Moja Kingula (wkrótce 3 latka) to szkodnik nad szkodniki w rodzinie. Akurat ona , biedna, ma takiego pecha, że psuje wszystko, czego się dotknie.
Dziś zepsuła: latarkę (otworzyła i wyrwała żarówkę z wkrętu)
zrobiła dziurę w spodniach na kolanie
rozgryzła jajko ze styropianiu (które zrobiła starsza siostra w przedszkolu)
rozlała kompot na dywan
wtarła farbę (granatową) w dywan
zerwała drzwi szafki ("bujnęła" się na nich)
Wątek powstaje po to, by wspierać się w cierpliwości do naszych szkodników.
Piszcie proszę cokolwiek, bo potrzebuję wsparcia, że nie tylko moja Kinia taka pechowa
Edit: dzień w dzień modlę się o cierpliwość, bo rozsadza mnie, gdy dwójka dzieci nie psuje nic, a ta nasza mała pchełka...eh .