Podczas gdy 8-letnie dzieci powtarzają pacierze i chodzą na przymiarki komunijnych strojów, Agata z gminy Biała Rawska w powiecie rawskim, zamyka się w pokoju i płacze. Dziewczynka prawdopodobnie nie zostanie dopuszczona do Pierwszej Komunii Świętej, bo nie umie modlitw.
Katechetka oznajmiła córce, że nie zostanie dopuszczona do komunii - mówi matka dziewczynki. Agata wróciła do domu z płaczem. I nie chce chodzić do szkoły.
Matka Agatki przyznaje, że córka nie umie wszystkich wymaganych modlitw, a listę wymaganych do zaliczenia przed-komunijnych pytań i odpowiedzi, dziecko podarło. Nie po to córka na religię w szkole chodzi, żebym ja ją modlitw uczyła - dodaje matka Agatki. Zresztą w domu nie mam czasu. Zanim przyjedzie po lekcjach i zje obiad, ciemno się robi. A u nas prądu nie ma, bo nam odcięli.
Jeszcze nie było egzaminu dopuszczającego do komunii - mówi Marzanna Skóra, dyrektor Szkoły Podstawowej w Pachach. Pomówię z księdzem. Postaramy się pomóc.
Rodzice należą do sąsiedniej parafii, ale dzieci chodzą do szkoły na terenie podległej mi parafii - mówi ks. Jarosław Swędrak. Matka dziewczynki była u mnie tylko raz. Mam kogoś uszczęśliwiać na siłę?
U mnie rodzina była tylko raz i nie wiem, czy nadal jest zainteresowana posłaniem dziecka do komunii - dodaje ks. Marian Panek, proboszcz parafii Wilków. A wielka szkoda.
W takim przypadku proboszcz musi zrobić wszystko, aby pomóc dziecku - mówi jednak ks. Wiesław Wronka, dyr. wydziału nauki katolickiej w Kurii Decezjalnej w Łowiczu.
Aneta Grinberg, Polska Dziennik Łódzki
Komentarz
1. Skoro dzieci chętnie i bezproblemowo uczą się wierszyków na pamięć, to czemu nie mogą modlitw? Mój Kacper znał pacierz na pamięć w wieku 3 lat (sam się nauczył podczas wieczornej modlitwy)
2. Credo rzadko w kościele? U nas katolików jest w każdą niedzielę i święto.
Z córką jest ciut gorzej. Z listy "do nauczenia" uznałam, że akurat wyznanie wiary jest konieczne. Natomiast ciut inaczej jest z modlitwami. Dla mnie credo to podstawa (rozmawiałam z nią o tym), ale już Anioł Pański niekoniecznie, w każdym razie nie na tym poziomie. Tzn. ja Aniołem Pańskim modlę się (u mnie w domu dzwony słychać dobrze :)), ale dzieci sporadycznie. Podobnie Pod Twoją obronę.
O ile Ania da radę, to się nauczy, ale nie przynaglam. Zresztą, moje obawy były większe niż to było warte. Jej nauka nie bardzo idzie, ale tych wiadomości katechetycznych uczy się chętnie, co mnie zaskoczyło.
Brawo...
Co do wiary, to klasyczna teologia wskazuje na trzy jej podstawy: wiedzę, wolę i atencję Ducha św. Rodzice mają konkretny wpływ na wiedzę religijną dziecka, pośredni na wolę, o pomoc Ducha św. mogą się modlić. Jest więc dużo do zrobienia i warto podjąć wysiłek, aby te możliwości wykorzystać. :thumbup:
Nie wiem jak Ciebie, ale my, katolicy w niedziele używamy Symbolu Nicejsko Konstantynopolitańskiego. Zupełnie odwrotnie jak u Ciebie.
Składu Apostolskiego (który jest prostszy i łatwiejszy do nauczenia) używamy na przykład na początku Różańca świętego.
mamy dwie drugie klasy, razem 54 dzieci
z oceny katechetki wynika, ze ok. 15 dzieci jet przygotowywana przez rodziców w taki sposób, o jakim Wy mówicie
reszta-mniej więcej tak, jak we wklejonej w pierwszym poście przez Maćka wypowiedzi - rodzice uznają, ze to szkoła powinna przygotować dziecko do tej uroczystosci
buntują się straszliwie, jak L. (nasza kochana katechetka) próbuje ich włączyć we wspólne przygotowania, jak tłumaczy istotę tego wydarzenia
te dzieci, o których mówię, nie modlą sie z rodzicami, rodzice zaczęli chodzić do koscioła właśnie w drugiej klasie-bo "tak trzeba"
wielu spośród nich traktuje to wydarzenie jak i inne z życia szkolnego dziecka-jak ślubowanie Iklas, jak testy, apele itp.
bez głebi, bez refleksji
dziwią się, jak padaja oczywiste stwierdzenia katechetki
dla nich spotkania w kościele są niepotrzebną stratą czasu, fanaberią proboszcza
oczywiście jest grupa dzieci, które katechetka okresla jako zupełnie niedojrzałe i nieświadome, po romowach z ich rodzicami postanowiła odpuścić i "dopuścić" je do komunii, bo się podniósł taki raban, że żal jej sie zrobiło tch dzieci
L. przeprowadziła (lub próbowała przeprowadzić) z rodzicami wiele rozmów, jak pytała, po co w takim razie tak nalegają na ten sakrament słyszała odpowiedzi "no wie pani, przecież wszystkie dzieci idą, nie może sie moje dziecko wyróżniać"
albo ogrom zdziwienia w oczach i święte oburzenie
innych argumentów przez szacunek dla Was nie przytoczę...
No i oczywiście podstawowe pytanie (nie dla wszystkich na szczęście) gdzie kto organizuje "przyjęcie" komunijne.
Czy to nasza katechetka jest dziwna, czy rzeczywiście tak jest, ale akurat Głównych prawd wiary, u nas dzieci nie muszą się uczyć. Na moje pytanie dlaczego katechetka odpowiedziała, że to za trudne:shocked:
We wrześniu dostała kartkę z modlitwami, których trzeba się nauczyć:
Ojcze nasz, Zdrowaś Mario, Wierzę w Boga, 7 sakramentów świętych, 6 prawd wiary, 10 przykazań Bożych, 5 przykazań kościelnych, 7 grzechów głównych, Warunki dobrej spowiedzi, Przykazanie miłości, Aniele Boży. Może o czymś zapomniałam. I te modlitwy wszystkie dzieci miały do nauczenia od września do marca. Teraz już jest przygotowanie do samej uroczystości. Czy to dużo do nauczenia? Moim zdaniem, nie.
Oczywiście, że od znajomości modlitw do miłowania Boga droga daleka. Ale czyż i najwięksi mistycy nie zaczynali swojej kontemplacji Boga od 'Ojcze nasz...'. Różaniec - to dla mnie modlitwa mistyczna - co mi z jej przeżywania, kiedy nie znam modlitw i skupiam się na poprawnym recytowaniu Zdrowaś mario.
Uważam, że 'czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.'.
Ja w tę dyskusję nie wchodzę, opisałam jednak jak jest u nas w szkole. Przykro jednak jest mi czytać jak osoby, które sądząc po wielu wpisach żyją na codzien wiarą i to wiarą katolicką, a przez sznownych Panów są traktowane z góry:sad:
Forum jest po to, aby każdy, kto chce, sie wypowiedział. Wypowiadam się ale nie mogę z góry zakładać, że mam rację. Zawsze ktoś może się ze mną nie zgodzić i ma takie samo prawo się wypowiedzieć. Myślę że podział nie idzie według płci a według siły argumentów. I może na tym się skupmy.
ania
A tak do rzeczy, to myślę, że mówienie o kuciu na pamięć zakłada, że te modlitwy to jest coś co nagle spada na dzieci i muszą to zaliczyć . A przecież w domu gdzie jest codzienna modlitwa większość z tych modlitw jest przez dzieci opanowana stopniowo już dużo wcześniej przed komunią. A jeśli któreś jeszcze nie są, to można je włączyć do pacierza i za kilka tygodni wszystkie będą samoistnie w głowach.
To że dzieci ich jeszcze nie rozumieją, to oczywiste, ale dzieci małe zwłaszcza mają super pamięć i te rzeczy które dobrze przyswoją w tym wieku zostają gdzieś w najgłębszych pokładach pamięci na całe zycie. I moim zdaniem, chodzi o to, żeby te wszystkie najważniejsze modlitwy, które przecież zawierają esencję naszej wiary, zostały w tych młodych głowach zapisane na zawsze. A zrozumienie przyjdzie później we właściwym momencie. To jest wielki skarb i potencjał dla dziecka właśnie taka matryca w głowie, gdzie te podstawy na zawsze zostaną. Nawet gdyby dziecko jako dorosły odeszło od Kościoła, to ma większą szansę na nawrócenie, jeśli ma dobry grunt gdzieś w głębi. Bo te słowa będą powracały w najmniej spodziewanych chwilach i pobudzały sumienie.
Więc uczmy nasze dzieci tego od małego, to nie będą musiały przed samą komunią zakuwać.
Jak zastanawiam się nad sobą, to w sumie nie wiem, skąd umiem pacierz. Pamiętam kucie 10 przykazań... Modlitwa do Anioła Stróża - chyba babcia. Ale reszta?...
My sami pacierza nie odmawiamy, modlimy się inaczej. Przy dzieciach zapewne utrzymamy dotychczasową postać wspólnej modlitwy.
Nie dziwi mnie postawa tej pani z artykułu - nie sądzę, by była marginesem. Dziwi mnie za to, że na religii nikt modlitw nie uczy i ich nie objaśnia teologicznie, tylko je zadaje do wykucia i zaliczenia w domu.
No ale jak tak poczytałam dyskusję, to dotarło do mnie, że chyba dziwna jestem:shamed: