Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Dystans pomiędzy duchowieństwem a laikatem

edytowano marzec 2008 w Arkan Noego
Yenna: Tam są refleksje przybysza na temat pokonywania dystansu między klerem a wiernymi. I może to warto z Francji do nas przenieść.

Mam bardzo różne doświadczenia z tym związane. Począwszy od dominikanów, którzy dystans starali się zmniejszać do postaci wręcz niedostrzegalnej, do obecnego duszpasterza, który nie jest skłonny do bratania się ze swoimi owieczkami i wyraźnie pokazuje gdzie jest czyje miejsce. Przyznam szczerze, że lepiej się czuję w tej sytuacji. Bo ten dystans jest i zawsze będzie, można go co najwyżej maskować wylewną serdecznością. Może to jednak prowadzić do obopólnej frustracji, kiedy uderzy się nosem w szklaną ścianę, która jest pośrodku.

Komentarz

  • Yenno, Papież też się spowiada, a skoro ma z czego, to znaczy, że także zdarza się mu "stawiać się ponad przykazaniami". Taka już nasza ludzka natura i nie oczekuję od księży, że będą supermenami. Mają rzetelnie wykonywać swoją pracę, tylko tyle i aż tyle. Tymczasem patrząc na świat dookoła mam czasem wrażenie, że niektórzy tak się zajęli przełamywaniem dystansu, że nie mają czasu na porządne odprawienie Mszy św., wygłoszenie homilii, czy praktyki pobożnościowe. To taki paradoks, że ledwo się oddzieli od świeckich przyjmując święcenia, to już starają się na powrót do nich upodobnić. Trochę to bez sensu.

    Nie rozumiem, dlaczego zniknęli z ulic księża w sutannach. Świeckie ciuchy są fajniejsze? :confused:
  • Ja spotykalam sie z roznymi postawami, albo wielki dystans,wrecz patologiczny, a czasem za bardzo kumpelski,choc w niektorych wypadkach normalny,bo bardzo wielu moich znajomych czy bliskich osob wybieralo stan duchowny,ale potrafilismy oddzielic czas gdy szlo sie wspolnie do kina czy na sanki czy na kawe od tego,ze wspolnie przygotowywano drogi krzyzowe,msze sw czy inne nabozenstwo i kazdy znal swoje miejsce,to bylo bardzo dobre.Czasem jednak mialam wrazenie,ze to ludzie sami swieccy stawiali dystans,ale tez chore postepowanie,np.ksiadz to butow nie moze zdejmowac,choc nowe dywany,zawsze najlepsze jedzonko,pieniadze duze za kazda posluge itp.Ja jak ksiadz zaczynal do mnie mowic na ty,ja tez(oczywiscie juz na studiach),bo reguly przeciez te same,podobnie mialam kilka sytuacji jako pedagog szkolny gdzie musialam interweniowac bo ksiadz wyzywal uczniow na lekcjach i mowil niecenzuralne wyrazy,jasno wtedy sie wypowiedzialam i okreslilam,ze pojde do kurii jesli nie zmieni postepowania i poskutkowalo.
    Tutaj bardzo mi sie podoba w Irlandii,ze jakiegos wielkiego dystansu nie ma,choc respekt jest,ksiadz wiecej wychodzi do wiernych,zabiega o nich,ale tak po przyjacielsku,choc oczywiscie nie jest to narzucajace.Nie czuc jednka takiego dystansu jakby sztucznego,trudno to okreslic,ale jakos mi sie to podoba.No i zawsze kazania sa w formie to dla nas,to my jestesmy zaproszeni itd.I nie ma spraw z reguly politycznych czy innych,ale czysta Ewangelia i to mi sie bardzo podoba.
  • No nie, ja bym na pewno nie odpowiedział na "ty" księdzu, który by tak się do mnie zwrócił, a nie łączyła nas bliższa znajomość. Przez wieki księża zwracali się do wiernych z ambony per "dzieci moje" i nikt się nie obrażał. Dlatego nie widzę potrzeby, aby stosować tu wzajemność.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.