysokość. Co do możliwości Amerykanów w tym względzie nie ma co dyskutować byli by głupcami gdyby nie zostawili sobie takiej furtki w systemie.
Celem fałszowania GPS było sprowadzenie samolotu na niebezpieczną wysokość. Wprawdzie wysokość baryczna była pokazywana prawidłowo ale pilot zdał się całkowicie (miał taka dyrektywę bo wmówiono polskim pilotom że Rosjanie będą im podawać fałszywe dane ciśnienia atmosferycznego na lotnisku) na niezawodny system naszych „najlepszych sojuszników“.
Drugim elementem było sugerowanie przez komputer pokładowy pilotowi że samolot nie znajduje nie znajduje się na linii lotniska. Zmuszało to pilota do ciągłych prób korygowania kursu a wiec samolot nie miał pozycji horyzontalnej a tuz przed decydująca sekunda miał silny przechyl boczny.
W momencie wyłączenia automatycznego pilota rozkaz ten był przez wirus obsadzony inna komendą a mianowicie maksymalne wychyleniem bocznym samolotu. Jednocześnie był to tez rozkaz do wykonania instrukcji „SUICIDE“a tym samym zatarcia śladów wirusa w systemie. Dla tego też ostatni pomiar wysokości GPS zgadza się z wysokością baryczną. Przerwane zostało tez dostarczanie danych do czarnych skrzynek przez co zniknęły najważniejsze dowody zbrodni.
Pilot próbował jeszcze kontrować to wychylenie ale nie miał szans bo wskazania monitora wprowadziły go w błąd.
Jednocześnie duże wychylenie uniemożliwiło mu wznoszenie i samolot uderzył lewym skrzydłem w ziemię tak że zostało ono w połowie złamane.
Wysłanie TAWS i komputera pokładowego do Ameryki po katastrofie nie było najlepszym pomysłem. Już bardziej nie można było CIA ułatwić roboty. Dało to Amerykanom szansę zatarcia po sobie wszystkich śladów.
Istnieje jednak możliwość że zarówno wirusy jak i układy elektroniczne którymi można sterować z zewnątrz są dalej zainstalowane na innych samolotach rządowych. Należałoby poddać je drobiazgowej kontroli, szczególnie ze informacje o wirusach oraz spreparowanych przez CIA procesorach są od niedawna powszechnie znane. Znalezienie tych manipulacji rozwiałoby ostatecznie wszystkie watpliwosci co do udziału w tej zbrodni Amerykanów.
"Polacy, którzy badali wrak samolotu, odkryli na nim ślady materiałów wybuchowych - czytamy nastronach internetowych archiwum "Rzeczpospolitej".
Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że ślady trotylu znaleźli na wraku Tu-154 polscy biegli, którzy przebywali przez miesiąc w Smoleńsku i wrócili stamtąd dwa tygodnie temu.
Te ustaleniasą tożsame z badaniami naukowców, którzy wyniku swoich prac przedstawili tydzień temu na konferencji poświęconej katastrofie smoleńskiej.
Informację o tym, że prokuraturaod kilkunastu dni zna wyniki ekspertyz, "Rzeczpospolita" potwierdziław rozmowie z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem.
"Już pierwsze próbki, zarówno z wnętrzasamolotu, jak i poszycia skrzydła maszyny, dały wynik pozytywny. Urządzeniawykazały m.in., że aż na 30 fotelach lotniczych znajdująsię ślady trotylu oraz nitrogliceryny. Substancje te znaleziono również na śródpłaciu samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem. Było ich tyle, że jedno z urządzeń wyczerpało skalę. Podobne wyniki dało badanie miejsca katastrofy, gdzie odkryto wielkogabarytowe szczątki rozbitego samolotu. Ślady materiałów wybuchowych nosiły również nowo znalezione elementy samolotu, ujawnione podczas tej właśnie wyprawy do Smoleńska" - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Jak pisze dziennik - prokurator generalny osobiście przekazał informacje premierowi Donaldowi Tuskowi o tym odkryciu, całkowicie podważającym oficjalne ustalenia. Od powrotu ze Smoleńska trwają intensywne konsultacje w celu podjęciadalszych działań."
Przed chwilą przeczytałam to w archiwum Rzeczpospolitej. Niestety, całość można przeczytać albo wykupując abonament dostępu, albo w wersji papierowej. Proszę - niech ktoś kupi tę gazetę w wklei tutaj całość.
ja właśnie trafiłam na urywek wypowiedzi Palikota w tv i stwierdził (bardzo spokojnie, w wyważony sposób - aż do niego to niepodobne, żeby był taki grzeczny i nie nawoływał do ukamieniowania PIS-u).
że jeśli wykryto jakieś materiały wybuchowe, to trzeba było wcześniej dać to do wiadomości publicznej i dokładniej sprawdzić, chociaż jemu najbardziej prawdopodobne się wydaje, że mogą to być pozostałości po materiałach wybuchowych z II wojny światowej.
Od dzisiaj chyba będę w modlitwę wplatać zdrowaśkę za tych, którzy mieli odwagę (a wg PO pewnie czelność) wydać taką opinię, żeby nagle się nie rozchorowali poważnie, mieli jesienną depresję i kłopoty finansowo-rodzinne, które doprowadziły ich do samobójstwa w jakiś weekend przedświąteczny...
Wierzę tylko w plotki oficjalnie zdementowane. BOR zaprzeczył doniesieniom ND mówiąc przy tym, że na miejscu było dwóch funkcjonariuszy. Przypomina się czarny dowcip o pewnym prominentnym urzędniku, który ponoć popełnił samobójstwo a jego ostatnie słowa brzmiały: koledzy, dlaczego?
W oryginale to było o Majakowskim. Jak wieść gminna niesie jego ostatnie słowa przed popełnieniem samobójstwa brzmiały: Towarzysze, nie strzelajcie!
Sto przypadków 10 Kwietnia czyli Leszek Misiak stawia pytania
Z Leszkiem Misiakiem rozmawia Leszek Pietrzak
- Minęło pól roku od objęcia władzy przez PiS, a wciąż nie wiemy nic więcej o katastrofie smoleńskiej ponad to, co wiedzieliśmy za czasów, gdy u władzy była PO. Czy powinniśmy oczekiwać konkretnych efektów, czy może jest to zbyt mała cezura czasowa?
- Nie jest zbyt mała. PiS ma pełnię władzy, dostęp do wszelkiej dokumentacji. Zamiast ujawnienia wiedzy z własnych źródeł, zwłaszcza Służby Kontrwywiadu Wojskowego, co chciałbym rozwinąć dalej, mamy informacje o chęci niesienia pomocy Polsce w ujawnieniu prawdy a to przez Łotyszów, którzy zapowiedzieli, że mają nagrania rozmów załogi z rosyjską wieżą kontroli lotów, a to Szwedów, którzy też oferowali takie nagrania. Wygląda na to, że wszyscy wkoło nagrywali rozmowy załogi polskiego tupolewa rządowego, albo prowadzili nasłuch elektroniczny prezydenckiego pokładowego telefonu satelitarnego, jak Dania, o czym mówił w lipcu 2011 r. były szef NPW gen. Krzysztof Parulski, oprócz polskich służb kontrwywiadowczych. My mamy tylko to, co dali Rosjanie. Przecież to kabaret. SKW nie działa na zasadzie, że w razie katastrofy pyta 36 Specpułk, odpowiedzialny za loty najważniejszych osób w państwie, lub inne podmioty, co takiego się stało, tylko musi wiedzieć na bieżąco, co się dzieje z samolotem prezydenckim, do tego zresztą obligują SKW przepisy MON. Na tym polega istota działania tych służb. Minister Jerzy Miller, którego PiS w okresie, gdy partia ta była w opozycji, obwiniała za zaniedbania urzędnicze związane m.in. z kolejnymi kopiami nagrań z czarnej skrzynki, wciąż nie został pociągnięty do odpowiedzialności, nie słyszałem też zapowiedzi takich konkretnych działań. Jednocześnie tzw. podkomisja smoleńska, „dziecko” A. Macierewicza, zapowiada, że konstruktorzy zbudują nam miniaturowy model Tupolewa do badań nad katastrofą. Podczas kolejnych miesięcznic, rocznic smoleńskich, otwierania kolejnych pomników ofiar, słyszymy ogniste deklaracje o zdeterminowaniu obecnej władzy w dochodzeniu do prawdy, o wolności słowa, tymczasem mamy de facto cenzurę, tyle, że ukrytą za swego rodzaju smoleńską propagandą sukcesu. Proszę zauważyć, że media, zwłaszcza te „niepokorne”, rzekomo najbardziej niezłomne w walce o prawdę smoleńską, nie zadają pytań, wątpliwości dotyczących choćby spraw, o których mówię. Przeciwnie, są tubą, przez którą ta propaganda jest wylewana. Jest to wyrafinowany rodzaj cenzury. Niestety, także rodziny ofiar tych pytań nie zadają, może dlatego, że ci najbardziej zdeterminowani w dochodzeniu do prawdy zostali przez PiS politycznie zagospodarowani, tym samym zamknięto im usta. Myślę też, że część rodzin ofiar, część dziennikarzy i całe rzesze Polaków pogubiło się w tym, co w sprawie Smoleńska się dzieje. Bo jeśli PiS, który poniósł największe straty ludzkie w katastrofie 10 kwietnia 2010 r., miałby wprowadzać swoistą cenzurę posmoleńską, kto ma prawdy dociekać?
- Minęło już ponad 6 lat od katastrofy. Czy z wyjaśnieniem jej przyczyn będzie podobnie jak z katastrofą gibraltarską, których do dziś nie znamy?
- Prawda o tragedii smoleńskiej jest znana wielu osobom i instytucjom na świecie, zarówno na Zachodzie jak Wschodzie, także w Polsce. Nie jest możliwe, by w XXI wieku, w środku Europy, na terenie śledzonego przez satelity wywiadowcze lotniska wojskowego, należącego do mocarstwa światowego, gdy nawet samochody mają nawigację, czyli satelita śledzi każdy ruch auta, gdy dzięki satelitom określa się u Kowalskiego w zabitej dechami wiosce straty w uprawach po gradobiciu czy powodzi, gdy mamy globalny nasłuch elektroniczny Echelon, by samolot rządowy z prezydentem państwa członka NATO z tej globalnej wioski był wyłączony. Dzisiaj ukrycie czy wymazanie przyczyn takiego wydarzenia jak katastrofa samolotu dodajmy wojskowego, rządowego, nie wnikając, kto był jej winny i w niuanse techniczne tego wydarzenia, jest niemożliwe. Dodajmy, że z lotniska Smoleńsk Siewiernyj korzystał rosyjski handlarz bronią Wiktor But, pisał o tym m.in. Witold Gadowski i mówił mec. Stefan Hambura. But został w wyniku działań USA zatrzymany w 2008 r. w Bangkoku, odbyła się jego ekstradycja do USA i w 2012 roku został skazany przez sąd w Nowym Jorku na 25 lat pozbawienia wolności oraz 15 milionów dolarów grzywny. But sprzedawał broń do Afryki, Azji, Bliskiego Wschodu i Ameryki Południowej, wspierał nawet Amerykanów w Iraku. W marcu 2016 r. agencja Interfax podała, że na Kremlu rozważano wymianę Ukrainki Nadii Sawczenko, skazanej w Rosji na 22 lata łagru, na dwóch obywateli rosyjskich, jednym z nich miał być właśnie Wiktor But. Takie miejsce jak Siewiernyj, skąd m.in. wysyłał on broń, musiało być pod stałą obserwacją satelitów wywiadowczych naszego sojusznika USA. 29 lipca 2011 r. nieżyjący już gen. Sławomir Petelicki powiedział: „Amerykanie mają klatkę po klatce to, co się stało. Mają wszystkie rozmowy i znają prawdę.”
- Co zatem trzeba konkretnie zrobić, byśmy dowiedzieli się, co stało się z delegacją prezydencką?
Pierwszym niezbędnym ruchem powinno być ujawnienie pełnej wiedzy o katastrofie jaką posiada Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Nawet, jeśli ma ona klauzulę tajności, to z uwagi na tzw. dobro publiczne, wagę sprawy i szacunek dla rodzin ofiar wiedza ta powinna być po objęciu władzy przez PiS niezwłocznie ujawniona. Tu 154 M 101 był maszyną wojskową, służby wojskowe korzystały z tajnej stacji nasłuchowej – co reguluje instrukcja HEAD, zatwierdzona przez ministra MON, określająca procedury bezpieczeństwa przewozu najważniejszych osób w państwie. Według tej instrukcji do obowiązków informatora służby informacji powietrznej FIS (Flight Information Service) należy monitorowanie lotu statku powietrznego o statusie HEAD. Polskie służby wojskowe wiedziały na bieżąco jak przebiegał lot, także ostatnie chwile Tu-154. Zgodnie z instrukcją HEAD podczas lotu statku o statusie HEAD za granicę wykorzystuje się radiostacje HF do prowadzenia korespondencji radiowej, co umożliwia prowadzenie łączności na bardzo dalekich zasięgach, przesyłanie danych, faxów, obrazów, szyfrowanie transmitowanych danych. Radiostacje wojskowe VHF/UHF wykorzystywane są do kontroli ruchu lotniczego, a nawet (co można przeczytać na stronie polskiej firmy MAW Telecom, której technologie wykorzystywane są w polskich Siłach Zbrojnych oraz służbach podległych MSWiA) „do monitorowania częstotliwości ratunkowych oraz innych aplikacji związanych z łącznością lotniczą. Są w pełni kompatybilne operacyjnie z wyposażeniem sojuszniczych statków powietrznych, zapewniają bezpieczną łączność w trybie ziemia-powietrze oraz ziemia-ziemia”. Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Centrum Operacji Powietrznych muszą więc posiadać niezbędną dokumentację o katastrofie, nagrania rozmów pilotów samolotu z rosyjską wieżą kontroli lotów, co pozwoliłoby zweryfikować kilkakrotnie „poprawiane” przez Rosjan nagrania z czarnej skrzynki. Te nagrania istnieją, takich informacji się nie kasuje. Zaraz po katastrofie w „Rzeczpospolitej” ukazał się artykuł informujący, że SKW monitorowała lot. Potem była na ten temat cisza i tak jest do dzisiaj. Praktycznie już same te nagrania SKW powinny dać odpowiedź, co się stało 10 kwietnia 2010 r. Nie chodzi o to, by SKW podawała nam klucz szyfrujący, ale o podanie szczegółowego przebiegu lotu, punktów nawigacyjnych, nad którymi przelatywał Tu-154 M 101 od wylotu z Okęcia aż do momentu krytycznego i nagranych treści rozmów.
Komentarz
http://www.konserwatyzm.pl/publicystyka.php/Artykul/5786/
------------------
Atutem Instytutu jest współpraca pracowników technicznych i naukowych, razem mogą tworzyć np. prototypy urządzeń, "ustawodawca" planuje ich rozdzielić, połączyć z inną jednostką... są jakieś dwie wersje...
Mnie tylko przeraża, jak ogromny wpływ mają rządzący na każdą dziedzinę życia, jak mogą sterować niby niezależną komisją techniczną. Zaznaczam, że nie wiem czy to robią, ale mają do tego narzędzia.
---------------------------------------------
Muzyka dla uszu Adalberta :wink:
No cóż, w takim sektorze rząd powinien mieć wpływy. Inna sprawa, że powinno ich używać dla dobra, a nie na szkodę państwa.
http://www.rp.pl/artykul/480582__Manipulacje_generala_Czabana.html
http://fronda.pl/news/czytaj/co_powiedzial_bartoszewski_na_wiesc_o_katastrofie
Ale tu musiałaby być wola polityczna, może nacisk opinii publicznej coś zmieni w tej kwestii.
Pozostawienie inicjatywy w rękach Rosjan to błąd ? wywiad z wdową po ś.p. Januszu Kurtyce, prezesie IPN
http://www.bibula.com/?p=21753
napisał Tiberios Apsimaros
"Haaretz podał, że pięciu naukowców (w tym Siergiej Ryżow, Giennadij Bieniok, Nikołaj Tronow i Andriej Tropinow), którzy zginęli w tej katastrofie, pracowało przy projektowaniu irańskich instalacji jądrowych w Buszehr. "
http://rebelya.pl/discussion/29087/kolejna-katastrofa-tupolowa/#Item_71
Ja bym jednak wysnuł inny wniosek: w reakcji na zmianę nastawienia USA do Bliskiego Wschodu (popieranie "rewolucji" i wyraźnie antyizraelskie posunięcia) Rosja zmienia pozycję i usiłuje przypodobać się Żydom.
A koncepcja, że nie o Kaczyńskiego chodziło, jest b. ciekawa.
A jeśli Rosjanie - któregoś z generałów (ewentualnie kilku).
Historia uczy, iż najbardziej niewiarygodne tezy są najbliżej prawdy.
Czy też odpowiadałeś tylko za łączność w armii egipskiej?
Ten słup dymu to musiał nieźle zakłócać przekaz danych:wink:
http://mswia.datacenter-poland.pl/protokol/Zalacznik_nr_8_-_Odpis_korespondencji_pokladowej.pdf
"Boże chroń nas przed naszymi sojusznikami" I.C.
I.C. napisał:
"Boże chroń nas przed naszymi sojusznikami, z wrogami poradzimy sobie sami.
W przypadku katastrofy smoleńskiej
istnieje już prawie że nieskończona liczba wersji przebiegu wydarzeń.
Nie każda z nich trzyma się ściśle faktów.
Aby tę katastrofę wyjaśnić trzeba
je jednak wszystkie uwzględnić. Niektóre z tych faktów nie pasują do
wersji przypadkowego wypadku np:
Pilot podchodził do lądowania na automacie korzystając z komputera oraz z danych z GPS.
Dane wysokościowe GPS były
zawyżone o około 60 m w stosunku do rzeczywistej wysokości co
spowodowało ze samolot znalazł się w niebezpiecznie niskiej pozycji.
Ścieżka schodzenia samolotu była
systematycznie przesunięta względem osi pasa do lądowania lub
przynajmniej tak to zostało zapisane w czarnej skrzynce co wskazuje ze
również pilot otrzymał te fałszywą informacje na monitorze.
Trzy odbiorniki GPS znajdujące się
na pokładzie samolotu pokazywały rożne geograficzne położenie samolotu
ale identyczna jego wysokość.
Brak danych
(a właściwie wymazanie ich przez wirus) w czarnych skrzynkach o
wychyleniu horyzontalnym jak i innych parametrach w ostatnich sekundach
lotu, znajomość ktorych jest decydująca dla wyjaśnienia katastrofy
Jak już powszechnie wiadomo istnieją poważne trudności w wytłumaczeniu katastrofy przyjmując normalny przebieg zdarzeń.
Ta niemoznosc normalnego
wytłumaczenia przebiegu katastrofy zmusza nas do przyjęcia dodatkowych
jej elementów. Nie jest to podejście najszczęśliwsze ale niestety
jedyne aby te fakty pasowały do siebie.
Tym dodatkowym elementem jest moim zdaniem opcja zamachu. Uzasadnienie tej opcji podałem w cyklu notek na ten temat.
Przy tym podejściu zamach ten
trzeba rozumieć w szerokim kontekście dążeń USA do całkowitego
podporządkowania sobie rządów wszystkich państw w świecie.
Polska jest również elementem w tej grze i jeśli chodzi o Europę Wschodnią dla USA decydującym.
Z jednej strony chodzi o uzależnienie finansowe Polski poprzez udzielanie kredytów
które nie są naszymi krajowi potrzebne, ale służą jedynie ratowaniu
amerykańskiego systemu finansowego. Kredyty te to nic innego jak
bezpośrednie narzucenie haraczu każdemu Polakowi w formie odsetek do
spłacenia. Dodatkowo umożliwiają one wywieranie szantażu politycznego na
polski rząd.
Z drugiej o geopolityczna rolę
Polski w tej części Europy. Polska ma spełnić w intencjach Amerykanów
role destabilizującą tą cześć Europy aby nie dopuścić do utworzenia się
lokalnych sojuszy mogących być przeciwwagą dla amerykańskiej polityki
wyzysku.
Z tego punktu widzenia działania administracji amerykańskiej jak i ich „wyspiarskich pudli“ nabierają dla nas innego znaczenia.
Amerykańska administracja już od lat próbuje skłócić Polskę z jej sąsiadami.
Zarówno katastrofa smoleńska jak i ostatnia wypowiedz Obamy o obozach koncentracyjnych były motywowane właśnie taką intencją.
Jeśli chodzi o katastrofę to jest
to oczywiste, że celem tego było pogorszenie stosunków z Rosja. W
przypadku wypowiedzi o obozach adresatem były tak naprawdę Niemcy. Ta
szkalująca Polaków wypowiedz maila zepsuć stosunki polsko – niemieckie podgrzewając w Polsce antyniemieckie resentymenty.
Podobne
działania obserwujemy jeśli chodzi o Ukrainę czy tez Litwę.
Gdziekolwiek nie spojrzymy widzimy że amerykanie dążą do odcięcia nas
od naszych sąsiadów.
I to była właśnie główna przyczyna zamordowania prezydenta Kaczyńskiego.
Kiedy się okazało ze kampania
oszczerstw w zachodniej prasie skierowana przeciwko niemu nie
przyniosła rezultatów a on dalej nieugięcie zmierzał do poprawienia
naszych stosunków z sąsiadami, wtym i z Rosją, w
celu utworzenia regionalnego związku państw, zapadła decyzja o jego
likwidacji a z nim również ludzi popierających jego wizje roli Polski w
Europie.
Amerykanie
dysponują wszystkimi możliwościami przeprowadzenia takiego zamachu bez
pozostawienia wyraźnych śladów. Kontroluj oni zarowno system GPS od
którego zależna była nawigacja pilotów polskich samolotów rządowych, jak
i komputery zainstalowane w tych samolotach.
Dowodem na
to są ostatnie informacje na temat wirusów opracowanych przez CIA
umożliwiające jej kontrole urządzeń technicznych stosujących amerykańską
technologie.
Wirusy typu
"Flame" lub tez "Stuxnet" są w stanie manipulować urządzeniami
technicznymi prowadząc do działań tych urządzeń sprzecznych i
intencjami obsługi.
W przypadku samolotu może to prowadzić do katastrofalnych skutków i to właśnie było celem Amerykanów.
Pierwotnie
opracowanie tego typu wirusów miało umożliwić strącenie na ziemie
samolotów opanowanych przez terrorystów zanim osiągną swój cel bez
konieczności użycia metod które opinia publiczna w Ameryce nigdy by nie
zaakceptowała.
Jednak
szybko sie okazało że technologia ta otwiera Amerykanom nieograniczone
wprost możliwości sabotażu, a tym samym w likwidacji osób czy urządzeń
zagrażających interesom amerykańskiego rządu.
Działanie
tej morderczej maszynerii zostało na poczatek wypróbowane w Iranie,
gdzie doszło do serii wypadków w ktorych zginęli czołowi
przedstawiciele reżimu.
Również w Polsce doszło do takich prób czego przykładem była katastrofa w Mirosławcu.
Odpowiednie
służby wywiadu w Polsce niestety zawiodły i nie wyjaśniły przyczyn tej
katastrofy również dlatego ze strategiczne funkcje w państwie są już
od dawna obsadzone przez amerykańskich agentów bojkotujących takie
poczynania. Tak wiec Amerykanie byli pewni ze również w Smoleńsku zamach
uda się perfekcyjnie.
Co innego w
Iranie, tam jednak ktoś musiał wpaść na to ze coś nie gra z tymi
wypadkami i irański kontrwywiad powziął podejrzenia co do przyczyn tych
wypadków.
Wydaje się
ze Irańczycy nawiązali w tym celu współpracę z Rosjanami którzy też
byli celem wirusów CIA. Tym bardziej jest to prawdopodobne że po
Smoleńsku oraz po serii niewytłumaczalnych awarii w programie
rakietowym, Rosjanie również sami byli zainteresowani w wykryciu
przyczyn i podejrzewali o to USA.
Współpraca
ta zaowocowała rozszyfrowaniem wirusa „Flame“ czego dowodem było
przejęcie kontroli i doprowadzenie do lądowania na terenie Iranu najnowocześniejszego amerykańskiego samolotu szpiegowskiego, dzięki czemu udalo się Rosjanom rozpracować najnowsze amerykańskie osiagniecia technologiczne, i pokazać Ameryceże ich przewaga technologiczna to tylko iluzja.
Jednak
ostateczny dowód autorstwa amerykanów nie był wykazany. Aby to
udowodnić posłużono się starą sztuczką na którą Amerykanie dali się
złapać.
W tym celu
firma Kasperski poinformowała w tajemnicy firmy amerykańskie o
rozszyfrowaniu wirusa Flame z nadzieja że jeśli amerykanie byli
twórcami wirusa to będą musieli na to natychmiast zareagować.
I rzeczywiście natychmiast po tym Flame otrzymał instrukcje do samozniszczenia.
Ponieważ
amerykanie wiedzieli już o rozszyfrowaniu wirusa, nie użyli do tego
celu istniejącej już w wirusie instrukcji „SUICIDE“ ale nowej instrukcji
nie znanej jeszcze Rosjanom, ci jednak byli już na to przygotowaniu i
amerykanie wpadli w pułapkę zastawioną przez Rosjan.
Tym samy jednak potwierdzili to o co ich podejrzewano, że to właśnie oni ukrywają się za zamachami w Iranie, Rosji i w Polsce.
Jeśli przyjmiemy wersje amerykańskiego zamachu na prezydenta Kaczyńskiego to przebieg katastrofy był następujący.
Komputer
pokładowy był zarażony wirusem typu „Flame“ lub „Stuxnet“ dający pełną
kontrole nad sterowaniem samolotu. Jednocześnie odbiorniki GPS
przetwarzały dane z satelitów w ten sposób że pokazywana była zawyżona
jego wysokość. Co do możliwości Amerykanów w tym względzie nie ma co
dyskutować byli by głupcami gdyby nie zostawili sobie takiej furtki w
systemie.
Celem
fałszowania GPS było sprowadzenie samolotu na niebezpieczną wysokość.
Wprawdzie wysokość baryczna była pokazywana prawidłowo ale pilot zdał
się całkowicie (miał taka dyrektywę bo wmówiono polskim pilotom że
Rosjanie będą im podawać fałszywe dane ciśnienia atmosferycznego na
lotnisku) na niezawodny system naszych „najlepszych sojuszników“.
Drugim
elementem było sugerowanie przez komputer pokładowy pilotowi że samolot
nie znajduje nie znajduje się na linii lotniska. Zmuszało to pilota do
ciągłych prób korygowania kursu a wiec samolot nie miał pozycji
horyzontalnej a tuz przed decydująca sekunda miał silny przechyl boczny.
W momencie
wyłączenia automatycznego pilota rozkaz ten był przez wirus obsadzony
inna komendą a mianowicie maksymalne wychyleniem bocznym samolotu.
Jednocześnie był to tez rozkaz do wykonania instrukcji „SUICIDE“a tym
samym zatarcia śladów wirusa w systemie. Dla tego też ostatni pomiar
wysokości GPS zgadza się z wysokością baryczną. Przerwane zostało tez
dostarczanie danych do czarnych skrzynek przez co zniknęły najważniejsze
dowody zbrodni.
Pilot próbował jeszcze kontrować to wychylenie ale nie miał szans bo wskazania monitora wprowadziły go w błąd.
Jednocześnie
duże wychylenie uniemożliwiło mu wznoszenie i samolot uderzył lewym
skrzydłem w ziemię tak że zostało ono w połowie złamane.
Wysłanie
TAWS i komputera pokładowego do Ameryki po katastrofie nie było
najlepszym pomysłem. Już bardziej nie można było CIA ułatwić roboty.
Dało to Amerykanom szansę zatarcia po sobie wszystkich śladów.
Istnieje
jednak możliwość że zarówno wirusy jak i układy elektroniczne którymi
można sterować z zewnątrz są dalej zainstalowane na innych samolotach
rządowych. Należałoby poddać je drobiazgowej kontroli, szczególnie ze
informacje o wirusach oraz spreparowanych przez CIA procesorach
są od niedawna powszechnie znane. Znalezienie tych manipulacji
rozwiałoby ostatecznie wszystkie watpliwosci co do udziału w tej zbrodni
Amerykanów.
źródło: salon.24.pl
Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że ślady trotylu znaleźli na wraku Tu-154 polscy biegli, którzy przebywali przez miesiąc w Smoleńsku i wrócili stamtąd dwa tygodnie temu.
Te ustaleniasą tożsame z badaniami naukowców, którzy wyniku swoich prac przedstawili tydzień temu na konferencji poświęconej katastrofie smoleńskiej.
Informację o tym, że prokuraturaod kilkunastu dni zna wyniki ekspertyz, "Rzeczpospolita" potwierdziław rozmowie z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem.
"Już pierwsze próbki, zarówno z wnętrzasamolotu, jak i poszycia skrzydła maszyny, dały wynik pozytywny. Urządzeniawykazały m.in., że aż na 30 fotelach lotniczych znajdująsię ślady trotylu oraz nitrogliceryny. Substancje te znaleziono również na śródpłaciu samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem. Było ich tyle, że jedno z urządzeń wyczerpało skalę. Podobne wyniki dało badanie miejsca katastrofy, gdzie odkryto wielkogabarytowe szczątki rozbitego samolotu. Ślady materiałów wybuchowych nosiły również nowo znalezione elementy samolotu, ujawnione podczas tej właśnie wyprawy do Smoleńska" - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Jak pisze dziennik - prokurator generalny osobiście przekazał informacje premierowi Donaldowi Tuskowi o tym odkryciu, całkowicie podważającym oficjalne ustalenia. Od powrotu ze Smoleńska trwają intensywne konsultacje w celu podjęciadalszych działań."
Niestety, całość można przeczytać albo wykupując abonament dostępu, albo w wersji papierowej.
Proszę - niech ktoś kupi tę gazetę w wklei tutaj całość.
***
Czyżby nastąpił przełom?
Prokuratura podała, że nie widzi potrzeby prowadzenia takich badań.
że jeśli wykryto jakieś materiały wybuchowe, to trzeba było wcześniej dać to do wiadomości publicznej i dokładniej sprawdzić, chociaż jemu najbardziej prawdopodobne się wydaje, że mogą to być pozostałości po materiałach wybuchowych z II wojny światowej.
Od dzisiaj chyba będę w modlitwę wplatać zdrowaśkę za tych, którzy mieli odwagę (a wg PO pewnie czelność) wydać taką opinię, żeby nagle się nie rozchorowali poważnie, mieli jesienną depresję i kłopoty finansowo-rodzinne, które doprowadziły ich do samobójstwa w jakiś weekend przedświąteczny...
dyzio
30.10.2012 08:10Gmyz w Radio Wnet"Wątpliwości prokuratorów pojawiły się po przebadaniu zwłok Wassermana i Kurtyki"
Sto przypadków 10 Kwietnia czyli Leszek Misiak stawia pytania
Z Leszkiem Misiakiem rozmawia Leszek Pietrzak
- Minęło pól roku od objęcia władzy przez PiS, a wciąż nie wiemy nic więcej o katastrofie smoleńskiej ponad to, co wiedzieliśmy za czasów, gdy u władzy była PO. Czy powinniśmy oczekiwać konkretnych efektów, czy może jest to zbyt mała cezura czasowa?
- Nie jest zbyt mała. PiS ma pełnię władzy, dostęp do wszelkiej dokumentacji. Zamiast ujawnienia wiedzy z własnych źródeł, zwłaszcza Służby Kontrwywiadu Wojskowego, co chciałbym rozwinąć dalej, mamy informacje o chęci niesienia pomocy Polsce w ujawnieniu prawdy a to przez Łotyszów, którzy zapowiedzieli, że mają nagrania rozmów załogi z rosyjską wieżą kontroli lotów, a to Szwedów, którzy też oferowali takie nagrania. Wygląda na to, że wszyscy wkoło nagrywali rozmowy załogi polskiego tupolewa rządowego, albo prowadzili nasłuch elektroniczny prezydenckiego pokładowego telefonu satelitarnego, jak Dania, o czym mówił w lipcu 2011 r. były szef NPW gen. Krzysztof Parulski, oprócz polskich służb kontrwywiadowczych. My mamy tylko to, co dali Rosjanie. Przecież to kabaret. SKW nie działa na zasadzie, że w razie katastrofy pyta 36 Specpułk, odpowiedzialny za loty najważniejszych osób w państwie, lub inne podmioty, co takiego się stało, tylko musi wiedzieć na bieżąco, co się dzieje z samolotem prezydenckim, do tego zresztą obligują SKW przepisy MON. Na tym polega istota działania tych służb. Minister Jerzy Miller, którego PiS w okresie, gdy partia ta była w opozycji, obwiniała za zaniedbania urzędnicze związane m.in. z kolejnymi kopiami nagrań z czarnej skrzynki, wciąż nie został pociągnięty do odpowiedzialności, nie słyszałem też zapowiedzi takich konkretnych działań. Jednocześnie tzw. podkomisja smoleńska, „dziecko” A. Macierewicza, zapowiada, że konstruktorzy zbudują nam miniaturowy model Tupolewa do badań nad katastrofą. Podczas kolejnych miesięcznic, rocznic smoleńskich, otwierania kolejnych pomników ofiar, słyszymy ogniste deklaracje o zdeterminowaniu obecnej władzy w dochodzeniu do prawdy, o wolności słowa, tymczasem mamy de facto cenzurę, tyle, że ukrytą za swego rodzaju smoleńską propagandą sukcesu. Proszę zauważyć, że media, zwłaszcza te „niepokorne”, rzekomo najbardziej niezłomne w walce o prawdę smoleńską, nie zadają pytań, wątpliwości dotyczących choćby spraw, o których mówię. Przeciwnie, są tubą, przez którą ta propaganda jest wylewana. Jest to wyrafinowany rodzaj cenzury. Niestety, także rodziny ofiar tych pytań nie zadają, może dlatego, że ci najbardziej zdeterminowani w dochodzeniu do prawdy zostali przez PiS politycznie zagospodarowani, tym samym zamknięto im usta. Myślę też, że część rodzin ofiar, część dziennikarzy i całe rzesze Polaków pogubiło się w tym, co w sprawie Smoleńska się dzieje. Bo jeśli PiS, który poniósł największe straty ludzkie w katastrofie 10 kwietnia 2010 r., miałby wprowadzać swoistą cenzurę posmoleńską, kto ma prawdy dociekać?
- Minęło już ponad 6 lat od katastrofy. Czy z wyjaśnieniem jej przyczyn będzie podobnie jak z katastrofą gibraltarską, których do dziś nie znamy?
- Prawda o tragedii smoleńskiej jest znana wielu osobom i instytucjom na świecie, zarówno na Zachodzie jak Wschodzie, także w Polsce. Nie jest możliwe, by w XXI wieku, w środku Europy, na terenie śledzonego przez satelity wywiadowcze lotniska wojskowego, należącego do mocarstwa światowego, gdy nawet samochody mają nawigację, czyli satelita śledzi każdy ruch auta, gdy dzięki satelitom określa się u Kowalskiego w zabitej dechami wiosce straty w uprawach po gradobiciu czy powodzi, gdy mamy globalny nasłuch elektroniczny Echelon, by samolot rządowy z prezydentem państwa członka NATO z tej globalnej wioski był wyłączony. Dzisiaj ukrycie czy wymazanie przyczyn takiego wydarzenia jak katastrofa samolotu dodajmy wojskowego, rządowego, nie wnikając, kto był jej winny i w niuanse techniczne tego wydarzenia, jest niemożliwe. Dodajmy, że z lotniska Smoleńsk Siewiernyj korzystał rosyjski handlarz bronią Wiktor But, pisał o tym m.in. Witold Gadowski i mówił mec. Stefan Hambura. But został w wyniku działań USA zatrzymany w 2008 r. w Bangkoku, odbyła się jego ekstradycja do USA i w 2012 roku został skazany przez sąd w Nowym Jorku na 25 lat pozbawienia wolności oraz 15 milionów dolarów grzywny. But sprzedawał broń do Afryki, Azji, Bliskiego Wschodu i Ameryki Południowej, wspierał nawet Amerykanów w Iraku. W marcu 2016 r. agencja Interfax podała, że na Kremlu rozważano wymianę Ukrainki Nadii Sawczenko, skazanej w Rosji na 22 lata łagru, na dwóch obywateli rosyjskich, jednym z nich miał być właśnie Wiktor But. Takie miejsce jak Siewiernyj, skąd m.in. wysyłał on broń, musiało być pod stałą obserwacją satelitów wywiadowczych naszego sojusznika USA. 29 lipca 2011 r. nieżyjący już gen. Sławomir Petelicki powiedział: „Amerykanie mają klatkę po klatce to, co się stało. Mają wszystkie rozmowy i znają prawdę.”
- Co zatem trzeba konkretnie zrobić, byśmy dowiedzieli się, co stało się z delegacją prezydencką?
Pierwszym niezbędnym ruchem powinno być ujawnienie pełnej wiedzy o katastrofie jaką posiada Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Nawet, jeśli ma ona klauzulę tajności, to z uwagi na tzw. dobro publiczne, wagę sprawy i szacunek dla rodzin ofiar wiedza ta powinna być po objęciu władzy przez PiS niezwłocznie ujawniona. Tu 154 M 101 był maszyną wojskową, służby wojskowe korzystały z tajnej stacji nasłuchowej – co reguluje instrukcja HEAD, zatwierdzona przez ministra MON, określająca procedury bezpieczeństwa przewozu najważniejszych osób w państwie. Według tej instrukcji do obowiązków informatora służby informacji powietrznej FIS (Flight Information Service) należy monitorowanie lotu statku powietrznego o statusie HEAD. Polskie służby wojskowe wiedziały na bieżąco jak przebiegał lot, także ostatnie chwile Tu-154. Zgodnie z instrukcją HEAD podczas lotu statku o statusie HEAD za granicę wykorzystuje się radiostacje HF do prowadzenia korespondencji radiowej, co umożliwia prowadzenie łączności na bardzo dalekich zasięgach, przesyłanie danych, faxów, obrazów, szyfrowanie transmitowanych danych. Radiostacje wojskowe VHF/UHF wykorzystywane są do kontroli ruchu lotniczego, a nawet (co można przeczytać na stronie polskiej firmy MAW Telecom, której technologie wykorzystywane są w polskich Siłach Zbrojnych oraz służbach podległych MSWiA) „do monitorowania częstotliwości ratunkowych oraz innych aplikacji związanych z łącznością lotniczą. Są w pełni kompatybilne operacyjnie z wyposażeniem sojuszniczych statków powietrznych, zapewniają bezpieczną łączność w trybie ziemia-powietrze oraz ziemia-ziemia”. Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Centrum Operacji Powietrznych muszą więc posiadać niezbędną dokumentację o katastrofie, nagrania rozmów pilotów samolotu z rosyjską wieżą kontroli lotów, co pozwoliłoby zweryfikować kilkakrotnie „poprawiane” przez Rosjan nagrania z czarnej skrzynki. Te nagrania istnieją, takich informacji się nie kasuje. Zaraz po katastrofie w „Rzeczpospolitej” ukazał się artykuł informujący, że SKW monitorowała lot. Potem była na ten temat cisza i tak jest do dzisiaj. Praktycznie już same te nagrania SKW powinny dać odpowiedź, co się stało 10 kwietnia 2010 r. Nie chodzi o to, by SKW podawała nam klucz szyfrujący, ale o podanie szczegółowego przebiegu lotu, punktów nawigacyjnych, nad którymi przelatywał Tu-154 M 101 od wylotu z Okęcia aż do momentu krytycznego i nagranych treści rozmów.
całość http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=18532&Itemid=100