Praca to zdobyła tegoroczna Nagrodę im. Kijowskiego między innymi za oryginalny, niespotykany w polskim dyskursie publicznym, punkt widzenia na współczesną rzeczywistość, co podkreślał członek jury, wspominany już Antoni Libera. Jego zdaniem Agnieszce Kołakowskiej udało się w wyjątkowo trafny i przejrzysty sposób zdemaskować największe zakłamania i fetyszyzacje dzisiejszej myśli lewackiej.
W szczególności chodzi o takie pojęcia, jak tolerancja, antydyskryminacja, różnorodność czy multikulturalizm. Zdaniem cenionej filozofki i filolożki klasycznej w praktyce określają one dziś rzeczy całkowicie przeciwne do swojego znaczenia słownikowego. Tolerancja służy więc do odbierania głosu przeciwnikom, a postulat różnorodności staje się narzędziem homogenizacji.
W działaniach współczesnej lewicy chodzić miałoby o narzucenie reszcie swojej wizji świata i przekazanie państwu kontroli nad każdą sferą życia obywateli. Paradoks tej formacji intelektualnej polega na tym, że w społeczeństwach Zachodu zanikła klasa robotnicza, stanowiący jej tradycyjny punkt odniesienia. Ale "zdegenerowani inteligenci", jak twierdzi Antoni Libera, próbują wykreować rodzaj nowej "klasy robotniczej", narzucając pewien rodzaj wspólnej tożsamości grupom "wykluczonym".
Co ciekawe, Agnieszka Kołakowska uważa siebie samą za przedstawicielkę liberalizmu, tyle że konserwatywnego. Tradycyjne oświeceniowe pojęcie wolności, jak tłumaczy Antoni Libera, oznaczało bowiem "równy start". Spadkobiercy Marksa postulują natomiast, jego zdaniem, "równy koniec", co w praktyce oznacza "równanie w dół". - Ludzie po prostu nie są równi. Taki jest naturalny stan rzeczy - podkreśla Libera.
Nieśmiałej obrony współczesnej myśli lewicowej podjął się ze studia w Łodzi historyk Mikołaj Mirowski. Audycję przygotowała Barbara Schabowska. Zachęcamy do wysłuchania "Rozmów po zmroku".