Yenna: Tam są refleksje przybysza na temat pokonywania dystansu między klerem a wiernymi. I może to warto z Francji do nas przenieść.
Mam bardzo różne doświadczenia z tym związane. Począwszy od dominikanów, którzy dystans starali się zmniejszać do postaci wręcz niedostrzegalnej, do obecnego duszpasterza, który nie jest skłonny do bratania się ze swoimi owieczkami i wyraźnie pokazuje gdzie jest czyje miejsce. Przyznam szczerze, że lepiej się czuję w tej sytuacji. Bo ten dystans jest i zawsze będzie, można go co najwyżej maskować wylewną serdecznością. Może to jednak prowadzić do obopólnej frustracji, kiedy uderzy się nosem w szklaną ścianę, która jest pośrodku.
Komentarz
Nie rozumiem, dlaczego zniknęli z ulic księża w sutannach. Świeckie ciuchy są fajniejsze?
Tutaj bardzo mi sie podoba w Irlandii,ze jakiegos wielkiego dystansu nie ma,choc respekt jest,ksiadz wiecej wychodzi do wiernych,zabiega o nich,ale tak po przyjacielsku,choc oczywiscie nie jest to narzucajace.Nie czuc jednka takiego dystansu jakby sztucznego,trudno to okreslic,ale jakos mi sie to podoba.No i zawsze kazania sa w formie to dla nas,to my jestesmy zaproszeni itd.I nie ma spraw z reguly politycznych czy innych,ale czysta Ewangelia i to mi sie bardzo podoba.