Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Powiększone jądro u dziecka

edytowano października 2012 w Pomagajmy sobie
Mam pytanie: czy ktoś z Was spotkał się z czymś takim? co robić?

Antek ma 3 lata, jest od 3 dni trochę podziębiony, ma katar, ale gorączki nie ma. 
Dziś zauważyliśmy że ma powiększone jedno jądro, nabrzmiałe i zaczerwienione (nie zaognione raczej takie ciemniejsze po prostu). 
Noc miał niespokojną ale skarżył się na brzuch, pokazywał na okolice żołądka. 
Dziś powiedział, że go boli koło siusiaka, ale też nie pokazywał na jądra tylko obok.

Komentarz

  • edytowano października 2012
    Idź do lekarza lepiej, nie wygląda to na skręt jądra ale lepiej dmuchać na zimne. Zapalenie najądrza może...

    E:
    czy ból ustępuje przy uniesieniu jądra?  Jeśli ból się nasila, to objaw patognomiczny dla skrętu najądrza.
    Oczywiście są tu bardziej doświadczone osoby ode mnie, ale mimo to polecałabym odwiedzenie pediatry.
  • Dziecko rzadko potrafi dokładnie zlokalizować ból. Ja bym bez usg się nie wypowiadała.
  • jedziemy do szpitala - pomódlcie się proszę
  • +++ Za Antka.
    Może się tylko w coś uderzył?
  • edytowano października 2012
    To może być chyba także przepuklina jąderkowa. Nasz syn miał w tym wieku.
    Edit: doczytałam.

    +++
  • Trzeba zbadać tak czy siak - może być wodniak albo jak u nas żylak powrózka.
  • edytowano października 2012
    Czy wiadomo już coś?
    +
  • +++
    nasz mały miał w wieku roku przepuklinę, skręcał się z bólu, a ja szukałam niepotrzebnie dostępnych lekarzy. Z takimi sprawami od razu na ostry dyżur.
  • edytowano października 2012
    Dziękuję wszystkim!
    Rzeczywiście to była przepuklina. Pojechaliśmy na ostry dyżur na Działdowską. Trochę czekaliśmy, ale Antek zasnął w samochodzie i obudził się dopiero w gabinecie, więc nie było źle :) Zrobili usg i zatrzymali na oddziale.
    Jeszcze w nocy dali mu morfinę i przepchnęli te tkanki na miejsce (prawdopodobnie jelito i jakaś "sieć" wlazły do moszny). Mimo wszystko jednak czeka nas zabieg.
    Lekarz bardzo sensowny, dużo tłumaczył, jutro zapytam o nazwisko, bo się nie przedstawił rzecz jasna. 
    Teraz jesteśmy na przepustce w domu (hurra!!!) a rano jedziemy na kontrolę. Jak będzie ok (czyli że w międzyczasie nic się tam nie wciśnie znowu), to wyznaczą mu termin operacji na za około 3 tyg. A jak nie ok to zrobią operację od razu. 
    Myślę, że raczej przypadnie nam w udziale to pierwsze rozwiązanie.

    Opracowałam technikę spania na 3 krzesłach (miałam aż 3, bo na sali nie było więcej pacjentów) - trzeba ustawić je w trójkąt i śpi się na boku takim skulonym.

    Oddział - spoko. W łazience był automat ze szczoteczkami z mini pastą do zębów za 2zł - mała rzecz a cieszy :) Łazienka dla rodziców była na tym samym piętrze (podobno nie w każdym szpitalu tak jest!) i był nawet prysznic. Wszyscy całkiem mili choć oczywiście oszczędni w słowach (tylko lekarz się rozkręcił :) ).





  • Dobrze, że przeszło w miarę bezboleśnie-zabieg, szpital. Bardzo się cieszę, że mały czuje się już lepiej. :)
  • edytowano października 2012
    Joasiu cieszę, że jesteście w domu. Mój syn miał też przepuklinę i zaplanowany termin zabiegu. Pojechaliśmy z nim do szpitala. Obejrzeli go i już nie chcieli go w szpitalu. Lekarz tylko na dowidzenia mu powiedział, że i  tak kiedyś pewnie ten zabieg bedzie musiał być. Ale mineło 7 lat i nic się nie dzieje.
  • naszemu przy operacji - od razu,kilka godzin  po przyjęciu - znaleźli wnętrostwo i drugą przepuklinę, się dzieciak trochę nacierpiał, no i dwie operacje w efekcie były, w odstępie paru miesięcy. Potem chcieli jeszcze poprawiać, ale trafiliśmy do dobrej doktorki, która radziła czekać z ew. trzecią operacją do okresu dojrzewania.
  • edytowano października 2012
    Dobrze, Joanno, że już wiecie na czym stoicie, a Syn Wasz ma pomoc.

    My gorzej od samej operacji wspominamy rekonwalescencję i dietę... Pierwszą dobę przespał, więc ok. Potem głodny się obudził, a dostał tylko herbatkę. Obok dzieci jadły prawie normalnie... Jemu powoli, doba po dobie wprowadzano nowe pokarmy. Gdy dostał kromkę chleba z masłem popłakałam się (jak to uczuciowa matka), bo się na nią rzucił, jak na najlepszy frykas. 
    Ale dzielny był!
    Była też chwila grozy, ponieważ niedaleko na sali leżała nasza dalsza "uczynna" znajoma. Tak przejęła się, że dziecku nie chcą dobę po zabiegu dać jeść, że przyniosła mu chleb z kiełbasą i coś tam jeszcze... Pielęgniarka oczywiście zaraz to zabrała, ale płacz był...
  • Jesteśmy znowu w domu, termin operacji wyznaczono na 15 listopada, bo dziś wszystko było ok :)
  • @_Joanno_ - dzięki za wieści, czekaliśmy na nie.
    k.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.