Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Przyjmę gruz...

edytowano kwietnia 2013 w Pomagajmy sobie
... i sama go przetransportuję. Jakby mieszkańcom stolicy coś się rzuciło takiego w oczy, albo mielibyście pozostałości gruzu np. po remoncie, to ja je mogę zagospodarować albo prześlijcie mi jakieś info. Może być też jakieś tanie źródło gruzu, bo ceny z lekka mnie przerażają. Inaczej zatoniemy. W te drogę wejdzie naprawdę każda ilość gruzu :) Polecam się w takim razie.

Komentarz

  • No wiesz co, @Roseo!!!

    My 4 lata temu 400 zł zapłaciliśmy za kontener i cały po brzegi w gruzie, rozwalaliśmy kafelki (łazienka, kuchnia od podłogi do sufitu), a do tego ścianę wyburzaliśmy jedną i kawałek drugiej.


    No kochana, o 4 lata za późno ;).

  • Mój mąż właśnie mnóstwo gruzu wykopał przy okazji odkopywania fundamentów naszego domu. Chętnie się pozbędę tylko chyba dla Ciebie nie po drodze ;)
  • Mój mąż właśnie mnóstwo gruzu wykopał przy okazji odkopywania fundamentów naszego domu. Chętnie się pozbędę tylko chyba dla Ciebie nie po drodze ;)
    Pisała, że sama przetransportuje :P.
  • @Rosea - a czy ta droga jest na Twoim terenie?
    Mysmy tez mieli problem, a droga do zrobienia dluga - ok. 100 m + jeszcze podjazd przed domem. Przy roztopach albo stawalismy u sasiada, albo samochód np. utykal w blocie zaraz za brama. Zrobilismy w ten sposób, ze najpierw ciagnikiem zostalo to wyrównane - zostala zdrapana wierzchnia warstwa, potem na to polozona geowłoknina i na to gruby zwir, ale tego zwiru wtedy juz nie potrzeba bylo tak duzo. Po bokach jako krawezniki wkopane do polowy stare podkłady kolejowe. Droga ma juz dwie zimy, i naprawde trzyma sie dobrze. Teraz warto by bylo dosypac na wierzch znowu troche zwiru, ale nie jest to niezbedne, zeby dalo sie korzystac. A drogi, które nie maja tej geowłokniny - co roku ida w to wywrotki zwiru i po zimie nei ma po nim sladu. Oczywiscie swoja droga, jesli gdzies bede miala dostep do gruzu, to dam znac. 
  • Gruz wrzucony bezpośrednio w błoto wejdzie w głąb (po roku, czasem dwóch latach), już to przerabialiśmy. Ula ma rację że trzeba przygotować porządnie.
  • Przy czym ten nasz sposób byl chyba najtanszy mozliwy - wszelkie kostki itp odrazu odpadaly - no kto nam kazal stawiac dom tak daleko od drogi ;) teraz cokolwiek - czy kabel od pradu, czy telefonu to 100 m do przekopania :) Na gaz tez w pewnym momencie z podobnych powodów sie nie zdecydowalismy i nie zdecydujemy.
  • Ula, ja mam 30 metrów i klnę :-(
  • UlaUla
    edytowano kwietnia 2013
    Tak apropos rad starszych - teraz na powaznie - takie a nie inne usytuowanie domu wyniklo wylacznie z tego, ze na calej dzialce byl sad owocowy, a na srodku stalo kilka "bud" gospodarczo mieszkalnych na lato. No i dom powstal tak, zeby jak najmniej wycinac drzew, zeby byly przejazdy dla ciagnika itp. A - i blizej drogi byla ogromna kupa suchych galezi, ktore co roku byly obcinane z tych drzewek - trzeba by bylo to jakos usunac.... A mysmy byli mlodzi, niedoswiadczeni, po dwadziescia kilka lat, studenci i dalismy sie przekonac, ze to najlepsze miejsce. Nie mówie, ze od razu nalezalo sie budowac przy siatce, polozenie ma swoje zalety, np. nikt nam w okna nie ma szans zagladac, nawet mimo braku zaslon, ale teraz domu sie nie przestawi, a rozne sprawy bywaja problematyczne. Np. zaraz za tym dojazdem a wlasciwie w jego linii jest juz pole sasiada-kuzyna - na szczescie na razie nie ma potrzeby sie odgradzac...
  • Ha! Nam też tatuś doradził i klnę do dziś. Jego wielkie doświadczenie (nie przeczę, ma wielkie) i dzisiejsza technologia nijak się do siebie mają. Dlatego powiedziałam no more.
  • UlaUla
    edytowano kwietnia 2013
    Ech, coz, a moze zamilczę ;)
    Ogólnie tesc ze szwagrem sa mocno ze soba pokłóceni z powodu naszej instalacji elektrycznej, która niestety musiala byc gaszona razem z kawalkiem dachu przez straż pożarna ....
    tesc jest naukowcem, elektrykiem i elektronikiem , pracowal na Panie itp...
  • Ach to doświadczenie starszego pokolenia. :D
  • No cóz - ja mam juz wlasne doswiadczenie i doszlam do wniosku, ze jak ja cos zepsuje to moge miec pretensje najwyzej do siebie, po co mi jeszcze kwasy w rodzinie ;)
  • Problem jest taki, że to droga nasza na spółkę z sąsiadami. Oporni do dogadania, my mamy działkę na końcu ulicy, a ci z początku mają jeszcze znośnie, więc dołożyc się nie chcą. Nawet sąsiad obok niechętny do współpracy. Wrrr.
    Jak załatwiłam w zeszłym roku płyty żelbetonowe w okolicy, to też rozłożyli ręce i powiedzieli, że nie da się tego rozłożyć. No i sprawa płyt, że tak powiem, się rozmyła.
    Nie będę robiła super hiper swojego kawałka, bo sąsiad i tak mi go potem rozjedzie swoim samochodem, którym będzie wykręcał z błota. Zanim cokolwiek zresztą zaczniemy robić, to musimy wszyscy zrobić drenaż drogi, bo nie da rady inaczej. W każdym razie dzięki @Ula za obrazowy opis sensownego  zagruzowania, moze kiedyś wykorzystamy :)

    Pisała, że sama przetransportuje .

    Sama to nie. Myślę, że małżonek jakiś transport skombinuje, ale żeby nas transport nie wykończył to najchętniej zachodnie okolice Warszawy są ok.
    Jakiś normalnie cyrk z tą drogą i nie mam dobrego rozwiązania. Uhhh.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.