Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Dziecko i komórka

edytowano luty 2008 w Ogólna
Pytanie do rodziców dzieci szkolnych - czy kupiliście dziecku komórkę? A jeśli tak, to w którym momencie, w jakich okolicznościach, na jakich zasadach?

Komentarz

  • Znaczy taka wózkownia ? :)

    Proponuję zaczekać następne po GMO będzie obowiązkowe wszczepianie cipów.
  • My Zosi komórkę kupilismy jak jechała na zieloną szkołę. Wychowawczyni rozdawała im telefony o 19.00 i odbierała już o 19.30. Tak samo było na obozie szkolnym.
    Teraz też jej dajemy komórke na jej rozliczne wyjazdy narciarskie, ale będąc w W-wie telefonu nie używa, nie nosi go nigdzie ze sobą, lezy sobie grzecznie na półce i czeka na wyjazd.
  • [cite] Anka:[/cite]My Zosi komórkę kupilismy jak jechała na zieloną szkołę.
    Czyli w której klasie?
  • W pierwszej.
    Nie pamietasz Macku w której klasie sa dzieci twoich wszystkich forumowiczów?!:wink:
  • No tak, Twoja Zośka jest z tego samego rocznika co moja :cool:

    Trochę mi zamieszałaś tymi rozlicznymi obozami. U nas takich nie ma.
  • Zosia jest w grupie sportowej w klubie narciarskim i stamtąd jeździ. teraz jest w drugiej klasie, bo jako wyrodna matka puściłam ją rok wcześniej:smile:
  • Skoro tak, to powiedz mi, jak się dobiera długość nart carvingowych do wzrostu dziecka? Bo ja z poprzedniej epoki jestem.
  • Oczywiście wszystko zalezy... Ale zasadą jest, że powinny byc 15 cm krótsze. I nie należy wychodzić z założenia, że dziecku to wszystko jedno, tylko kupić porządnie taliowane, bo nawet dziecko czuje róznice. no i w przypadku czwórki inwestycja się zwraca.
  • Dziękuję, tak właśnie mi się zdawało. Tylko, że w zamierzchłej przeszłości kupowało się 10 cm dłuższe i stąd mój dysonans...
  • To prawda. Jeżdze na nartach niemal od urodzenia, ale prawdziwy przełom nastąpił dla mnie po pojawieniu się carvingów, wreszcie przestałam mieć opory przed szybką jazdą i daję się ponieść:bigsmile: Oczywiście pamiętajcie o kasku. A czy wasza Zosia w tym roku zaczyna?
  • Nam się wydaje, że bez komórek (telefonów) da się żyć w przeciwieństwie do braku komórek (szarych)...
    Nasze dzieci nie mają (najstarsza 12l.), w sytuacjach awaryjnych (pobyt w szpitalu...) pożyczamy jeden z telefonów rodziców. Z tego powodu nazywają nas "staroświeckimi" i "zacofanymi". Jest to stały punkt sporny w naszym domu.

    Z uporem maniaków tłumaczymy:
    1. jak chcesz miec kontakt z domem w szkole (co dziwne...) to masz kartę tel. i dzwoń z automatu lub z sekretariatu;
    2. nie ma nic zdrowego i rozwijającego w ciagłej "grze na komórce" (tak spędzają dzieci przerwy w jednej ze szkół moich córek),
    3. bardziej wartościowy jest kontakt rzeczywisty (także forma listów pisanych na papierze) z kolezankami niż w formie sms - chodzi o nawiązywanie przyjaźni i uczenie się werbalizowania swoich mysli, komunikatywności
    4. dzieci oceniają siebie po modelu komórki jaki mają - bzdura! - wartości człowieka nie można po tym ocenić
    5. pole magnetyczne , na które narazony jest mózg - w tak młodym wieku może być brzemienny w skutki
    6. koszty - dla nas zauważalne; a przy całkowitym braku realnej potrzeby - pieniądze wyrzucone w błoto!

    Czy jest jakiś argument "ZA"?
    Przecież na szkolnych i innych wyjazdach opiekunowie muszą zapewnić dzieciom możliwośc skontaktowania się z rodzicami!
  • [cite] Danka:[/cite].

    Z uporem maniaków tłumaczymy:
    1. jak chcesz miec kontakt z domem w szkole (co dziwne...) to masz kartę tel. i dzwoń z automatu lub z sekretariatu;
    2. nie ma nic zdrowego i rozwijającego w ciagłej "grze na komórce" (tak spędzają dzieci przerwy w jednej ze szkół moich córek),
    3. bardziej wartościowy jest kontakt rzeczywisty (także forma listów pisanych na papierze) z kolezankami niż w formie sms - chodzi o nawiązywanie przyjaźni i uczenie się werbalizowania swoich mysli, komunikatywności
    4. dzieci oceniają siebie po modelu komórki jaki mają - bzdura! - wartości człowieka nie można po tym ocenić
    5. pole magnetyczne , na które narazony jest mózg - w tak młodym wieku może być brzemienny w skutki
    6. koszty - dla nas zauważalne; a przy całkowitym braku realnej potrzeby - pieniądze wyrzucone w błoto!

    Czy jest jakiś argument "ZA"?
    Przecież na szkolnych i innych wyjazdach opiekunowie muszą zapewnić dzieciom możliwośc skontaktowania się z rodzicami!

    U nas w szkole komórki sa zakazane (co do zasady). Jak napisałam na wyjazdach wydawane są w określonych godzinach, więc ani mózg za bardzo na tym nie cierpi, ani kieszeń. Nie czułabym sie komfortowo wydzwaniając do opiekunów. Już tak mam, że nie wyobrażam sobie zasnąć nie zadzwoniwszy uprzednio do mojej mamy, więc tym bardziej do 7 - 8 letniego dziecka.

    Myślę, że wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba umiec z tego korzystać z umiarem. A co do modelu, Zosia i jej koleżanki (w większości) mają najtańsze modele na kartę.
  • Komórkę ma lada dzień dostać 12-latek. Coraz częściej wychodzi z domu. Dzwonimy w razie czego na komórkę kolegi, który jest z nim. Ale to przestaje być wygodne. Mamy zamiar zlikwidować stały telefon i kupić komórkę Maćkowi. Koszty pokrywamy my. Myślimy o telefonie na kartę. Syn jest oszczędny, więc limitów narzuconych pewnie nie będzie przekraczał. Dla nas to będzie tańsze rozwiązanie niż trzymanie telefonu stałego.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.