U nas we Franciszku (Dolny Mokotów) jest mniej więcej co dwa miesiące, w niedziele. Najpierw Msza św. dla rodzin z kazaniem, a bezpośrednio po Mszy konferencja dla rodziców. Był w ostatnią niedzielę. Mogę dać znać, kiedy kolejny dzień formacyjny. One nie są co prawda dla ludzi z poza szkoły, ale nie są też zamknięte. Przychodzą babcie, wujkowie. A wielodzietni to wszak rodzina, prawda?
Powiem tak. Wykład na pewno potrzebny, pożyteczny i ciekawy. I prowadzony w charakterystyczny, pełen humoru sposób. Chociaż ja tak naprawdę nie usłyszałam niczego, czego bym nie wiedziała.
Ks.Piotr dużo mówił do o roli ojca w wychowaniu religijnym. I o konieczności dawania świadectwa...
tórychCzasami łatwiej z siebie zrobić męczennika za wiarę, niż nieść codziennie z rodziną swój krzyż, codzienny trud w dzisiejszych czasach gorszy od śmierci dla niektórych. A wiem co piszę bo w rodzinie jest taki przypadek...
Msze dla dzieci seansami kłamstwa, bo kapłan pyta: - dzieci a kochacie Pana Jezusa? a dzieci nieobecnym wzrokiem, jednogłośnie - taaaaaak - a lubicie chodzić do kościołą? - taaaaaak - a patrzą, jakby tu zwiać Przy czym, żeby nie było wyrwane z kontekstu - chodziło właśnie o przykład i świadectwo - uczymy dzieci Boga i modlitwy poprzez przykład własny a nie obłudę. Biały tydzień dzieci w kościele, matki pod kościołem palą papierosy i dzieci już wiezą, że kościół jest zabawą dla dzieci, Tymczasem Bóg to poważna sprawa!
Mnie wczoraj koleżanka przypomniała jego inną anegdotę, wczoraj nie mówił, o tym, jak na Mszy dziecko dokazuje i w końcu ojciec bierze syna pod pachę i wynosi. A młody wydziera się błągalnie: - Ludzieeee! Módlcie się za mnie!!! Moim zdaniem ten młody dobrze czuł, co to znaczy siła... modlitwy
A mojemu meżowi zaszkliły się oczy wczoraj i to nie ze śmiechu
Nadal nie rozumiem, czemu to seanse kłamstwa. Przecież dzieci mówią prawdę. Ktoś je nauczył, że wyrazem miłości do Chrystusa jest to, że się odpowiada księdzu na Mszy dla dzieci. No więc odpowiadają.
Komentarz
można do niego napisać, na pewno odpowie
Był w ostatnią niedzielę. Mogę dać znać, kiedy kolejny dzień formacyjny. One nie są co prawda dla ludzi z poza szkoły, ale nie są też zamknięte. Przychodzą babcie, wujkowie. A wielodzietni to wszak rodzina, prawda?
- dzieci a kochacie Pana Jezusa?
a dzieci nieobecnym wzrokiem, jednogłośnie
- taaaaaak
- a lubicie chodzić do kościołą?
- taaaaaak - a patrzą, jakby tu zwiać
Przy czym, żeby nie było wyrwane z kontekstu - chodziło właśnie o przykład i świadectwo - uczymy dzieci Boga i modlitwy poprzez przykład własny a nie obłudę. Biały tydzień dzieci w kościele, matki pod kościołem palą papierosy i dzieci już wiezą, że kościół jest zabawą dla dzieci, Tymczasem Bóg to poważna sprawa!
Mnie wczoraj koleżanka przypomniała jego inną anegdotę, wczoraj nie mówił, o tym, jak na Mszy dziecko dokazuje i w końcu ojciec bierze syna pod pachę i wynosi. A młody wydziera się błągalnie:
- Ludzieeee! Módlcie się za mnie!!!
Moim zdaniem ten młody dobrze czuł, co to znaczy siła... modlitwy
A mojemu meżowi zaszkliły się oczy wczoraj i to nie ze śmiechu