Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

OSY!!!POMOCY!!!!

edytowano czerwca 2012 w Pomagajmy sobie
Nie wiem skąd się wzięły? Ale mam w pokoju ze dwadzieścia os. Co robić???
Okno uchylone jak zawsze. Jednak nigdy nie było tu żadnej osy. Jak ich wygonić? Co zrobić, żeby nie powróciły?
POMOCY!!!!!

Komentarz

  • Myślałam, że może dzieci rozlały gdzieś coś słodkiego. Ale niczego takiego nie znalazłam. A os coraz więcej...
  • Zamknij okno i eksterminuj łapką na muchy. Potem sprawdż na zewnątrz czy nie ma gdzieś gniazda. A potem wezwij straz pożarną.
  • Zabijać ich nie chcę, bo jakoś tak bardzo mi się ze świętą Ritą kojarzą... 

  • Jak sprawdzić? Mieszkamy na poddaszu?
    Nigdy tu nie było os. Tak nagle się pojawiły?

    A z tą straża to poważnie???
  • no to poczekaj na męża ...
  • Jak masz tyle w pokoju to na bank gdzieś na zewnątrz jest gniazdo. Moze pod gzymsem, dachem, miedzy dachówką a dachem, przy rynnie. Mozna wezwać straż to usuną, albo specjalną firmę (jest ich w dużych miastach dużo), przyjedzie sprytny pan i tez sobie poradzi:). My prawie co roku mamy gniazdo przy domu.
  • Męża nie ma. I nie będzie. Chyba jednak muszę zacząć zabijać.
  • Możesz też wyłapywać słoikiem i gazetą i wyrzucać na dwór.

    I zgłoś problem do zarządcy budynku, bo to sprawa do rozwiązania przez niego.
  • edytowano czerwca 2012
    Otworzyłam szeroko okno i te, co były w pobliżu uciekły. Reszta straciła życie. Za chwilę muszę wyjść z domu, a więc później będę działać z gniazdem. Póki co nie otwieram okien...
  • Dobrym pomysłem byłaby siatka na okno przeciw owadom.
  • Ja kiedyś wyłapałam taki mały rój rurą od odkurzacza.
  • sadystka ;)
  • Kiedys znalazlam gniazdo os na balkonie i dzwonilam na straz, pan grzecznie mnie wypytal o wszystko, a potem powiedzial jak moge sobie z tym poradzic.
    Radzil nie wychodzic na balkon kilka godzin bo osy pamiętliwe i mściwe...... I rzeczywiscie kręciły sie tak do wieczora...
  • Co tam osy , myśmy szerszenie mieli w 2005 r. . Zrobiły sobie gniazdo w szczelinie muru , pod dachem. Zadzwoniłam po straż , przyjechali i powiedzieli , że nic nie mogą zrobić , bo by musieli rozwalić dach. Poradzili , żeby poczekać do listopada , kiedy wszystkie trutnie padną i zamurować otwór w murze - bo w środku była zapłodniona matka. Tak też zrobiliśmy.
  • :-O

    Się mi moja podróż poślubna przypomniała.
    Dwa gołabeczki, rozbiliśmy namiot nie bez trudu (pożyczony) na polance nad jeziorem i......
    ......
    ..... kiedy usiedliśmy do kolacji zauważyliśmy szerszenie wlatujące gęsiego do otworu w miedzy nieopodal naszego namiotu (10m)... Przycichliśmy, pokornie zjedliśmy kolacje i poszliśmy spac.
  • Odnawiam, bo i ja mam problem z szerszeniami. Mojemu tacie spodobał się rok temu pieniek, który przyjechał w zamówionym przez nas drewnie. Miał niewielki otwór, jakby małą dziuplę. Dorobił nóżkę, daszek i umieścił w kąciku za szopą. Mówił, że to dla jakiegoś konkretnego ptaka, który lubi właśnie takie miejsca na gniazdo. Zapomniałam, jaki. Ja tam tuż obok mam rozciągnięte sznurki na pranie. No i okazało się, że dziupla zasiedlona, ale przez szerszenie. Uwijają się, jak w ulu.
    Nie wiem, co mam robić. Ignorować i poczekać do listopada, kiedy, jak pisze Monika 73, trutnie wyginą (a robotnice nas nie ukąszą w listopadzie?) czy dzwonić gdzieś? Ponoć, jak użądlą trzy na raz,to można umrzeć. To prawda?
    Boję się, że jak przyjadą i zobaczą tę śliczną budkę, to powiedzą, że sami się prosiliśmy o to.
  • Zależy jak kto czuły na jad. Podobnież można i od pojedynczej dawki kojfnąć.

    Jak gniazdo już jest to nie znam innego sposobu niż straż. U nas próbowały kiedyś zakładać, ale jakieś takie wygodnickie i strachliwe, wystarczyło pozatruwać im życie i poszły.
  • Straż- przyjeżdzają do takich rzeczy za darmo, i wiedza jak sie z uroczymi owadami obchodzić. Ja bym nie ryzykowała użądlenia przez szerszenia - wiadomo, jak kto ukąszony zareaguje? Więc wzywałabym straż, uprzednio kupując jakiś raid czy inne badziewie na szerszenie i osy (jak straż przyjechała do sąsiada do gniazda os, to pierwsze pytanie brzmiało: "e... a jakis raid to pan ma?"  :)) )
  • Ok, dzięki!Ktoś mi mówił, że straż już nie przyjeżdża, tylko każe wzywać płatnych fachowców. Zadzwonię i zapytam. One sobie dopiero budują gniazdo. Obgryzają u sąsiada korę z jarzębiny i z celulozy tworzą gniazdo.
  • U nas mąż uzbroił się w raid taki, co pryska na 1 m, albo inny środek na osy i szerszenie i działał (uzbrojony mąż) nocami, jak już nie szumiało (mieliśmy kilka fest gniazd os). Co prawda szerszenie katrupił po dwa (bo tak się pojawiały), więc problem był trochę mniejszy. Pryskał także dziuplę w czereśni u sąsiada, z której to prawdopodobnie szerszenie do nas zalatywały. Idę zapytać się, czym były trute.
    k.
  • Dzięki, Kowalko! Ja tylko się boję, że tam może być drugi otwór i jak wylecą rozwścieczone, to będzie kiepsko.
  • Dlatego załatwia sie takie owady wieczorem lub po zmroku, kiedy smacznie śpią; jak jest gorąco, to i tak same z siebie latają rozwścieczone.
  • Już się dopytałam męża, on radzi:
    zakupić "gaśnicę na szerszenie" (raid najlepszy, ale ostatnio mieliśmy inny), taką, co z 5 metrów można pryskać.
    Wieczorem z bezpiecznej odległości napryskać do środka, jak się bardzo uprzemy, to można i pianką zakleić otwór. Ale nie trzeba - inne szerszenie, jak wracają do gniazda to się też trują.

    Jeśli nie wiadomo, czy jest drugi otwór - poobserwować w dzień z odległości. Szerszenie same nie atakują, raczej "zalatują" lub przelatują do gniazda swoimi trasami - to już wiemy z 5-letniej obserwacji. Nasz "taras" przed domem na wsi leży na trasie.

    Powodzenia życzę w walce - czy rękami strażaków, czy innymi.
    k.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.