Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!
Mimo przejawów ludzkiej słabości, jakie w pewnych okresach historii mogły mieć miejsce, wielu papieży wyrażało względem żydów szacunek, zwłaszcza wtedy, gdy mogli oni stać się przedmiotem szykan.
Podkreślenia wymaga jednak natura tego szacunku. Okazując wyrazy szacunku jednostkom i tolerując ich kult, papieże nie ujawniali bynajmniej szacunku wobec judaizmu jako takiego, to znaczy wobec jego niedowiarstwa. Znana jest wypowiedź papieża Innocentego III na ten temat:
"Chociaż niedowiarstwo żydów powinno zostać napiętnowane na różne sposoby, to jednak (...) nie mogą oni być prześladowani przez wiernych. (...) Dlatego, nawet jeśli wolą pozostawać w swej zatwardziałości niż zapoznać się z przepowiedniami proroków oraz tajemnicami Zakonu i dojść do poznania chrześcijańskiej wiary, skoro proszą nas o pomoc i obronę - skłonieni do tego wyrozumiałością chrześcijańskiej pobożności - uwzględnimy ich prośbę i otoczymy ich tarczą naszej ochrony". Zachowując taką postawę, Kościół dawał wyraz swojemu miłosierdziu względem żydów, podobnie jak czynił to wobec każdego człowieka. W tym wypadku szacunek wobec jednostek jest urzeczywistniany na podstawie "samej tylko istoty człowieczeństwa". Nie stoi to jednak na przeszkodzie wyraźnemu ukazywaniu błędów i grzechów, w niewoli których te jednostki pozostają.
Jan Paweł II praktykował zupełnie inny rodzaj "szacunku" wobec narodu żydowskiego. Papież często mówił o swym poszanowaniu dla specyfiki judaizmu, mimo że zasadniczą różnicą pomiędzy judaizmem a katolicyzmem jest odmowa uznania przez judaizm odkupieńczego wcielenia: "Nie można bowiem brać pod uwagę wspólnych studiów teologicznych, jeśli po obu stronach nie będzie szerokiej przestrzeni obopólnego zaufania i głębokiego wzajemnego szacunku". A więc nie jest to jedynie szacunek wymagany względem osób, lecz również szacunek wobec judaizmu jako takiego, to znaczy ujętego w jego własnej specyfice. Według słów samego papieża, „dialog chrześcijańsko-żydowski może zostać pogłębiony tylko w duchu lojalności i przyjaźni, z wzajemnym poszanowaniem najgłębszych wewnętrznych przekonań obu stron".
Dlatego jest całkowicie uzasadnione - jak powiada Jan Paweł II - że "obie nasze religie [chrześcijańska i żydowska], w pełni świadome licznych łączących je więzów, a szczególnie świadome owej «więzi», o której mówi sobór, chcą być uznawane i respektowane, każda w swej własnej tożsamości, bez jakiegokolwiek synkretyzmu i dwuznacznego przywłaszczania" . Konsekwencją tego stanowiska były okolicznościowe wypowiedzi Jana Pawła II w rodzaju: "Uznajemy i doceniamy duchowe skarby narodu żydowskiego oraz jego religijne świadectwo składane Bogu" czy "Tak, moim głosem, Kościół (...) uznał wartość religijnego świadectwa waszego narodu".
Uznanie religijnego świadectwa składanego Bogu przez współczesny judaizm wydaje się pozostawać w sprzeczności ze słowami Jezusa Chrystusa, jakie skierował On do Nikodema: "Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne, a kto nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, ale gniew Boży nad nim zostaje" (J 3, 36). W rzeczywistości bowiem "kto nie czci Syna, nie czci Ojca, który Go posłał" (J 5,23). Dlatego Jan Paweł II, okazując szacunek nie tylko żydom jako poszczególnym osobom, ale również współczesnemu judaizmowi w jego własnej tożsamości, oddalił się od postawy miłosierdzia, jaka charakteryzowała Jezusa Chrystusa, który "jeśli był dobry dla błądzących i grzeszników, to jednak nie respektował ich błędnych przekonań, bez względu na to, jak wydawałyby się szczere".
Z uwagi na ten nieuzasadniony szacunek Jan Paweł II nigdy nie wezwał żydów, aby nawrócili się do Chrystusa. Więcej nawet - papież wyraźnie wykluczył taki motyw swego postępowania. Świadczy o tym na przykład jedna z jego wypowiedzi do uczestników kongresu żydowsko-chrześcijańskiego: "Wasza konferencja może pomóc uniknąć pomyłki synkretyzmu, pomieszania naszej wzajemnej tożsamości jako ludzi wierzących oraz cienia podejrzenia o prozelityzm. W istocie realizujecie w ten sposób oczekiwania II Soboru Watykańskiego" . W konsekwencji Jan Paweł II wzbraniał się przed jakimkolwiek wystąpieniem zmierzającym do obiektywnego stwierdzenia, że Jezus Chrystus stanowi wypełnienie zapowiedzi zawartych w Piśmie św., regularnie natomiast zaznaczał potwierdzenie dla wymiaru subiektywnego, dokonując w takiej samej mierze jego relatywizacji: "Słowo Boże jest lampą i światłem na naszej drodze. (.,.) Słowo to zostało dane naszym żydowskim braciom i siostrom, zwłaszcza w księgach Tory. Dla chrześcijan słowo to znajduje swoje wypełnienie w Jezusie Chrystusie. Chociaż zrozumieliśmy i objaśniliśmy to dziedzictwo odmiennie, to jednak czujemy się zobowiązani do dawania wspólnego świadectwa ojcowskiej miłości Boga do stworzeń" .
Jan Paweł II, zamiast wezwać naród żydowski do nawrócenia, okazując przy tym poszanowanie dla każdego człowieka, dawał raczej wyraz życzeniu, aby judaizm chronił swoją współczesną tożsamość, mimo iż jest ona ufundowana na odrzuceniu Jezusa Chrystusa: "Czyż trzeba zaznaczać, szczególnie wobec tych, którzy pozostają sceptyczni albo nawet nastawieni nieprzyjaźnie, że to zbliżenie nie może być mylone z jakimś religijnym relatywizmem, ani - tym bardziej - z utratą tożsamości? (...) Niech Bóg sprawi, aby spotkania chrześcijan i żydów przyniosły im obopólną korzyść; niech będzie to dogłębna wymiana doświadczeń w oparciu o ich własną tożsamość i niech nie dokonuje się nigdy poprzez zaciemnianie tej tożsamości przez jedną bądź drugą stronę, lecz poprzez rzeczywiste poszukiwanie woli Boga, który się objawił".
Jan Paweł II życzył sobie nie tylko ochrony tożsamości współczesnego judaizmu, lecz również jego dalszego rozwoju: "Opublikowane w 1985 r. watykańskie Wskazówki co do prawidłowego przedstawiania żydów i judaizmu w głoszeniu Słowa Bożego i katechezie Kościoła katolickiego (...) przypominają o dziejach żydów w «wielkiej diasporze, która pozwala Izraelowi nieść na cały świat świadectwo, często w sposób heroiczny, jego wierności jedynemu Bogu». (...) Dzisiaj, czcigodni Bracia - w waszych współczesnych wspólnotach - owo cenne dziedzictwo duchowe i historyczne przechowujecie i staracie się je owocnie rozwijać. (...) Niechaj jedyny, dobrotliwy i miłosierny Ojciec życia ochrania wasze wspólnoty i błogosławi im - szczególnie wówczas, gdy skupiają się one wokół Jego świętego słowa".
Kościół katolicki w swym miłosierdziu, zamiast modlić się o pomyślny rozwój judaizmu, czyni coś zgoła przeciwnego - błaga Boga o nawrócenie jego wyznawców (1). W ten sposób staje się niejako echem św. Pawła Apostoła, który odnosił się do swoich braci krwi ze szczerą miłością, zakotwiczoną w prawdzie: "Bracia, właśnie pragnienie serca mego i błagalna modlitwa wznosi się do Boga za ich zbawienie. Wydaję im bowiem świadectwo, że mają żarliwość Bożą, ale nie według umiejętności. Nie znając bowiem sprawiedliwości Bożej i starając się swoją postawić [na jej miejsce], nie poddali się sprawiedliwości Bożej. Kresem bowiem Zakonu jest Chrystus, ku sprawiedliwości każdego, co wierzy. (...) Jeśli bowiem wyznałbyś ustami swoimi Pana Jezusa i uwierzył w sercu swoim, że Go Bóg wzbudził z martwych, zbawiony będziesz" (Rz 10, 1-3, 9-10). Postępowanie Jana Pawła II wobec wyznawców judaizmu kłóci się zatem z przesłaniem Ewangelii i stanowiskiem Kościoła.
Ks. Patryk de La Rocque FSSPX
(1) Od wieków Kościół modlił się o nawrócenie żydów. Świadectwo tego mamy już w starożytności: wystarczy przypomnieć piękne fragmenty z dzieł św. Leona Wielkiego, w których zachęca on do modlitwy za lud żydowski i do pracy nad jego nawróceniem, przynaglając żydów do konwersji i objaśniając modlitwę Chrystusa (Serm., 22, 2-3; 52, 5; 62, 3; 70, 2). Jeśli chodzi o modlitwę za żydów z liturgii Wielkiego Piątku, to wzmiankę o niej uczynił już św. Grzegorz z Tours (Hisl. Franc., 5, 11).
Komentarz
Piłeś zdecydowanie.
Czytałeś Pismo Św? Wiesz, że tam padają słowa Jezusa Chrystusa o tym, że kto nie zna Jego ten nie zna i Ojca?
A skoro wyznawcy judaizmu odrzucają Chrystusa to i odrzucają Boga Ojca. Nie wierzą w tego samego Boga co my katolicy.